17.04.2024, 23:09 ✶
Sama nie była mistrzem w czarowaniu. Owszem, miała dziedziny, w których czuła się pewnie, to nie magia był jednak jej pasją. Co najwyżej kołem ratunkowym, gdy wpakuje się w tarapaty. Była głównie rzemieślnikiem, potem złodziejem, nie ważne jak bardzo starała się temu drugiemu zaprzeczyć. Oprócz tego ewentualnie moczymordą i głupią suką, te ostatnie przynajmniej często kiedyś zdarzało jej się słyszeć.
Dobrą czarodziejką? Nie, to nie o niej.
Zaśmiała się, słysząc jego reakcję na jej rewelacje o miejscu przechowywania swojej różdżki. Spodziewała się innej reakcji, ale to zaskoczenie sprawiło, że Neil wydał się jeszcze lepszym nocnym kompanem. Wydał się jej w jakiś głupi sposób bliższy, przez podobny brak zbyt wygórowanego poziomu poczucia humoru. Ewentualnie była po prostu wdzięczna, za zniżenie się do niego.
Mówisz tak każdej, czy jestem w tym wypadku wyjątkiem? Dobra, nie odpowiadaj, bo pewnie zaraz mi dowalisz i zrobi mi się smutno. - Westchnęła, nadal przewieszona przez oparcie motorówki. Odebrała przy okazji różdżkę, czując się z nią bezpieczniej.
Sama nie odmawiała jednorazowym łóżkowym spotkaniom, szczególnie, jeśli zasady było jasno określone i nikt nie spodziewał się po drugiej stronie nic więcej, Choć pewnie teraz miałaby lekkie wyrzuty sumienia. Wszystko przez jedna cholerną pandę.
Wracając jednak.
Nie pamiętała co najmniej dwóch wyznań miłości, było to jednak coś, co mówiła często. Lubiła czuć. Uwielbiała uczucia, niekoniecznie tylko romantyczne. Ceniła niezwykle przyjaźń, rodzinę, czy inne, trudne do nazwania relację, w których ludzie byli jej bliscy. I choć na trzeźwo starała się zachować choć trochę rozsądku, tak pod wpływem nie bała się wypowiedzieć tych słów, które niektórym nigdy nie mogły przejść przez gardło. Były dla niej naturalne. Zresztą, miała dużo chorych poglądów na różne kwestie związane z ludźmi.
Miała jednak jedną ważną zasadę. Nie krzywdzić w miłości osób trzecich. Najlepiej nikogo nie krzywdzić przez miłość, to jednak, jak się okazywało, było cholernie skomplikowane. I Neil wydawał się o tym coś wiedzieć.
Wysłuchała jego życzenia, napiła kolejny, spory łyk wina, po czym zmarszczyła brwi. Brzmiało jak złamane serce, mogła jednak się mylić.
- W takim razie chuj jej w oko i kaktus w dupę. Nikt nie krzywdzi moich przyjaciół - stwierdziła, po czym oddała butelkę, musząc się zastanowić nad własnym życzeniem. Czego chciała? Chyba właśnie w tym był problem.
- Chyba chciałabym, by ktoś mi pokazał jakiś konkretny cel w życiu. Bo na razie mam wrażenie, że nie ważne za co się wezmę, jedynie błądzę po omacku. - Westchnęła znów, tym razem kryjąc twarz w ramionach.
Może przez to, może przez alkohol, nie zauważyła jednak, że zbliżali się do dość solidnie wyglądającego mostu, który w chwili, gdy uniosła głowę, był niesamowicie blisko. A oni kierowali się wprost na cholerny, kamienny słup zanurzony w wodzie.
- Em, na pewno nie wiesz, jak to prowadzić? - zapytała, zastanawiając się, czy wiosłowanie rękami da radę powstrzymać nurt. Pewnie nie. - Słyszałeś o Titanicu? - Zapytała, wyciągając różdżkę, po czym rzuciła zaklęcie na wodę, chcąc stworzyć na jej powierzchni taflę lodu, która utrzymałaby ich łódkę w miejscu.
Dobrą czarodziejką? Nie, to nie o niej.
Zaśmiała się, słysząc jego reakcję na jej rewelacje o miejscu przechowywania swojej różdżki. Spodziewała się innej reakcji, ale to zaskoczenie sprawiło, że Neil wydał się jeszcze lepszym nocnym kompanem. Wydał się jej w jakiś głupi sposób bliższy, przez podobny brak zbyt wygórowanego poziomu poczucia humoru. Ewentualnie była po prostu wdzięczna, za zniżenie się do niego.
Mówisz tak każdej, czy jestem w tym wypadku wyjątkiem? Dobra, nie odpowiadaj, bo pewnie zaraz mi dowalisz i zrobi mi się smutno. - Westchnęła, nadal przewieszona przez oparcie motorówki. Odebrała przy okazji różdżkę, czując się z nią bezpieczniej.
Sama nie odmawiała jednorazowym łóżkowym spotkaniom, szczególnie, jeśli zasady było jasno określone i nikt nie spodziewał się po drugiej stronie nic więcej, Choć pewnie teraz miałaby lekkie wyrzuty sumienia. Wszystko przez jedna cholerną pandę.
Wracając jednak.
Nie pamiętała co najmniej dwóch wyznań miłości, było to jednak coś, co mówiła często. Lubiła czuć. Uwielbiała uczucia, niekoniecznie tylko romantyczne. Ceniła niezwykle przyjaźń, rodzinę, czy inne, trudne do nazwania relację, w których ludzie byli jej bliscy. I choć na trzeźwo starała się zachować choć trochę rozsądku, tak pod wpływem nie bała się wypowiedzieć tych słów, które niektórym nigdy nie mogły przejść przez gardło. Były dla niej naturalne. Zresztą, miała dużo chorych poglądów na różne kwestie związane z ludźmi.
Miała jednak jedną ważną zasadę. Nie krzywdzić w miłości osób trzecich. Najlepiej nikogo nie krzywdzić przez miłość, to jednak, jak się okazywało, było cholernie skomplikowane. I Neil wydawał się o tym coś wiedzieć.
Wysłuchała jego życzenia, napiła kolejny, spory łyk wina, po czym zmarszczyła brwi. Brzmiało jak złamane serce, mogła jednak się mylić.
- W takim razie chuj jej w oko i kaktus w dupę. Nikt nie krzywdzi moich przyjaciół - stwierdziła, po czym oddała butelkę, musząc się zastanowić nad własnym życzeniem. Czego chciała? Chyba właśnie w tym był problem.
- Chyba chciałabym, by ktoś mi pokazał jakiś konkretny cel w życiu. Bo na razie mam wrażenie, że nie ważne za co się wezmę, jedynie błądzę po omacku. - Westchnęła znów, tym razem kryjąc twarz w ramionach.
Może przez to, może przez alkohol, nie zauważyła jednak, że zbliżali się do dość solidnie wyglądającego mostu, który w chwili, gdy uniosła głowę, był niesamowicie blisko. A oni kierowali się wprost na cholerny, kamienny słup zanurzony w wodzie.
- Em, na pewno nie wiesz, jak to prowadzić? - zapytała, zastanawiając się, czy wiosłowanie rękami da radę powstrzymać nurt. Pewnie nie. - Słyszałeś o Titanicu? - Zapytała, wyciągając różdżkę, po czym rzuciła zaklęcie na wodę, chcąc stworzyć na jej powierzchni taflę lodu, która utrzymałaby ich łódkę w miejscu.
Rzut na przemienienie wody wokół łódki w lód :x
Rzut O 1d100 - 58
Sukces!
Sukces!