Po prostu fantastycznie! Nie mogło być lepiej, gdy Stanley rozpłynął się w powietrzu zabierając ich Sophie, Merlin sam wie gdzie! To aż się prosiło o plotki i niepotrzebny skandal. Pracownik Ministerstwa uprowadzający bezbronne dziewczę! Na oczach jej zdruzgotanego ojca, rodziny, całej rozbawionej gawiedzi w Dziurawym Kotle.
Klasnęła parokrotnie w dłonie, wyjątkowo nieprzejęta sytuacją. Bo dlaczego miałaby być?
W jej oczach Stanley był równie dobrą niańką co cała reszta Departamentu. Może nieszczególnie odpowiedzialną, ale po co siać od razu zamęt i panikę? Służył przecież ich małemu magicznemu społeczeństwu. Był kimś kogo mugole określaliby mianem "dobrego gliny", prawda?
Czy podobało jej się, że uciekli? Nie. Ale żyjąc w błogiej niewiedzy co działo się w Londynie pod jej nieobecność – nie miała żadnych podstaw podejrzewać Borgina o cokolwiek niecnego. Może trochę niemoralnego, ale z pewnością nie nielegalnego.
Kiedy jednak Robert uznał, że to dobry czas nadrobić punkty w plebiscycie na ojca roku, ona uznała, że starczy tej farsy. Podniosła się bez słowa od stołu, specjalnie obchodząc go tak, by Richard nie mógł jej ewentualnie złapać. Dotarcie pod scenę nie zajęło wiele czasu. Siedzieli praktycznie obok.
- Tesoro mio…- Zaszczebiotała śpiewnie, wsuwając jedną rękę pod ramię Roberta, a dłonią drugiej przesuwając po jego rękawie wręcz uspokajająco. Z typową dla siebie udawaną troską. Można było odnieść wrażenie, że Lorien jest bardzo całą sprawą zaaferowana.
Przy okazji rzuciła przepraszające spojrzenie Aurorom. Podejrzewała, a przynajmniej liczyła na to, że zostanie przez nich rozpoznana, a może przy okazji wprowadzona nieco bardziej w temat „dlaczego na wszystko co nieświęte Stanley Borgin stał się nagle wielką personą non grata”.-… Pozwólmy chłopcom pracować. Jestem pewna, że dołożą wszelkich starań, żeby ją znaleźć. I dowiedzieć się dlaczego udało im się stąd tak po prostu teleportować.- Dokończyła, nawet przez moment nie patrząc na męża. Wodziła wzrokiem od Arteusa do drugiego aurora.
To zawsze byli chłopcy. Uzbrojeni po zęby, ale chłopcy bawiący się w policjantów i złodziei z przestępczym światkiem. Chłopcy, których głównym zadaniem, choćby się waliło i paliło powinno się teraz stać odnalezienie pewnej rudowłosej dziewczynki i odstawienie jej w jednym kawałku do domu.