Ciemnowłosa otworzyła oczy ze zdumienia, gdy kuzynka obwieściła, że to ONA pójdzie i sprawdzi, czy w przydomowym lesie nie grasuje jakichś superszybki, niewidzialny i może krwiożerczy stwór. O nie, nie, co to, to nie, po trupie oby nie moim.
— Nie pójdziesz tam sama!Wydała z siebie zduszony okrzyk, uderzając otwartą dłonią w książkę, która nadal spoczywała na jej kolanach. Po pierwsze jeżeli naprawdę miały do czynienia z jakimś stworzeniem, to niby jak Mona miała sobie z nim poradzić? Po drugie, ale tego Regina na głos nigdy by nie powiedziała, gdyby rzeczywiście coś się tam kryło i kuzynka by to odkryła bez niej... Przecież wtedy na pewno pisano by o tym aż w Proroku Codziennym!
— Właśnie, jak to jest super szybkie, super niewidzialne i super niebezpieczne? Przecież aetonany to nie są byle kucyki z parku Caernarfon.Pokręciła głową i zmarszczyła brwi, zdenerwowana planem Mony. Nigdy by sobie nie wybaczyła, gdyby stała jej się krzywda, w dodatku z powodu Reginy.
— Nie możesz iść sama, Mona. Nie mamy pojęcia, co to może być. Nawet jeżeli to nie smok, a ta wiwerna to nadal jest to niebezpieczne i to bardzo-bardzo.By potwierdzić swoje słowa niepodważalnym źródłem, złapała książkę autorstwa Skamandera i zaczęła ją wertować. Kartki szeleściły złowieszczo, aż Regina nie natrafiła na odpowiedni ustęp. Odchrząknęła i zaczęła głośno czytać:
— Wiwerna czy też, nie, to nie to. O, tutaj... Wiwerny, chociaż ustępują wielkością smokom i nie wszystkie zieją ogniem, to nadal są bardzo niebezpiecznymi, ale i intrygującymi stworzeniami. Nie będę tutaj pisał o ich długich pazurach czy ostrych zębach, ani o tym, że są w stanie pożreć jeźdźca wraz z jego wierzchowcem. Przede wszystkim wiwerny są niebezpieczne, ponieważ tak mało o nich wiemy. — nabrała oddechu i przesunęła prędko spojrzeniem po kolejnych słowach, żeby znaleźć jeszcze lepsze poparcie dla swoich słów. — Główne źródła, w tym kroniki króla Artura, mówią o pojedynczych przypadkach wiwern, które w znacznym stopniu różnią się od siebie swoimi właściwościami ataku. Wiwerna z Wye potrafiła ziać ogniem, wiwerna z Snaglafoss pluła jadem, a kilka innych przedstawicieli po prostu rozszarpywało swoje ofiary i nie miały w zanadrzu żadnych innych broni, prócz swych kłów i szponów. Wiwerna, z którą miałem do czynienia kilka lat temu potrafiła nadmuchać swój ogon i... Nie, to już nieważne, ale widzisz, o co mi chodzi?Tak szybko czytała, że aż się zapowietrzyła i teraz spoglądając na kuzynkę zaaferowana, oddychała głośno, a ramiona chodziły góra-dół. To z kolei dodawało powagi całej sytuacji i zmartwieniu, jakie zagościło w oczach Reginy. Możliwe, że bezcelowemu, bo na dobrą sprawę jedyne, co niebezpiecznego skrywał lasek, to korzenie, o które można się było potknąć.
— Nie pójdziesz tam sama i koniec, nie pozwolę na to, nawet jeżeli to wcale nie wiwerna spłoszyła Łatka.I zatrzasnęła książkę, spoglądając stanowczo na swoją kuzynkę.