Kamienica, szeregowiec. Dobrze, że Robert zadbał o to, aby podać mu dokładny adres mieszkania Urlicha Greybacka. O ile sam dom nie stanowił problemu, tak szukanie mieszkania stanowiło czasami większe wyzwanie.
Będąc na miejscu, na terenie nie dostrzegł nikogo, kto by stanowił rolę jakiegokolwiek funkcjonariusza. Na zewnątrz nie było nikogo. W końcu był to dość późny wieczór. Pozostawiony samochód, został przez Nicholasa odnotowany w pamięci. Wszedł jednak do środka. Do odpowiedniej części budynku. Ale zatrzymał się. Widniejąca na drzwiach kartka, mocno zwróciła na niego uwagę. "Na sprzedaż". Oraz numer telefonu. Trawers zmarszczył brwi. Wpatrywał się treść, jakby chciał zapamiętać numer, może wygląd papieru i charakter pisma. Dopiero po tej chwili wszedł do środka. Nieźle się zdziwił.
- Chyba nie to miałem zobaczyć…Rzekł do siebie. I bardzo możliwe, że nikt by go i tak nie usłyszał. W korytarzu nie było mebli. Zajrzał do najbliższego pomieszczenia po lewej stronie, które najwyraźniej stanowiło kuchnię. Pewne charakterystyczne pozostałości po meblach czy urządzeniach na to wskazywały. Choćby odpływy zlewu. Nie było mebli. Zajrzał do pomieszczenia na przeciwko. Sytuacja wyglądała tak samo. Co więcej, mieszkanie wyglądało nie tylko na pozbawione umeblowania ale i wysprzątane porządnie. Nie było tutaj nic, co by należało do właściciela mieszkania.
Nicholas obszedł dokładnie wszystkie pomieszczenia. Zajrzał także na górę, być może licząc na to, że tam cokolwiek znajdzie. Ale niestety, spotkał się z rozczarowaniem. Również i tam, była pustka. Westchnął. Zszedł na dół. Nasłuchiwał. Z jednej strony sąsiedniego mieszkania panowała cisza. Po drugiej stronie ktoś najwyraźniej mieszkał. Hałasy dzieci. Przyjrzał się ścianom, sufitowi, następnie schodom. Oparł dłonie o swoje biodra. Choć był tutaj w postaci astralnej, to chociaż siebie mógł w miarę dotykać. Nic tutaj jednak nie znajdzie. Nie było też żadnych widocznych zabezpieczeń. Nie tracił więcej czasu. Opuścił mieszkanie, raz jeszcze spojrzawszy na wiszącą kartkę.
Opuścił budynek. Oddalił się od posiadłości, wracając do Dworu Zmarzłoć. Na całe szczęście, droga była bezpieczna na powrót. A wokół budynku nic się nie działo. Jak i wewnątrz, niczego nie zarejestrował spoglądając w okna.
Dodarł do ogrodu. Przeszedł przez drzwi. Miał kierować się na górę. Ale zatrzymał się. Coś odwróciło Nicholasa uwagę. Odwrócił głowę w kierunku salonu. Dostrzegł postać dziewczynki. Nastolatka? Nie określał po wieku. Ale na pewno nie była bytem żywym. Lecz martwym. Stała przy ścianie i coś podziwiała. Dwór Zmarzłoć. Czy to możliwe, że jej dusza nie opuściła tej posiadłości? Stąd jego nazwa? Czy właścicielka była świadoma jej obecności? Czy wręcz przeciwnie? Nie zastanawiał się. Nie podchodził. Zostawił ją w spokoju. Udał się do pokoju, gdzie czekał na niego Sauriel. Zbliżył do swojego ciała i zamknął oczy. Wrócił do ciała.
Travers poruszył się powoli otwierając oczy. Ujrzał sufit. Odwrócił głowę, aby zarejestrować obecność wampira. Najpewniej był tutaj nadal. Podniósł się do pozycji siedzącej, choć na zadowolonego nie wyglądał. Potrzebował chwili, aby dobrze wszystko zapamiętać co widział. Odtworzyć sobie wszystkie obrazy. Aż w końcu, przeniósł to poważne spojrzenie na Sauriela.
- Powiedz mi jedno… Czy kiedy byliście u Greybacka, mieszkanie było wyposażone w meble?Zapytał.