• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[07.06.1972] Jedzie pociąg z daleka... - Augustus & Avelina

[07.06.1972] Jedzie pociąg z daleka... - Augustus & Avelina
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#21
01.10.2023, 20:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 20:48 przez Augustus Rookwood.)  
Uśmiechnąłem się cwanie, z nieskrywaną wyższością, kiedy tylko ujrzałem zaskoczenie na twarzy mojego przeciwnika. Żałowałem aby, że nie dostał od razu po kichach, bo inaczej y w tej chwili wyglądał, znacznie ciekawiej niż z zaskoczeniem na twarzy. Tak zbolale. Niestety, moje plany się nie ziściły, bo zrobił unik przed moim uderzeniem. Najwyraźniej w jakiś sposób się zdradziłem ze swoimi zamiarami, a może po prostu zgadywał, co by zrobił na moim miejscu? Cóż, to mu się udało.
Rad byłem, że Avelina stąd umknęła. Nie musiałem się martwić, że może stanąć na naszej drodze umyślnie bądź też niechcący. Bardziej przewidywałbym tego pierwszego zachowania po niej, ale najwyraźniej kompletnie nie zależało jej na chłopaku. Na mnie zresztą też. Może to dobrze? Co by się nie działo w jej sercu, nie zamierzałem stracić werwy do chronienia jej honoru. I teraz to również własnego.
Zrobiłem unik przed jego uderzeniem w żebra, ale tylko odruchowo, bo wymierzony przez niego cios nie wydawał się być zanadto precyzyjnym i silnym; podobnie jak pięść, która leciała w moją stronę. Przyjąłem ją na twarz, czując piętno drobnej porażki na niej, tylko dlatego by zaraz oddać mu z własnej perspektywy. Też pięść w mordę, tak by go zamroczyć, by polała się krew z jego rozpieprzonej wargi.
I też nie było co czekać na laury. Ponownie postanowiłem walnąć - tym razem z pięści - w jego brzuch. Nie będzie mi tu mugol dawał po mordzie. No kurde!

Rzut na pięść w mordę Marka
Rzut N 1d100 - 59
Sukces!

Uderzenie w brzuch z pięści
Rzut N 1d100 - 30
Akcja nieudana
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#22
02.10.2023, 12:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.10.2023, 12:55 przez Avelina Paxton.)  

Jego własny cios nie był aż tak silny jakby chciał. Mar zaczynał się denerwować, że nie mógł pobić tego pierdolonego lalusia. Sam oberwał w twarz i odsunął się na kilka kroków, a w jego oczach pojawił się żar wściekłości. W tym czasie Avelina wracała już personelem, aby rozdzielić tych dwóch debili.

Mark jednak nie zamierzał czekać, aż Rookwood zatriumfuje. Uchylił się przed jego ciosem w brzuch, więc cicho się zaśmiał czując jak z nosa leci mu krew.

– Tylko na tyle cię stać? – zapytał z drwiącym uśmieszkiem.

Chciał się na niego znowu zamachnąć, ale nie wyszło. W końcu wkurwił się na tyle mocno, że złapał Augustusa za ubnranie i rzucił na kanapy. Klęknął obok niego i zaczął go okładać pięścią po twarzy. W następnej sekundzie weszło trzech mężczyzn do środka i złapało Marka odciągając od Rookwooda. Avelina ich minęła i szybko podbiegła do swojego przyjaciela. Spojrzała na niego ze strachem i delikatną wściekłością.

– Kretynie – mruknęła cicho czując jak robi się jej niedobrze ze stresu.


Na ten cios jak będziesz mieć więcej Gusto zrobił unik.
Rzut PO 1d100 - 31
Slaby sukces...

Tutaj jak będzie mniej nie miał szansy przed nim uciec i padł na kanapy.
Rzut PO 1d100 - 97
Sukces!
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#23
02.10.2023, 19:27  ✶  
Choć sam miałem nieco obitą twarz, to uśmiechnąłem się triumfalnie, kiedy ujrzałem krew nad jego wargami. Ciekła z nosa.
Och, coś we mnie zapłonęło jeszcze bardziej. Niczym ognie piekielne. Chciałem więcej tej krwi, chciałem kolesia totalnie dojebać, żeby narzekał na przeróżne bóle przez kilka najbliższych dni, ale czy miałem szansę, kiedy mierzyłem się z tym wyższym, potężniejszym przeciwnikiem? Pewnie, że miałem szansę i mały triumf mi do tego klaskał. Tak, panie Rookwoodzie. Jest pan niesamowity i wspaniałomyślny, że bije pan tego nędznego robaka, pokazując mu, gdzie jego miejsce.
Prychnąłem na jego słowa. Istny idiota.
- Nie, to dopiero początek. Rozgrzewam się - odparłem zdecydowanie o tym przekonany, nie spodziewając się tego, co miało za chwilę nadejść.
Zamierzałem zrobić unik, a zaraz później drugi, ale kto mnie wiedział, czy nie potknę się o własne - podszyte wściekłością - ambicje albo o bzdurne w tej sytuacji poczucie wyższości. Mężczyzna musiał jeść dużo szpinaku, że wyrósł taki wysoki. Cóż, niezależnie od tego, co miało nadejść, byłem przekonany, że odwdzięczę mu się dobrym za nadobne. Po wielokroć, choćby i sama Paxton miała mnie przekląć.
Zabawne jak bardzo mogłem się mylić. Sic!, zapewne wyląduję na kanapie, taki ogłuszony, przytłoczony pięściami niezliczonej ilości, bo aż tyle szczęścia nie mogłem mieć w swoim życiu, czyż nie?

Rzuty w odpowiedzi na rzuty. Po kolejno, adekwatnie
Rzut N 1d100 - 18
Akcja nieudana

Rzut N 1d100 - 51
Sukces!
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#24
03.10.2023, 17:03  ✶  

Nie sadziła, że będzie się aż tak o niego martwić, gdy spojrzała na jego opuchniętą twarz w jej oczach pojawiły się nawet łzy. Szybko je przetarła i próbowała go ocucić z szoku. Była wściekła na tego mężczyznę, że go tak pobił. Na razie nie zwracała uwagi na zamieszanie, które wywołał mugol tłumacząc, co się działo. Zapewne Mark kłamał, ale Avelina zajęta była Augustusem. W końcu poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń, spojrzała na konduktora.

– Ten pan musi opuścić pociąg. Mark powiedział nam, że stanął w pani obronie. Jeśli potrzebuje pani pomocy może pani kontynuować podróż i zgłosić sytuacje na policji – Avelina zmarszczyła brwi patrząc z niedowierzaniem na pracowników i na samego Marka, który był w pewnym sensie prowodyrem tej sytuacji. Zaczęła się z nimi kłócić i oskarżać mugola o całą sytuacje, ale oni nie chcieli jej słuchać.

W końcu pociąg się zatrzymał na stacji i opuściła go; wsparła jego ramię na swoich barkach i pomogła usiąść na ławce. Stacja była pusta, znajdowała się w szczerym polu i nie było tu nic widać oprócz łąk. Usiadła obok niego i cicho westchnęła. Czuła się winna całej tej sytuacji, ale jednocześnie była na niego wściekła, że tak się zachował, że wszczął niepotrzebną bójkę. Kilka słów i mogłaby pogonić tego mugola. Jak mógł w ogóle pomyśleć, że bójka sprawi iż będzie widziała w nim coś więcej. Teraz wydawał się być po prostu taki jak inni. Może zawsze się co do niego myliła?

– Czemu… czemu się z nim pobiłeś? – szepnęła cicho patrząc na swoje dłonie.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#25
03.10.2023, 21:45  ✶  
Dostawałem raz za razem, że straciłem rachubę. Nie potrafiłem w sobie znaleźć tego czegoś, tej iskry, tego chwytu, który pomógłby mi się obronić w zaistniałej sytuacji. Jedynie próbowałem jakoś osłonić twarz przed tymi ciosami, ale zdawałem się być słaby, słabszy z każdym kolejnym uderzeniem. Może to jednak ja byłem robakiem? Tak łatwo poszło mu zamroczenie mnie, wybicie z rytmu, że teraz krwawiłem zdecydowanie bardziej niż on. I z pewnością wyglądałem również gorzej.
Nic do mnie nie docierało, głowa bolała. Przed oczami miałem mrok. Nie rozumiałem, co się dzieje, dlaczego wychodzimy. Czemu czułem podmuchy wiatru na obrzmiałych policzkach? Mało co się nie potknąłem, ale chyba Avelina mnie trzymała. I dobrze. Albo i nie. Było mi głupio, że przegrałem tę bójkę. Poniżej męskiej godności.
Zasłoniłem twarz dłonią, bo musiałem wyglądać paskudnie. Ręce mi się trzęsły. Wściekłość nadal płynęła w mojej krwi, ale teraz zmieszana ze wstydem i dezorientacją. Powinienem triumfować, a dałem się podpuścić, podejść i tak teraz tu siedziałem, na jakimś wypizdowie, pobity i ogołocony z rodowej dumy.
- Teraz to już nie ma sensu. Przegrałem - odpowiedziałem jej krótko, nawet na nią nie patrząc. Nie sądziłem, że może być jeszcze gorzej, ale najwyraźniej mogło. Każde nasze kolejne spotkanie, miałem wrażenie, schodziło na jeszcze wyższy poziom mojej kompromitacji. To, co się wydarzyło w pociągu, już w ogóle wychodziło poza jakąkolwiek skalę.
Przegrałem. Nie tylko bójkę. Przegrałem honor, dumę i dobre imię Aveliny. Chciałem o nią zawalczyć, ale nie sprostałem wyzwaniu. Na dodatek musiałem wyglądać paskudnie. Nie zamierzałem pokazywać się w ten sposób przed Aveliną. Sam nie wiedziałem, co zrobię by to osiągnąć, ale byłem idiotą i teraz musiałem się rozpłynąć w powietrzu najlepiej. Jak jakaś morska piana.
- Jak to się stało, że ten chuj pojechał dalej? - zapytałem przez zaciśnięte zęby. Już nie patrzyłem na słownictwo, było mi wszystko jedno. I kurde, bolało, kiedy mówiłem. Nie musiałem poruszać mięśniami twarzy by wyczuć narastającą opuchliznę. Jeszcze tego mi brakowało bym wyglądał jak najbrzydsze stworzenie świata.
- Jesteś cała? - zapytałem przyciszonym głosem, niepewny, bo jeszcze tego by mi brakowało by Avelina na tym ucierpiała. Bałem się na nią spojrzeć. Nie tylko ze względu na siebie, ale też obawiałem się, co ujrzę na jej twarzy. Zawód? Pogardę? Niechęć?
Pomacałem delikatnie twarz palcami, ale to wcale mi nie pomagało. Jedynie dodawało bólu i poczucia beznadziejności, więc siedziałem tak na tej ławce, pochylony do przodu, z twarzą przysłoniętą dłonią.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#26
07.10.2023, 18:50  ✶  

Chwilę milczała wpatrując się w niebo, na którym płynęły leniwie chmury nawet nie będące świadome tego, co tu na dole wyprawiali ona i on. Zerknęła na niego, na jego załamaną posturę i uśmiechnęła się lekko. W końcu nie wytrzymała i wybuchnęła wesołym śmiechem, ale nie śmiała się z niego. Śmiała się z tego, co się wydarzyło. Było to naprawdę zabawne. Nie sądziła, że taki czarodziej jak Rookwood stanie do walki o jej godność. Prędzej spodziewała się, że zauroczy jakimś zaklęciem tego mugola i każe mu tańczyć w jakimś przedziale kankana, a nie że zacznie się z nim tłuc na pięści. Oparła podbródek na jego ramieniu powoli opanowując swoje emocje. Uśmiechnęła się do niego i pokręciła lekko głową. Wyjęła w końcu ze swojej torby eliksir wiggenowy i podała mu go.

– Jesteś niemożliwy – szepnęła i na powrót oparła głowę o jego ramię. Było jej przy nim tak cholernie przyjemnie, choć nie powinno. – Chyba był synem kogoś ważnego w ich świecie – mruknęła znudzonym tonem. Nie obchodziło ją to, że ten facet pojechał dalej. Podniosła się z ławki i stanęła przed nim. Oparła dłoń na biodrze perfidnie odsłaniając swój obojczyk wcześniej zasłonięty kurtką. – Chodźmy na spacer. Może znajdziemy skrawek jakiejś wody i popływamy – wyciągnęła do niego dłoń.

Na jej ustach nadal widniał uśmiech. Sytuacja sprzed chwili nie była istotna póki mogła odpocząć od miasta, od tych problemów tamtego świata. Chciała się śmiać, chciała się bawić, chciała pierdolić pieprzone problemy, bo było lato i mogła odpocząć od smutków życia. Miała nadzieję, że Rookwood w końcu to zrozumie. Ona chciała zmian, chciała żyć. Może jak jej nie wyjdzie z Augustusem to wyjdzie w podróże jak jej rodzice? Pozna jakiegoś Hiszpana i zostanie tam na zawsze? Lubiła ciepłe kraje, lubiła słońce, lubiła się opalać. Lubiła żyć w świecie wiecznego lata, a nie smutków deszczowego Londynu.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#27
07.10.2023, 22:03  ✶  
Los najwyraźniej nie zamierzał mi już nigdy więcej sprzyjać, bo Avelina zamiast przemilczeć całą tę maskaradę, zaczęła się śmiać wniebogłosy, jak gdyby chciała obwieścić nawet tym bogom w niebiosach, że ze mnie, z tego Augusutusa Rookwooda, to taka ciota totalna jest, co to z mugolem nawet uczciwego pojedynku wygrać nie potrafi. Brawo! Tak, bijcie jej brawo, bo potrafiła mnie dobić totalnie, kiedy trzymałem się na ostatnich nitkach stabilności psychicznej. Kretyn ze mnie, że dałem się w cokolwiek wkręcić, że dałem się ponieść własnym instynktom.
Nawet nie wiedziałem, co mógłbym w tej sytuacji rzec. Och, Avelino, masz rację, ale gdybyś mogła, to zamilknij, proszę, bo ja sobie z większą ilością przygód nie poradzę psychicznie? Wolałem siedzieć cicho i udawać, że tu nie istnieję, skoro ona dawała znać o własnym życiu jak najbardziej.
Podniosłem na nią wzrok odruchowo i od razu tego pożałowałem, bo patrzyła właśnie na mnie. Uśmiechnięta od ucha do ucha, jak gdyby nigdy nic, jak gdyby nie wypieprzyli nas mugole z pociągu. Nie rozumiałem tego jej nagłego spoufalania się ze mną, choć musiałem przyznać, że jak na masochistę przystało, przyjemnie było czuć jej bliskość. Trochę jak lek na rany i nawet mógłbym zapomnieć o pewnych rzeczach na mojej twarzy... Mógłbym, gdyby mi nie podała eliksiru. Czym prędzej go wychyliłem. Nie tak bardzo dlatego że bywałem uzależniony od podobnych specyfików, ale dlatego by odzyskać swoją nieskazitelną twarz. Czym prędzej.
- Dzięki - mruknąłem pod nosem, przypatrując się jej twarzy.
Próbowałem odczytać i zrozumieć emocje panujące na jej twarzy. Sam byłem zdecydowanie smutny, załamany, przybity porażką, a ona... Była tak blisko mnie, wsparta na moim ramieniu, które było gotowe wspierać ją na każdym kroku, więc mogła tak pozostać choćby do późnego wieczora, do nocy nawet, gdyby zechciała.
Zapierała mi dech w piersi, szczególnie kiedy była taka rozbawiona, taka rozweselona. Prawie zapominałem, że ten humor jej dopisywał z mojego powodu. Prawie. Na domiar złego, jakieś słowa ugrzęzły w odmętach mojego umysłu, na granicy warg, kiedy wstała z ławki i odstąpiła ode mnie na krok czy nawet na dwa. To bolało, że nie mogła jednak tu pozostać na dłużej. Czemu ja już wcześniej tego w sobie nie zauważałem, już w Hogwarcie, że tak bardzo za nią szalałem, że tak usilnie jej potrzebowałem? Byłem kretynem. Kretynem i synem swego Ojca - nie mogłem o tym przecież zapominać.
Odwróciłem wzrok, kiedy uświadomiłem sobie, że musiała widzieć te wszystkie emocje na mojej twarzy. Straciłem gardę, a na domiar złego wpatrywałem się w jej odsłonięte ramię jak zahipnotyzowany. Złapałem się na nos, udając jakby coś mnie zabolało, choć czułem, że opuchlizna zeszła. Pewnie ran również już nie było i zapewne zostały tylko ślady po mojej krwi.
Przyjąłem zaproszenie. Chwyciłem jej dłoń, zabierając jeszcze po drodze swoje rzeczy z ławki. Zastanawiałem się, jak to możliwe... Skąd to...
- Nie rozumiem, czemu z każdym kolejnym spotkaniem z tobą, wychodzę na coraz większego kretyna... - stwierdziłem, kręcąc głową. Smutek zszedł z moich warg już dobrą chwilę temu, kiedy wpatrywałem się urzeczony w Avelinę. Teraz raczej byłem zmęczony tą sytuacją z pociągu i wstydem, czułem się głupi, nie znając odpowiedzi na proste pytania. Los pchał mnie do przodu, czyniąc ze mnie cyrkowego błazna, a kto by chciał takim zostać? Tylko totalny desperat.
Ale ten błazen szedł z nią właśnie ramię w ramię, trzymając się z nią za rękę. Gdzieś przed siebie. Może tak naprawdę byłem wygranym kretynem? Wygranym przegrywem?
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#28
09.10.2023, 14:48  ✶  

Potrzebowała go w swoim życiu, potrzebowała jego głupoty, jego ośmieszania się, potrzebowała jego złośliwości i mądrości. Chciała, aby był przy niej i zawsze robił te swoje Augustowskie rzeczy, których nigdy nie rozumiał. Była zadowolona, że ten mugol zbił mu twarz. Należało się mu, należało mu się to jak psu miska. Za to, że ją wtedy pocałował, za to, że zasugerował jej, że mogą mieć romans, za to, że zrzucił na nią odpowiedzialność za jego uczucia względem niej, za to, że zamiast zająć się żoną wrócił do niej i wywrócił jej serce na lewą stronę uderzając tak mocno, że prawie każdej nocy myślała właśnie o nim – znowu.

Jak skończyła szkołę też o nim myślała, napisała do niego milion listów, że chciałaby się z nim spotkać, że chciałaby mu coś powiedzieć, ale nigdy ich nie wysłała. Leżą nadal w specjalnym pudełku podpisanym jego imieniem pod obluzowaną deską przy łóżku. Jej mały sekret, który zabierze do grobu. I w końcu pogodziła się z tym, że zajął się swoim życiem, że miał żonę i dzieci, a ona zajęła się pracą, eliksirami i jeszcze raz pracą. Nie szukała romansów, nie wchodziła w relacje z mężczyznami, mimo że jacyś zawsze się wokół niej zakręcili gotowi na to, aby uczynić jej życie lepszym.

Miłość do Rookwooda sprawiła, że zniszczyła swoje życie, że nie oddała swojego serca innemu, że zaczęło ono usychać, cierpieć, bo kochała bez możliwości okazania tych emocji. Nie była w stanie odkryć jego myśli, nie była w stanie zrozumieć dlaczego tak bardzo się nad sobą użalał. Mógł mieć wszystko wystarczyło, aby wyciągnął ręce i to złapał. Mógł też mieć ją i w każdym momencie mógł ją sobie zawłaszczyć, wystarczyło, aby nie peszył się jej odtrącaniem, wystarczyło, aby to zignorował i udowodnił jej, że go kocha i obrączka na jego palcu nie jest przeszkodą, aby mogła go mieć.

Jego oczy tak dobre, tak przyjemne, pełen emocji uciekały od niej niczym spłoszona sarna. Nigdy nie potrafiła zrozumieć jego oczu, nigdy nie potrafiła zrozumieć tego kim był. Patrzył pięknie, przyjemnie i dobrze, ale krył w ich ciemności coś złego, czego nie była w stanie zrozumieć, odnaleźć, złapać. Tańczyli odpychanego walca, aby tylko nie odkryć przed sobą zbyt szybko kart, aby ta gra nie zakończyła się zbyt wcześnie. Dłoń mocno zacisnęła na jego własnej; nie patrzyła na niego.

– Bo po prostu zawsze byłeś kretynem, ale świetnie wychodziło ci udawanie? – odpowiedziała mu pytaniem na pytanie. – Przy mnie nie jesteś w stanie udawać – dodała jeszcze z cichym śmiechem.

Postać opuszcza sesję
Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#29
09.10.2023, 16:35  ✶  
Nie mieliśmy zielonego pojęcia, gdzie byliśmy. Pustkowie, zapyziała wieś majacząca w pobliżu i otwarte przestrzenie pól i lasów przed nami. Ona po prostu wstała i ruszyła, ciągnąc mnie za sobą. Parła do przodu zadowolona ze swych postępków, być może również dlatego że widziała mój upadek, moją obitą mordę, moją porażkę. Czyżby dzięki temu jej ulżyło? Czyżby od dawna chciała to zobaczyć? Skosztować powietrza nasączonego przegranym Rookwoodem? Nie miałem pojęcia, co skrywała jej głowa, oprócz chęci odbycia nieodpowiedzialnej podróży donikąd. Tak, potrafiłem słuchać, ale nie potrafiłem tego zrozumieć. Podróż musiała mieć swój plan, miejsce docelowe, a tam, gdzie szliśmy nie było nic, oprócz głuchej pustki przerywanej śpiewem ptaków i beczeniem owiec.
Sam z własnymi myślami również się pogubiłem. Czułem się wciąż stłuczonym paniczem, istotą z utraconą godnością, aczkolwiek dotyk Aveliny, jej dłoń w mojej dłoni, nasze dołnie splecione razem dodawały mi oparcia, otuchy i szansy na happy end, ułudnego poczucia szansy, bo przecież wiedzieliśmy kim byliśmy i jakie były nasze szanse. Ba!, sama Avelina dobitnie wszystko zarysowała, zamykając nas w kuli relacji przyjacielskiej. I dobrze, zamierzałem jej przecież za to podziękować. Przynajmniej rano miałem jeszcze takie plany, a teraz, cóż, jedynymi moimi planami było przetrwanie dnia, skoro zaraz nas miały wciągnąć bagienne utopce albo jakaś południca czy coś, może zmora nieczysta.
I choć było mi ciężko na sercu przez ten cały kretynizm, paskudną maskaradę, to się uśmiechnąłem pod wąsem do jej odpowiedzi. Nieco zjadliwej, uwłaczającej mi, ale tak pięknie nawiązującej do początków naszej znajomości. Zdaje się, że te nasze spotkania, to okazywały się być czymś najłatwiejszym w naszym życiu. Plątanina wyzwisk i pseudoprzyjaźni. Ach, wróciłoby się do czasów szkolnych, do Hogwartu, dziecięcej beztroski.
- W takim razie prowadź, bo jestem kretynem i w twoim towarzystwie to ja zaraz się zgubię - zaśmiałem się, mocniej na sekundę ściskając jej dłoń. Niech prowadzi. Cokolwiek nie zrobimy w końcu będziemy musieli obrać mój punkt myślenia by znaleźć drogę do prawdziwej rzeczywistości, czytaj - do Londynu, do Little Hangleton i naszych spraw.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Avelina Paxton (5039), Augustus Rookwood (5600)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa