• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 10 Dalej »
[30.08.1972] Sad Boy Summer | Perseus, Rodolphus

[30.08.1972] Sad Boy Summer | Perseus, Rodolphus
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#21
17.10.2024, 18:25  ✶  
Problem z Rodolphusem był taki, że dostrzegał w niektórych ludziach wartość. Wartość, która w przyszłości może przynieść mu jakąś korzyść. Mogły to być przysługi, mogły to być umiejętności albo znajomości. Co takiego dostrzegł w Perseusie, że postanowił zgłębić się w jego tajemnice i spokojnie, metodycznie kolekcjonować jego sekrety? Być może Black się o tym dowie całkiem niedługo, ale na razie... Na razie nie miał zamiaru wyrywać mu serca. To było nie tylko zbędne, ale i byłoby całkowicie głupie. Po co niszczyć coś, co może jeszcze odrobinę pocierpieć? Skoro Perseus był tak pewny tego, kiedy umrze, to przecież można było skorzystać z okazji i dotrzymać mu towarzystwa przez resztę życia, krótkiego czy długiego. W końcu ich rodziny, chcąc nie chcąc, były związane ze sobą.
- Zamierzasz osunąć się w otchłań zapomnienia? - zadał pytanie, chociaż było to raczej retoryczne pytanie. Przecież doskonale mu powiedział, że tak właśnie chciał - tylko użył innych słów. To była kolejna różnica między nimi. On sam chciał zostać zapamiętany. Zapamiętany jako osoba, która dokonała przełomu w nauce. Osoba, która będzie stać u boku Czarnego Pana i weźmie czynny udział w tworzeniu nowego, lepszego porządku. Nie, zdecydowanie nie chciałby zostać zapomniany, mimo że do tej pory jego działania odbywały się głównie w ukryciu.

Wiesz, uważam, że czasem trzeba poddać się chaosowi.

To było coś, z czym musiał się zgodzić. W teorii nienawidził chaosu wokół siebie - jego mieszkanie było sterylnie czyste, zarówno to które miał na własność jak i to, w którym obecnie mieszkał. Czyste, uporządkowane: tak samo jak jego stanowisko pracy. Jego dzień również miał swoją rutynę, której nie lubił przerywać czy zmieniać. A jednak kochał chaos, ciągnęło go do niego jak ćmę do ognia. Nurzał się w nim, wchodził aż po pas i kładł na plecach, pozwalając by obmywał go niczym delikatne fale morza. Unosił się na jego powierzchni, nie mając żadnego problemu z postawieniem ponownie nóg na dnie, by móc się od niego odbić i wyjść na brzeg porządku.

Uwielbiał też, gdy widział, jak ludzie na niego reagują. Nienawidził z kolei, gdy ktokolwiek pozostawał obojętny na jego poczynania. Nieważne czy drażnił drugą osobę, czy zbliżał się niebezpiecznie, chcąc by wydobyła z siebie ciche westchnienie. Musiała być reakcja, żeby poczuł się zaspokojony. A reakcja Perseusa zdecydowanie mu odpowiadała. Równie dobrze mógł próbować się wyrwać, powiedzieć żeby się odsunął, że przecież to wszystko co mówił było żartem, wytworem pijanej wyobraźni - to również dałoby mu satysfakcję i poczucie kontroli. Uwielbiał mieć kontrolę nad sytuacją, nienawidził z kolei, gdy wszystko wymykało mu się z rąk a on nie mógł nic zrobić. Teraz jednak miał pewność, że Perseus wpadł w jego sidła, które zastawił wcale się nie starając. Wystarczyło okazać mu trochę wsparcia, pomóc... Być może w książkowy sposób pocieszyć. Sprawić, że będzie mu wdzięczny, bo przecież wdzięczność była niezwykle potężnym narzędziem.
- Pozwól więc, że dzisiaj zostanę, dopóki nie zamkniesz oczu - powiedział cicho, tuż przed tym jak ich usta się spotkały. Mimo że samo zdanie miało raczej pytający, proszący wydźwięk, tak ton jego głosu wcale tej prośby nie sugerował. Ani ton, ani wzmocniony uścisk na udzie, gdy oddawał pocałunek. Nie musiał być delikatny: nie z nim. Nie musiał się bać, że nagle zmieni zdanie i wstanie, by zostawić go zmieszanego na kanapie, na której teraz siedzieli. Dłoń, która do tej pory okalała dłoń Perseusa, przesunęła się na jego kark. Opuszki palców musnęły skórę tuż pod linią czarnych jak jego krew włosów, by zaraz zatopić się w nich tak, jak on sam zatapiał się w pogłębionym pocałunku. Zakazany owoc kusił najbardziej, doświadczył tego już kilkukrotnie i z każdym kolejnym razem utwierdzał się w przekonaniu, że było warto ryzykować.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#22
18.10.2024, 00:39  ✶  
W całym swoim zawodowym życiu nie miał zbyt wiele okazji do uczęszczania w rozmowach o pracę (deficyt uzdrowicieli z jego specjalizacją sprawiał, że właściwie większych problemów ze znalezieniem zatrudnienia nie miał), ale kiedy już do nich dochodziło, najbardziej obawiał się pytania o swoje mocne strony. Zawsze wtedy nerwowo się uśmiechał, opuszczał wzrok i dukał coś niezrozumiale o tym, jak ważni są dla niego pacjenci i jak mocno angażuje się w powierzone mu zadania. Bo co niby było w nim wartościowego? Co takiego dostrzegł w nim Rodolphus, że postanowił się do niego zbliżyć? Czyżby potrzebował sojusznika w nowej rodzinie? A może szukał nowego obiektu drwin - bo w tym akurat uważał się za dobrego. Za pionka, popychadło, tego żałosnego pajaca, z którego można się pośmiać. Bo przecież musiał istnieć ktoś taki jak Perseus Black, by inni mogli poczuć się lepiej.

— Czuję, że już w nią wpadłem — odrzekł po chwili, wpatrując się pustym wzrokiem w sufit. Solidną gładkość tynku przecinało jedno niewielkie pęknięcie; było już tam, kiedy Perseus wprowadzał się tutaj z Eunice. Początkowo chciał zostać w rodowej posiadłości na Grimmauld Place, tak jak jego rodzeństwo, jak nakazywała ich rodzinna tradycja, ale konflikty pomiędzy jego byłą żoną, a matką, stawały się nie do zniesienia. Wprawdzie nie dochodziło pomiędzy nimi do otwartych kłótni - i z perspektywy czasu żałował, że tak właśnie to nie wyglądało; przynajmniej po starciach każda odchodziłaby w swoją stronę, by ochłonąć - lecz ciągła wojna psychologiczna na wbijane sobie nawzajem szpileczki na dłuższą metę była męcząca. Kupił więc to mieszkanie, by jak najszybciej ograniczyć kontakt tych dwóch i nie było czasu, aby naprawić wszystkie mankamenty. Ostatecznie, po blisko roku spędzonym w tym miejscu, zaczynał lubić to pęknięcie. Przypominało mu jego samego; rozbitego, wadliwego. Być może to poczucie własnej bezradności sprawiało, że żywił tak wielką słabość do mugolaków; jak bowiem mógł patrzeć na nich wszystkich z góry, jeśli czuł się mniejszy nawet od tych, którzy w magicznym społeczeństwie byli najmniejsi?

Nie miał jednak czasu się nad tym zastanawiać; oto poczuł usta Rodolphusa na swoich i wszystko to, co zadręczało go przez ostatnie tygodnie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Nieznacznie odchylił głowę do tyłu, gdy tylko smukłe palce rozpoczęły swoją wędrówkę po jego karku; zaraz też, tak jak się spodziewał, poczuł szarpnięcie za włosy. Ale nie to nieprzyjemne, które sprawia, że skalp przeszywa ból, a ciało mimowolnie się wzdryga, lecz to przyjemne wyrażenie swojej chęci posiadania - a Perseus nie miał nic przeciwko temu, by dać się posiąść. Wpił się więc w wargi drugiego mężczyzny i korzystając z tego, że uwolnił jego dłoń z uścisku, objął go; mocno, wciąż w obawie, że zaraz może się wyślizgnąć z jego objęć. Zaraz potem zsunął rękę na jego biodro i przyciągnął do siebie, dając mu tym dyskretny znak, aby usiadł na nim.

— Możesz od razu zostać na śniadanie, jeśli tylko masz ochotę — rzucił po chwili, gdy ich wargi na moment oderwały się od siebie, aby zaczerpnąć tchu. I znów go pocałował, tym razem głębiej, intensywniej, z zapalczywością samotnego człowieka, łapczywie wyciągającym ręce po coś, czego drugi raz nie może dostać. Palce błądziły po ciele Rodolphusa, wślizgiwały się pod wyjętą ze spodni koszulę i zataczały kręgi wzdłuż kręgosłupa oraz pomiędzy łopatkami, szukały guzików i ostrożnie, z wyuczoną opieszałością rozpinały jeden po drugim. Później szukały obojczyka i mostku, rozpoczynały swą wędrówkę od jabłka Adama po pas, za który raz zaczepnie założył paliczek wskazującego palca, ale zaraz się wycofał. Jeszcze nie czas, choć zdawało mu się, że cała krew spłynęła w dół brzucha, a przed oczami zatańczyły mroczki z pożądania. Ale nie chodziło o samo zaspokojenie chuci w całej jej atawistycznej otoczce. Sposób, w jaki patrzył na Rodolphusa nie pozostawiał wątpliwości, że za każdym jego gestem kryje się coś więcej; uwielbienie błyszczące w obsydianie oczu, jakby miał przed sobą bożka, a nie istotę z krwi i kości.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#23
18.10.2024, 17:58  ✶  
Zapewne gdyby poznał wszystkie, absolutnie wszystkie myśli Blacka, to i owszem: cofnąłby się z odrazą, wytarł usta dłonią a potem dłoń o kanapę. Dla niego samego nie było nic gorszego niż obecność szlam czy osób, które otwarcie darzyły te wynaturzenia i przypadki losu jakimkolwiek pozytywnym uczuciem. I chociaż nie mógł pozwolić sobie na otwartą pogardę, wypowiadaną na przykład w miejscu pracy, tak w kontakt z rodzinami bardziej przychylnymi jego poglądom już owszem. Nie szczędził ostrych, agresywnych słów wypowiadanych w kierunku szlam, bo słowo mugolak ledwo przechodziło mu przez usta. Nie szczędził pogardliwych spojrzeń, nie szczędził swoich opinii - lecz zawsze dobrze wybierał towarzystwo, w którym się w ten sposób wypowiadał.

W przypadku Blacka nie wiedział, jak jest, patrząc na to, co stało się na weselu. Ale nie zamierzał w tej chwili dociekać. Nie w chwili, gdy czuł jego dłoń na swoim biodrze oraz zadziwiające zdecydowanie, którego nie spodziewałby się nawet w tej sytuacji. Nie po nim. Ale czy zamierzał narzekać? Nawet jeśli, to wsparł się jedną ręką o oparcie, by móc swobodnie przerzucić nogę i znaleźć się na kolanach Perseusa. Czy zostanie na śniadaniu... Uśmiechnął się nieznacznie, rozchylając nieco powieki. Nie miał pojęcia, czy miał na to ochotę. Wiedział za to czego chciał w tej chwili. Chciał zatopić się w tym spojrzeniu, rozchylić materiał koszuli i wodzić palcami po alabastrowej skórze bez końca. Sam nie wiedział kiedy to się stało, ale kolejne guziki zostały rozpięte, a on sam nachylił się, przerywając kolejny pocałunek.

[+]Bezeceństwo
- Zostanie po mnie coś więcej niż tylko wspomnienie - szepnął mu do ucha, muskając je delikatnie wargami. Jego oddech był przyspieszony, czuł jak krew płynie w żyłach, a ciało domaga się więcej. Kręciło mu się w głowie, lecz to były te przyjemne zawroty głowy, które zwiastowały początek przyjemności. Zdecydowanie najbardziej uwielbiał właśnie ten moment, zaraz po ulotnej chwili pierwszego pocałunku. Badanie ciał i reakcji osób, których jeszcze nie znał, zawsze sprawiało mu niewyobrażalną przyjemność. Dłoń Rodolphusa zacisnęła się na czarnych pasmach włosów, by zmusić Blacka do odchylenia głowy. Usta Lestrange'a wodziły po jego szyi, ostrożnie szukając miejsca, w którym skóra będzie pulsować pod wpływem buzującej krwi. Gdy je znalazły, wcale nie bolało. Nie zatopił w bladej skórze zębów, nie przebił się przez nią. Ugryzł jednak, chociaż nie mocno. Zadbał o to, by ból wciąż balansował na granicy przyjemności i nie sprawiał dyskomfortu. Był jednak wyczuwalny i znajomy. Znaczył go tak, jakby w tej chwili był jego własnością. Chciał, by na jego szyi, w najbardziej widocznym miejscu, pozostał ślad. By jutro, gdy stanie przed lustrem, widział czerwono-fioletowe kółko o nieregularnym, poszarpanym kształcie, które przypomni mu, do czego doszło tego wieczoru.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#24
20.10.2024, 00:53  ✶  
Jego uczucia względem czarodziejów niższej krwi nigdy nie były aż tak ekstremalne jak Rodolphusa, jednak i on nie zawsze miał w sobie tak wielkie pokłady serdeczności i tolerancji. Przez większość życia miał do mugolaków raczej neutralny, zakrawający wręcz o lekceważący stosunek - niechaj sobie istnieją gdzieś na drugim planie magicznego świata, niczym bohaterowie drugoplanowi dla czystokrwistych protagonistów, to nie jego znajomi, nie jego środowisko. Był przecież od nich lepszy, miał dobre nazwisko, pochodzenie i wypełniony złotem skarbiec. Inne środowisko, inna kultura, inne kręgi znajomych i perspektywy na przyszłość. Wiedział, że pod względem hierarchii w magicznym społeczeństwie jest od nich lepszy i nie czuł potrzeby, aby udowadniać swoją wyższość. Mogli zatem sobie istnieć, jeśli nie wchodzili Perseusowi w drogę - i on nie szukał konfliktów. Wszystko zrewidowała choroba, wywracająca nie tylko jego życie do góry nogami, ale także i poglądy. Choć, w tym drugim miał też swój udział pewien mugolak, którego spotkał w ciemnym zaułku na Nokturnie... Och, czy to nie zabawne, jak wiele pokory może nauczyć diagnoza i jedno niepozorne spotkanie?

[+]nie mów mojej żonie
Nie mógł się nie uśmiechnąć w odpowiedzi na jego słowa; och, gdyby tylko Rodolphus wiedział, jak bardzo sentymentalnym człowiekiem był Perseus. Jak nosił w sobie wspomnienia wszystkich byłych miłości - również tych, z którymi połączyło go zaledwie kilka godzin - jak pielęgnował je i wracał do nich w bezsenne noce, otulał się gęstą kołdrą wypełnioną pierzem tego, czego nie było, ale być mogło i ogrzewał swoje zmarznięte kości onirycznymi wizjami.
— Świetnie się składa, bo lubię pamiątki — rzekł wreszcie, odchylając głowę do tyłu, aby ułatwić mu dostęp do swojej szyi. A potem z jego warg wyrwało się ciche westchnienie pełne zaskoczenia, ale też i ulgi, gdy poczuł jedynie słabe ugryzienie i gorące usta na swojej skórze. Z jakiegoś powodu spodziewał się zębów przedzierających się przez miękką tkankę aż do czarnej niczym smoła krwi, przygotowywał się na ból, dlatego delikatność była dla niego czymś nowym. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że Lestrange kąsa go inaczej, rwie kawałek jego duszy - matowej, popielatej. Pozwolił mu więc zostawić purpurowe ślady, najlepiej cały ich naszyjnik, który mógłby nosić niczym ozdobę. A może raczej - niczym obrożę? Nie miało to żadnego znaczenia. Liczyło się tylko, że był obok niego, ogrzewał go, dawał to, czego tak bardzo w tamtym momencie potrzebował.

Drżące z pożądania i głodne bliskości dłonie Perseusa rozpoczęły tymczasem wędrówkę wzdłuż ramion, zsuwając z nich koszulę. Nie śpieszył się przy tym, odkrywał każdy centymetr jego ciała z niegasnącym zachwytem, jakby jego skóra była dziełem sztuki, które łaskawie pozwolono mu dotknąć. Najwięcej czasu spędził na barkach, badając pod palcami napięte mięśnie, a potem wrócił na tors i znów w dół, aż w końcu odnalazł klamrę jego pasa i nieco niezdarnie spróbował ją rozpiąć. Powoli, choć niecierpliwość mrowiła każdy palec.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#25
21.10.2024, 20:21  ✶  
[+]Bezeceństwa
Czy na pewno lubił pamiątki? Czy na pewno o to mu właśnie chodziło, czy być może podjął tę grę, a jutro gdy będzie brał zimny prysznic, przejedzie lekko palcami po gorącym śladzie, który mu zostawił, i poczuje ukłucie wstydu? Nie wiedział tego na pewno, ale zdecydowanie liczył na właśnie taki scenariusz. On sam nie czuł wstydu ani za pierwszym, ani za drugim razem. Dbał jednak o to, by na jego ciele nie było żadnych znaków, mogących zdradzić, do czego dochodziło za zamkniętymi drzwiami. I mimo że ukrywał inne znaki, znajdujące się na jego ciele, to do tych nie chciał dopuszczać, a przynajmniej nie dopuszczał do nich do tej pory.

Na przestrzeni tych kilku miesięcy doświadczył różnego rodzaju bliskości, jednak każda nowa była kolejną lekcją, z której skwapliwie korzystał. Tak jak teraz, gdy powoli rozpinał guziki koszuli, której jednak nie zsunął z jego ramion. Czuł, że Perseus jest niecierpliwy, lecz musiał jeszcze poczekać. On chciał się napawać tą chwilą możliwie jak najdłużej. Wsunął dłoń pod delikatny, miękki materiał. Badał każdy centymetr jego ciała, powoli i metodycznie, opuszkami przesuwając po żebrach. Miał słabość do zbudowanych w ten sposób mężczyzn, chociaż sam przez wiele lat nie miał o tym pojęcia. Każda kosteczka, każdy mięsień napinający się pod wpływem jego dotyku przypominały mu nieco instrument. I chociaż sam nie miał za grosz talentu do muzyki, to potrafił sprawić, by ludzie śpiewali, a ciało wiło się tak, jak chciał. Gdy więc poczuł, że niecierpliwe dłonie sięgają do jego paska, wolną ręką je zatrzymał. Jeżeli Perseus chciał zapytać, spojrzeć pytająco - nie mógł, bo zamknął mu usta głębokim pocałunkiem. Głębokim i pełnym pożądania, bo jeżeli w tym tańcu chciał sprawić, żeby to Black pożądał jego, to musiał gdzieś zgubić rytm i pomylić kroki. Jego ruchy stawały się natarczywe, zagarniające mężczyznę do siebie. Jedna z dłoni wylądowała na plecach Perseusa i pociągnęła go w górę, tak by mogli złączyć ze sobą nagie ciała. Z jego własnych ust wydobyło się ciche westchnięcie, sugerujące, że sam powoli gubi się w tym, kto tu jest bardziej i kto mocniej chce tego drugiego. Mlecznobiała mgła pożądania przytulnie osnuła jego umysł, zostawiając miejsce na wyłącznie ludzkie, zwierzęce niemal odruchy. Dopiero wtedy puścił jego dłoń, palce drugiej wbijając w alabastrową skórę na ramieniu. Jego spojrzenie, bystre i ostre, można było teraz porównać do rozmarzonego i rozkojarzonego. To było naprawdę zadziwiające jak bardzo bliskość drugiego człowieka potrafiła sprawić, że nawet najtęższy umysł po prostu przestawał działać i się poddawał. Sam sięgnął do spodni Perseusa, chociaż nie spieszył się. Wyznaczał palcami drogę wzdłuż jego torsu, przez brzuch, by w ostatniej chwili zmienić kierunek i wsunąć kciuk pod krawędź spodni na biodrze. To nie miała być łatwa i przyjemna noc, przynajmniej nie dla Perseusa. Lestrange miał bowiem kolejną słabość: uwielbiał czuć, że ktoś go potrzebuje, że ktoś go pragnie. Lubił wyczuwać fizycznie nieme błagania.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#26
24.10.2024, 00:04  ✶  
[+]Łamanie przysięgi małżeńskiej
W jednym Rodolphus miał rację - następnego dnia poczucie wstydu będzie wiercić dziurę w jego brzuchu, zaciśnie boleśnie żołądek i odbierze ochotę na śniadanie. Leżąc w łóżku ze zgrozą przypomni sobie o tym, w jaki sposób został naznaczony, a kiedy palce powędrują na szyję i skórę przeszyje ból podobny do ukłucia tysiąca igiełek. Spanikowany pochyli się nad toaletką Vespery, oglądając w lustrze ślady zbrodni. Dopiero wtedy zamknie za sobą drzwi łazienki i usiądzie na dnie wanny, a woda ze słuchawki prysznicowej będzie lecieć, i lecieć, aż jego palce zrobią się pomarszczone, a wszystkie dźwięki znikną w jednostajnym szumie. Nie będzie jednak w stanie zmyć z siebie wspomnienia dłoni błądzących po jego ciele, ani śladu, jaki zostawił Lestrange. Będzie zatem musiał ukryć dowód swojej winy. Najpierw więc Perseus wygrzebie ze swojej szafy koszulę ze stójką, tylko po to, by gniewnie cisnąć ją na podłogę, kiedy zda sobie sprawę z tego, że niewiele jest w stanie ukryć. Wróci więc do nieszczęsnej toaletki i wysunie szuflady, szukając w nich czegoś, co pomoże ukryć zasinienie. Ostatecznie zejdzie na dół, napisze list lub dwa i odwoła zaplanowane tego dnia spotkania wymawiając się złym samopoczuciem. A potem spędzi resztę dnia w łóżku, z nieprzyjemnie zimnym okładem przy szyi.

Ale nie uprzedzajmy faktów. W tamtej chwili Perseus potrzebował Rodolphusa w ten sam rozpaczliwy sposób, w jaki płuca potrzebują tlenu, więdnąca na spękanej słońcem ziemi roślina potrzebuje wody, a zbłąkany wędrowiec potrzebuje odnaleźć drogę do domu. Jego ramiona, znacznie silniejsze od wiotkich ramion Blacka, stanowiły schronienie i wytchnienie od ciężaru, jaki spadł na niego w ostatnich dniach. Jego bliskość stanowiła remedium dla wszystkich jego bolączek - zachłannie więc wyciągał po nią ręce, błądził palcami po krzywiźnie kręgosłupa, pomiędzy łopatkami, całował linię żuchwy i zagłębienie obojczyków, lecz w przeciwieństwie do Rodolphusa robił to delikatnie, bez zamiaru wbicia się w jego skórę zębami. Nabożność w bezwstydności, to chyba najbardziej trafne określenie poczynań Perseusa.

Powstrzymana dłoń natychmiast zamarła w bezruchu, a on sam próbował przenieść na niego zdziwione spojrzenie, ale nie zdążył; poddał się pocałunkowi i uniósł się tak, jak chciał tego Rodolphus. Jego ciche westchnienie zostało stłumione przez wargi kochanka. Czuł jego rozpalone ciało na swoim nagim torsie, pragnął wbić w niego swoje paznokcie, wbić siebie, albo pozwolić na to jemu, byle tylko ugasić gorączkę trawiącą go od środka. Oddychał szybko, arytmicznie, mimowolnie napinając mięśnie, kiedy palce Lestrange'a wybrały się na spacer po jego odsłoniętej skórze. Więcej, zdawało się krzyczeć jego spojrzenie, chociaż usta pozostawały w bezruchu, lekko rozchylone. Dłoń Rodolphusa zmieniła kierunek, a on powoli wypuścił całe powietrze z płuc i nieznacznie wypchnął do góry biodra; sugestywnie i błagalnie.

— Nie chcesz przenieść tego do sypialni? — zapytał szeptem; z jakiegoś powodu był zbyt poruszony, aby użyć pełnego głosu. 


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#27
24.10.2024, 18:16  ✶  
[+]bezeceństwa
Podobała mu się ta delikatność. W swoim życiu doświadczył ogromu brutalności - był zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Otrzymywał ciosy oraz sam je rozdawał. Nie dalej jak kilka dni temu dostał potężny psychiczny i fizyczny wpierdol, a jeszcze wcześniej został psychicznie skatowany przez ojca przy pomocy legilimencji. To nie tak, że po tym ciosie się nie podniósł: bo za każdym razem wstawał i parł dalej do celu, lecz trzeba było przyznać, że to lato wcale nie było dla Rodolphusa łaskawe. Na przestrzeni zaledwie trzech miesięcy wydarzyło się tyle, że najzwyczajniej w świecie miał dosyć. Każdy by miał. I chociaż się nie złamał, był po prostu zmęczony. Zmęczony tym, że musi ćwiczyć oklumencję. Zmęczony tym, że za każdym razem gdy przychodzi do rodzinnej posiadłości, otrzymuje kolejne razy, byle by tylko nikt nie dowiedział się, jak żałosny jest. I chociaż on sam nie zgadzał się z ojcem, tak wciąż pamiętał słowa Roberta, których nigdy chyba nie wyrzuci z pamięci. Musiał być ostrożniejszy - a skoro nie potrafił się pilnować, to... Oklumencja była najlepszym wyjściem. Zaciskał więc zęby i bronił się, nie dopuszczając do tego, by ojciec odkrył to, czego odkryć nie powinien. Był Lestrange, ale nie powinien mieć dostępu do niektórych informacji, które posiadł Rodolphus.

Zadrżał mimowolnie, gdy poczuł jak biodra Perseusa wypychają się w górę. Zacisnął powieki niemal tak samo mocno, jak zaciskał palce na jego nagich ramionach. Najchętniej wziąłby go tu i teraz, zmuszając do zmiany pozycji. Zerwałby z niego spodnie, obrócił brutalnie na brzuch i szarpnął za włosy, by wydobyć z jego gardła jęk zaskoczenia. Zrobiłby to tylko po to, by ból złagodzić czułością, obcałowując jego kark i plecy, podczas rozpinania własnych spodni. Jednak łóżko było zdecydowanie wygodniejszą opcją, ale też i bardziej skrytą, intymną. Jednocześnie wcale nie chciał się odrywać od jego ciała. Mruknął z niezadowoleniem, rozchylając powieki. Czy na pewno chciał pozwolić na to, by Perseus schował się po raz kolejny, tym razem w sypialni? By mógł unikać tylko tamtego pomieszczenia przez kilka dni?
- Chodź - odszepnął, odtrącając natrętne myśli na temat kanapy. Nie było tu miejsca na to, co chciał zrobić. Pomógł Blackowi wstać, chociaż sam ledwo trzymał się na nogach. Endorfiny i adrenalina krążyły w jego żyłach, powodując drżenie kończyn i przesłaniając zdrowy rozsądek.

Gdy weszli do sypialni, nie musiał się już dłużej powstrzymywać. Popchnął Perseusa na łóżko, chociaż nie użył wcale tyle siły, ile mógł. Chciał, by położył się na miękkiej pościeli i pozwolił mu na rozpięcie spodni. Pragnienie dominacji i zadawania bólu wyparowało w chwili, gdy jego usta dotknęły skóry na brzuchu Blacka. Był do bólu, nieznośnie powolny - zarówno w ściąganiu jego odzieży, jak i swojej własnej. Zmuszał go do tego, by błagał o kolejne dotknięcie czy mocniejszy uścisk. Bawił się nim, czerpiąc niewyobrażalną przyjemność z każdej, najmniejszej reakcji rozpalonego ciała. Badał każdy mięsień, obserwował każde ich drgnięcie. Do pierwszej malinki dołączyła druga, zdecydowanie mocniej wykonana niż ta, którą robił przed chwilą. Nie mógł się dłużej powstrzymywać: każdy miał swoje granice, a jego została przekroczona z kolejnym jęknięciem Perseusa. Kto normalny mógłby się temu oprzeć? W końcu on był tylko człowiekiem, na dodatek człowiekiem o wielu słabościach, które po prostu skutecznie maskował przed światem zewnętrznym. Ta jedna jednak została bezdusznie obnażona w chwili, gdy ich dłonie złączyły się po raz pierwszy.
Nie wypuszczał Perseusa ze swoich objęć. Dysząc ciężko prosto w jego plecy przycisnął czoło do karku Blacka, zamykając oczy. Próbował uspokoić łopoczące w żebrach serce, protestujące na tyle bodźców, które pojawiły się w tak krótkiej chwili. Wciąż obejmował Perseusa w talii, chociaż uścisk ten był zauważalnie lżejszy i bardziej miękki.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#28
25.10.2024, 00:55  ✶  
[+]bezbożne czyny
Perseus niewątpliwie należał do ludzi wrażliwych (być może nawet nadwrażliwych) na otaczające ich bodźce, a przez to kierującymi się swoimi subiektywnymi wrażeniami, emocjami i przemyśleniami zamiast chłodną logiką. Bywał więc porywczy w swoich decyzjach, działał pod wpływem impulsów, nierzadko nierozważnie - a mimo to w stosunku do innych nie wyzbył się swojej łagodności. Częściowo naturalnej, wynikającej z jego niechęci do prowadzenia otwartych konfliktów i wycofywania się, gdy tylko takowy pojawił się na horyzoncie (czym innym przecież było spotkanie Błękitnych Koszul i narzekanie na byłą żonę, a czym innym bezpośrednia kłótnia z Eunice), w większości jednak wypracowanej przez doświadczenie życiowe i zawodowe. Delikatność w jego ruchach, jakby każdym gestem pytał o przyzwolenie, czułość wypływająca spod palców, bezgraniczne oddanie zasnuwające ciemne oczy - to był język, jakim zazwyczaj przemawiał do swoich kochanków.

Nie oznaczało to jednak, że nie znał bólu. Wręcz przeciwnie, potrafił go zarówno zadawać, jak i przyjmować, częściej jednak skłaniając się ku tej drugiej stronie. Znał satysfakcję dominacji i rozkosz uległości, poznał sztukę wiązania tak samo dobrze, jak znał szorstkość lin wbijających się w jego własną skórę. Zdzierał cudze kolana i miewał zdarte własne. Szarpał za włosy i pozwalał innym ciągnąć za swoje. Nie obchodziła go rola, jaką miał pełnić; liczyła się tylko przyjemność, obopólna ekstaza obejmująca po kolei każdy z członków połączonych ciał. Mógłby pozwolić mu się wziąć już wtedy, na tej kanapie, z twarzą przyciśniętą do poduszki. Nie był jednak zwolennikiem pośpiechu, przynajmniej nie w tej kwestii; lubił się delektować, poznawać drugą stronę i jej granicę. Później można... ostrożnie rozkładać cały wachlarz działań.

Jak przez mgłę pamiętał wędrówkę do sypialni. Zdawało mu się jednak, że trwała wieczność, choć w rzeczywistości nie mogła minąć więcej niż minuta. Całował go na schodach skrzypiących pod każdym ich krokiem i musiał trzymać się chybotliwej barierki, by nie upaść. Klamka boleśnie wbiła się w jego plecy, gdy nieudolnie próbował otworzyć drzwi sypialni, a potem przywitało ich niezaścielone łóżko. Ale nie miało to znaczenia, kiedy poczuł pod sobą miękki materac, a zaraz potem usta Rodolphusa na swojej skórze. Błagalnie szeptał jego imię wobec opieszałości jego postępowania; bezsilnie i bezwstydnie, jak ponaglenie i jednocześnie prośbę, żeby nie przerywał tak prędko i pozwolił im cieszyć się chwilą. Lestrange go chciał? Był więc cały jego. Potem wszystko utonęło w czerwieni; przyśpieszone oddechy, dłonie zaciskające się na jego ciele, własny jęk opuszczający wargi i słodka fala przetaczająca się przez całe ciało.
Zawsze miał ambiwalentne uczucia co do tego momentu; z jednej strony uwielbiał to wspólne wyrównywanie oddechów, uspokajanie rozkołatanych serc i przyjemne zmęczenie ogarniające całe ciało. Z drugiej strony obawiał się tego, co nastąpi dalej - nienawidził pośpiesznych pocałunków na pożegnanie, albo nawet ich braku, milczącego zbierania ubrań z podłogi i wstydliwego unikania swoich spojrzeń. Dlatego też przez dłuższą chwilę zwlekał z odwróceniem twarzy w stronę Rodolphusa; zamiast tego ujął jedną z jego dłoni i ucałował jej kostki, każdą z osobna. Potem nieznacznie wyślizgnął się z jego objęć, ale tylko po to, by przekręcić się na drugi bok i mieć go przed sobą.

— Co teraz planujesz zrobić? — zapytał, wodząc palcami po boku młodzieńca; od ramienia, przez żebra, po biodro. — Nie chcę, żebyś odchodził.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#29
28.10.2024, 22:05  ✶  
Przymknął oczy, oddając się temu dotykowi w całości. W żadnym przypadku nie musiał pospiesznie i wstydliwie zarzucać na siebie ubrań, by opuścić jakikolwiek dom w przypływie emocji. Nie był typem osoby, która czuła wstyd. Buzowała w nim zupełnie inna gama emocji i nawet gdyby to, co robili przed chwilą, wyszło na jaw, to zapewne nie pojawiłoby się tu ani trochę zażenowania. Prędzej złość, że któryś z nich nie dotrzymał umowy, która nigdy nie opuściła ich ust, lecz była wiążąca.
- Obiecałem ci, że zostanę - Rodolphus wsparł się na łokciu, poprawiając się tym samym na łóżku. Lewą dłonią przejechał po włosach Perseusa, które jeszcze kilka chwil temu ściskał mocno i zmuszał go do wyginania szyi do tyłu. Tym razem w jego ruchach czaiła się miękkość, charakterystyczna dla tych momentów po wspólnej nocy. Słodka i leniwa miękkość, która była również słyszalna w jego szepcie. - A ja dotrzymuję obietnic.
Dokończył cicho, nachylając się by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Czyż nie powiedział mu przed chwilą, że cierpi na specyficzny rodzaj bezsenności, który sprawia, że musi mieć kogokolwiek obok siebie, by zasnąć?
- To jednak musi zostać między nami - mruknął, przesuwając usta na jego szczękę a potem na szyję. Wiedział, że nie musiał tego mówić, ale chciał, by te słowa otuliły ich jak miękki, niedrapiący koc.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#30
31.10.2024, 15:39  ✶  
Ramiona Perseusa powoli uniosły się i opadły w cichym westchnieniu, które niewątpliwie wyrażało ulgę. Zaraz potem kąciki jego ust wygięły się w uśmiechu, a głowa nieznacznie odchyliła do tyłu, kiedy poczuł palce ponownie wsuwające się w jego włosy. Przymknął powieki i wstrzymał oddech, spodziewając się kolejnego szarpnięcia, ale kiedy to nie nastąpiło, wypuścił gwałtownie powietrze i spojrzał na niego zaskoczony nagłym przypływem czułości, który wcale jednak nie był mu niemiły - a wręcz przeciwnie, stał się ukojeniem dla jego zszarganych nerwów - dlatego objął Rodolphusa i przygarnął do siebie.

— Nie musisz mi tego tłumaczyć — odparł z udawanym oburzeniem, wodząc palcami wzdłuż jego kręgosłupa; delikatnie pieścił opuszkami kark, zakręcał kółka wokół łopatek i zatrzymywał się w połowie pleców, by zawrócić i rozpocząć swoją wędrówkę od nowa — Za długi język żadnemu z nas nie byłby na rękę. Świat nie jest łaskawy dla takich jak my.

Wyrzuty sumienia? Z pewnością przyjdą; może jutro, gdy obudzi się obolały, albo wyrwą go ze snu w środku nocy. Będą wiercić dziurę w brzuchu i prawdopodobnie zmusi do zakrycia wszystkich luster w domu, bo nie będzie mógł na siebie patrzeć - dokładnie tak, jak było po śmierci Simone. Teraz jednak czuł tylko spokój, swoiste emocjonalne odrętwienie, które rozlewało się błogością po całym ciele. Nie był mu dłużny w pocałunkach i obsypywał nimi jego łuk brwiowy, nos i kości policzkowe. Potem zabrał jedną rękę z jego pleców i uniósł jego podbródek i złączył ich usta - powoli i czule, bowiem nie czuł już pożądania palącego każdą komórkę i nadającego niecierpliwości jego ruchom. Było jedynie przywiązanie, czyste i proste.

Perseus Black bardzo szybko przywiązywał się do ludzi.

— Cieszę się, że zostajesz — wyszeptał w przerwie pomiędzy pocałunkami. — Jest tyle rzeczy, które chciałbym ci powiedzieć. Na przykład... — urwał i ujął jego dłoń, a potem przesunął kciukiem po kostkach palców i zatrzymał się na sygnecie w kształcie węża — ...czy kryje się za nim jakiś szczególny symbol?


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Perseus Black (15406), Rodolphus Lestrange (15336)


Strony (6): « Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa