09.08.2025, 01:23 ✶
Icarus odpuścił, więc Basilius też odpuścił, nawet jeśli wkurzenie wciąż tliło się w Prewecie i to chyba nawet nie za same słowa które padły, a za fakt, że Icarus postanowił teraz się z nim kłócić. Teraz. Ze wszystkim możliwych momentów. I jeszcze sabotował jego próby pocieszenia Electry.
I co bohaterze?
Już kiedyś powiedział mu coś podobnego. Coś o zgrywaniu świętego, a może męczennika? Wtedy, gdy się upił, a on mu pokazał listy. Nie miał pojęcia o co chodziło Icarusowi i chociaż bardzo starał się rozumieć to, że brat był zdenerwowani jak oni wszyscy to ciężko mu było nie frustrować się przez tą sytuację.
Widząc jednak stan Ariego powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie.
– Tak, dobrze że nic nikomu nie jest – zgodził się, przeczesując palcami zmierzwione włosy. – Atreus ma się dobrze. Po prostu jest idiotą i znowu się rozczepił – powiedział i chociaż jego słowa były złośliwe, 5o rodzeństwo mogło wyczuć w nich dużą ulgę, że kuzynowi nic więcej nie było. – Powinien być już w formie, ale nie wiem gdzie jest teraz dokładniej. Nie widziałem nikogo więcej z rodziny.nRozglądaliście się już tutaj? Co tu się w ogóle stało? Widzieliście, aby ktoś rzucał na dom jakiś czar? Może... Dziwny ogień? Wszystkie piętra tak wyglądają?
Może dało się to szybko naprawić? Może, o ile kamienica nie ucierpiał jeszcze bardziej, będą w stanie szybko zamieszkać tutaj ponownie, bo żadna z dostępnych alternatyw nie przypadała mu do gustu. To znaczy.... Ogólnie brak własnego dachu nad głową nie był czymś za czym Prewett szczególnie przepadał. Może Icarus miał rację? Może gdyby pobiegł tutaj od razu udałoby mu się powstrzymać to co teraz się działo w ich domu. Nie. To były bezsensowne rozważania, a oni mieli zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie. Od tego typu myślenia nic się przecież nie naprawi. Ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu.
Prawdę mówiąc nie odczuwał zbyt wielkich sentymentów wobec tego miejsca. Tak, oczywiście, dorastał tutaj i zapewne w każdym z pomieszczeń znajdywało się chociaż jedno miłe wspomnienie, warte zatrzymania, ale... Ale takie chwile mógł wspominać z rodzeństwem gdziekolwiek.
Nie zmieniało to jednak faktu, że dobrze było mieć gdzie mieszkać, a ich samych zapewne nie byłoby stać na takie miejsce do życia, gdyby teraz musieli się przeprowadzić. No i jeśli budynek nie nadawał się już do życia w nim zapewne ponieśliby spore straty finansowe. Bo kto by go odkupił? Czy dostaliby jakieś odszkodowanie? Nie miał pojęcia. Lepiej więc by było gdyby tę sądzę dało się zmyć.
I co bohaterze?
Już kiedyś powiedział mu coś podobnego. Coś o zgrywaniu świętego, a może męczennika? Wtedy, gdy się upił, a on mu pokazał listy. Nie miał pojęcia o co chodziło Icarusowi i chociaż bardzo starał się rozumieć to, że brat był zdenerwowani jak oni wszyscy to ciężko mu było nie frustrować się przez tą sytuację.
Widząc jednak stan Ariego powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie.
– Tak, dobrze że nic nikomu nie jest – zgodził się, przeczesując palcami zmierzwione włosy. – Atreus ma się dobrze. Po prostu jest idiotą i znowu się rozczepił – powiedział i chociaż jego słowa były złośliwe, 5o rodzeństwo mogło wyczuć w nich dużą ulgę, że kuzynowi nic więcej nie było. – Powinien być już w formie, ale nie wiem gdzie jest teraz dokładniej. Nie widziałem nikogo więcej z rodziny.nRozglądaliście się już tutaj? Co tu się w ogóle stało? Widzieliście, aby ktoś rzucał na dom jakiś czar? Może... Dziwny ogień? Wszystkie piętra tak wyglądają?
Może dało się to szybko naprawić? Może, o ile kamienica nie ucierpiał jeszcze bardziej, będą w stanie szybko zamieszkać tutaj ponownie, bo żadna z dostępnych alternatyw nie przypadała mu do gustu. To znaczy.... Ogólnie brak własnego dachu nad głową nie był czymś za czym Prewett szczególnie przepadał. Może Icarus miał rację? Może gdyby pobiegł tutaj od razu udałoby mu się powstrzymać to co teraz się działo w ich domu. Nie. To były bezsensowne rozważania, a oni mieli zdecydowanie ważniejsze sprawy na głowie. Od tego typu myślenia nic się przecież nie naprawi. Ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu.
Prawdę mówiąc nie odczuwał zbyt wielkich sentymentów wobec tego miejsca. Tak, oczywiście, dorastał tutaj i zapewne w każdym z pomieszczeń znajdywało się chociaż jedno miłe wspomnienie, warte zatrzymania, ale... Ale takie chwile mógł wspominać z rodzeństwem gdziekolwiek.
Nie zmieniało to jednak faktu, że dobrze było mieć gdzie mieszkać, a ich samych zapewne nie byłoby stać na takie miejsce do życia, gdyby teraz musieli się przeprowadzić. No i jeśli budynek nie nadawał się już do życia w nim zapewne ponieśliby spore straty finansowe. Bo kto by go odkupił? Czy dostaliby jakieś odszkodowanie? Nie miał pojęcia. Lepiej więc by było gdyby tę sądzę dało się zmyć.