23.03.2025, 17:58 ✶
Było zabawnie oglądać to, w jaki sposób zmienił się wyraz twarzy tego całego Flynna Bella, The Edga czy jakkolwiek ktoś zechciał go nazywać. Akrobata należał do ludzi wyszczekanych, sprawnie też manipulował innymi, ale zdecydowanie nie potrafił ukrywać własnych emocji. Ktoś młody jeszcze pewnie by się na tę jego naburmuszoną minę nabrał, zinterpretował ją błędnie, zestawiając z agresywnym stylem ubierania się i wyrażania myśli, ale Basilius miał już sporo lat doświadczenia na karku i na tyle wyrobioną percepcję, aby takiej ułudzie nie musiał ulegać.
Jego wyraz twarzy przypominał o dzieciakach, które uparły się na czymś wbrew woli rodziców i ponosiły tego bardzo nieprzyjemne konsekwencje (nierzadko związane z olbrzymimi pokładami poczucia winy), ale wciąż próbowały nie uginać się pod ciężarem własnego błędu. Bo powiedzenie pomyliłem się, zmieniłem zdanie wymagało od nich dojrzałości, jakiej jeszcze nie posiedli. Ale Flynn Bell powinien już w swoim wieku tę dojrzałość posiadać. Posiadły ją, na pewno, gdyby tylko przez całe życie nie grał w zupełnie inną grę niż wszyscy wychowani w normalnych domach.
- Rzadko choruję - rzucił, nie doszukując się w swoich wspomnieniach niczego. Odpowiedź była nieco automatyczna i omijała sedno zadanego pytania.
Zrobił się nerwowy. Noga stukała jeden rytm, palce uderzające o kolano inny. A kiedy Laurent wyszedł z łazienki, Crow przestał stukać (zupełnie jakby blondyn miał nie słyszeć tego stukania z łazienki i nie zdążył pomyśleć sobie oczywistego), ale nie wiedząc, cóż innego miałby z tymi rękoma uczynić, bawił się swoimi lokami. Sprężyste włosy stylizowane na Ulizannę stały się zabawką - ciągnął za kosmyki, puszczał je i dawał im powrócić do dawnego położenia jak sprężynie. Najwyraźniej lubił strzelać w ten sposób nie tylko gumkami od cudzych majtek.
Nabrał powietrza w głośny sposób.
- Zwyczajnie kaszlę rano i odkrztuszam flegmę. Zwykłą. Białą. N-nie śnię. Nie mam na sobie klątwy. - I najwyraźniej był całkowicie pewien swojej diagnozy. Tak, był uparty. Był też palaczem i ćpunem.
Jego wyraz twarzy przypominał o dzieciakach, które uparły się na czymś wbrew woli rodziców i ponosiły tego bardzo nieprzyjemne konsekwencje (nierzadko związane z olbrzymimi pokładami poczucia winy), ale wciąż próbowały nie uginać się pod ciężarem własnego błędu. Bo powiedzenie pomyliłem się, zmieniłem zdanie wymagało od nich dojrzałości, jakiej jeszcze nie posiedli. Ale Flynn Bell powinien już w swoim wieku tę dojrzałość posiadać. Posiadły ją, na pewno, gdyby tylko przez całe życie nie grał w zupełnie inną grę niż wszyscy wychowani w normalnych domach.
- Rzadko choruję - rzucił, nie doszukując się w swoich wspomnieniach niczego. Odpowiedź była nieco automatyczna i omijała sedno zadanego pytania.
Zrobił się nerwowy. Noga stukała jeden rytm, palce uderzające o kolano inny. A kiedy Laurent wyszedł z łazienki, Crow przestał stukać (zupełnie jakby blondyn miał nie słyszeć tego stukania z łazienki i nie zdążył pomyśleć sobie oczywistego), ale nie wiedząc, cóż innego miałby z tymi rękoma uczynić, bawił się swoimi lokami. Sprężyste włosy stylizowane na Ulizannę stały się zabawką - ciągnął za kosmyki, puszczał je i dawał im powrócić do dawnego położenia jak sprężynie. Najwyraźniej lubił strzelać w ten sposób nie tylko gumkami od cudzych majtek.
Nabrał powietrza w głośny sposób.
- Zwyczajnie kaszlę rano i odkrztuszam flegmę. Zwykłą. Białą. N-nie śnię. Nie mam na sobie klątwy. - I najwyraźniej był całkowicie pewien swojej diagnozy. Tak, był uparty. Był też palaczem i ćpunem.
Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.
My mind is a hall of mirrors.
you think you know how crazy I am.
My mind is a hall of mirrors.