• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [10.05.1972 wieczór] Czarny Kot nie taki straszny | Norka & Sauriel

[10.05.1972 wieczór] Czarny Kot nie taki straszny | Norka & Sauriel
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#11
03.09.2023, 21:55  ✶  

Wiedziała, jaki jest Sauriel. Nie zmienił się specjalnie przez te kilka lat. Lubiła z nim przebywać, dodawał trochę kolorów do jej życia. Właściwie to traktował ją nadal tak jak wcześniej. Przy nim mogła się poczuć, jak młodsza wersja siebie, która gdzieś przepadła kiedy skończyła naukę w Hogwarcie. Bardzo szybko musiała dorosnąć, przestać być dzieckiem, zacząć się opiekować małym człowiekiem. Nie mogła sobie pozwolić na zbyt wiele rozrywki. Spotkania z Saurielem trochę jej to wynagradzały. Wydawało jej się, że może być pewna tego, że nie zrobi jej krzywdy pomimo tej swojej aury niegrzecznego chłopca.

Dostawała po dupie przez swoją naiwność. Wiele razy, za każdym razem jednak znajdowała jakieś usprawiedliwienie dla tej osoby. Tak już miała. Naiwna Norka, która nie uczyła się na błędach. Miała miękkie serce i dupę też miękką, ale starała się ukrywać swoje rozczarowania przed całym światem. Mimo przeciwnościom losu zawsze wyciągała do wszystkich rękę, wybaczała. To ten typ, który nigdy nie nauczy się na błędach.

Nie mogła ukryć tej reakcji, nie panowała nad nią. Ta informacja trochę nią wstrząsnęła, jednak starała się ogarnąć jak najszybciej mogła. W końcu siedział przed nią Sauriel, którego znała tyle lat. Dla niej istotniejsze było to, jak się czuł w tym wszystkim niż jej strach przed wampirami. - Nie umiem sobie tego wyobrazić. - Niepojęte to dla niej było. Przekraczało jej możliwości. Zasnął, później się zmienił i nie był już człowiekiem. Gdyby mogła mu tylko pomóc ukoić ten ból, ale nie mogła, nie było jej wtedy obok. - Jak jest z pragnieniem? - Ciekawiło ją to. Mimo wszystko siedział z nią tutaj w knajpie pełnej ludzi, w których płynęła krew, która stała się jego pokarmem. Bywał też w Norze, gdzie również sporo osób się pokazywało, nie widziała nigdy, żeby zachowywał się niestosownie. Znaczy nie patrzył na nikogo jak na obiad. Musiał więc jakoś sobie radzić z tym głodem. Może jadł przed tym nim się zjawiał w takich miejscach? Nie wiedziała, czy do końca chce znać odpowiedź na to pytanie. Musiał jednak czymś się żywić, to było oczywiste.

- Grunt to szukać pozytywów. Świetne podejście. - Uśmiechnęła się już całkiem swobodnie, mimo tego, że chwilę wcześniej została bardzo mocno zaskoczona. - Nie zmieniło cię to wcale. - Przynajmniej z pozoru. Nie potrafiła sobie wyobrazić jakie piętno musiało to na nim odcisnąć.

Zrobiło jej się ciepło na serduszku, kiedy usłyszała jego zapewnienie. - Nie spodziewałabym się, że mogłoby być inaczej. - Nigdy w życiu nie założyłaby, że Sauriel mógłby zrobić jej krzywdę. Po prostu czuła taką dziwną pewność, siedzącą gdzieś głęboko. Może się przeliczyć, kto wie, kiedy ich drogi mogą się skrzyżować. - W sumie to teraz jesteś nieśmiertelny, będziesz patrzył jak my z Fergusem się starzejemy będąc ciągle młodym. - Wyobraziła sobie ich za dwadzieścia lat. Sauriel wyglądałby podobnie do Mabel, a ona z Ollivanderem pewnie mieliby już jakieś siwe włosy, nie do końca podobała jej się taka wizja.

Uniosła i swoją szklankę, uśmiechała się przy tym zupełnie szczerze. - Salut. - Upiła przy tym spory łyk alkoholu, który smakował zdecydowanie lepiej od tego poprzedniego. Czuła, że przyjemne ciepło zaczyna się jej rozchodzić po ciele.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#12
04.09.2023, 12:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.09.2023, 12:54 przez Sauriel Rookwood.)  

Czy się nie zmienił? Zmienił się. Ogromnie. Tylko Sauriel wylewny nigdy nie był, mógł ludzi słuchać, przyjmować ich bolączki, ale nie opowiadał o swoich. Wolał się zbroić w swoją naburmuszoną minę i agresję, która stawała się odpowiedzią na wszystkie jego problemy. Na to, na co nie odpowiadała, odpowiadał żart. Czy sądzenie tej pięknej Landryneczki o tym, że nic jej nie grozi było słuszne mógł zweryfikować tylko czas. Niestety tak to bywało, że kiedy tragedia przychodziła człowiek się budził. Okazywało się, że za późno. Za późno na bycie ostrożnym, że głupota, że za bardzo ufna, że... cały szereg słów i zdań, które gnębiły i ściskały za serce. I pozostawał tylko żal - w najlepszym wypadku. W najgorszym - pustka. Przyzwyczaił się jednak do tego, że mu mówili, że był taki sam jak kiedyś. To chyba dobrze, co? Przechodząc przez ten świat i starając się borykać z jego bolączkami nie dowiódł samemu sobie, że zmiana popłaca. W końcu się temu poddał. Stał się tym, czym nigdy być nie chciał. I teraz prawie wszystko już było obojętne. Za daleko, żeby się wycofać, za daleko, żeby liczyć na cokolwiek lepszego. Choć... zmiana powoli chodziła mu po myślach. Tylko niekoniecznie samego siebie. Swojego otoczenia.

- Bo tego się nie da wyobrazić, Landrynko. - Nawet jeśli ktoś palnął tekstem "wiem, co czujesz"... nie. Tego nie dało się wyobrazić - i wiedział, co mówi, to nie była koloryzacja. Pragnienie, które nigdy nie gasło, sposób, w jaki zaczynałeś patrzeć na ludzi, świadomość tego, że może i jesteś człowiekiem, ale i byłeś potworem - to wszystko całkowicie odmieniało perspektywę świata. A ten wieczny głód? Oooh... może ktoś, kto zagubił się na pustyni i po dwóch tygodniach znalazł wodę zdawał sobie sprawę, jakie to może być uczucie. Tylko że tego pragnienia żadna woda nie uspakajała. Musiałeś się pożywić krwią. Tyle. - O co pytasz? Pragnienie wampira nigdy nie gaśnie. Może tylko zmaleć, wzrosnąć. Ale nie da się go uciszyć. - Nie, pewnie nie chciała znać odpowiedzi na niektóre pytania. Tak jak pewnie nie chciała wiedzieć, że Sauriel nie chciał wcale zjadać zwierzątek ani żywić się krwią z torebek. Było to paskudne. Lubił polowania. Lubił strach ludzi. Choć rzadko sobie na to pozwalał. - Spokojnie... nie zjadam niewinnych dziewczynek w ciemnych zaułkach, jeśli o to pytasz. - Uśmiechnął się pod nosem. - Można się zdziwić, co prostytutki są w stanie zrobić za odpowiednią opłatą. - Tak, to w zasadzie było zadziwiające, zwłaszcza że nie było niczego przyjemnego, gdy kły przegryzały i rozszarpywały skórę. A jednak byli ludzie gotowi czaseem nawet zapłacić jemu za to doznanie. To dopiero było popierdolone. No ale co, odmawiałby? Ależ oczywiście, że nie!

- A co, mamy płakać? Daj spokój, Słońce. Trzeba się cieszyć, póki mamy cokolwiek. - Ludzie za późno doceniali to, co mieli. Kiedy już raz umarłeś docierało to do głowy ze zdwojoną mocą. Choć akurat nie śmierć była największym rozczarowaniem Sauriela. Jego rozczarowaniem było to, że w ogóle się obudził. - Wydaje ci się. Zmieniło mnie to kurewsko. Tylko już mi się nie chce użalać po kątach. Niczego to nie zmieni, life goes on. - Chyba już to zresztą powiedział. Co jednak nie było już pozytywne to to, z czego zdawał sobie sprawę, a co Nora wypowiedziała. Tak - będzie patrzył, jak się będą starzeć. Albo i nie. - Liczę na to, że jeszcze przyniesiecie chryzantemy na mój nagrobek. O ile mi go postawią. - Sauriel prawie wszystko obracał w żart i prawie niczym się nie przejmował - przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Mimo to myśl o tym, że mógłby spoglądać na siwą Norę, kiedy sam nie zmieni się nawet odrobinę wcale nie była wesoła. Tak i jego mina spochmurniała. - Gdybyś czegoś kiedyś potrzebowała pisz. Serio. Tym bardziej jakby cię jakiś kurwiszon za bardzo zaczepiał. Będę twoim kocim rycerzem na czarnym rumaku. Salut. - Były sprawy, za jakie wypić warto. I były zapewnienia, które warto było powiedzieć.

Były też przyjaźnie, o jakie warto było walczyć.


Koniec sesji


[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Nora Figg (2772), Sauriel Rookwood (2949)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa