Trochę podekscytowany – bo nowy świat i nowy znajomi, trochę przestraszony, że się nie odnajdę i wszyscy dowiedzą się kim są moi rodzice, ale tak naprawdę dla mnie pójście do Hogwartu było czymś naturalnym. Urodziłem się w rodzinie czarodziei - tu Hogwart to naturalna kolej rzeczy.
2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Oczywiście, że korzystałem z Hogwarts Express. Z czego innego miałbym korzystać? A siedziałem różnie. Za pierwszym razem z innymi pierszoroczniakami. Potem często z Vincentem O'Dwyerem, Lucy Longbottom, Florence Bulstrode lub z Kordelią Clarettą Avery. W każdym razie zawsze był to pełny przedział.
3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Całkiem przyjemnie, chociaż trochę byłem podenerwowany. Niby wiedziałem, że jestem czarodziejem, ale ciągle wydawało mi się, że Tiara Przydziału – kiedy tylko nałożę ją na głowę – zacznie krzyczeć, że nie powinienem być w Hogwarcie. No, ale nie krzyczała. A poza tym było głośno, wszyscy się przekrzykiwali, zaczarowano sufit tak że wyglądał jak nocne niebo i było dobre jedzenie. Byłem podekscytowany. Dużo się działo. Widziałem mnóstwo nowych twarzy. Pewnie jak większość dzieciaków.
4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Nie miałem preferencji co do jakiegoś konkretnego domu w Hogwarcie. Ba, dziadkowie i wuj też nie mówili mi, że jeden jest lepszy od drugiego. Tiara powiedziała mi, że jest we mnie sporo sprytu, dużo odwagi, jestem lojalny i mam chłonny umysł. A potem, że jeśli potrzebuję miejsca, w którym chcę się ukryć to Ravenclaw będzie idealny. I tak wylądowałem w Ravenclawie. No i pewnie, że byłem dumny z mojego domu w Hogwarcie. Ravenclaw to najlepszy dom z możliwych.
5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Nie, ale podczas przerwy świątecznej wujek podarował mi sowę, którą nazwałem Walpurgia. I w ogóle uważam, że sowa jest jedynym właściwym zwierzęciem do Hogwartu. Lubię zwierzęta, ale nie czuję potrzeby posiadania kota lub ropuchy. Ba, wydaje mi się nawet, że wiekszość czarodziei, które zabrały ze sobą zwierzęta do Hogwartu, w ogóle tego nie przemyślała i robiła im krzywdę.
6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Dzieliłem dormitorium z Williamem Lestrangem i Orionem Bulstrodem. Ciężko mi teraz wymyślić, czy wyglądał jakoś szczególnie inaczej od pozostałych dormitoriów. Chyba nie? Nie pamiętam? Może trochę było brudno czasem? Ale pewnie tak samo wyglądały dormitoria niemal wszystkich?
7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Lubiłem OPCM, zaklęcia i mugoloznastwo. Nie przepadałem za zielarstwem. Głównie chodziło o to, że brakowało mi cierpliwości do takich rzeczy jak pielenie, sadzenie, wyrywanie - na prawdziwe efekty trzeba było za długo czekać. No i jak nie mam problem z utytłaniem się farbą czy tuszem to uwalenie się ziemią już mi nie pasowało.
8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Kibic. Ale za to czasem rysowałem zawodników podczas meczu. Dużo bardziej interesowały mnie szczegóły - przyłożenie pałką w kafel, przerzut przez obręcz lub złapanie złotego znicza niż takie prawidziwe kibicowowanie. A czasami w ogóle omijałem mecze Quidditicha i zamiast na nich, wolałem poszwendać się po zamku. Cichy, niemal wyludniony zamek to coś niesamowitego.
A, ale zawsze byłem podczas meczów, gdy grał Ravenclaw. Krukoni górą!
9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Odpowiadanie na to pytanie jest strasznie osobiste i trochę nie czuję się komfortowo, że muszę to robić. Raz, że tak naprawdę miałem sporo szkolnych znajomych i wyznaczanie wśród nich najważniejszej osoby jest trochę nie w porządku w stosunku do pozostałych. Ale jeśli już muszę to była ti Florence Bulstrode. I tak. Do dzisiaj ją uwielbiam i uważam za jedną z najbliższych mi osób.
10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Oczywiście! I było to w pełni odwzajemnione uczucie. Przez kilka lat byłem w związku z Clare Avery. Zaczęliśmy się spotykać, mniej więcej na trzecim roku szkolnej nauki i tak naprawdę spotykaliśmy aż do jej ślubu. A niedługo później umarła. Ostatecznie, wychodzi na to, że to bardzo nieciekawa historia.
11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Nie. Raczej utrzymywałem ze wszystkimi poprawne stosunki. W ogóle po co miałbym mieć w szkole wrogów? I dlaczego? Nie byłem ani najpopularniejszym, ani najprzystojniejszym, ani najlepszym, ani nawet ubiegającym się o jakikolwiek tytuł naj uczniem. Odwrotnie, byłem tym dzieciakiem, który dogadał się z każdym, łagodził spory i potrafił wstawić się za kimś nielubianym, ale w taki sposób by nikt nie poczuł się urażony.
12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Filius Flitwick. Może to kwestia tego, że był opiekunem mojego domu? Albo, że od samego początku podłapał ze mną wspólny język? Albo, że chyba jako pierwszy mnie naprawdę przejrzał? Pamiętam jak wyciągnął w moją stronę różdżkę i powiedział: wiem co robisz, Patricku, wiem co robisz! Takich rzeczy się nie zapomina. A poza tym był świetnym, sprawiedliwym nauczycielem.
13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Na początku szkolnej kariery kilka(naście) razy zdarzyło mi się zgubić. Prosiłem wtedy o pomoc przelatujące duchy lub wiszące na ścianach obrazy. Były bardzo pomocne, choć pewnie wynikało to z tego, że większość pierwszoroczniaków musi korzystać z ich pomocy i po prostu przywykły do robienia za słupy informacyjne. Pod koniec nauki szkolnej znalazłem Pokój Życzeń. Nie do końca wiedziałem do czego służy i służył mi jako… jako miejsce do randek z Clare.
14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Tak. Chociaż odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta jak się wydaje. Czy zdarzyło mi się celowo złamać regulamin dla własnej wygody? Parę razy tak, zdarzało mi się szwendać po zamku w czasie ciszy nocnej. Ale akurat za to nie zostałem ukarany szlabanem. Tutaj obeszło się to w ogóle bez uwagi nauczycieli. Czasami się podkładałem by dostać szlaban – a podkładałem się z różnych powodów: czasem po to by odwrócić uwagę nauczycieli od jakiegoś innego ucznia, który akurat miał fatalny tydzień w szkole, czasami bo próbowałem pomóc komuś a czasami, bo próbowałem przeszkodzić w czymś.
15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Nie. I nigdy nie chciałem. Dla mnie przynależność do takich organizacji to zwykły klasizm i chęć wyróżnienia się, pokazania się jako ktoś lepszy od reszty. A ja nigdy nie miałem takich ambicji, by ludzie myśleli, że jestem od nich lepszy - chciałem by wiedzieli, że jestem dokładnie taki jak oni - nawet jeśli tak naprawdę byliśmy zupełnie różni.
16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Lubiłem dziedziniec, błonia, wieżę astronomiczną i, jak nie lubiłem zajęć z zielarstwa, tak lubiłem szklarnie. Dobrze się tam rysowało. A ogólnie lubiłem miejsca, gdzie dało się usiąść i spokojnie, niezauważonym, obserwować innych. W wolnych chwilach, gdy nie chciałem siedzieć z resztą krukonów w dormitorium i potrzebowałem chwili wytchnienia, zaszywałem się w jakiejś wnęce i rysowałem. Już wtedy porządkowałem w ten sposób myśli.
17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Moi rodzice nie żyli, więc nie mogli mi wydać pozwolenia na wycieczki do Hogsmeade, ale zrobili to dziadkowie. Od razu jak tylko nadarzyła się taka możliwość. Ogólnie byłem raczej przeciętnym dzieciakiem, lubiłem Trzy Miotły i Zonka. W Miodowym Królestwie straciłem pewnie połowę moich dziecięcych oszczędności - a nie cierpię słodyczy (tak, w większości nie kupowałem ich dla siebie). Ogólnie do Hogsmeade, jak do większości rzeczy podchodziłem raczej pragmatycznie: robiłem tam zakupy, odświeżałem głowę i obserwowałem innych.
18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Dlaczego miałbym uciekać gdzieś z talerzem? No pewnie, że siedziałem razem ze wszystkimi. Szkolne posiłki to był dobry czas, żeby porozmawiać, podzielić się historyjkami lub ponarzekać na kogoś. Lubiłem paszteciki dyniowe i pieczone ziemniaki, i marynowane mięso, i placki z dyni. I ciasto dyniowe. I oczywiście, sok z dyni. I chyba ogólnie lubię dynię. Do dzisiaj ją lubię.
19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Wracałem. Dziadkowie i wuj zawsze czekali na mój powrót. Już miesiąc przed planowaliśmy listownie jak spędzimy wspólnie czas i co będziemy jeść. Radziliśmy się też w sprawach prezentów świątecznych. W domu wypytywali mnie o szkołę, o to co się działo, z kim się przyjaźniłem, pokłóciłem lub jak mi szło na lekcjach. Mam bardzo wspierającą rodzinę.
20. Opisz swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Najlepsze? Chyba nie powinienem go opisywać, ale było związane z Clare. I z początkiem naszego związku. Jedna z pierwszych randek, gdy po prostu leżeliśmy na kocu na błoniach i rozmawialiśmy o jakichś bzdurach, w rodzaju: skoro ty chcesz mieć psa a ja kota to weźmiemy szynszylę. A potem ustaliliśmy, że sami ozdobimy ściany w salonie, bo obydwoje lubiliśmy sztukę. Zabawna sprawa, Clare nie rozróżniała wszystkich kolorów, więc już wtedy wiedziałem, że ten nasz salon będzie robił na każdym kto do niego wejdzie.
21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Byłem po egzaminach, tych najważniejszych bo na siódmym roku nauki w Hogwarcie. Siedziałem pod drzewem na błoniach Hogwartu. Był czerwiec i było gorąco. Kora wierzby wbijała mi się w szkolny mundrek. Ponoć to bardzo nieładnie podsłuchiwać. A ja dowiedziałem się akurat w ten sposób, że moja dziewczyna jest zaręczona z innym. I jakoś nie miała śmiałości by mi o tym powiedzieć.
22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Podszedłem do nich uczciwie. I zdałem je bardzo dobrze. W sumie do każdych podchodziłem uczciwie i zdawałem je nieźle, te waźniejsze trochę lepiej od pozostałych. Za pierwszym razem nauczyciele byli chyba nawet nieco zdziwieni, potem pewnie załapali, że staram się nie wyróżniać póki nie muszę tego robić. A przynajmniej tak mi się wydaje.
23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Byłem jednym z tych zwyczajnych, lubianych uczniów, więc i nie mam specjalnych powodów by źle wspominać czasy szkolne. Za to dość sentymentalnie wspominam moją znajomość z Jęczącą Martą. W pewnym momencie naprawdę uważałem ją za przyjaciółkę. Dzisiaj – gdy czasem pojawiam się w Hogwarcie i widzę, jak przelatuje – czuję zawsze pewne zawstydzenie. Ja dojrzałem i się zestarzałem. A Marta? Marta wciąż pozostała Martą.
24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Chciałem skończyć szkołę, ożenić się z Clare i pójść w ślady wuja – dyplomaty. Wydawało mi się też, że w przyszłości pomogę żonie otworzyć galerię z jej obrazami? Ale właściwie to wszystko posypało się z chwilą, gdy dowiedziałem się, że… że Clare ma już jednego narzeczonego. I to nie mnie. Wtedy trochę zmodernizowałem moje plany i skończyłem w zupełnie innym miejscu w Ministerstwie Magii. Dziadkowie i wuj do dzisiaj nie rozumieją mojej decyzji, choć mnie wspierają.
25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Że nie mam zielonego pojęcia, co powinienem teraz zrobić z moim życiem. Dosłownie. I, że jakoś to będzie, ale ja ogólnie mam raczej dobre optymistyczne nastawienie. I wiem jak bardzo to melodramatycznie brzmi, ale chodzi mi raczej o to, że musiałem sobie na nowo poukładać wszystko w głowie. Bo tak naprawdę chyba nie chodziło tylko o Clare, chodziło też o to kim byłem, kim byli moi rodzice. Po prostu sytuacja z Clare uświadomiła mi, że przez chwilę patrzyłem na wszystko przez zbyt różowe okulary.
26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Z uwagi na to, że jestem aurorem to lekcje OPCM i Zaklęć. Ale prywatnie, sądzę że najwięcej nauczyły mnie szlabany. Oddzielanie zgniłych żuczych oczu od tych dobrych to nudne zajęcie, ale szlaban to też zupełnie inna sytuacja niż lekcja. Nauczyciele inaczej się zachowywali i uczniowie, z którymi na nie trafiałem także. Sporo wtedy rozmawialiśmy. A już najciekawiej było, gdy trafiałem do kogoś, kto rzeczywiście potrzebował do czegoś wykonanej przeze mnie pracy.