Pomimo, czy może właśnie dlatego? Dzięki temu, że były najtwardsze, mogły najbardziej błyszczeć - całą gamą tęczy, by inni zazdrościli i podziwiali, żeby chcieli dostać się do jego wnętrza i posiąść je na własność. Mogły, ponieważ były w stanie to wytrzymać. To i wiele innych rzeczy. Bellatrix mogła błyszczeć, nie pomimo tego, że tak błyszczała, a właśnie dlatego, że błyszczała. Była w stanie wiele wytrzymać - jak wiele? To, co kochała najbardziej było źródłem jej siły i mogło być źródłem upadku. Jak daleko można dotrzeć idąc za płaszczem Czarnego Pana..? Historia znała przypadki, w których "dobrzy" wcale nie wygrywali. Korea, Rosja, nie wspominając o krajach bardziej zacofanych, gdzie poziom człowieczeństwa nadal był zamiatany pod dywan. Tutaj też mogli zamieść wiele rzeczy. W ogóle... dużo mogli. A wszystko przez wierność krwi. Przeświadczenie, że mugole to ci źli. Wzajemna nienawiść chyba nigdy nie miała zostać zatrzymana.
- Good. - Dmuchnął w jedną i drugą świeczkę. Wszystko mieli ustalone, więc skoro tak - pozostawało działać. Nie zamierzał się pokazywać mugolom ze swoim ryjem, za to zamierzał też pomóc w tych zamieszkach, które mogły się wydarzyć. Bo kto pierwszy rzuci kamieniem... Tak się składało, że on mógł nim rzucić. Próbował znaleźć w tym pocieszenie, jakąś dawkę energii, która mogłaby do niego przeniknąć. Było jednak jedno wielkie nic. Drżąca pustka, którą starał się wypełnić i jednocześnie te starania były pożal się Boże. Przecież on też był kwintesencją żalu boskiego. - Zapraszam szanowną damę. - Machnął różdżką, by dogasić resztę świec i otworzył drzwi, by gestem zaprosić kobietę na zewnątrz. Zamknął je za sobą i stuknął różdżką, by zostały zamknięte. Narzucił z powrotem kaptur, obejrzał się na pokryty czeluścią pustki korytarz i skierował się w jeden z nich - wolno, by Bellatrix była krok za nim.
Tylko jej kroki brzmiały w tej kującej w uszy ciszy.
![[Obrazek: klt4M5W.gif]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=klt4M5W.gif)
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.