Murtagh nie planował tego wieczoru zaszczycić widowiska randkowego swoją obecnością. Zdecydowanie nie był typem osoby, którą bawiły głupawe reality show, a jego pojęcie małżeństwa było wysoce spaczone przez pewną zwiewną blondynkę , która sprawiła, że postrzegał je jako zło wcielone. Niekiedy konieczne, z politycznych względów, ale nigdy nie zawierane z własnej, nieprzymuszonej woli.
Jak to więc było możliwe, że Loretta - niedostępna, chłodna i wygórowana femme fatale zamieniła ostatnimi czasy wolność i niezależność na bycie jakąś podrzędną kurą domową? No, dobrze trafiła - to przynajmniej musiał przyznać. Młodszy Mulciber był w końcu jego przyjacielem i naprawdę dobrą partią... jak dla Loretty, ale Murtagh raczej prędzej spodziewał się że piekło zamarznie, niż że którekolwiek z tej dwójki się ohajta. W ich obecności był oczywiście wcieleniem taktu i cieszył się ich radością (chociaż z jego perspektywy, ze strony Mulcibera było to raczej szaleńcze opętanie - i wcale mu się nie dziwił) gratulując, przesyłając im skromny podarunek, kiedy tylko się dowiedział i ogólnie zachowując się zupełnie normalnie. W środku jednak cały się ściskał, szczególnie kiedy zostawał z nią sam na sam.
Mimo tych wszystkich ale jego noga jednak stanęła tego wieczora na surowej podłodze Dziurawego Kotła, a to za sprawą innej blondynki, która wymogła na nim obecność wymawiając się sprawami biznesowymi. I choć Murtagh dobrze wiedział, że z biznesem to raczej nie będzie miało nic wspólnego, to Lorraine była ostatnimi czasy jedyną osobą, w towarzystwie której potrafił się odprężyć. W końcu mogła, niemal dosłownie, czytać mu w myślach a on bez większych oporów jej na to pozwalał. Wyciągnęła go kiedyś z dołka po rozstaniu z Dianą, wyciągnie go i z tego, chociaż dokładny wymiar jego uczuć względem Loretty nadal pozostawał dla Malfoyówny tajemnicą.
Przeszedł pomiędzy stolikami, lawirując zręcznie I opadł bez zaproszenia na krzesło obok niej. Już chwilę potem trzymał szklankę Ognistej Whiskey.
— Który biedak ma największą szansę wygrać? — zapytał, zupełnie nieświadomy, że ona też dopiero co tu przybyła i mogła nie widzieć jak wygląda obecny stan show.
“I know love and lust don't always keep the same company.”
― Stephenie Meyer, Twilight Murtagh Macmillan, Secrets of London