12.11.2024, 12:44 ✶
Nie chciał mówić jej, jaką miarą mierzył Erika podczas ich pierwszej konfrontacji. Nie chciał mówić w jakich okolicznościach Erik pojawił się znów w jego życiu, złamany i pokonany rozmową z kimś, kto był na tyle ważny, by wysłać do niego list. Na tyle ważny, by zająć myśli młodego Longbottoma w przeciwieństwie do kilku wyjazdów, kilku przygód, które mieli okazje doświadczyć w absolutnym oderwaniu od prozy życia. Nie chciał mówić, o tak koszmarnie gorzkich dla niego słowach, które usłyszał tamtego wieczoru: trafiłem tu przez przypadek, jakby nigdy nawet nie pojawiła się myśl, żeby się wzajem odwiedzić. Oczywiście, w tej wewnętrznej dyskusji, w tym porównywaniu kolumn zysków i strat, całej matrycy plusów, minusów, szans i zagrożeń, było wiele jasnych punktów, barwnych koralików nizanych sumiennie przez cały sierpień. Spotkań, liścików, uśmiechów, w końcu też pocałunków, uścisków, dotyku o którym śnił osamotnionymi latami. Obawa, której dał jednak teraz wybrzmieć w przestrzeni między nimi była jednak donośna, zwłaszcza po ostatnim wieczorze, po całonocnym czuwaniu, czy Erik, który odprowadził go wraz ze swoją przyjaciółką pod drzwi rezydencji wróci i opowie mu jak widział to wszystko swoimi pięknymi, złotymi parą topazów oczyma.
Nie wrócił.
Uścisk Quintessy stawał się coraz bardziej komfortowy, ciepły, kojący. Uścisk Quintessy ściszał ten wrzask, tupot rozedrganych niepewności bardziej nawet niż jej słowa. Uścisk dał mu chwilę wytchnienia, więc gdy się z niego wyswobodził, na pobladłej twarzy pojawił się mimo wszystko cień uśmiechu. A potem Anthony gnany nową ideą, rozciągnął palce niczym sztukmistrz przygotowujący się do wykwintnej iluzji.
– Jest coś jeszcze o czym Ci nie mówiłem, moja droga... – skoncentrował się, bardzo zależało mu na sukcesie podjętych przez siebie działań, te wychodziły mu jednak wciąż... różnie. Opuszkami palców przepływała już poddawana woli surowa magia, tkająca rzeczywistość według jego wizji, tylko czasem jeszcze było to... zbyt dzikie, jak na potrzeby Anthony'ego. Kiedyż jednak czynić takie rzeczy jak nie teraz? Dlatego skupił się, by ukształtować szklany kwiat jabłoni, czy właściwie niewielką gałązkę z kwieciem i dwoma liśćmi. Drobny podarek, na kilka godzin, które dzieliły ich od powrotu do kraju.
Nie wrócił.
Uścisk Quintessy stawał się coraz bardziej komfortowy, ciepły, kojący. Uścisk Quintessy ściszał ten wrzask, tupot rozedrganych niepewności bardziej nawet niż jej słowa. Uścisk dał mu chwilę wytchnienia, więc gdy się z niego wyswobodził, na pobladłej twarzy pojawił się mimo wszystko cień uśmiechu. A potem Anthony gnany nową ideą, rozciągnął palce niczym sztukmistrz przygotowujący się do wykwintnej iluzji.
– Jest coś jeszcze o czym Ci nie mówiłem, moja droga... – skoncentrował się, bardzo zależało mu na sukcesie podjętych przez siebie działań, te wychodziły mu jednak wciąż... różnie. Opuszkami palców przepływała już poddawana woli surowa magia, tkająca rzeczywistość według jego wizji, tylko czasem jeszcze było to... zbyt dzikie, jak na potrzeby Anthony'ego. Kiedyż jednak czynić takie rzeczy jak nie teraz? Dlatego skupił się, by ukształtować szklany kwiat jabłoni, czy właściwie niewielką gałązkę z kwieciem i dwoma liśćmi. Drobny podarek, na kilka godzin, które dzieliły ich od powrotu do kraju.
Kształtowanie II (dwie próby)
szklana gałązka z kwiatem jabłoni i dwoma liśćmi
nauka przewagi: magia bezróżdżkowa
szklana gałązka z kwiatem jabłoni i dwoma liśćmi
nauka przewagi: magia bezróżdżkowa
Rzut N 1d100 - 34
Akcja nieudana
Akcja nieudana
Rzut N 1d100 - 53
Sukces!
Sukces!