Wiedziała, jaki jest Sauriel. Nie zmienił się specjalnie przez te kilka lat. Lubiła z nim przebywać, dodawał trochę kolorów do jej życia. Właściwie to traktował ją nadal tak jak wcześniej. Przy nim mogła się poczuć, jak młodsza wersja siebie, która gdzieś przepadła kiedy skończyła naukę w Hogwarcie. Bardzo szybko musiała dorosnąć, przestać być dzieckiem, zacząć się opiekować małym człowiekiem. Nie mogła sobie pozwolić na zbyt wiele rozrywki. Spotkania z Saurielem trochę jej to wynagradzały. Wydawało jej się, że może być pewna tego, że nie zrobi jej krzywdy pomimo tej swojej aury niegrzecznego chłopca.
Dostawała po dupie przez swoją naiwność. Wiele razy, za każdym razem jednak znajdowała jakieś usprawiedliwienie dla tej osoby. Tak już miała. Naiwna Norka, która nie uczyła się na błędach. Miała miękkie serce i dupę też miękką, ale starała się ukrywać swoje rozczarowania przed całym światem. Mimo przeciwnościom losu zawsze wyciągała do wszystkich rękę, wybaczała. To ten typ, który nigdy nie nauczy się na błędach.
Nie mogła ukryć tej reakcji, nie panowała nad nią. Ta informacja trochę nią wstrząsnęła, jednak starała się ogarnąć jak najszybciej mogła. W końcu siedział przed nią Sauriel, którego znała tyle lat. Dla niej istotniejsze było to, jak się czuł w tym wszystkim niż jej strach przed wampirami. - Nie umiem sobie tego wyobrazić. - Niepojęte to dla niej było. Przekraczało jej możliwości. Zasnął, później się zmienił i nie był już człowiekiem. Gdyby mogła mu tylko pomóc ukoić ten ból, ale nie mogła, nie było jej wtedy obok. - Jak jest z pragnieniem? - Ciekawiło ją to. Mimo wszystko siedział z nią tutaj w knajpie pełnej ludzi, w których płynęła krew, która stała się jego pokarmem. Bywał też w Norze, gdzie również sporo osób się pokazywało, nie widziała nigdy, żeby zachowywał się niestosownie. Znaczy nie patrzył na nikogo jak na obiad. Musiał więc jakoś sobie radzić z tym głodem. Może jadł przed tym nim się zjawiał w takich miejscach? Nie wiedziała, czy do końca chce znać odpowiedź na to pytanie. Musiał jednak czymś się żywić, to było oczywiste.
- Grunt to szukać pozytywów. Świetne podejście. - Uśmiechnęła się już całkiem swobodnie, mimo tego, że chwilę wcześniej została bardzo mocno zaskoczona. - Nie zmieniło cię to wcale. - Przynajmniej z pozoru. Nie potrafiła sobie wyobrazić jakie piętno musiało to na nim odcisnąć.
Zrobiło jej się ciepło na serduszku, kiedy usłyszała jego zapewnienie. - Nie spodziewałabym się, że mogłoby być inaczej. - Nigdy w życiu nie założyłaby, że Sauriel mógłby zrobić jej krzywdę. Po prostu czuła taką dziwną pewność, siedzącą gdzieś głęboko. Może się przeliczyć, kto wie, kiedy ich drogi mogą się skrzyżować. - W sumie to teraz jesteś nieśmiertelny, będziesz patrzył jak my z Fergusem się starzejemy będąc ciągle młodym. - Wyobraziła sobie ich za dwadzieścia lat. Sauriel wyglądałby podobnie do Mabel, a ona z Ollivanderem pewnie mieliby już jakieś siwe włosy, nie do końca podobała jej się taka wizja.
Uniosła i swoją szklankę, uśmiechała się przy tym zupełnie szczerze. - Salut. - Upiła przy tym spory łyk alkoholu, który smakował zdecydowanie lepiej od tego poprzedniego. Czuła, że przyjemne ciepło zaczyna się jej rozchodzić po ciele.