• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[25/09/72] Incydent drobiowy

[25/09/72] Incydent drobiowy
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#1
12.09.2025, 01:05  ✶  

Woody i Jonathan zwiedzają mugolską wieś



Dni mijały, a Woody wciąż nie mógł przełknąć serii porażek, które dotknęły go podczas porządkowania piwnicy Rejwachu. Co za wstyd! Jaka kompromitacja. Aby odbudować utracony wizerunek, zaciągnął Jonathana do Księżycowego Stawu, aby udowodnić mu, że potrafi robić remont. To wtedy był zwykły pech, najzwyklejszy.
Coś tam więc owego dnia porządkowali, coś tam przesuwali, być może pokłócili się o tapetę, ale dzień był — powiedzmy — dość owocny. Nagrodą za owe trudy był spacer po okolicznym wypizdowie. Musieli ujść kawałek, zanim dotarli ze Stawu do cywilizacji (Woody bardzo uważnie patrzył Jonathanowi na koszulę, czy aby Selwyn nie spoci się od spacerku; w końcu był pracownikiem biurowym, a więc z definicji niedołężnym).
Krajobraz, w który trafili, był śliczny i na wskroś wiejski. Koniki srały pod siebie na mijanych wybiegach i zewsząd woniło łajnem, kurki gdakały, kotki buszowały w polach za gryzoniami, jakiś wieśniak z wozem drabiniastym przejechał im przed nosem, chlapiąc na około błotem. Wsi spokojna, wsi wesoła, a wśród niej — kowboj (oczywiście w odpowiednim do pory roku prochowcu i stylowym kapeluszu) oraz wymuskany elegancik.
— Uważaj, Johnny, nie dostań zawału od nadmiaru rześkiego powietrza — chichrał się Woody, który całą drogę rzucał jedną żenującą docinkę za drugą.
Sam on ze wsią też na dobrą sprawę nie miał wiele wspólnego, ale nie przeszkadzało mu to w poczuwaniu się do bycia bardziej wieśniackim niż Jonathan Selwyn, który śmierdział miastem i drogą perfumerią z daleka.
Może i byłaby już wkrótce pora z owej wycieczki zawracać, może faktycznie trzeba się zaraz rozchodzić, bo słońce coraz niżej na horyzoncie — ale! Wtedy na scenę wskakuje on: olbrzymia kaczucha bijąca skrzydłami z siłą wzniecającą piach nad wiejską drożynę.
— No i gdzie? — parsknął Woody, nie przestając iść w stronę gąsiora. — Siedź. — Zaśmiał się głupawo, łapą chwytając ptaka za karczek w próbie uziemienia go. — Ale fajny gąsior. — Chwile przed tragedią. Zachwyt był jednostronny. Gąsior wyrwał się bez trudu rozbawionemu facetowi i dziabnął go zaskakująco silnym dziobkiem w nogę. — Łaa. Aaa. Kurwa. Gryzie. — Kto by podejrzewał, że Woody Tarpaulin potrafi wydać z siebie takie wysokie tony.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#2
12.09.2025, 18:47  ✶  
Na całe szczęście Jonathan miał już przygotowane wcześniej tapety na ściany Księżycowego Stawu, które kupił podczas przedspalononocnych zakupów z Millie. Na nieszczęścia Woody oczywiście nie podzielał w pełni tych wyborów, ale szczęśliwie obyło się bez dużych sprzeczek, a oni po prostu skupili się na porządkowaniu niektórych pomieszczeń i drobnych naprawach.

A teraz zafundowali sobie przyjemny spacer po okolicznych terenach i na całe szczęście dzisiejsza pogoda była całkiem przyjemną więc Jonathan nie musiał obawiać się, że dojdzie do podobnej masakry jak wtedy gdy spacerując z Moną i  Robertem wściekła czeluść wdarła się w tkanki jego ubrania, bezlitośnie infekując biały materiał tym co można było jedynie nazwać czarcią krwią samej ziemi.

Poślizgnął się na błocie.

Ale to wszystko dlatego, że Mona powiedziała mu o Śmierciożercy w jej mieszkaniu.

Można więc powiedzieć, że poniósł rany z rąk samego Voldemorta.

Jakoś łatwiej sie myślało na tematy około śmierciożercowe, gdy szło się teraz z Woodym wiejską drogą, a  nie biegało pośród zgliszczy i ognia ratując kogo się dało.

Zdecydowanie łatwiej też wywracało się teraz oczami, słuchając głupot drugiego czarodzieja.
–  Odważne słowa jak na kogoś kto nie wietrzy w swojej sypialni – odpowiedział. – Myślisz że powinniśmy załatwić sielankowy mural w którymś z pomieszczeń? Tak na wypadek gdyby ktoś musiał popatrzeć na coś kojącego jeśli dojdzie do kolejnych spięć podczas narad.

Najwyraźniej jednak nie potrzebowali sielankowego obrazka w Księżycowym Stawie, bo pewien sielankowy obrazek w postaci dorodnego gąsiora z zawiązanymi oczami przyszedł do nich sam.

Atak nastąpił szybko i na szczęście bezboleśnie. Bezboleśnie dla niego. Woody nie miał takiego szczęścia, a Jonathan z całych sił próbował nie roześmiać się. Zrobiła to za niego grupa młodych, mugolskich dziewczyn, która przybiegła za ptakiem.
– Będziesz miał szczęście w miłości! – wykrzyknęła jedna z nich z włosami tak nierównymi, że chyba przycinała je sama w ciemnej łazience po winie.
– Nie możemy go złapać! Pomożesz? – dodała kolejna, nie mogąc przestać się śmiać.

– Clemy, chyba nie rozczarujesz tym dam? –  powiedział Jonathan, a w jego oczach było coś co sugerowało, że nie da zapomnieć Woody'emu o tej sytuacji.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#3
24.09.2025, 20:45  ✶  
Jakąż bezgraniczną radość przyniosłoby Woody’emu oglądanie Jonathana Selwyna rozpłaszczonego w błotnej kałuży. Longbottom go niestrudzenie ciąga po leśnych torach przeszkód i wsiach, a i tak najbardziej umorusanego ogląda go potem dwoje urzędników. Rażąca niesprawiedliwość.
Tymczasem ofiarę znów zrobił z siebie przed Selwynem sam Tarp — konkretnie ofiarę miłosnego rytuału wróżebnego, przed którym jednak zdążył jeszcze uściślić:
— Mieszkałeś kiedy na Nokturnie, cwniuro? Otwierasz okno, to powietrzem ze swojej sypialni wietrzysz ulice. Dziękuję bardzo za takie coś. — Prychnął pogardliwie. — Mural? To by ktoś musiał narysować, no a kto. — Skrzywił się, tym razem bez rozbawienia, bo zakonowe waśnie wcale go nie cieszyły. Całkiem możliwe, że parę dni wcześniej to właśnie on rozpętał burzę. Tego nie wie jeszcze nikt.
— Niech się pan nie daje prosić! — wołały tymczasem damskie głosiki zabarwione jak nic spożytym wcześniej winem. Nikt tak nie umiał wychwycić alkoholowych nut z głosu, jak znany barman i alkoholik.
Dziabnięcie gąsiora nie było dotkliwe, a przynajmniej nie na tyle, aby ów dyskomfort wybił się ponad irytację w kierunku Jonathana, którą tylko wzmocniło pojawienie się rozchichotanego stadka mugolskich dziewuszek. W mugolski zabobon Woody nie wierzył, co to to nie. Wróżby przyjmował jedynie od osób, co miały na to jakieś papiery czy inne poświadczenia wróżbickie — jak Morpheus Longbottom dla przykładu. Oj, ten potrafił tak powieszczyć, że aż w pięty szło, co wszyscy mogli ostatnio odczuć nader boleśnie.
— Drogie panie. — Uchylił kurtuazyjnie kapelusza. — Zobaczymy, co da się zrobić.
Bo całkiem mu się ta dziewczęca atencja podobała, nie ma co kłamać. Mugolki czy nie, dawno za nim chichoczące laseczki nie biegały i było to całkiem urocze, trochę połaskotało mu ego, nawet jeśli śmiały się z komizmu jego sytuacji. Ostatnio takie traktowanie otrzymywał w szkole, gdy wymiatał w quidditcha, ho-ho i szmat czasu. Ministerialne biurwy nie wyrażały do niego takiego entuzjazmu, choćby nie wiadomo jakie skomplikowane sprawy rozwiązał — oczywiście. Na Nokturnie z kolei co najwyżej mogła na niego zarzęzić prostytutka z przepalonym fajami gardłem.
— Oczywiście, ja umiem zadowolić kobietę. Zastanów się nad sobą — syknął do Johnny’ego, kiedy go mijał, ruszając w pogoń za gąsiorem.
Krzepę miał całkiem-całkiem, kondychę nie najgorszą i wyciągnął się już po dole Spalonej Nocy. Na coś się w końcu może zda, że regularnie w Rejwachu trenowali różnorakie dyscypliny: pranki, grę w rzutki i wpierdol rekreacyjny.
Co więc było robić? Poleciał za ptakiem, sadząc długie susy na piaszczystej ścieżynie.

wymagany rzut na AF

Rzut Z 1d100 - 84
Sukces!


zapomniałam również o:

!Trauma Ognia


piw0 to moje paliwo
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#4
24.09.2025, 20:45  ✶  
Nie dotykają się żadne omamy, ale trauma ognia pozostaje silną. Kiedy w trakcie trwania tej sesji widzisz płomienie, na moment zastygasz w bezruchu przepełniony strachem. Wydaje ci się, że nadchodzą. Kto? Oni... One? Te istoty złożone z dymu i lęków...
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#5
25.09.2025, 02:05  ✶  
– Mógłbyś chociaż zainwestować w jakieś pałeczki zapachowe w takim razie – mruknął wciąż próbując bronić swojej racji. – Albo chociaż kadzidełka. A co do muralu to Millie na pewno dałaby radę. Kiedyś narysowała mój portret. Poszło jej z tym wybitnie, a skoro tak dobrze udało jej się uchwycić mnie na papierze, to na pewno uda jej się też namalować coś tak banalnego jak krajobraz.

Jonathan dał Woody'emu pławić się w okazywanej mu obecnie atencji nawet jeśli, gdy wszystkie oczy rozbawionych dziewczyn skupiły się na Tarpie, Jonathan trochę pożałował, że ten przeklęty ptak nie ugryzł jego, bo... To nie tak, że miał problemy gdy ktoś inny był w centrum uwagi. Oczywiście, że nie. Nie gdy ten ktoś na to sobie zasłużył, talentem, ważnym osiągnięciem, czy po prostu ciężką pracą, lub dobrą osobowością, ale gdy było to tak przypadkowe jak ta gęś... Na pewno gęsior widząc strój Woody'ego po prostu wziął go za jakiegoś drapieżnika, a reszta potoczyła się tak głupio sama.

Przynajmniej mógł patrzeć jak starszy czarodziej próbuje chwycił gąsiora, a to z pewnością będzie ciekawy widok.
– A ja kobiety i wampira. Kobiety i wampir przebijają jedną kobietę – odparł bardzo cicho, sam zaskoczony tym co właśnie powiedział i z jaką łatwością mu to przyszło, zwłaszcza że zakładał, że nigdy w życiu nie poruszy już tematu Gabriela przy Woodym. To znaczy... Teoretycznie nie powiedział mu i raczej nie planował powiedzieć o takich rewelacjach jak to, że najwidoczniej został przyjaciółmi ze swoim byłym kochankiem, ale o tym naprawdę nie musieli rozmawiać. Grunt, że sprawa była załatwiona.

Zachwycone dziewczyny ruszyły zaraz za czarodziejem niczym młode kaczki za matką kwoką. Jonathan oczywiście również podążył w tę stronę, ale zadowolił się jedynie szybkim krokiem, godząc się niejako z tym, że to jednak nie on był główną gwiazdą dzisiejszego spaceru.
– Dawaj! Nie daj mu się! Złap go! – krzyknął, chcąc dopingować kolegę, ale najwyraźniej kolega żadnego dopingu nie potrzebował.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (40), Jonathan Selwyn (656), Woody Tarpaulin (749)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa