• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[07/09/72] Kwiaty są gwiazdami ziemi

[07/09/72] Kwiaty są gwiazdami ziemi
oceanic feeling
The curious are always in some danger. If you are curious you might never come home, like all the men who now live with mermaids at the bottom of the sea.
179 centymetrów wzrostu; długie, lekko falujące się, brązowe włosy. Czasami kilkudniowy zarost. Kilka blizn, które zdobył na morzu, większość zakryta runicznymi tatuażami zamkniętymi w kołach. Nie używa żadnych perfum - czuć od niego pot, morze, alkohol i las.

Dægberht Flint
#11
27.08.2025, 10:30  ✶  
Odpowiedziało jej wzruszenie ramion. Może to było trochę okropne, że myślał o sobie z wyższością wobec niektórych, ale przeżył już w życiu tyle, że nie potrafił patrzeć na to inaczej. Kiedyś mu się wydawało, że był okropnym głupkiem, później dotarła do niego niewygodna prawda świata – wcale głupkiem nie był, a jedynie otaczał się nadprzeciętnie mądrymi ludźmi.

Inni ludzie potrzebowali tych zakazów. Potrzebowali ich, bo kiedy widzieli zakaz, to mogli podjąć bardziej świadomą decyzję, o ile Matka nie pokarała ich myślą nadmiernego buntu – taką kierującą galopującego konia nad przepaść, na przekór wszystkiemu i wszystkim.

– Sami by przyszli, gdyby myśleli, że w miejscu spotkania uzyskają odpowiedzi na własne pytania.

Bo to było niemożliwe, żeby ktoś kto rozgryzł część, nie był głodny na widok reszty. Tak samo niemożliwe było to, aby to co widział w tej kropli spadającej z dziurawego sufitu, nie było wskazówką przekazaną mu w jakimś celu. Nigdy nie lubił układanek, ale to nie przeszkadzało mu w dostrzeżeniu, że się w takowej znajdowali. Może najwyższa pora nauczyć się podążać śladem tropów innych niż rozlana po okolicy ektoplazma?

– Też tutaj, tylko głowę przez chwilę gdzie indziej miałem – przyznał z lekkim oporem, ale wynikał raczej z tego, że nie umiał sobie jeszcze tego wszystkiego ponazywać, a nie z dotyku, w jaki został wciągnięty. Czarodzieje różnie reagowali na dotyk. Jedni się rumienili i odwracali wzrok, inni łasili się do ręki i domagali się więcej. Lubili się za niego odwdzięczać lub nie, a Flint... Flint nawet jeżeli należał do ludzi, którzy reagowali na dotyk dobrze, pozostawał w tym dokładnie tak dziwnym, jak można było spodziewać się po kimś spędzającym absurdalne ilości czasu w samotności na środku oceanu. Podpierając się rękoma za plecami, odwrócił twarz tak, aby spojrzeć wiedźmie prosto w oczy i uśmiechnąć się, nie tracąc ani uroku, ani chłodu porcelanowej lalki. – Widziałem – zaczął nagle, z zaciekawieniem obserwując, jak ta postanawia zjeść surowe płatki tajemniczego kwiatu – jak ktoś z tymi kwiatami przypływa na statku dziesiątki lat wcześniej. A może raczej nie przypływa... Wyglądało na to, że statek tonie. Musiał je kupić na kontynencie. A wiesz, Helka, że oni tutaj te róże chyba czymś pryskają? Pomijam kwestie smakowe – za dużo własnego doświadczenia, aby nie wiedzieć, jak gorzkie były te płatki – ale możesz dostać od tego... – próbował znaleźć ładne słowo – dolegliwości brzuszne.


Matka nadała mi takie imię,
żeby poprawnie wymawiały je tylko drzewa i wiatr
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#12
27.08.2025, 14:14  ✶  
— Może… — mruknęła ewidentnie niezbyt entuzjastyczna wobec pomysłu zbierania ludzi. Marszcząc brwi, spuściła wzrok na dłonie i zaczęła z chrzęstem wyłamywać palce jeden po drugim, dumając nad rozwiązaniem tej kwestii. — Może Kowen mógłby pomóc coś zorganizować? Coś ogłosić. Wiem, wiem, Dolina a Londyn — wzruszyła ramionami — ale tylu tam się kręciło ludzi spoza Doliny, że może zawołanie powinno być szersze. Percival rozumie, jak ważna jest Natura. — Nawet jeśli pomysł nawoływania o Kniei z ambon Whitecroft miał jakieś podstawy, czarownica wyraźnie próbowała po prostu zrzucić z siebie konieczność podpisania się osobiście pod taką inicjatywą i puszczenia jej w świat. Nie uśmiechało jej się prosić tak otwarcie przed byle kim.
Co nieco o życiu konia galopującego w przepaść zapewne Helloise potrafiłaby powiedzieć i nie trzeba było sięgać daleko w jej przeszłość. Wystarczających powodów do wysunięcia w jej stronę podobnych oskarżeń dostarczały wpychane do ust podejrzane, zupełnie nieznane kwiaty.
— Pryskają? — Przełknęła różę, krzywiąc się z nagłym niesmakiem. Gorsze od sztucznych nawozów (czyli niewytworzonych bezpośrednio ze smoczej kupy bądź niestworzonych przez nią) były tylko te przeklęte opryski. — I elfy się na to godzą? Nie dobrały się jeszcze za to Lestrange’om do skóry?
Do ludzi Hella wyciągała ręce tak samo jak do każdej innej istoty — żywej czy martwej — napotkanej na swojej drodze. Tak jak szurała paznokciami o korę, przesuwała między palcami jagody czy wsadzała nos w mokre mchy, tak samo łapała dłonie, głaskała twarze czy plątała się w cudze włosy. W pierwszej kolejności zazwyczaj była to wyłącznie czysta chęć poznawania przedmiotu i obcowania z nim najpełniej, jak to możliwe, a dopiero gdy trafiała na podatny grunt, zmieniała zabarwienie.
— Nie zaprzątaj sobie tym głowy. Jeśli coś będzie nie tak, mam u siebie świetne krople na żołądek — zapewniła, zbywając całą sytuację machnięciem ręki. Nie byłby to bynajmniej pierwszy raz, gdy dokuczały jej nudności, zważywszy na to, z jaką pasją przyjmowała niezalecane substancje. Mam jakąś tam tolerkę, izi, wal śmiało. — I wiesz na pewno, że kupili to na tym kontynencie? — Pokazała dłonią gdzieś w dół, na niewidzialnej mapie odnajdując niewidzialną Europę. — Dziesiątki lat? Jak dawno? — Mało brakowało, a zapytałaby, czy może zna ten konkretny statek, na którym płynęli, bo przecież jako żeglarz powinien znać wszystkie statki na świecie.
Był to już jednak niezaprzeczalnie jakiś punkt zaczepienia. Informacje o historycznych katastrofach morskich musiały być gdzieś rejestrowane.


dotknij trawy
oceanic feeling
The curious are always in some danger. If you are curious you might never come home, like all the men who now live with mermaids at the bottom of the sea.
179 centymetrów wzrostu; długie, lekko falujące się, brązowe włosy. Czasami kilkudniowy zarost. Kilka blizn, które zdobył na morzu, większość zakryta runicznymi tatuażami zamkniętymi w kołach. Nie używa żadnych perfum - czuć od niego pot, morze, alkohol i las.

Dægberht Flint
#13
10.10.2025, 18:32  ✶  
– Jest duże i głębokie – odpowiedział zarozumiale na jej mruknięcie. – Kowen dużo mógłby, niewątpliwie, nigdy bym temu nie zaprzeczył, ale jak się nad tym zastanowić, to nie potrzeba do tego ich wstawiennictwa. To jest sprawa lokalna przecież. To mieszkańcy Doliny i widzieli i słyszeli rzeczy, o których wiedzą, a pewnie nie mówią nikomu, bo tak. Zdziwiłabyś się, ileż to dramatycznych historii odkopałem w swoich życiu wraz z trupami, bo byłem czegoś ciekaw o kroplę więcej niż obojętność. – Nie spostrzegł tego, jak próbowała uniknąć stawiania się w zbyt istotnej jak na swoje preferencje pozycji... Nie rozumiał tego przecież. Bać się bycia w centrum uwagi? On? Flintowi organizacja takiego spędu wydawała się tak prosta, jak każda podróż zamorska, której się podjął w życiu.

Jeżeli czegoś chciałeś, brałeś to garściami. Jeżeli czegoś nie chciałeś, świat klękał przed tobą i ulegał twoim wizjom.

– Cóż, za każdym razem kiedy tu jestem, Maida Vale wydaje się być tak samo piękne, więc cokolwiek się tutaj dzieje, musi elfom odpowiadać. – Przy okazji Flint się o Lestrange'ach wypowiadał bardzo... Uh, pochlebnie. Dało się z jego słów i zachowania wyczytać, że ta rodzina kojarzyła mu się dobrze.

– Wolałbym wiedzieć, gdyby coś ci się przydarzyło – powiedział spokojnie, a później uśmiechnął się w ten swój przerażający sposób. – To mogłaby być wskazówka. – I przez ten uśmiech to mogło zabrzmieć chłodno, nieciekawie, gorzko wręcz. Nie wydawało się, żeby sam Berht to zauważył, ale i tak dodał: – Poza tym byłoby mi szkoda, gdybyś umarła. – Przyjacielska nuta niby wybrzmiała, ale pomiędzy dwójką powalonych na podłogę czarodziejów nie zatlił się żaden ogień. Jeżeli coś innego niż obłąkanie pomiędzy nimi było, nie mogło się zbyt mocno rozpychać. – Jeżeli zastanę cię kiedyś i spostrzegę, żeś ofiarą niekompletnej śmierci, pomogę ci przejść na tamtą stronę. – Nie doprecyzował jednak, czy chodziło o dobicie, czy egzorcyzmy. A może oba?

– To może inaczej: ta roślina przypłynęła spoza wysp. Wiem, że płynęli z Francji... Starą łajbą. SS Canterbury. – Przygryzł wargę. – Nie wiem, czy byłem na nim, czy go widziałem tylko, ale widziałem SS Canterbury. I tak sobie myślę, Hella... Mmm... Jeśli mogę to zobaczyć, to może miejsca też mogą w jakimś sensie być duchami?


Matka nadała mi takie imię,
żeby poprawnie wymawiały je tylko drzewa i wiatr
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (165), Dægberht Flint (2680), Helloise (2880)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa