• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Podziemne Ścieżki v
1 2 Dalej »
[3.07.1972] Heavy is the Crown | Sauriel & Bellatrix

[3.07.1972] Heavy is the Crown | Sauriel & Bellatrix
Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#1
25.09.2024, 14:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.09.2024, 14:05 przez Sauriel Rookwood.)  
Back thеn should've bit your tongue
'Cause thеre's no turnin' back this path once it's begun

Było wiele miejsc, w których możliwe było toczenie rozmów. Toczenie ich w taki sposób, by nie przyniosły strat, by nie pokryły twojego życia znamionami strat. Znamionami, które potem będą barwić skórę bliznami. Lecz hej - Tobie to nie straszne. Nie było takich blizn, które zapamiętałoby ciało wampira, za to były takie blizny, które mogłyby uszkodzić śliczne ciało Bellatrix Black. Nawet jeśli ciało nie zapamięta, jeśli zostaną zmyte, a czas je pogrzebie pod gojącym się naskórkiem, na który mogły wpływać maści i eliksiry, to pamiętał umysł. Och, Bellatrix miała w swoich dłoniach przecież wiele sekretów. Wystarczająco wiele, żeby chcieć je chronić przed rozpadaniem się.

Dlatego było wiele miejsc na toczenie rozmów, ale niewiele takich, które Sauriel uważał za bezpieczne. O ile w ogóle takie miejsce istniało. W każdym mogło do ciebie przylgnąć gumowe ucho, wszędzie mogłeś dostać kłody pod nogi. Jeśli jednak miałby gdzieś wymieniać cenne informacje to było to aktualnie właśnie tutaj - na Podziemnych Ścieżkach, w jednej z dziur, która potencjalnie była jak środek lasu. Zapuszczały się tu Szczury (i bynajmniej nie o zwierzęta mi chodzi), przemykały chyłkiem - szansa, że cię podsłuchają? Taka sama jak to, że akurat trafisz na animaga w sarniej skórze. Udawaj, że cię tutaj nie ma - te Szczury również to udawały. Nie było to zbyt godne miejsce do tego, żeby gościć taką damę jak Bellatrix, ale Sauriel nie chciał wkraczać do Kromlechu, w którym rzeczy z perspektywy personalnych wzrastały do rangi tych poważnych. Zresztą wizja napotkania tam Chestera wcale nie napawała go chęcią i optymizmem do tego, żeby zmieniać swoje nastawienie na pozytywne względem tego miejsca.

Nie wkroczyli głęboko w te tajemnicze ścieżki, których dokładnie nie znał chyba nikt i w których wielu postradało swoje życie. Dlatego, że je kopali, dlatego, że przeszkadzali, albo dlatego, że przeznaczenie wybiło już dla nich swoją godzinę. Przeszli kawałek między uliczkami, otuleni w płaszcze i kaptury - tu, w tym miejscu, gdzie każdy mógł wbić ci kosę pod żebra i gdzie jednocześnie każdy chciał dbać o swoje sprawy, żeby tej kosy nie dostać. Świat wykolejeńców, straceńców i tych, którzy przetrwali pomimo. Ludzie żyjący na powierzchni nie mieli o tym pojęcia. Stamtąd wkroczyli w jeden z budynków wydrążony w skale. Pozornie nie było tu żadnego zamka do drzwi - Sauriel je mocno pchnął, coś trzasnęło po drugiej stronie i przepuścił Bellatrix przodem. Jedna z klasycznych skrytek, komórek, w których możesz przeczekać piekło. Rookwood zamknął ich dopiero od wewnątrz i zsunął kaptur z głowy.

- Nie jestem wielkim mózgiem operacji, ale powiem tyle - pomysł jest chujowy. - To jest: pomysłu na działanie jeszcze nie było żadnego, ale sam fakt tego, co mieli zrobić, był w jego mniemaniu chujowy. Owszem, aż za dobrze rozumiał, po co Czarny Pan chciał, żeby to robić. Manipulacja tłumami. Jakże stara broń, po którą wielu chcących dorwać się do władzy sięgało. On to potępiał i nie zamierzał się z tym kryć. Zapalił świece machnięciem różdżki porozstawiane na zlepionych ze wszystkiego i niczego meblach. Nie miały swoich podstawek per se - resztki wosku ściekały po blatach i półkach. - Znam kilku czarodziei z Doliny Godryka. Chcesz w kogoś konkretnego celować? W byle kogo? Jakieś genialne pomysły pod tytułem: zrobić, ale się nie narobić?



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#2
25.09.2024, 14:38  ✶  

Dobrze było, aby pewne sprawy zostały tylko między zainteresowanymi. Miała tego świadomość. Nie mogli się spotkać w miejscu, w którym ściany miały uszy, to nie sprzyjałoby rozmowie. Wypadało więc znaleźć odpowiednie miejsce, w którym nie będą musieli się martwić tym, że ktoś może ich podsłuchać. Na całe szczęście Sauriel znał odpowiednią lokację. Oczywiście Trixie mogłaby go zaprosić do swojego domu, jednak wolałaby, aby jej najbliżsi nie poznali jej kolegów, lepiej było ich trzymać od tego z daleka. Kto wie, co pomyślałaby sobie matka, szczególnie, że zauważyła, że jej więź z Rodolphusem się dosyć mocno ochłodziła.

Tak właściwie, to wszędzie mógł ich ktoś podsłuchać, zawsze była taka możliwość, mogli jednak poczynić kroki, aby nie rzucać się w oczy, by nikt się nimi nie interesował. Oczywiście mogła zawsze zareagować, gdyby tylko dostrzegła, że ktoś zamierza ich podsłuchać, ale wolałaby skupić się na tym, co mieli do załatwienia.

Podziemnie ścieżki śmierdziały, miała wrażenie, że ten zapach będzie się za nią ciągnął przez kilka najbliższych godzin po opuszczeniu go. Była w stanie jednak się poświęcić dla sukcesu, który mieli osiągnąć.

Na Ścieżkach pojawiła się u boku Sauriela, on miał ją tu wprowadzić, czuł się przecież w tym miejscu prawie jak u siebie, nie miała pojęcia dlaczego spędzał tu tyle czasu. Nie było to miejsce godne jego osoby. Drobna kobieta stała obok mężczyzny, ubrana była w ciemny, lekki płaszcz, co najważniejsze jej twarz okryta była ogromnym kapturem, dzięki czemu nikt nie mógł jej dostrzec. Tak było lepiej, wolała nie być łączona z Nokturnem. Nie było to miejsce odpowiednie dla młodej damy jej pochodzenia.

Nie interesowali ją ludzie, którzy tu mieszkali, a przecież byli tak samo popsuci jak ona. Mimo wszystko uważała się za lepszą od nich, nosiła głowę wysoko nawet tutaj, patrzyła na wszystkich z wyższością, było to dla niej naturalnym postępowaniem.

Weszła w głąb pomieszczenia, do którego drzwi otworzył jej Rookwood. Nie było ono szczególnie atrakcyjne, ale czuła się w nim względnie biezpiecznie, to jej wystarczało, aby zgodzić się na to, aby w nim pozostać. Dopiero wtedy zsunęła z głowy kaptur, a później stanęła nieco głębiej, z daleka od ściany, bała się, że jak się o nią oprze to jej ciało zostanie skażone.

Zachichotała, gdy usłyszała co do niej mówi. - Wręcz przeciwnie, pomysł jest idealny. Uwielbiam chaos, a to będzie chaos w najczystszej postaci. - Będzie mogła namieszać w kilku głowach, tworzyć iluzje, które tak bardzo kochała, podszeptywać tym głupim mugolom, co mają zrobić, żeby namieszać. Nie mogło być lepiej. Zapowiadało się na całkiem niezłą zabawę.

- Nie chciałabym uderzać w czystokrwistych, nawet jeśli są wśród nich tacy, którzy nas nie wspierają, szkoda naszej wspaniałej krwi. Moglibyśmu uderzyć w tych nieco ubrudzonych. - Nie miała problemu z tym, aby zaatakować kogoś półkrwi, chociaż oczywiście wolałaby mugolaków. - Abbottowie tam chyba mieszkają, mają ten swój wielki sad. - Pierwsze, co przyszło jej na myśl. - Oczywiście zrobimy tak, żeby się nie narobić, tak się składa, że mam swoją własną hodowlę mugoli, którzy jedzą mi z ręki, wierzę, że uda im się namówić podobnych sobie do zaangażowania się w sprawę. - Na jej twarzy pojawił się uśmiech, już nie mogła się doczekać, co z tego wyniknie.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#3
25.09.2024, 18:22  ✶  

Oj tak, Chaos był drugim imieniem Bellatrix. Fakt, że to zadanie zostało skierowane do niego i do niej nie dziwił więc wcale - ona była elementem, który Chaos w swe dłonie brał i rozkładał jej płaszcz, by mogła tańczyć i tańczyć, nie zatrzymywać się w tym wirze i lekkości kroków, a on zbierał swoje żniwo jako Śmierć, która przyszła tutaj tylko popatrzeć. Niewiele było dla niej roboty - zostawały ledwo ogryzki. Ta niedokoszona przy samym murze trawa, bo nikt nie chciał zniszczyć ostrza kosiarki. Lecz chaos nie bał się zniszczeń. Nie bał się niszczyć wszystkiego wokół, ani siebie samego. Przewidzieć nie sposób, co mogło się stać, kiedy ta para w tany ruszała, ale Sauriel nie musiał znać wyników. Za to musiał znać plan. Mniej więcej chociaż. On talentów do tego, by manipulować ludźmi nie miał i nigdy nie był szczególnym fanem tworzenia takich sytuacji, jak ta. Oczywiście, że mógł się wysilić - ten swój wcale niegłupi mózg - tylko że akcja była na tyle wątpliwa, że problemem było słowo klucz "chcieć". Wołaj do mnie Chaosie, to zatańczymy w trójkę! Tylko czemu akurat musiałeś wybrać podkład muzyczny, do którego nie garnęły się moje kroki?

Ponieważ czysta krew to były pierwsze nuty i pierwsze myśli. Te myśli, by je omijać. Przeskoczyć nad nimi. Dało się tak? Pewnie, że się dało. Ciężko powiedzieć, żeby od razu wszystkich, bo... chociaż Bellatrix pracowała w Ministerstwie. Może dostęp do ksiąg rejestracji czarodziei nie była taka niemożliwa? Żeby sprawdzić, kto gdzie mieszka? Rozpoznać nazwiska? Pewnie i przy takim nakładzie pracy łatwo było coś zgubić i poplątać, jeśli bazujesz tylko na wkluczeniach. Co innego, kiedy wyszukujesz konkretny cel, kiedy ten konkretny cel ma sprawdzony rodowód... Ha, ludzie w istocie byli jak konie. Liczyło się to, czy mieli tą samą, gęstą, czarodziejską krew.

- Co masz? - Wybiło go to z rytmu zamyślenia, w który wpadł. Wyglądał przy tym jak rzeźba, bo, heh, w końcu był martwy. Zatrzymał się, zmarszczył brwi i tak stał gapiąc się w przestrzeń. To jest - dopóki nie wybrzmiały te słowa o "hodowli mugoli". Wspaniale. Jakże to rewelacyjnie pasowało do myśli o tym, że u ludzi liczył się ich rodowód - dokładnie tak samo jak u koni rasowych. - Jak chcesz wyznaczyć cele? Bo skoro chcesz ominąć czystokrwistych to trzeba namierzyć, gdzie mieszkają brudasy. - Zrobił jeden krok w kierunku komody ze świeczkami i zaczął zeskrobywać leniwie nakłady wosku. - Można to jakoś sprawdzić w Ministerstwie... alee... - Stuknął palcem w ten stary, zaschnięty wosk, którym pachniało tu wnętrze mieszając się ze starym, wilgotnym drewnem. - Jeśli chcemy wywołać szok i oburzenie to czy atak na takich Abbotów, nawet jeśli jeden i przypadkowy, nie byłby odpowiedni?



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#4
25.09.2024, 19:17  ✶  

Mogła wydawać się krucha, nawet jej to odpowiadało. Mało kto był w stanie uwierzyć w to, jaka siła w niej drzemie. Pod pozorem drobnej, atrakcyjnej dziewczynki krył się prawdziwy potwór. Uwielbiała pokazywać swoją prawdziwą stronę, i robiła to zawsze, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Wykorzystywała swój wygląd, uwielbiała bawić się pozorami, a później doprowadzać ludzi do bólu i cierpienia, które dawało jej siłę.

Trixie nie bez powodu skupiała się na dziedzinach magii, które mieszały w głowie. Nie było gorszego bólu od tego, który siedział w psychice człowieka. Fizyczny pojawiał się i znikał, ten głębszy, cóż potrafił zostawić ślad na całe życie, to było wspaniałe, mogła doprowadzać ludzi do szaleństwa, sama perspektywa, możliwość dokonywania tego wydawała jej się być niesamowita. Cieszyła się, że wiedziała o tym, czym chce się zajmować już jako dzieciak, dzięki temu w całkiem młodym wieku mogła krzywdzić tych, którzy na to zasługiwali bardzo mocno. Jej zdaniem wiele osób powinno doznać bólu, ci wszyscy ludzie zaczynali się panoszyć po ich wspaniałym, idealnym czystokrwistym świecie. Ktoś musiał zrobić z tym porządek, na szczęście pojawił się Czarny Pan, wiedziała, że odnajdzie się w jego szeregach, a już niedługo powinna stać się jednym z jego najwierniejszych sługów.

Jasne, mogli wybrać kogoś kto spoufalał się z mugolakami, nawet wśród dumnych czystokrwistych nie brakowało takich durniów, którzy nie doceniali tego, co mieli. Póki co wolała skupić się jednak na mieszańcach, najlepiej też takich, którzy żyli między mugolami, nie mogła zrozumieć dlaczego niektórzy zniżali się do takich czynów. Obrzydzała ją sama myśl o tym.

- Mam swoje zwierzątka, mugoli, wytresowanych. - Dodała uśmiechając się szeroko, tak, że Sauriel mógł zobaczyć niemalże jej wszystkie idealne, proste, śnieżnobiałe zęby. Była dumna z tego, że udało jej się ich wyhodować, to był wspaniały pomysł, strzał w dziesiątkę. Czekali w gotowości na kolejne informacje od niej, szkoda, że byli tacy głupi, że nie zauważyli, że to ona rozkładała karty i wydawała polecenia.

- Wiesz, wiemy kto jest od nas, znamy czystokrwistych, to nie będzie trudne. - Wcale nie wydawało jej się to być skomplikowanym zadaniem. - Dolina jest pełna mieszańców, chociaż chciałbym, żeby uderzyli w kogoś kto jawnie sympatyzuje z tymi podludźmi. - Oj tak, najważniejsze, żeby ten którego zaatakują wiedział za co przyjdzie mu cierpieć, co najlepsze zostanie skrzywdzony przez tych z którymi postanowił się bratać. Niech żałują tego, że w ogóle przeszło im to przez myśl. - Myślę, że mógłby być odpowiedni, nie sądzę, żeby to połączyli z naszą działalnością. - Trochę szkoda, że mieli to upozorować, bo Trixie nie miałaby oporów przed tym, żeby informować wszystkich, aby drżeli przed tym, co może zrobić Lord Voldemort.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#5
26.09.2024, 17:41  ✶  

Uniósł brwi, bo szerzej też otworzył oczy, kiedy gapił się na Bellatrix. Plus zadawania się z wampirem był taki, że nie trzeba było się martwić, że pomyli cycki z oczami. Sauriel ich nie mylił. Więc tka - spoglądał w je oczy. W te błyszczące zadowoleniem i dumą oczęta, które teraz przekazywały mu prawdę tego świata: ma swoje zwierzątka. Niektórzy hodowali psy, inni najwyraźniej hodowali mugoli. Czy to sprawiało, że sumienie Sauriela się ruszało? Nie. W żadnym wypadku. Dobrze wiedział, jakie skłonności ma Bella, ale jednocześnie należała ona do takich osób, że nie dziwienie się jej kolejnymi pomysłami wydawało mu się awykonalne. Potrzeba było jakiejś zupełnej znieczulicy, albo takiego ułożenia umysłu, żeby nic nie zakłócało jego spokoju. W takie cuda zaś nie wierzył. Oto więc jest - zdziwiony, a w końcu kiwający z uznaniem głową. Nawet uniósł ręce i w wyrazie tego uznania krótko zaklaskał.

- Sądziłem, że będziemy musieli całą strategię bitewną układać, a tu proszę. - Rozłożył ramiona, dzięki czemu chwilowo wyglądał jak prawdziwy Dracula wyciągnięty z zamku - czarny płaszcz rozłożył się na ramionach i zsunął w tył. Jak już się zsunął to wspaniałe wrażenie zniknęło. I bynajmniej nie było to wrażenie, jakie chciał sprawiać, ale człowieka problem polegał na tym, że nie zawsze miałeś przed sobą lustro, żeby zweryfikować, jak niektóre rzeczy kuriozalnie wyglądały. Przynajmniej dla osób, które cię znają i wiedzą, że nie rzucisz im się do szyi... bez powodu. Niektórzy [niestety] zapominali, że już z powodem jak najbardziej. - Zahipnotyzowałaś ich? Nie połączą cię z nimi? - To były odpowiedzi, na które sobie odpowiadał: tak, ale mogła go tutaj czymś znów zaskoczyć, więc wolał mieć pewność. Od pytania jeszcze nikt nie zginął. Znaczy - na pewno zginął, ale akurat tutaj ginąć nikt nie miał. - Ilu ich masz? - Nie "mamy", bo nie mieli - to ona ich miała. On mógł pomóc robić dookoła tego wystarczająco szumu.

- No, nie wmówisz mi, że znasz każdy jeden domek na tym zadupiu. - Uniósł jeden kącik ust, bo w to nie był w stanie uwierzyć, nawet mimo całej siły przekonywania Bellatrix. A i tej siły przekonywania, umówmy się, nie miała zbyt dużo. Pod tym kątem byli siebie warci. - Taaa. - Potarł podbródek palcami. - Prawda to. - Szansa na to, że trafią przypadkową, samotną chałupkę kogoś czystej krwi... bez przesady. A nawet jeśli - trudno. Były pewne ofiary, które tutaj trzeba ponieść, żeby zadanie zostało dobrze wykonane. W tym to od Abbotów. - To jeszcze pytanie moje brzmi tak... - Ponieważ Sauriel nie był specjalistą w magii zauroczeń, chociaż trochę trenował ze swoim mentorem, to upewnienie się co do działania tego wszystkiego i bezpieczeństwa Bellatrix, przede wszystkim, stało się chwilowo jego priorytetem. Ale głównie tym się zajmował, prawda? Jeśli nie gonił za ofiarą, to osłaniał swoich. - Jak bardzo to mieszanie w mózgu wpływa na tych mugoli? Pytam, żeby potem się nie okazało, że oni zaraz się dowiedzą, że w ich mózgach było babrane i stanie się jasne, że to czarodzieje zachachmęcili. - A skoro czarodzieje - to wiadomo jacy.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#6
26.09.2024, 22:05  ✶  

Podobało jej się to, że uniósł brwi i wpatrywał się w jej oczy. Musiała zadzierać głowę do góry, aby do tego doszło, bo Trixie była przecież malutka, i wyglądała trochę jak nastolatka, czy dzieciak przy Saurielu. Widziała jego zdziwienie, podobało jej się. Przyjemność sprawiało jej zadziwianie swoich znajomych, czy współpracowników, bo czy ktoś przed nią wpadł na to, żeby wytresować sobie mugoli? No nie, wszyscy tylko bezmyślnie ich zabijali (sama też tak czasem robiła), ale przecież można było ich wykorzystać do czegoś większego. HA! Ona na to wpadła. Skłoniła się teatralnie, gdy zaklaskał, oj tak, zasługiwała na to. Była strasznie pyszna, a ten gest ogromnie jej schlebiał.

- Cieszy mnie to, że mogłam cię zaskoczyć. - Będzie musiała pomyśleć, jak i czy w ogóle uda jej się to przebić. Jej głowa była pełna popierdolonych pomysłów, więc może wcale nie powinno jej to sprawić trudności.

Rookwood wyglądał całkiem komicznie w tym swoim płaszczu, ale w sumie pasowało to do niego, do tego czym się stał. Nie miała zamiaru komentować jego aparycji, bo nie po to się tutaj znaleźli.

Zachichotała ponownie. Naprawdę myślał, że była nierozważna? - Mój drogi, nie potrzebowałam do tego hipnozy, jedli mi z ręki i bez tego. - Ciekawostką było to, że poznała ich właśnie wtedy, gdy miała ich zahipnotyzować, wyczyścić pamięć z ramienia ministerstwa, jak powinien zrobić porządny amnezjator. Postanowiła jednak puścić ich w świat z wiedzą, którą uzyskali o magicznym świecie, a przy tym dać do zrozumienia to, jaka była łaskawa, że im na to pozwoliła. - Nie połączą, zresztą mój kochany Rabbi też stworzył dla mnie nową tożsamość specjalnie na tę okazję. - Nie zostawiła po sobie ani grama śladu magii, a do tego wystąpiła przed nimi z inną twarzą. Jej plan był dopracowany.

- Nie zamierzam ci tego wmawiać, bo nie znam, ale Abboci i ich sad są dosyć istotnym miejscem w Dolinie. - Wydawało jej się to całkiem oczywiste, chociaż może wcale tak nie było? Spędziła tam sporo czasu po Beltane wraz z innymi amnezjatorami.

- Mam ich czterech, ale zajęli się organizowaniem grup, które mają roznosić po świecie informacje o magicznym świecie, uprzykrzać czarodziejom życie. - Zaczęła od czwórki, a oni mieli z tego zrobić jej małą armię. Czy to nie było wspaniałomyślne? Trzeba robić tak, żeby się nie narobić, a zarobić, czy coś.

- Jak czyszczę komuś pamięć, o ile to robię, bo jak wspominałam w tym przypadku tego nie robiłam, to nie ma szansy na to, żeby dowiedzieli się, że grzebałam im w mózgach. - Że też musiała mu tłumaczyć, jak działa hipnoza, no tego się nie spodziewała.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#7
27.09.2024, 16:52  ✶  

Uniosły się nieznacznie jego kąciki ust ku górze, kiedy zobaczył to zadowolenie, rosnące i pęczniejące. Dokładnie tak samo pęczniały wysuszone ziarna kukurydzy, kiedy rzucisz je na patelnię. Tadaaam~! Właśnie wynalazłeś popcorn. Gdyby Bellatrix była popcornem to byłaby popcornem karmelowym z solą. Przynajmniej dla niego to był karmel, musiał być. Słodycz, jaką ta chodząca emancypacja dziecka Czerni ze Śmiercią, mu oferowała nie była do zastąpienia przez cokolwiek innego. No, chyba że właśnie przez karmel... Nie zatopisz się i nie skleisz tą słodyczą - wyraziste przypomnienie soli mówiło o tym, że nic tutaj nie było oczywiste. Doznania gwarantowane, tylko pozwól sobie skoczyć w przepaść. Z szaleństwem było w końcu jak z grawitacją - potrzebowała tylko lekkiego pchnięcia.

Wcześniej go zdziwiła, a teraz wywołała po prostu niezrozumienie na jego facjacie. To jest - rozumiał słowa, tak, pojmował zdanie, tak - to nadal był język angielski. Nie żaden chiński, żaden elficki wyciągnięty z dzieł Tolkiena. No, angielski. Bellatrix też nie nabrała egzotyki, która nakazywałaby myśleć, że urwała się z Azerbejdżanu i nauczyła azerskiego. Po prostu nie rozumiał. W jaki sposób jej jedli, jak do tego doszło, w ogóle to DLACZEGO MIELIBY. Jak Bellatrix nienawidząca mugolów miałaby sprawić, że ci ją pokochają? Czy to było tak głęboko idące poświęcenie, że postanowiła z nimi spółkować (nie w ten sposób, zboczeńcy!) i takim bardzo łopatologicznym sposobem zostać obdarowaną ich sympatią? Uwielbieniem wręcz, uwielbieniem! Ujmowała to tak, że to nie mogła być zwykła sympatia. Nie sprawiało to, że mu się bardziej podobało. Bo skoro nie mieli zmielonego mózgu, to znaczy, że mogli sypać informacjami. Chyba że...

- Rabbi. Nie chodzi o żadnego rabina z Arabii Saudyjskiej? Tylko pytam. - Uniósł ręce w obronnym geście, bo to miała być humorystyczna wstawka, ale w zasadzie... w zasadzie to w tym punkcie nawet w to by uwierzył! Teraz sam mógłby jeść z jej ręki - łykać jak młody pelikan każdą rewelację, jaką mu wrzuci! Pal licho tamto "nie wierzę ci", sytuacja była płynna!

- To mamy podstawę. - Czyli żołnierzy gotowych walczyć o sprawę. Nie miał wątpliwości, że skoro Bellatrix mówi, że ich MA, to znaczy dokładnie to. - To sad Abbotów, ale jakby tam posłać całą armię to byłoby podejrzane. Porozdzielać każdego z czterech na inny dom w Dolinie, największą grupę na Sad. Ja i ty możemy pójść do Sadu, żeby dopilnować, że coś się na pewno tam wydarzy.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#8
30.09.2024, 17:03  ✶  

Nie nauczono ją pokory. Puszyła się niczym paw z najbardziej kolorowym ogonem, uwielbiała to robić. Czuła się naprawdę wyjątkowo, jakby była jakimś niespotykanym klejnotem, na pewno ją zaboli, kiedy kiedyś zdarzy jej się spać na ziemię. Póki co jednak nie musiała się tym martwić, póki co nadal mogła błyszczeć, to jej wystarczało przynajmniej w tym momencie. Ulotne chwile, gdy czuła się naprawdę niepokonana.

- Rabi, najbliższy i najwierniejszy memu sercu przyjaciel, no Rabastan, brat Rudolfa mojego narzeczonego, a może byłego narzeczonego? - Sama nie wiedziała, kim drugi Lestrange dla niej był. Najważniejsze zaś, że pierwszy z braci nadal znajdował się wysoko w hierarchii ulubionych ludzi Bellatrix, wcale nie tak łatwo było się tam dostać, bo nie powinno nikogo dziwić to, że nie lubiła praktycznie nikogo. Rabastan był jedną z nielicznych osób, o których wypowiadała się ciepło, bez wyuczonej obojętności. Stało się tak zapewne przez to, że od dawna się znali, był powiernikiem jej największych sekretów, mimo tego, że ostatnio nieco się odsunął od ważnych spraw, to nadal wspierał ją w tych, które dotyczyły jej. Nie potrafił jej odmówić, co było sporą zaletą, bo Trixie nie miała problemu z tym, aby nadużywać jego dobroci serca.

- Mamy środki, mamy ludzi, musimy tylko znaleźć odpowiedni cel, to prawda. - Nadal bowiem nie czuła pewności, czy wybierali dobrze. Była młoda, jeszcze nie do końca ufała swoim osądom i przeczuciom, wolała spojrzeć na to z różnych stron, aby mieć pewność, że Czarny Pan będzie zadowolony z ich działania, to było dla niej najważniejsze uszczęśliwienie ich wspólnego szefa. Zależało jej na tym, aby widział jej potencjał, chciała piąć się po szczeblach hierarchii w organizacji, aby zająć wyjątkowe miejsce u jego boku. O tym jednak nikomu nie wspominała, nikt nie musiał wiedzieć, że kochała go całym swoim czarnym serduszkiem.

- W sumie, to chyba najlepsze rozwiązanie, puścić czwórkę moich znajomych samopas, znaczy z ich ludźmi, a my zajmiemy się tą większą grupą, to powinno się udać.[/b] - Przynajmniej tak się jej wydawało w tym momencie, zresztą nie mieli tutaj wymyślać niewiadomo jak skomplikowanego planu, tylko rozwalić kilka czarodziejskich chałup, powinni sobie z tym poradzić bez żadnego problemu.

Czarny Kot
Let me check my
-Giveashitometer-.
Nope, nothing.
Wysoki, dobrze zbudowany, z mięśniami rysującymi się pod niezdrowo białą skórą z fioletowymi żyłami. Czarne, krótsze włosy roztrzepane w nieładzie, z opadającymi na oczy kosmykami. Czarne oczy - jak sama noc. Śmiertelna bladość skóry wpadająca w szarość, fioletowe żyły. Czarna skóra, czarne spodnie, czarna dusza, czarne życie.

Sauriel Rookwood
#9
01.10.2024, 20:29  ✶  

Upadamy, obijamy kolana, podnosimy się - pełzniemy dalej. Nie było w tym żadnej finezji - mogliśmy co najwyżej udawać, że trzymamy przy tym wysoko uniesioną głowę i nisko opuszczoną spódnicę. Że skóra wcale się nie zdarła i że to wcale nie piecze, w ogóle nie przeszkadza. Ludzie mieli różną odporność na ból - ten psychiczny i ten fizyczny też. Można być niemal kuloodpornym, by później usłyszeć jedno słowo za dużo i złożyć się w pół. I w końcu - każdy miał swoje słabe strony. Ta sławna pięta Achillesa, którą niektórzy świadomie ukrywali, a inni bardzo niefortunnie wystawiali ją na strzały. Sauriel nie pomyślał, że to właśnie obicie się tego pięknego, czarnego Diamentu, jaki miał przed sobą, będzie tą słabością, którą łatwo popchnąć Bellatrix głębiej w odmęt szaleństwa. Gdyby upadła - czy stłukłaby się twarda struktura tego szlachetnego kamienia? Obiłby się, czy może pozostał bez zmian? Nie pomyślał o tym, bo nie myślał, co mogłoby być jej słabą stroną. Nie było takiej potrzeby. Nie szukał paranoicznie haków na wszystkich, koło których się obracał, bo chyba wtedy nie potrafiłby nikomu zaufać. Tak długo, jak długo druga strona nie kopie, dlaczego miałby uderzać pierwszy? Szczególnie, że naprawdę lubił Belle. Jej błyskotliwość, jej pewność siebie i to, że mógł stanowić dla niej piękne tło. Przy niej ciężko, żeby ktokolwiek zwrócił uwagę na takiego typa spod ciemnej gwiazdy, jak on. Mógłby być tym sławnym bodyguardem, który przyjmie kulę za nią. Od tego zaczną romantyczny, popularny w przyszłości film.

- Ay, jaaasne... jakaś transmutacja mózgu. - Ruszył ręką dając znać, że chodziło mu o transmutacje własnego mózgu i że po prostu nie załapał, wyrwany z zamyślenia nad działaniami, jak tu dokować winnym jak i niewinnym czarodziejom. W gruncie rzeczy nie chodziło tutaj w końcu o to, która ze stron miała rację. Władza, władza, władza! Sauriel operował władzą poprzez strach. Ten strach mieli rozniecić, a rozniecony strach miał prowadzić do niepokoi społecznych - jak profesjonalnie i mądrze to brzmiało. Wprawione w ruch trybiki bywały nieprzewidywalne, ale to akurat powinno grać w rytm Bellatrix. Ona w końcu kochała wszystko, co nieprzewidziane.

- Jedno "ale". - Ostatnie w zasadzie. Bo tak, plan nie był skomplikowany, był banalny, skoro mieli ludzi - to było największym kłopotem Sauriela, a kłopot Bellatrix rozwiązała pstryknięciem palców. - Sad Abbotów jest dobrze strzeżony magią przed mugolami. Żeby nie wydawało się dziwne, że zaatakowali bezpośrednio sad, może zahaczymy też o kilka mugolskich domów w ramach wielkiego "polowania na czarownice"? - To jest: to ci mugole mieli takie wielkie polowanie robić. Sauriel wolałby nie stawiać na przypadkową kartę "a bo akurat zauważyli magiczny sad". Ugh, obviously... Sam średnio w przypadki wierzył, więc zostawianie tak tego było średnie. - Proponuję przez następny tydzień puszczać mugoli z jakimiś ulotkami czy malowaniem po ścianach haseł typu 'czarownice na stos', bla bla... nie w bezpośrednim sąsiedztwie czarodziei, żeby się tym nie zainteresowali Longbottomowie i Lestrange. Zbudujemy złudzenie "rosnących niepokoi społecznych wśród mugoli", żeby uwiarygodnić bajkę. Gra? - Spojrzał na Bellatrix. Bo jeśli tak, to chyba mogli się po prostu brać do pracy.



[Obrazek: klt4M5W.gif]
Pijak przy trzepaku czknął, równo z wybiciem północy. Zogniskował z trudem wzrok na przyglądającym mu się uważnie piwnicznym kocurze.
- Kisssi... kisssi - zabełkotał. - Ciiicha noooc... Powiesz coś, koteczku, luzkim goosem?
- Spierdalaj. - odparł beznamiętnie Kocur i oddalił się z godnością.
Sleeping Beauty
let it burn
Bellatrix jest kobietą niewielkiego wzrostu, mierzy bowiem jakoś 157 centymetrów. Jest szczupła. Włosy ma ciemne, niemalże czarne, kręcone. Cerę jasną, praktycznie białą. Oczy duże, widać w nich pewne szaleństwo, koloru niebieskiego. Ubiera się głównie w czerń, dba o to, jak wygląda. Używa perfum o zapachu liczi i czerwonej porzeczki z nutą róży, wanilii i wetywerii.

Bellatrix Black
#10
04.10.2024, 08:03  ✶  

Według skali twardości minerałów to diamenty najtrudniej było zniszczyć, mimo tego, że lśniły przepięknie. Może więc w tym porównaniu faktycznie było trochę prawdy. Trixie nie tak łatwo było złamać, mimo swojego młodego wieku miała w sobie wiele determinacji, żadnych granic, powoli zaczynało prowadzić ją szleństwo. Była bardzo niebezpieczne, a przy tym cholernie urocza, czy mogła być gorsza mieszanka wybuchowa? Nie.

- Nie przejmuj się, każdemu się czasem zdarzają zaćmienia. - O tak, prawie każdemu, bo nie jej. Ona zawsze starała się pamiętać o wszystkim, musiała to robić, żeby mieć pełną kontrolę nad tym, co działo się wokół niej. Nie było to wcale takie proste, szczególnie, że dochodziło do tego ciągłe knucie i myślenie o tym, jak może pomóc przejąć władzę nad światem Lordowi Voldemortowi, trudne jest życie młodej czarownicy. Była gotowa jednak tobić to wszystko, póki nie uda im się w pełni odzyskać tego, co do nich należało. Wychowana w rodzie Blacków wiedziała bowiem, że to oni powinni rządzić światem.

- Tak, to bardzo dobry pomysł. Będą myśleli, że działali na oślep. - Dzięki czemu nie powiążą ich bezpośrednio z tymi atakami. Sauriel to był jednak bardzo bystry młodzieniec, cieszyła się, że przyszło jej współpracować właśnie z nim. Cóż, nie mogła lepiej trafić. Był prawdziwym profesjonalistą.

- Wszystko gra, skontaktuję się z moimi mugolami, mam nadzieję, że się spiszą. - Tak, na szczęście i to miała przemyślane, pewnie kiedy stąd wyjdzie skorzysta ze swoich bransoletek, dzięki którym mogła im wydawać polecenia. Wszystko wydawało się być całkiem banalne i proste, to dobrze, bez sensu byłoby niepotrzebnie komplikować sobie życie.

- Możemy iść, chyba musisz mnie stąd wyprowadzić. - Wolała sama się nie plątać po tej okolicy.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Sauriel Rookwood (2690), Bellatrix Black (2026)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa