• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[22.08.72] Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht! | Viorica i Neil

[22.08.72] Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht! | Viorica i Neil
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#11
17.04.2024, 23:09  ✶  
Sama nie była mistrzem w czarowaniu. Owszem, miała dziedziny, w których czuła się pewnie, to nie magia był jednak jej pasją. Co najwyżej kołem ratunkowym, gdy wpakuje się w tarapaty. Była głównie rzemieślnikiem, potem złodziejem, nie ważne jak bardzo starała się temu drugiemu zaprzeczyć. Oprócz tego ewentualnie moczymordą i głupią suką, te ostatnie przynajmniej często kiedyś zdarzało jej się słyszeć.
Dobrą czarodziejką? Nie, to nie o niej.
Zaśmiała się, słysząc jego reakcję na jej rewelacje o miejscu przechowywania swojej różdżki. Spodziewała się innej reakcji, ale to zaskoczenie sprawiło, że Neil wydał się jeszcze lepszym nocnym kompanem. Wydał się jej w jakiś głupi sposób bliższy, przez podobny brak zbyt wygórowanego poziomu poczucia humoru. Ewentualnie była po prostu wdzięczna, za zniżenie się do niego.
Mówisz tak każdej, czy jestem w tym wypadku wyjątkiem? Dobra, nie odpowiadaj, bo pewnie zaraz mi dowalisz i zrobi mi się smutno. - Westchnęła, nadal przewieszona przez oparcie motorówki. Odebrała przy okazji różdżkę, czując się z nią bezpieczniej.
Sama nie odmawiała jednorazowym łóżkowym spotkaniom, szczególnie, jeśli zasady było jasno określone i nikt nie spodziewał się po drugiej stronie nic więcej, Choć pewnie teraz miałaby lekkie wyrzuty sumienia. Wszystko przez jedna cholerną pandę.
Wracając jednak.
Nie pamiętała co najmniej dwóch wyznań miłości, było to jednak coś, co mówiła często. Lubiła czuć. Uwielbiała uczucia, niekoniecznie tylko romantyczne. Ceniła niezwykle przyjaźń, rodzinę, czy inne, trudne do nazwania relację, w których ludzie byli jej bliscy. I choć na trzeźwo starała się zachować choć trochę rozsądku, tak pod wpływem nie bała się wypowiedzieć tych słów, które niektórym nigdy nie mogły przejść przez gardło. Były dla niej naturalne. Zresztą, miała dużo chorych poglądów na różne kwestie związane z ludźmi.
Miała jednak jedną ważną zasadę. Nie krzywdzić w miłości osób trzecich. Najlepiej nikogo nie krzywdzić przez miłość, to jednak, jak się okazywało, było cholernie skomplikowane. I Neil wydawał się o tym coś wiedzieć.
Wysłuchała jego życzenia, napiła kolejny, spory łyk wina, po czym zmarszczyła brwi. Brzmiało jak złamane serce, mogła jednak się mylić.
- W takim razie chuj jej w oko i kaktus w dupę. Nikt nie krzywdzi moich przyjaciół - stwierdziła, po czym oddała butelkę, musząc się zastanowić nad własnym życzeniem. Czego chciała? Chyba właśnie w tym był problem.
- Chyba chciałabym, by ktoś mi pokazał jakiś konkretny cel w życiu. Bo na razie mam wrażenie, że nie ważne za co się wezmę, jedynie błądzę po omacku. - Westchnęła znów, tym razem kryjąc twarz w ramionach.
Może przez to, może przez alkohol, nie zauważyła jednak, że zbliżali się do dość solidnie wyglądającego mostu, który w chwili, gdy uniosła głowę, był niesamowicie blisko. A oni kierowali się wprost na cholerny, kamienny słup zanurzony w wodzie.
- Em, na pewno nie wiesz, jak to prowadzić? - zapytała, zastanawiając się, czy wiosłowanie rękami da radę powstrzymać nurt. Pewnie nie. - Słyszałeś o Titanicu? - Zapytała, wyciągając różdżkę, po czym rzuciła zaklęcie na wodę, chcąc stworzyć na jej powierzchni taflę lodu, która utrzymałaby ich łódkę w miejscu.

Rzut na przemienienie wody wokół łódki w lód :x
Rzut O 1d100 - 58
Sukces!
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#12
18.04.2024, 01:29  ✶  
Miesiąc miłości

Już chciał jej odpowiedzieć, ale niewypowiedziane słowa zamieniły się w śmiech. Sekundy mijały, a on się czuł coraz bardziej rozluźniony. Nie musiał się przy niej pilnować, a jego wino najwidoczniej trzepało mocniej niż powinno.
Miłość była dla niego nowością, choć ciężko nazwać to miłością, bo ta wydaje się że żeby była prawdziwa musi być odwzajemniona. Jemu niestety się tak jeszcze w życiu nie zdarzyło. Ot kości źle się poturlały, ale chociaż tyle, że herbata dobrze przepowiedziała mu przyszłość. W czasach Akademii wydawało się to jednak proste. Złamane serce, poczucie zdrady i niechęć. Dlaczego teraz było tak ciężko odwrócić się tyłkiem do obiektu miłości? Bo wiedział doskonale, że zaraz zostanie to wykorzystane w sposób pozbawiony romantyczności. Czasami zastanawiał się czy tylko dlatego Morpheus jest nim zainteresowany. Młody i naiwny, co za kilka ładnych słów i spojrzeń da ze sobą zrobić wszystko. Myślał, że po Akademii nabrał nieco doświadczenia, ale widać, że nic się nie zmieniło.
Pokiwał głową na jej słowa.
-Tak, im wszystkim.-nie lubił być zmuszany do czegokolwiek, ale jeszcze bardziej nie lubił, jak się go wodziło za nos. Nie, to nie o to mu chodziło, bo prawda taka, że nie lubił być idiotą, a był i to jednym z większych. Wyciągnął dłoń po butelkę, a jak już wino dostał, to się nie krępował z kilkoma porządnymi łykami.
-Nie tylko ty. Im starszy jestem i więcej ludzi widzę tym bardziej czuję, że wszyscy udają, że wiedzą co robią...-rzucił w eter. Bywali ludzie ogarnięci, owszem, ale jednak większość działała po omacku, jak oni.
Zmętnienie umysłu grało idealnie z całym światem jaki ich otaczał. Bez sensu to wszystko.
-Hm? Nie, czemu...-zapytał, zdziwiony takim pytaniem, ale szybko obejrzał się i widząc most na ich trasie chwycił się burty. Trzymał się mocno, a i tak rozpędzona łódź przebiła się przez kawał lodu zanim zatrzymała się z szarpnięciem na dobre i wilkołak poleciał na ziemię łódki. Wino chlupnęło dookoła, jednak butelka trzymana dalej w pionie wytrzymała uderzenie o drewno.
Spłodzony podniósł głowę i spojrzał na dziewczynę w szoku, po czym roześmiał się głośno. Nie przejmował się, że hałas szurnięcia o lód i jego rechot mogą przyciągnąć niechcianą uwagę.
-Viora...-odstawił wino, podniósł się, podszedł do niej i objął jej uroczą buźkę dłońmi. Wcisnął usta w jej policzek, całując ją czule.-Uwielbiam cię.-szaleństwo kształtów, barw i zbiorów jakie w sobie miała pomagało w pozbyciu się sztywnych ram, jakie w sobie miał. Mógłby ją tak ukochiwać i ściskać i całować jeszcze mocniej, chciał to zrobić niezależnie od tego, że kobiety niespecjalnie leżały w kręgu jego zainteresowań. Tera po alkoholu, zaczynał je doceniać, bo w końcu żadna dziewczyna mu nigdy serca nie złamała.
Ciągnąłby to za jej zgodą dalej, ale poczuł wilgoć przesiąkającą mu przez but. Spojrzał zszokowany w dół, widząc, ze lód najwidoczniej przebił się w którymś miejscu przez łódkę, a wystarczy mała szczelina i koniec. Dziewczyna chciała Tytanica? To ma Tytanica. Szkoda tylko, że ona przeżyje, a on nie, choć czy wzgardziłby teraz śmiercią?
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#13
21.04.2024, 12:48  ✶  
Jego śmiech sprawiał, że i sama się uśmiechnęła. W jakiś trudny do wytłumaczenia sposób poczuła się na tej łódce bezpiecznie, jakkolwiek głupio to mogło z boku wyglądać, patrząc, że kompletnie nie wiedzieli co robią. A jednak, jej emocje, które od dawna robiły jej z serca sieczkę nagle się uspokoiły, a ona mogła po prostu pozwolić sobie je czuć.
Miłość była w końcu skomplikowana. Czasami nadawała życiu barw, w innym wypadku sprawiało, że odechciewało się nawet oddychać. A jednak, według Viorici, należała do odczuć wyjątkowych.
Mogła być nawet jednostronna, a jednak potrafiła zmienić całkowicie człowieka, który poczuł jej smak. Na lepsze, czy na gorsze, tu akurat nie było to takie ważne. Była tak silna, że potrafiła obalać i ratować imperia.
Potrafiła też przekształcić się w najczystszą nienawiść.
- Słuchaj, jak ktokolwiek robi ci pod górkę, to odwdzięczasz się dwukrotnie. Życzenie to dobry start, ale nic nie smakuje tak dobrze, jak zemsta dokonana z własnej ręki, uwierz mi. Jak ktoś załatwi to za ciebie, to już nie to samo. - Tak jak z Dante. Czasami żałowała, że nie wzięła jakoś bardziej udziału w doprowadzeniu go do upadku. Ominęła ją spora dawka satysfakcji.
Patrzyła na ubywające wino i zaczęła się zastanawiać, skąd wziąć nowe zapasy, gdy znajdowali się na środku rzeki. A tak, znów mogli je wyczarować. Problem rozwiązany.
- Wiesz co, kiedyś mi to nie przeszkadzało, życie z dnia na dzień, nie przejmowanie się tym, co przyniesie jutro i inne takie bzdety, ale wtedy było, bo ja wiem, ciekawiej? Nie myślałam, co będzie jutro bo wiedziałam, że na pewno czeka mnie jakaś, cóż, powiedzmy, przygoda? A teraz? Jak wiesz, że dożyjesz jutra, to wypadałoby mieć na nie jakiś plan, tylko nikt do chuja nie chce powiedzieć, do czego niby te jutro powinno zmierzać. - Skrzywiła się. Może po prostu nie nadawała się do tego całego dorosłego i odpowiedzialnego życia i tylko się oszukiwała? Czy naprawdę potrafiła żyć jak inni? Czy może powinna sobie darować to wszystko?
Trochę nie przewidziała skutków rzuconego zaklęcia, a już na pewno nie tego, że nagle przydzwoni szczęką w oparcie fotela. Nos i zęby były co prawda całe, bolało jednak na tyle, że w oczach pojawiły jej się łzy. Spojrzała za burtę, doceniając, że przynajmniej rzeczywiście się zatrzymali. A potem dostrzegła rękę z wyratowaną butelka i również głośno się zaśmiała, jakby w szaleństwie całej tej sytuacji znalazła jakąś dziecięcą radość.
Nie wiedziała, za co dostała od Neila buziaka, nie wiedziała także, czemu tym razem ona usłyszała słowa uwielbienia, patrząc że próbując ich wyratować prawie ich niemal zabiła, miała to w tej chwili gdzieś.
Czuła się spokojnie z przyjacielską czułością, wprawiała ją w coraz lepszy nastrój i wcale nie miałaby nic przeciwko w tej chwili, by brnęli dalej, fakt tonięcia jednak rzeczywiście psuł trochę nastrój.
- Em, to się zatenteguje, czy coś - wypaliła, patrząc na wzbierającą w ich łódce wodę.
Rozejrzała się, jakby próbując znaleźć jakikolwiek ratunek, który nie byłby krą starczającą dla tylko jednej osoby. W końcu albo toną razem, albo się razem wyratują. Nie ma zabawy w półśrodki.
- Czekaj, coś wymyślę - mruknęła, powoli wychodząc poza burtę na w miarę sporą warstwę lodu. Prawie się na nim poślizgnęła w swoich obcasach, złapała się jednak w porę relingu. Spojrzała na most oceniająco. Był całkiem całkiem niedaleko nich, pokrywa lodu niemalże się z nim stykała, był to więc jakiś ratunek.
- Jak coś, to nas tu nie było. - Spojrzała na Neila konspiracyjnie, po czym postanowiła przemienić jedną z wieżyczek mostu stanowiąca jego podporę w wygodne, spiralne kamienne schody, po których mogliby wejść na górę.

Rzut na transmutację na zamianę wieżyczki od mostu w schody
Rzut N 1d100 - 71
Sukces!
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#14
23.04.2024, 22:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.04.2024, 22:31 przez Neil Enfer.)  
Słuchał jej i marszczył brwi, uśmiechał się, przymykał oczy, a na końcu rozbawiony pokręcił głową.
-Vior... Ty powinnaś mi prawić właśnie morały, że moje myśli są złe, a nie mnie zachęcać do działania zgodnie z nimi.-zarechotał nie wierząc w to co słyszy. No i co teraz miał zrobić? Naprawdę powinien? Czy umiałby się powstrzymać? Co jeśli wszystko wyjdzie na jaw? Co jeśli jeden błąd, lub zwyczajnie słabość w utrzymaniu tajemnicy sprawią, że wszystko się wyda? Czy byłby gotów zmierzyć się z konsekwencjami? Otóż, nie będzie konsekwencji jeśli wszystko odpowiednio zaplanuje i o ile nigdy nie przyzna się do winy.
Westchnął ciężko podzielając jej stan. Miał możliwość zmiany swojego życia, ale każda pomoc i rada jaką przyjmie wiązała się z niepisaną umową, koniecznością odwdzięczenia się, wykazaniem się wiernością wobec osoby, jaka pomogła. Wszystko ma swoją cenę i jedynymi ludźmi jaka nie wymaga zapłaty, to rodzina, choć i to nie zawsze.
Czułości były czasami potrzebne, bo o ile jak cię nikt nie pochwali, to sam się pochwalić, z przytuleniami pocałunkami działało to inaczej.
Uważnie obserwował jak wychodzi z łódki, zaraz chwytając ją za nadgarstek ręki kiedy się zachwiała. Był gotów wciągnąć ją znów na pokład gdyby coś zaczęło się dziać.
-Tu? No gdzie? Ja teraz czytam książkę w mieszkaniu, nie wiem o czym mówisz.-zaśmiał się, godząc się na jej konspiracje i kłamstewka. Po chwili zaczął wygrzebywać się z łódki. Postawił ostrożnie nogę na lodzie, zrobił krok, drugi, trzeci i wtedy oboje usłyszeli specyficzne chrupnięcie zamrożonej wody, widać ciężar nieco wyższego czarodzieja był dla lodu zbyt dużym wyzwaniem. Zdążyli rzucić sobie tylko spojrzenie świadomości co się właśnie dzieje, po czym lód pod nogami Neila zarwał się. Chłopak zapadając się, odruchowo chwycił dziewczynę za fraki, pociągając ze sobą na krę, łamiąc ją jeszcze bardziej.

Czy da radę względnie wyratować Viorę?
Rzut Z 1d100 - 77
Sukces!


Wpadł do chłodnawej wody po pierś, od razu zanurzając się bardziej i obłapiając chaotycznie dziewczynę w geście czysto ratunkowym. Objął ją za udo i porządnym szarpnięciem, wypchnął ją z wody znów na lód, nie całą, nogi dalej się moczyły, ale grunt, że nie tonęła. W jakim jednak stanie była butelka z resztką wina? Czy ich procentowy podopieczny to przeżył?
-Putain...-sapnął, sam nie wiedząc czy jest bardziej zły, zaskoczony czy jakiś inny-Super, j'adore cette nuit.-mruknął sam do siebie, po czym roześmiał się dopiero wtedy czując, że jednak lód trochę obił mu żebra. Dalej zanurzony w wodzie, przetarł sobie twarz i spojrzał na towarzyszkę niedoli.-Możesz... wyczarować, kochana, więcej lodu?-poprosił, czując się fantastycznie w tej sytuacji, była taka głupia, to wszystko odkąd tylko wyszli z baru było głupie, a mimo tego tak idealnie poprawiło mu humor.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#15
25.04.2024, 17:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.04.2024, 18:48 przez Viorica Zamfir.)  
Zabawny był. Vior chyba nigdy nie wyrobiła sobie prostego kręgosłupa moralnego. Co prawda niektórzy się starali go trochę podreperować, dla siebie była sprawą już dawno utraconą, choć naprawdę miała okres, gdy próbowała się zmienić. A potem wszystko szlag trafił i zaczęła się zastanawiać, po co jej to było.
- Szukaj sobie innego dobrego ducha. Od morałów są kapłani, ode mnie dostaniesz rady co do tego, jak żyć w zgodzie z sobą i nie dać sobą pomiatać. Po co być do bólu dobrym, jak życie wcale takie nie jest? Serio, dbaj o siebie i tych, na których naprawdę ci zależy, bo traktują cię jak człowieka, a nie jak gówno, a reszcie odwdzięczaj się tym co sami ci serwują. Karma nie zawsze wraca sama z siebie. Czasem trzeba jej pomóc - Tak prawi obudzona przez promile we krwi profesorka filozofii Zamfir. Dyplomu brak. Zeżarły gumochłony.
Była wdzięczna za przytrzymanie, gdy prawie zabiła się na tym całym lodzie, który zawibrował od jej co chwilę wybrzmiewającego śmiechu.
- Mi by pewnie nikt w taką wymówkę nie uwierzył. Więc jak coś zgonuje grzecznie w domu. - Pokazała mu język.
Obserwowała, jak wychodzi z łódki, niemalże pewna geniuszu swoje pomysłu. Odsunęła się trochę nawet, żałując, że nie ma na nogach łyżew, dając mu trochę więcej miejsca.
Uśmiech jednak zgasł z jej twarzy, gdy usłyszała niczego dobrego nie zapowiadający zgrzyt.
Spojrzała w dół, pod nogi, potem na Neila, a w następnej chwili powietrze przeszedł jej krzyk, gdy poczuła, jak lód pod nią się zapada.
Woda wdarła się jej do nosa, ust i poczuła, że nie może oddychać. Spanikowała.
Mulista woda zamknęła się nad jej głową, coś chwytało jej ciało, kończyny, a ona nie wiedziała kompletnie co się dzieje. Nie wiedziała, jak ma wypłynąć na powierzchnię.
A może powinna dać się po prostu połknąć głębinie?
Zanim jednak zdążyła przeanalizować tą myśl, została wypchnięta na powierzchnię. Zaczęła kaszleć, wypluwając i wysmarkując z siebie tamizową, zdecydowanie paskudną w smaku ciecz. Wzięła kilka panicznie płytkich oddechów, zanim nie dała rady odetchnąć głębiej.
Woda zdecydowanie nie była ciepła, pewnie przez dryfujący na jej powierzchni lód, Viorica jednak trzęsła się chyba bardziej z szoku, niż niskiej temperatury. Spojrzała na Neila, opartego o krawędź lodu, jego uśmiechniętą twarz…

1 - różdżka się złamała
2-50 - różdżka utonęła
51-100 - różdżka jest cała na swoim miejscu
Rzut 1d100 - 64


I roześmiała się niezdrowo. Otarła kila łez, które spłynęło z jej oczu, po czym wymacała swoją bluzkę, by znów wyciągnął swoją różdżkę, która na szczęście była cała.
- Nie mam pojęcia, co mówisz, ale się domyślam - wykrztusiła.
Wzięła kilka głębszych oddechów, próbując uspokoić dalej kołatające w piersi serce.
- Spróbuję - odpowiedziała na prośbę, chcąc jak najszybciej oddalić się od tej całej rzeki. Po czym spróbowała wyczarować jakąś stabilniejszą lodową ścieżkę prowadzącą do schodów.

Rzut na kształtowanie na wyczarowanie lodowej ścieżki
Rzut O 1d100 - 81
Sukces!
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#16
25.04.2024, 19:43  ✶  
O to dokładnie mu chodziło. Dziewczyna namawiała go do złego, starał się, naprawdę starał się z nią walczyć! Upominał! Prosił! Błagał! A jednak złe myśli i tak wygrały. No Panie... Co poradzisz? Nic nie poradzisz. W takim razie rozwiązanie było proste. Wystarczy ułożyć plan i wprowadzić go w życie, chociaż plan poniekąd miał, potrzebował jedynie przyzwolenie od kogoś, kogokolwiek, pijana dziewczyna też się nadawała, szczególnie, że biła do tego z czym się mierzył. Czy chciał pracować w szpitalu? Chciał zdobywać wiedzę medyczną? Czy źle zrobił, że nie przyjmował propozycji Morpheusa, który nie liczył się z jego zdaniem? Chciał być tym kim kazano mu być?
Skinął głową na jej wymówkę. Idealnie. Plan mają, teraz tylko zadbać o to, by pewne sekrety pozostały sekretami na wieki wieków.
Plan mieli niezłe, wykonanie również, jednak natura ich zawiodła, ale nie poddawali się. Walczyli z wodą, lodem i powietrzem, wychodząc ze wszystkiego obronną ręką. Udało mu się względnie wypchnąć dziewczynę na lód, a cała sytuacja była paskudnie nienormalna, co wywołało śmiech akceptacji losu. Mimo smutków, łamania prawa oraz lodowatej wody dalej uważał ten wieczór za udany. Roześmiał się jeszcze głośniej na jej słowa. No tak, nie rozumie i dobrze, niech jej słodkie uszy nie będą świadome przekleństw. Liczyła się intonacja i emocje ukryte w głosie.
Więcej lodu przyszło na pomoc, a Neil obserwował dziewczynę, jak rzuca zaklęcie, jak te całe przygody ją ożywiły, wyrywając z lekka ze stanu upojenia, a mimo tego wino dalej miło szumiało w głowie. Sam zaczął gramolić się na lód, wspinać i ślizgać, zalewać go wodą skapującą z ubrań. Klęcząc na tafli spojrzał na dziewczynę.
-Viorka... Taką żonę jak ty mieć...-westchnął z ukochaniem. Nie da sobie w kaszę napluć, postawi się i za siebie i za męża i za cała rodzinę. Mamo, a Ellie mnie pociągnęła dzisiaj za warkoczyk! A Viorka już podałaby córce nożyczki dokładnie tłumacząc jak mocno ma szarpnąć za włosy nielubianej koleżanki, żeby napięte kłaki ustąpiły od jednego cięcia.
Podniósł się z ziemi, chwycił ją za rękę i pociągnął po lodzie w stronę schodów.
-Do rana lód stopnieje i łódka odpłynie... O ile nie zatonie.-obrócił się, patrząc na coraz bardziej zamoczony w wodzie środek ich transportu.-A resztą... To nie jest nasz problem.-spojrzał na nią z uśmiechem i szedł dalej. Po schodach na most.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#17
15.05.2024, 17:24  ✶  
Starała się stanąć znów na lodzie, co nie należało do łatwych, gdy miało się buty które z założenia miały dodawać centymetrów, a tak naprawdę gwarantowały w tych warunkach skręcenie kostki. Dlatego po chwili zrzuciła je na lód i wzięła w rękę, stając swoimi bosymi stopami na koszmarnie zimnym lodzie. Co dla osoby trzeźwej było oczywiste, Vior jednak w tej chwili wydała z siebie odgłos nieprzyjemnego zaskoczenia.
Nie takie rzeczy jednak się robiło.
Po chwili ruszyła za Neilem przy czarownych schodach, które tak jak cała reszta miały w końcu zniknąć, przywracając wieżę do jej pierwotnego stanu.
Tak naprawdę nie wiedziała jak się czuje. Kilka chwil temu prawie utonęła, w jej głowie nadal szumiało od alkoholu, a jednak gdzieś tam kryła się pewna iskierka radości i ekscytacji. Która coraz bardziej jednak zalewało kłębiące się w niej zmęczenie. Chciała wrócić już do domu, wysuszyć się i położyć spać. Znała ten stan, gdy przy nagłym skoku adrenaliny nagle dochodziło otrzeźwienie.
Chciała jak najszybciej mieć za sobą jego skutki i wrócić do swojej codzienności. Chyba. Tak naprawdę nie była pewna, czy lubiła jednak swoją aktualną codzienność. Szczególnie, gdy dzisiejsze robienie głupot okazało się tak przyjemne. Nie licząc przymusowej kąpieli.
- Nie wiem, czy ktokolwiek na poważnie pomyślałby kiedyś o byciu moim mężem. Ej, ale ja bym w sumie robiła za dobrego męża. Wiesz, bo muszę znaleźć sobie kogoś, kto mnie będzie wyciągał z barów i mi gotował, no nie? Albo mogłabym mieć męża i żonę, o! Chociaż nie, bo wtedy bym im pewnie nie była potrzebna. Dobra, nie ważne, po prostu nie nadaję się chyba do tego całego małżeństwa, domków z malowanymi płocikami i gromadki dzieci. Najwyżej zdechnę jako stara panna jak się już mną wszyscy znudzą. - Wzruszyła ramionami, bo podejrzewała, że lepszy los w ostateczności nie będzie jej czekal. A póki co, korzystała z tego, czego mogła. Z ewentualnych, chwilowych momentów szczęścia.
Zakończyła swój wywód w momencie, gdy zatrzymali się u szczytów improwizowanego wejścia na most. Spojrzała przez ramię Neilowi, stąpając na palcach, zastanawiając się, czemu nie idą dalej, natrafiając na twarz bardzo niezadowolonego bumowca, który nie wiadomo czemu się tu znalazł. No dobrze, może to przez rzucanie zaklęć na prawo i lewo.
Chyba mieli kłopoty.
- Dobry wieczór panie władzo, piękna noc prawda? Mieliśmy miłą, romantyczną przejażdżkę łódką, ale jak widać napotkaliśmy małe problemy. - Mówiła, robiąc smutne oczy, które zapewne wyglądałyby przekonująco, gdyby nie to, że ledwo stała prosto na nogach i zionęło od niej gorzałą.
Czuła, że to nie wystarczy, zrobiła więc jedną rzecz, którą zawsze robiła w podobnych sytuacjach. Postanowiła rzucić urok.
Spojrzała funkcjonariuszowi w oczy, uśmiechając się przy tym i machając różdżką za plecami Neila, by na końcu rzucić zaklęcie zza jego ramienia.
- Wypuści nas pan i zapomni jak dokładnie wyglądaliśmy, dobrze? - nie miała pojęcia czy to zadziała. Dlatego złapała Neila za nadgarstek, gotowa w każdej chwili dać nogę.

Rzut na zauroczenie bumowca
Rzut Z 1d100 - 29
Akcja nieudana
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#18
16.05.2024, 01:05  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.05.2024, 01:14 przez Neil Enfer.)  
Lód miałby być zimny? Głupota. Przecież to były czary, one nie wpływają ta temperaturę. Cała sytuacja była jednak na tyle głupia, że nie było co się zastanawiać nad swoim zaskoczeniem. Zimno, to zimno, po kiego drążyć temat?
Do tego ten wywód o żonowaniu. Viorka naprawdę rozważyłaby bycie z kobietą? Ciekawe? Dziwne? Sam nie wiedział. Byli pijani, po pijanemu różne głupoty się gada. Mimo tego słuchał jej uważnie i na poważnie.
-Ja mieszkam obok starej panny. Lubię ją, dobre ciastka robi i umie doradzić.-spróbował ją trochę pocieszyć. Wizja skończenia samemu nieraz umiała nieźle zrujnować humor, wiedział o tym bardzo dobrze, z własnego doświadczenia.
Wdrapali się po schodach, a nieruchomy policjant zlał się idealnie z otoczeniem, będąc niemalże jak latarniany słup, który trzeba jedynie wyminąć z lewej lub prawej, wedle preferencji. Niestety wymówka rzucona przez Viorkę nie brzmiała przekonująco nawet dla samego Neila, który widział, że wsparcie magii ich opuściło. Może różdżka była zła za to, że dziewczyna mu ją dała? A może była zła za to, ze została użyta do tak przyziemnych celów jak zrobienie alkoholu? Tak czy inaczej czar dziewczyny nie podziałał i trzeba było łapać się za bardziej mugolskie techniki, mianowicie za ucieczkę.

Czy zerwanie się do biegu się uda?
Rzut Z 1d100 - 10
Akcja nieudana


Odwzajemnił chwyt dziewczyny i w jednej sekundzie pociągnął ją do ucieczki, którą ta planowała. Problem był jednak jeden. Mokrość i kamienne podłoże nie do końca za sobą przepadają. Buty Enfera zrobiły więc wziu! i odjechały spod niego, zwalając pijaka na dupę. Nie miał zamiaru jednak popełniać tego samego błędu co na lodzie. Nie ściągnął ze sobą dziewczyny na ziemię. Zdobył się do tego teraz na iście heroiczny akt.
-Dawaj, uciekaj, chérie!-zawołał do niej, licząc, że go usłucha. Bumowiec miał w końcu jednego gagatka, po co mu dwójka, skoro ten jeden weźmie na siebie całą winę.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#19
22.05.2024, 14:20  ✶  
Prawdopodobnie Viorica całkowicie zmieniłaby sposób w jaki patrzył na nią Neil, gdyby przyznała się, z iloma dziewczynami przyszło jej się kiedyś całować w ciemnej alejce za barem, sęk w tym, że nie mówiła o tym otwarcie i chyba nie trudno było się domyśleć czemu. Żyli w świecie, gdzie o nienawiść było łatwo. Wystarczyło się urodzić w nie takiej rodzinie, czy polubić nie taką osobę.
Pieprzyć społeczeństwo i jego wymagania.
- Jestem lepsza w pieczeniu ciast niż gotowaniu, więc to może droga dla mnie. Będę częstować sąsiadów baklawą i namawiać do mszczenia się na swoich eks. Ewentualnie zostanę żoną uzdrowiciela i wszystkim szczęki opadną. - Zaśmiała się radośnie na tą myśl, bo choć wydawała się głupia, to jednak nie potrafiła ją akurat przez ten moment opuścić.
W przeciwieństwie do tej całej jej radości, gdy okazało się, że urok nie chciał zadziałać, a bumowiec wyraźnie się zirytował ich zachowaniem.
Mieli przesrane.
Trochę zaczęła panikować. Naprawdę nie miała zamiaru się dać złapać, szczególnie teraz, gdy miała na głowie stanowczo za dużo problemów, gdy jej przeszłość starała się ją dogonić i niemal czuła ją za plecami, gdy w każdej chwili jej życie mogło się na nowo zjebać.
Próbowała odreagować tej nocy, choć raz znów się nie przejmować tym, co czyhało nad jej głową, choć zrobiła to pewnie w najgłupszy możliwy sposób.
Dlatego właśnie, gdy Neil upadł, spojrzała na niego jedynie ze szczerą grozą w oczach. Poradził jednak by uciekała. Och, była w tym specjalistą.
- Spróbuję jakoś to ogarnąć - odkrzyknęła przez ramię, gdy boso, przemoczona i zmarznięta biegła przez noc, wkraczając w końcu w mniej lub bardziej znane uliczki. Samotność w tej chwili wcale nie uspokajała jej postawionego w stan alarmu organizmu, gdy widziała przemykające obok niej kolejne osoby, doszukując się w ich ewentualnego zagrożenia.
Nie powinna zostawać sama, a jednak pozwoliła na to, wystawiając się jako łatwy cel.
Z bijącym sercem dotarła jednak do domu, pamiętają, by skontaktować się z kimś, kto mógłby ewentualnie pomóc Neilowi. Bo jakoś głupio byłoby jej dostarczyć się samej na komisariat.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Viorica Zamfir (4971), Neil Enfer (3683)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa