• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł Lato 1972, 31 lipca // Spotkanie po latach

Lato 1972, 31 lipca // Spotkanie po latach
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#11
17.06.2024, 01:21  ✶  
Flynn wyszczerzył się szerzej.

- Pierścionek, który daje bonus do robienia gały na kolanach? - To nawet nie był żart, to była jedyna rzecz, o jakiej pomyślał w odpowiedzi na jej wypowiedź. Co jeszcze robiło się na kolanach? Oświadczyny, laska... no dobra, była jeszcze modlitwa, ale z całej trójki wydawała mu się najmniej prawdopodobna. Zamfir zawsze wydawała mu się nieco wyuzdana, nawet gdyby miał zrobić z siebie idiotę, nie spodziewał się z jej strony niczego gorszego niż rzucenie podejrzanie ciepłym spojrzeniem pełnym zażenowania. Nigdy nie był w Bułgarii i niewiele o niej wiedział, ale domyślał się jednego - musiała być cholernie gorącym miejscem, skoro wypluła z siebie kogoś o takiej duszy i oczach. - Mówiłem, żebyś mnie brała tych pięć lat temu, albo przygotowała się na stanie w kolejce - przypomniał jej, tonem głosu wskazującym na lekką... nostalgię? - Sprawiedliwość jest taka, że żaden z nich nie przyzna się do mnie publicznie, bo jeszcze ktoś się dowie, że są pedałami. Mógłbym ci ich nawet przedstawić, ale przygotuj się na spędzenie całego wieczoru w jakiejś piwnicy.

Nie lubił przynosić ludziom złych wieści, widzieć jak jego słowa wywoływały w nich reakcję bezsilności. Wzbudzanie emocji przestawało być atrakcyjne właśnie w takich momentach - kiedy ktoś informował o rychłym osunięciu się na podłogę z żalu i lęku, zamiast przerzucać się z nim wodospadem obelg. Wysłuchał jej więc, a później naprawdę długo milczał.

- Też myślałem, że zdechł - oznajmił, wbijając wzrok w blat stołu. Był całkowicie pewny jego końca pod kupą gruzu zawalonego korytarza, a jednak on przetrwał. To nie był on? Albo wyczołgał się stamtąd jak jebany karaluch. Kurwa, po samym sobie powinien to wiedzieć - takie robale przetrwają wszystko. Skoro on codziennie wygrywał bój z własną psychiką, to Dante mógł wygrać jedną z zawalonym sufitem. A jednak się łudził. I nie było go na Ścieżkach tak długo, że nie wiedział już co się tam dzieje. Zejście w dół po krętych schodach napełniało go... strachem. - Typ się prawie posikał w gacie, nie wiem, jaki by miał interes w zwodzeniu mnie. Jak to wszystko okaże się jego urojeniem to dam ci znać, ale... - No widać było po tym jak mówi i się zachowuje - on Laurentowi wierzył. Nalał mu do szklanki eliksiru prawdy, poza tym spędzili ze sobą dwie tak szalone i niepoprawne pod każdym względem noce... Dante wrócił. - Eh. - Stęknął, przenosząc na nią spojrzenie. - Wiesz, że jak sobie wykujesz taki sam zestaw, to będę go nosił, prawda? - Chodziło mu o pierścionek i kolczyk. Nie zdradził jednak czy wynikało to z osobistej sympatii, czy nienawiści do tego okropnego człowieka, której Crow nigdy się nie wstydził. Prawda leżała oczywiście tam, gdzie zawsze - po środku. Z jednej strony zawsze uważał ją za sympatyczną i zdążył polubić, z drugiej - miał w tym własny interes. Potrzebował zdobyć więcej informacji o tym co typ robił, gdzie był, jakimi ludźmi się otaczał, komu wypowiedział wojnę tym razem. Będzie się do tego dokopywał małymi kroczkami. - Może nawet poderżnę mu gardło zanim sobie o tobie przypomni. - Może. Bo nawet on wiedział, że nie dostanie się do niego jako jednoosobowa armia, jeżeli nie wymyśli czegoś bardzo, bardzo dobrego. Ale kiedyś to przecież nastąpi. Mógł być pieprzonym baronem Nokturnu, zastraszając Laurenta wydał na siebie wyrok śmierci.


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#12
17.06.2024, 23:50  ✶  
Sama odpowiedziała szerszym uśmiechem, czując się w końcu zrozumianą.
Tak, zdecydowanie jej go brakowało.
- Myślisz, że nie ubiłabym na takich dobrego interesu? - to, że dzień później hitem na Lammas miały okazać się świeczki w kształcie penisów dogłębnie pokazywało, jak do podobnych kwestii podchodził świat czarodziejów. Choć starali się temu zaprzeczać, ukrywają się za wyrachowanym smakiem i innymi podobnymi pierdoletami.
Zawsze to Vior bawiło. Tym bardziej, że tak jak w Bułgarii nigdy nogi nie postawiła i nie mogła zbyt wiele powiedzieć o tym kraju w tej kwestii poza ewentualną sporą kolekcją harlekinów jej babci, tak wychowywał ją Nokturn. A tam, cóż, powiedzmy szczerze, raczej nikt się w pewnych kwestiach nie certolił. Viorica widziała wiele, słyszała wiele i przeżyła także całkiem sporo, podchodząc do seksu bardzo wolnościowo. I nie miała problemów, by o nim otwarcie rozmawiać. Pruderia nie bardzo do niej pasowała.
Westchnęła na jego kolejne słowa, uśmiechając się jednak nadal. Przynajmniej przez chwilę.
- A mogłam posłuchać, zamiast rozczulać się wtedy nad własnym żywotem - zaśmiała się, choć zaraz spoważniała. - Czyli co, jednak sprawiedliwości nie ma? Mogłam się spodziewać. Pojebany ten świat, ale nie wszystko tak łatwo da się zmienić. Jak chcesz, to piwnice możemy zamienić na moje mieszkanie, czy coś, to dość bezpieczne miejsce. Oczywiście, o ile chcesz - dodała, trochę rozumiejąc partnerów Crowa. Sama mało komu przyznała się, że miała w swoim życiu także kobiety, wiedząc, że ludzie różnie reagowali na takie wieści. Mogła stworzyć wokół siebie pewną bezpieczną bańkę osób, z którymi bywała w tych kwestiach szczera, poza nią świat był jednak brutalny.
Nie ważne, jak bardzo tego nie potrafiła zrozumieć. Tej nienawiści, która czyhała na każdym kroku, z różnych powodów.
Cisza która zapanowała po ogłoszeniu, że ten jeden skurwiel z którym zadarła jednak jeszcze dychał nie należała do tych miłych i kojących, raczej podpadała pod minutę żałoby, choć Vior nie miała zamiaru za szybko dać się pogrzebać. Jak zwykle zresztą.
- Akurat jak się zaczęłam przyzwyczajać do pierdolonej nudy. - Próbowała się uśmiechnąć, choć raczej wyszło to blado.
To nie tak, że udało jej się zebrać swoje życie do kupy, bo do tego pewnie potrzebowała całych cholernych lat, nie tylko dwóch, ale naprawdę przeżyłaby bez kolejnego problemu, który zwalił się na jej głowę. Szczególnie, że się nie spodziewała akurat podobnego powrotu z martwych.
- Cóż, przynajmniej wiem, że mogę się spodziewać jakichś kłopotów. To i tak dużo. Gdyby nie ty, mógłby mnie załatwić w ułamku chwili, gdybym schlała się w jakimś pubie i nie wiedziała, że ktoś ostrzy sobie na mnie zęby. - Znów przygryzła paznokcie. Koniec samotnym powrotom i wizytom w miejscach, gdzie nie miała znajomych. Przynajmniej na jakiś czas.
Zrobiło jej się całkiem miło, gdy Crow znów zaoferował pomoc, szczególnie, że uspokoił ją fakt, że nadal miała na kogo liczyć. Choć, może powinna w końcu zmienić taktykę.
- Pomyślę nad tym, skoro proponujesz, choć najchętniej po prostu nauczyłabym się lepiej bronić. Nie wiem, rzucać zaklęcia bez różdżki jak ty, albo chociaż porządnie obić komuś ryj? Nie narzekałabym jednak, gdybyś rzeczywiście dorwał go, zanim zacznie się rozkręcać. Najgorzej, że nie wiadomo którzy z jego ludzi do niego wrócili, a kto ma teraz go kompletnie w czterech literach po takim czasie. Nie chcę zacząć wypytywać o to na Nokturnie, bo moge ściągnąć na siebie uwagę, ale może spróbuję chociaż u jednej osoby coś się wywiedzieć. - Zaczęła się zastanawiać, o ile więcej miała teraz do stracenia niż te parę lat temu. Odpowiedź ją nie zadowoliła.
- Jak będziesz potrzebował jakiejś mojej pomocy, w ramach jego ostatecznego ubicia, to tym razem weź mnie pod uwagę. Nie chcę, by ta żmija znów mi wpełzła w życie i je zatruła. - Widać było, że wolała w tej chwili działać niż się nad sobą rozczulać. Doświadczenie, a może większa dojrzałość? Trudno było powiedzieć.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#13
23.06.2024, 17:09  ✶  
- Ja bym go nie kupił, ale jestem w chuj zarozumiały jeżeli chodzi o umiejętności w tym zakresie.

Oczywiście, że by ubiła. Crow od zawsze uważał, że seks był tym, co napędzało to społeczeństwo. Ludzie podchodzili do tego na różne sposoby, wyjaśniali to sobie na różne sposoby, ale wszystko sprowadzało się do tej jednej rzeczy - na końcu nikt nie chciał zostać sam. On ten lęk przed porzuceniem odczuwał tak mocno, aby go to uczyniło kompletnym wariatem. Inni? Mogli mówić, co im ślina na język przyniosła, ale nie potrafił uwierzyć, że kopiec diamentów miał szansę w jakikolwiek sposób zrekompensować braku kogoś, o kogo mogłeś oprzeć łeb i zamknąć oczy.

- Zapytam, czy któryś z nich chce przyjść. - Tak naprawdę to już teraz wiedział, że zapyta o to Caina, bo z Alexandrem się przecież pokłócił i... nie zawsze potrafił go sobie wyobrazić w takich sytuacjach. Właściwie to nie znali się poza cyrkiem. Tak, mogliby się poznać, ale może nie teraz, kiedy ich związek powoli popadał w ruinę? Powoli (!), wspaniałe słowo. On ją w to lato zaczął wyburzać na przekór samemu sobie, własnym uczuciom. - Ostrzegam, że nie lubią słuchać o sobie nawzajem. - Ale była jakaś satysfakcja w tym, że przynajmniej o sobie wiedzieli.

- Też nie jestem niczego pewien. Jak się dowiem, to dam ci znać. - Nie zamierzał jej w tych kwestiach oszukiwać. Jego pozycja w półświatku magicznym przykryła się kurzem. Nie miał pojęcia, czy wracając na Ścieżki wywołałby poruszenie w kimkolwiek innym niż Fontaine, a jej kijem nie chciał dotykać.

Jego ocena możliwości Viorici była całkowicie szczera.

- Jesteś niska i masz wątłe ręce - zauważył. Nie widział w niej szczególnie mocnego potencjału na walkę inną niż czary, ale Crow kochał kobiety i kochał je między innymi za to, jak sprytne potrafiły być. Tak, jeżeli ktoś miał uderzyć cię z pięści w twarz, otwarcie, na oczach wszystkich - to pewnie facet. Jeżeli ktoś miał zniszczyć ci reputację, albo cię otruć pijąc z tobą wino, podejrzewałby o to kobietę. Dostrzegał w tym sporo odpowiedzi na to, w jaki sposób funkcjonowały magiczne i mugolskie społeczeństwo od lat. - Mogłabyś nosić nóż albo coś w ten deseń. Nie wiem, jakiś grzebień do włosów, którym da się komuś przydzwonić. - I nagle wydał się skupiony, chociaż nalewał sobie tego wina do szklanki i bawił się nim zamiast wypić. Spojrzenie mu zastygło w jednym punkcie, coś sobie wyobrażał. Zapewne coś do samoobrony, ale innego niż wymyśliłaby ona - bo on się znał na mechanizmach, na napędzaniu ich, nie znał się na obróbce metali, lecz korzystał z gotowych komponentów i próbował przerabiać je pod swoją modłę, nie zawsze skutecznie. - Chcesz, żeby ci coś założyć na to mieszkanie? - Pułapki. Coś, co pozwoli Viorice na spokojniejszy sen. - Skoro już mnie zaprosiłaś... - Mógłby wpaść nieco wcześniej.

@Viorica Zamfir


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
Fanka kamieni szlachetnych
I'm addicted to shiny things
Pierwsze co rzuca się w oczy to burza czarnych, kręconych włosów. Okalają jasną twarz usianą licznymi piegami. Osadzone w niej szarozielone oczy często mają w sobie psotną iskrę. Viorica ma 167 centymetrów wzrostu, jest lekko tu i tam zaokrąglona, co nadaje jej pewnego uroku. Zwykle ubrana w kolorowe, wygodne ubrania. Nie boi się krótkich sukienek czy większych dekoltów, choć do pracy zawsze stara ubierać się stosownie. Zwykle ma na sobie jakiś element biżuterii. Najczęściej wykonany właśnie przez nią, czasem ukradziony lub "pożyczony". Niemal zawsze ma krótkie paznokcie, jej pace często są przybrudzone od metalu, z którym pracuje. Czasem zdarza jej się nosić specjalny monokl, który ułatwia jej pracę z drobną i wymagającą powiększenia biżuterią. Ma przyjemny, słodki głos, zwykle chodzi przez świat pewnym krokiem i z uśmiechem na ustach. Często pachnie metalem i różanymi perfumami.

Viorica Zamfir
#14
07.07.2024, 17:46  ✶  
Zaśmiała się na pozbawioną skromności odpowiedź Crowa i pokręciła głową.
- Muszę ci uwierzyć na słowo, bo jakoś nie mam ochoty słuchać recenzji innych. - Pomysł był tak naprawdę trochę głupkowaty, Viorica już dawno jednak nie rozmawiała jednak z nikim o takich właśnie pierdołach, bez konieczności zastanawiania się, czy ktoś się nie obrazi.
Ludzie nie lubili rozmawiać o tym co robili po zmroku i nie chodziło wcale o czajenie się w ciemnych zaułkach, a o tym, co wyprawiali w łóżku. A jednak każdy był tylko człowiekiem. A jako zwierzęta społeczne oznaczało to, że ludzie potrzebowali drugiej osoby. Viorica miała wiele znajomych, tych jednak których trzymała blisko siebie naprawdę niewielu. I niedawno zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna w końcu skusić się na coś więcej niż jednorazowe przygody od czasu do czasu. Chyba szukała jakiegoś ciepła, które nie zniknie następnego dnia z jej życia. Nie była jednak tego do końca pewna. Bała się odkrywać przed innymi wszystkie swoje karty, gdzie wiele z nich była przeżarta i poszarpana.
- Moje drzwi są dla ciebie i twoich facetów otwarte, tylko daj znać wcześniej to chociaż przypilnuję, byśmy mieli chociaż co zjeść i z wierzchu ogarnę - Cóż, Viorica funkcjonowała różnie. Czasem lepiej, czasem gorzej, czasem zapominała się w swojej pracy, czasem wychodziła do pubów w południe i wracała nad ranem, choć to ostatnie pewnie musiała trochę teraz opanować.
Zacisnęła zęby myśląc o Dante i tym, jak bardzo powinna się sprawą przejąć. Naprawdę niepokoiło ją to, że jeszcze się po nią nie zgłosił. Nie lubiła w takich chwilach niepewności. Jeśli coś miało się zjebać, to powinno to zrobić i można było przynajmniej przejść jak najszybciej do sprzątania bałaganu.
Skrzywiła się, gdy została podsumowana przez Crowa, musiała jednak mu przyznać rację. Zawsze raczej radziła sobie za pomocą niewyparzonej gęby niż pięści. Ewentualnie mściła się opróżniając kieszenie osób, które jej podpadły, to jednak mogło w tej chwili nie zadziałać. Nie przy tym rodzaju zagrożenia.
- Może masz rację i powinnam po prostu zorganizować sobie jakąś niepozorną broń, do której nie trzeba wiele umiejętności? Dźganie chyba jest najprostsze. - Uśmiechnęła się niemrawo, czując, jak coś nieprzyjemnie podchodzi jej do gardła. Zapiła te wrażenie kolejną porcją alkoholu.
Jakaś niepozorna szpila czy sztylet mógł jej ochronić dupę przy jednym przeciwniku, mogło jednak zrobić się goręcej. Dlatego spojrzała z wdzięcznością, gdy Crow zaproponował założenie jakichś zabezpieczeń na jej mieszkanie.
- Nie narzekałabym, gdyby dałoby się coś zamontować. Przynajmniej jakieś ostrzeżenie, żebym mogła uciec, albo, nie wiem, przygotować się? - Przytknęła kciuk do ust, zaraz jednak go oderwała i wplotła ręce we włosy, próbując nie widzieć zbyt czarnych scenariuszy. Na razie nie działo się nic strasznego. Może ją to wszystko ominie?
Westchnęła, spoglądając na zegarek i oczko do pierścionka.
- Na kiedy w ogóle chcesz to gotowe? - zapytała wskazując na przedmioty palcem, znów im polewając.
Crow
If you catch me trying to find my way into your heart, scratch me out, baby. As fast as you can. My pretty mouth will frame the phrases that will disprove your faith in man.
Wyzywająco ubrany mugolak, od razu sprawiający wrażenie ekscentrycznego (w wyraźnie prowokatywny sposób) lub wywodzącego się z nizin społecznych. Ma 176 centymetrów wzrostu. Ciemnobrązowe oczy. Włosy czarne, kręcone - w gorsze dni chodzi roztrzepany i skołtuniony, w lepsze, po zastosowaniu Ulizanny na mokre strąki, wygląda tak bajecznie, że masz ochotę zatopić palce w puszystych loczkach. Ma przebite uszy i wiele tatuaży. Najbardziej charakterystyczne z nich znajdują się na plecach (wielkie, anielskie skrzydła) i kroczu (długi, chiński smok oplatający jego przyrodzenie i uda). Do tego ma wiele blizn od ran kłutych i zaklęć, a także samookaleczeń. Sporo z nich to ślady po przypalaniu papierosami. Ze względu na daltonizm monochromatyczny ubiera się wyłącznie na czarno. Przy pasku nosi sznurki, łańcuchy, noże, czasami kombinerki i inne narzędzia, których używa do pracy. Jest człowiekiem bardzo wysportowanym, jego ciało jest wyrzeźbione, ale nigdy nie skupiał się na budowaniu masy i siły mięśniowej. Ma 32 lata, ale uzależnienie od substancji odurzających i alkoholu sprawia, że jest wizualnie o kilka lat starszy.

The Edge
#15
11.07.2024, 17:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.07.2024, 17:29 przez The Edge.)  
- Słodziutka, będziesz sprzątać? Na moje przyjście? - Nadejście największego brudasa, co się cudem nie otarł o bezdomność? - Uznam to za komplement, ale nie wiem, czy na pewno sobie na niego zasłużyłem. - Chociaż tak naprawdę nie był aż tak tragiczny, za jakiego się podawał. To, w jaki sposób o sobie mówił, stanowiło w jakimś stopniu mechanizm obronny... Jak się po tobie spodziewają najgorszego z najgorszych, to nigdy się zawiodą. No i będą trzymali gardę, a on się wtedy czuł najbezpieczniej. - Poza tym, zakładając podstawowe pułapki i tak usyfię ci wykładzinę.

Bał się powiedzieć jej prawdę. Smutną prawdę o tym, że najbardziej przydałoby się coś, co zabije napastnika za nią. Bo była delikatna, drobna - owszem, ale... przede wszystkim była dobrym człowiekiem. Z jakiegoś powodu dobrzy ludzie wyobrażali sobie, że zabicie kogoś nie może być aż tak ciężkie, skoro po świecie chodzi tylu morderców, a tym, co powstrzymuje ich przed staniem się potworem, jest niewadliwy kompas moralny. To nie była prawda. Oh nie. Życie nie było filmem. Rozcięcie czyjejś skóry, wypatroszenie mu wnętrzności, patrzenie na to, jak w jego oczach gaśnie światło - nie dało się tego zrobić, jeżeli nie nosiło w sobie tej głęboko zakorzenionej cząstki zła.

- Wiesz, jak wyglądają mugolskie bronie, prawda? To dam ci taką ciekawostkę, że w Stanach posiadanie takiej spluwy jest legalne i dosyć powszechne. Pomyślisz sobie, jeden strzał i cię nie ma, więc jeżeli ktoś celuje do ciebie z broni, to miękną ci nogi. Otóż nie. Jak ludzie widzą broń palną, to jeszcze próbują uciekać, targować się, wyginać lufę do góry. Jak widzą nóż, mózg się wyłącza. Ludzie boją się ostrych przedmiotów, mają to wpisane w podświadomość. Więc jak chcesz komuś pogrozić, ciężko pomyśleć o czymś lepszym. Jak rzucisz na to dobry urok i dasz mu się zatopić w pieczęci...

Mogłaby zrobić sobie straszak. Nie poruszył w tym tematu siebie, chociaż musiała wiedzieć, że to ostrza właśnie stanowiły główne narzędzie jego pracy. I pasowały do niego. Tu nie chodziło jedynie o unikanie czarnej magii, on w ten sposób też... stroszył pióra. Bo bardzo szybko odkrył taką ciekawą zależność - im więcej ludzi się go bało, tym mniej złych rzeczy musiał robić w celu przetrwania bez konieczności wymazywania ich z tego świata. Strach przed Crowem ratował ludzkie życia.

- Na jutro? - Zakrył twarz szklanką, z której się napił. Widać po nim było, jak jest wewnętrznie skonfliktowany. - Nie wiem. - I wtedy przyznał coś... bardziej przed samym sobą, niż przed nią. Miał wrażenie, że powiedział to już wcześniej, ale dopiero teraz wybrzmiało to tak konkretnie. - Martwię się o niego.

Odchylił się na krześle i czknął. Dla niego już nie było ratunku.

Koniec sesji


Oh darling, it's so sweet
you think you know how crazy I am.

My mind is a hall of mirrors.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Viorica Zamfir (3518), The Edge (3726)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa