- Miło więc cię poznać pani babciu ánh sáng. - Dodała z uśmiechem na twarzy. Może nie będzie wcale tak źle, jak jej się na początku wydawało? Niepotrzebnie zakładała, że trafią na kogoś w podobnym do siebie wieku, nie, żeby miała jakieś uprzedzenia co do starszych ludzi (w końcu jej wujkowie byli starzy, a potrafili się nieźle zabawić), jednak nie do końca tego się spodziewała. Teraz zaczęła sie oswajać z ta sytuacją, będzie dobrze - powtarzała sobie w głowie jak mantrę. Nie mogła zawieść oczekiwań wuja, który zaangażował ją do tego jakże bojowego zadania.
Cóż, pani babcia określiła swoje zainteresowania, właściwie nie było w nich niczego nietypowego. Jedzenie, kolory, taniec. To mogło się im udać.
Zachichotała, kiedy usłyszała słowa na temat zapachu unoszącego się nad Londynem. Ricie on nie przeszkadzał, uwielbiała tłok, miasto i wszystko co się za tym niosło, rozumiała, że babci może nie pasować ten klimat. Pewnie tam gdzie mieszkała wszystko wyglądało zupełnie inaczej. - Można przywyknąć do tego zapachu. - Dodała jeszcze lekko, z uśmiechem.
Czy pałac w ogóle miał jakąś magiczną część? Nie miała o tym pojęcia, nie słyszała o tym wcześniej, nie wiedziała, co Isaac zamierza z tym zrobić i nie miała zamiaru się w to wtrącać. Podążała za nim, zagadując co chwila uroczą staruszkę, czuła, że spędzą całkiem przyjemnie ten czas.
Slaby sukces...