• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[czerwiec 1943] Życie i śmierć Marty Warren

[czerwiec 1943] Życie i śmierć Marty Warren
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#11
23.11.2024, 23:42  ✶  

Jonathan skrzywił się na tę rozmowę o samobójstwie, bo może i nie brał tej teorii pod uwagę tak bardzo jak chyba Anthony, jak i nie był tak sceptyczny wobec niej jak Charlotte, ale... Ale to mu się w tym momencie wydało straszniejsze, niż morderstwo.
Gryfoński duch i rodzący się kompleks bohatera dalej jednak silnie trzymały się młodego Selwyna, nabuzowanego dodatkowo swoim własnym monologiem, tak że gdy Anthony zgodził się, aby poszli spotkać się z Martą, a Charlotte dodatkowo potwierdziła, że Warren jest duchem, posłał Shafiqowi promienny uśmiech wdzięczności. Niestety Lottie miała najwyraźniej inne plany.
– Ale... – zaczął zbity z tropu, bo do tej pory zakładał, że to Tony'ego trzeba będzie dłużej przekonywać, ale zanim spróbował wysunąć jakieś argumenty zmarszczył brwi, bo dotarły do niego inne słowa Lottie. – Hej! Co to miało znaczyć, że spodziewałabyś się mnie w damskiej łazience? – Nie po to lubił dziewczyny, aby nachodzić je w takim miejscu!  Nikogo w ogóle nie chciałby nachodzić w łazience! – A antagonizowanie rodów jeszcze bardziej może wszystko pogorszyć, tak że ktoś postanowi tym bardziej postawić na celowniku mugolaków. Poza tym, to może być dopiero początek, a dyrektor i nauczyciele mogą coś przegapic. Zresztą Marta może być bardziej rozmowna wobec nas niż nauczycieli. Albo dopiero teraz sobie coś przypomni. Poza tym lepiej spróbować, niż nie – próbował przekonać przyjaciółkę, ale młoda Crouch najwyraźniej nie dała się przekonać, więc po prostu odpuścił i pozwolił jej odejść, przenosząc spojrzenie na Anthony'ego. Chciał iść zobaczyć Martę, chciał rozwiązać tę sprawę, chciał pomóc jej, im i całej szkole, ale... Ale bał się sam stanąć twarzą w twarz ze zjawą ich martwej koleżanki z roku i teraz bał się, źe po słowach Lottie sam Shafiq uzna, że był to głupi pomysł.
– Słuchaj – zaczął, ręką masując kark w pewnej niezręczności. – Nie musisz iść ze mną jeśli nie chcesz. Może Charlotte ma rację, że to głupie, a nie ma sensu, abyśmy obaj tak ryzykowali. – Co było silniejsze w młodym Selwynie? Strach przed spotkaniem ze śmiercią kogoś kogo znał, czy strach, że nie zrobi tyle ile by mógł? – Ja sam pójdę i przekażę ci co i jak. Ty po prostu powiedz Morphiemu, że... – Co się mówiło swojemu przyjacielowi, który znalazł ciało ich koleżanki z roku? Nie miał pojęcia. Na pewno nie: przynajmniej jest coś w tym życiu czego pewnie nie przewidziałeś. – Aby się trzymał i że jak coś to może na nas wszystkich liczyć. Tak wiesz co, idź do niego, on cię teraz pewnie potrzebuje bardziej, niż ja. — powiedział, posyłając mu szeroki uśmiech. Mówił szczerze. Już zdecydował co powinni zrobić i że miejsce Anthony'ego nie było teraz przy nim, nawet jeśli stresował się tym co miał zaraz zrobić.
– A i... – położył mu rękę na ramieniu. – Uważaj na siebie dobrze? I gdyby coś się działo... Ktoś ciebie nachodzić. Powiedz mi, dobrze? – Anthony nie był mugolakiem, a jednak Jonathan nagle zaczął się martwić, że po szkole grasować może ktoś, kto nie tyle co atakuje osoby mugolskiego pochodzenia, a też przypadkowe ofiary, które z jakiegoś powodu mu nie podpasują. – Morphiemu też to powiedz. I Lottie jeśli ją spotkasz, nawet jeśli pewnie to wyśmieje.
A potem w tym przypływie troski i sprzecznych emocji wywołanych śmiercią Marty, po prostu Anthony'ego jeszcze przytulił.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#12
24.11.2024, 12:37  ✶  
Anthony lubił operować faktami, niekoniecznie domysłami. Oczywiście Charlotte mogła mieć rację, to mogło być morderstwo, to mógł być finał, ostrzeżenie, które miało wystraszyć wszystkie szlamy z zamku. Ale mogła też nie mieć racji. Umysł wysycony słowami produkował mrowie możliwości, umysł wysycony tymi pulpowymi książkami, którymi karmił go Selwyn szczególnie w okresie wakacyjnym, jakby w założeniu, że Shafiqowi się może nudzić, kiedy miał dostęp do księgozbioru Parkinsonów.
Mimo wszystko słowa Crouchówny otrzeźwiły go nieco z efektu, jaki wywarła na nim ta mała przemowa młodszego przyjaciela. 
– Tak, nie powinniśmy tam iść. To nierozważne w kontekście ewentualnej ścieżki prefeckiej w późniejszych latach. Skoro Martha jest duchem, to równie dobrze możemy do niej pójść gdy nie będzie się tam kręcić tyle ludzi. – Zawyrokował on, stary malutki, bez szans na to, by prawdziwie być dzieckiem lepiącym się do tajemnic i przygody. Jeźdźcy dopiero powstaną, dopiero pozwolą mu odkryć ten aspekt osobowości, wypychając go ze skorupy oczekiwań despotycznego ojca.
– Będziemy uważać. – pożegnał się z odchodzącą kuzynką.

A potem został sam z nim i podziało się nagle bardzo, bardzo dużo rzeczy.

Przede wszystkim rzadko kiedy byli tylko we dwójkę. Po drugie, rzadko kiedy Jonathan obdarzał go tak bezpośrednią, scentralizowaną uwagą. Po trzecie... och po trzecie nagle ramiona chłopaka otoczyły go w troskliwym objęciu a umysł postanowił na moment absolutnie przestać działać.

To było przerażające na wielu płaszczyznach. Ciało Anthony'ego zesztywniało, jakby sam padł ofiarą petryfikacji. W żaden sposób nie odpowiedział na uścisk, nie odwzajemnił go, trzymając ręce absolutnie przyciśnięte mocno do ciała. To było tak niestosowne i niepotrzebne i... niesamowite. Niewłaściwe. I chociaż bardzo chciał iść z Jonathanem, bardzo chciał nawet nie po to by porozmawiać z duchem swojej byłej koleżanki, ale po prostu być obok, patrzeć jak Selwyn udaje mądrzejszego niż jest, bardzo chciał... To jednak jego towarzysz mógł dla kaprysu spojrzeć na to, czy duch ma nici (choć wiadomo, że nie ma), a wtedy przypadkiem mógłby zobaczyć to wszystko co dzieje się z Anthonym. I to było przerażające bardziej niż szansa złapania przez pilnujących tej przeklętej damskiej łazienki. Będzie musiał napisać do ojca w sprawie nauczyciela oklumencji. Był czerwiec... idealnie całe wakacje na naukę czegoś przydatnego.

– Przekaże mu – wymamrotał w gryfońską szatę, próbując nie oddychać, próbując nie pamiętać tej chwili, modląc siędo wszystkich bóstw żywych i umarłych, żeby poziom oświetlenia tego przekletego Hogwartu był tak mizerny jak zawsze, żeby w cieniu mógł ukryć rozlewający się po twarzy rumień. – Pójdę już – dodał, desperacko wysmykując się z objęcia i nie patrząc nawet na Jonathana idąc w przeciwną do Charlotte strony - do wieży, gdzie jego przyjaciel leży i cierpi z powodu martwej Marthy Warren. Tak, powinien zdecydowanie skupić się na tym aspekcie, na zmartwieniach Morpheusa, a nie własnym walącym jak szalone sercu.

Koniec sesji


« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (1626), Jonathan Selwyn (1874), Charlotte Kelly (1641)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa