W takiej nieplanowanej sytuacji, najważniejsze dla Nicholasa było zapewnienie bezpieczeństwa Cynthii i dostarczenie jej z powrotem do Londynu. Nie chciał później tłumaczyć się z przypadkowej nieostrożności w przenoszeniu się do innego kraju, gdzie zabrał ze sobą pannę Flint. Jeszcze sobie coś pomyślą niestosownego. A jedynie on wiedział, że dziewczyna była przyrzeczona jednemu z jego braci. Dlatego pozostawał sobą, chłodny i zdystansowany. Mimo iż można było odnieść wrażenie, że poglądy w niektórych sprawach mieli bardzo podobne, to mogli pozostać jedynie w relacji zawodowej. Nicholas wiedział, że prędzej czy później będzie musiał znaleźć sobie żonę. To jego główny obowiązek jako dziedzica. Dość długo to odwleka.
Yaxley wytłumaczył swojej towarzyszce, że jeżeli według niej narzucanie się ze świstoklikiem jego przyjacielowi, może być problemem, mogła zostać tutaj tak długo jak zaplanowaną podróż ma Nicholas. Jego wyprawa jest usprawiedliwiona w Ministerstwie i otrzymał na to zgodę. Gdyż wybrał się tutaj także w celu badawczym stworzeń w Norwegii, nie tylko aby odwiedzić swojego znajomego. Nie były to wakacje, ale połączone sprawy w jeden wyjazd. Los postanowił trochę namieszać w planach tej dwójce pracoholików. Nic dziwnego, że Cynthia była zaskoczona i zszokowana jego odpowiedzią.
- Nie przejmuj się tym za bardzo. Żadne z nas nie jest jasnowidzem aby przewidzieć co się wydarzy.Spojrzał na nią, jakby w upewnieniu swoich słów, czy czasem Cynthia go nie zaskoczy, że się pomylił. Że jest jasnowidzem. Ale wątpił, gdyż nie mogła tego zaplanować i nie uniknąć wpadnięcia na niego by się tutaj przenieść.
Wysłanie sowy z wiadomością uspokajającą o nieobecności Cynthii w Londynie, będzie dobrym rozwiązaniem, gdyby nie udało się dość szybko przygotować świstoklika.
- Użyczy.
Zapewnił, aby znów się nie przejmowała. Na jej docenienie pomocy jaką jej udzielał, posłał lekki uśmiech, trudny do zidentyfikowania czy był tylko na relacji przyjaźni czy bardziej miłej osoby bo pomaga z obowiązku, bo tak wypada dziedzicowi.
W końcu znaleźli się przed domem Knudsena, z którym się Yaxley przywitał, nie spodziewając ze strony przyjaciela nazwania panny Flint jego żoną. Zmieszał go z tym trochę, ale wyjaśnili oboje, że to raczej nieporozumienie i jej być tutaj nie powinno. Mimo iż wiele cech i poglądów mają wspólnych, to nie jemu była przeznaczona. Co z tego, że świetnie się dogadują i rozumieją? Na szczęście Cynthia potwierdziła, więc Arvid im uwierzył. Mężczyzna mimo swojej wojowniczej budowy, był typem dżentelmena, który szanuje kobiety, niezależnie od jej statusu i klasy pochodzenia.
- Żony bywają nieobliczalne. Potrafią nawet za mężami potajemnie się przenieść aby mieć pewność, że nie ogląda za jakąś inną panną. Ale uwierzę Wam. W końcu, która by z nim wytrzymała.
Odpowiedział rozbawiony, jakby znał chłodny charakter Nicholasa. A rzekł w zabawnym tonie.
Po przywitaniu z towarzyszką jego przyjaciela, zrobił im przejście.
- Wejdźcie i rozgośćcie się.
Zaprosił ich do środka. Nicholas gestem wolnej ręki, zachęcił Cynhtię aby weszła pierwsza. Co kobiecie mogło rzucić się w oczy, to że domek w środku był większy niż wydawał się na zewnątrz. Styl wiejski, drewniany. Był kominek, przytulny kącik z sofą i fotelami. Z prawej strony przejście do jadalni i kuchni. Z lewej do sypialni. Było też zejście do piwnic, gdzie przechowywano zapasy. Na górze znajdowało się pomieszczenie pracownicze. Tam też przebywały dwie sowy. Od razu można było zauważyć, że to dom czarodzieja a nie mugola.
Nicholas wszedł za Cynthią, a Arvid zamknął za nimi drzwi.
- Potrzebujemy pilnie świstoklika.
Rzucił od razu Nicholas do przyjaciela.
- Już? Dopiero przybyliście.
Zapytał zdziwiony Knudsen.
- Herbatę zaparzę. Ciasteczka podam.
Dodał, jakby to miało przekonać Nicholasa aby z tym poczekał.
- Cynthia musi wrócić do Londynu jeszcze dzisiaj. Najpóźniej jutro z rana.
Wyjaśnił nie mając widocznie ochoty na wesołe pogaduszki. Do zimnego serca sobie wziął obowiązek aby bezpiecznie wróciła do swojego domu.
- Co Ty tak nagle chcesz odesłać przyszłą żonę?
Arvida poczucie humoru nie opuszczało, ale spojrzał na uroczą postać blondynki. Może ona przemówi swojemu towarzyszowi, aby pierw wypić herbatkę i porozmawiać? Świstoklik im nie ucieknie. Tak myślał. Nicholas na jego słowa miał ochotę uderzyć swoją dłonią w czoło, co by zasygnalizowało, że chyba rozmawia z idiotą. Westchnął jedynie ciężko, jakby zmęczył się tą zabawną wymianą zdań i pytaniami. Wiedział, że Knudsen chce rozładować jakoś napięcie, ale tego Yaxley teraz nie potrzebował.