• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Sekrety Londynu Szpalta Pozafabularne Pociąg do Hogwartu

Pociąg do Hogwartu
Obserwator
Nie możesz winić lustra za to, że odbicie ci się nie podoba.
Patrick ma ciemne włosy i ciemne oczy. Najczęściej na jego twarzy gości trzydniowy zarost. Jest wysoki, ale nie przesadnie (ok. 185 cm), raczej wysportowany. To ten typ, który rzadko można zobaczyć w garniturze, bo woli ubrania wygodne, które nie krępują jego ruchów. A poza tym garnitury wyróżniają się w tłumie a on lubi się z nim stapiać. Dużo się rusza. Chociaż w towarzystwie potrafi sporo mówić i często żartować, zdaje się, że równie dobrze odnajduje się w swoim własnym towarzystwie. Często można go zobaczyć szkicującego coś namiętnie. Wieczorami można go czasem spotkać w barach. Zawsze wtedy siedzi gdzieś w rogu.

Patrick Steward
#11
22.09.2023, 20:30  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.09.2023, 12:05 przez Eutierria.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?
Trochę podekscytowany – bo nowy świat i nowy znajomi, trochę przestraszony, że się nie odnajdę i wszyscy dowiedzą się kim są moi rodzice, ale tak naprawdę dla mnie pójście do Hogwartu było czymś naturalnym. Urodziłem się w rodzinie czarodziei - tu Hogwart to naturalna kolej rzeczy.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Oczywiście, że korzystałem z Hogwarts Express. Z czego innego miałbym korzystać? A siedziałem różnie. Za pierwszym razem z innymi pierszoroczniakami. Potem często z Vincentem O'Dwyerem, Lucy Longbottom, Florence Bulstrode lub z Kordelią Clarettą Avery. W każdym razie zawsze był to pełny przedział.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Całkiem przyjemnie, chociaż trochę byłem podenerwowany. Niby wiedziałem, że jestem czarodziejem, ale ciągle wydawało mi się, że Tiara Przydziału – kiedy tylko nałożę ją na głowę – zacznie krzyczeć, że nie powinienem być w Hogwarcie. No, ale nie krzyczała. A poza tym było głośno, wszyscy się przekrzykiwali, zaczarowano sufit tak że wyglądał jak nocne niebo i było dobre jedzenie. Byłem podekscytowany. Dużo się działo. Widziałem mnóstwo nowych twarzy. Pewnie jak większość dzieciaków.

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Nie miałem preferencji co do jakiegoś konkretnego domu w Hogwarcie. Ba, dziadkowie i wuj też nie mówili mi, że jeden jest lepszy od drugiego. Tiara powiedziała mi, że jest we mnie sporo sprytu, dużo odwagi, jestem lojalny i mam chłonny umysł. A potem, że jeśli potrzebuję miejsca, w którym chcę się ukryć to Ravenclaw będzie idealny. I tak wylądowałem w Ravenclawie. No i pewnie, że byłem dumny z mojego domu w Hogwarcie. Ravenclaw to najlepszy dom z możliwych.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Nie, ale podczas przerwy świątecznej wujek podarował mi sowę, którą nazwałem Walpurgia. I w ogóle uważam, że sowa jest jedynym właściwym zwierzęciem do Hogwartu. Lubię zwierzęta, ale nie czuję potrzeby posiadania kota lub ropuchy. Ba, wydaje mi się nawet, że wiekszość czarodziei, które zabrały ze sobą zwierzęta do Hogwartu, w ogóle tego nie przemyślała i robiła im krzywdę.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Dzieliłem dormitorium z Williamem Lestrangem i Orionem Bulstrodem. Ciężko mi teraz wymyślić, czy wyglądał jakoś szczególnie inaczej od pozostałych dormitoriów. Chyba nie? Nie pamiętam? Może trochę było brudno czasem? Ale pewnie tak samo wyglądały dormitoria niemal wszystkich?

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Lubiłem OPCM, zaklęcia i mugoloznastwo. Nie przepadałem za zielarstwem. Głównie chodziło o to, że brakowało mi cierpliwości do takich rzeczy jak pielenie, sadzenie, wyrywanie - na prawdziwe efekty trzeba było za długo czekać. No i jak nie mam problem z utytłaniem się farbą czy tuszem to uwalenie się ziemią już mi nie pasowało.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Kibic. Ale za to czasem rysowałem zawodników podczas meczu. Dużo bardziej interesowały mnie szczegóły - przyłożenie pałką w kafel, przerzut przez obręcz lub złapanie złotego znicza niż takie prawidziwe kibicowowanie. A czasami w ogóle omijałem mecze Quidditicha i zamiast na nich, wolałem poszwendać się po zamku. Cichy, niemal wyludniony zamek to coś niesamowitego.
A, ale zawsze byłem podczas meczów, gdy grał Ravenclaw. Krukoni górą!

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Odpowiadanie na to pytanie jest strasznie osobiste i trochę nie czuję się komfortowo, że muszę to robić. Raz, że tak naprawdę miałem sporo szkolnych znajomych i wyznaczanie wśród nich najważniejszej osoby jest trochę nie w porządku w stosunku do pozostałych. Ale jeśli już muszę to była ti Florence Bulstrode. I tak. Do dzisiaj ją uwielbiam i uważam za jedną z najbliższych mi osób.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Oczywiście! I było to w pełni odwzajemnione uczucie. Przez kilka lat byłem w związku z Clare Avery. Zaczęliśmy się spotykać, mniej więcej na trzecim roku szkolnej nauki i tak naprawdę spotykaliśmy aż do jej ślubu. A niedługo później umarła. Ostatecznie, wychodzi na to, że to bardzo nieciekawa historia.

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Nie. Raczej utrzymywałem ze wszystkimi poprawne stosunki. W ogóle po co miałbym mieć w szkole wrogów? I dlaczego? Nie byłem ani najpopularniejszym, ani najprzystojniejszym, ani najlepszym, ani nawet ubiegającym się o jakikolwiek tytuł naj uczniem. Odwrotnie, byłem tym dzieciakiem, który dogadał się z każdym, łagodził spory i potrafił wstawić się za kimś nielubianym, ale w taki sposób by nikt nie poczuł się urażony.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Filius Flitwick. Może to kwestia tego, że był opiekunem mojego domu? Albo, że od samego początku podłapał ze mną wspólny język? Albo, że chyba jako pierwszy mnie naprawdę przejrzał? Pamiętam jak wyciągnął w moją stronę różdżkę i powiedział: wiem co robisz, Patricku, wiem co robisz! Takich rzeczy się nie zapomina. A poza tym był świetnym, sprawiedliwym nauczycielem.

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Na początku szkolnej kariery kilka(naście) razy zdarzyło mi się zgubić. Prosiłem wtedy o pomoc przelatujące duchy lub wiszące na ścianach obrazy. Były bardzo pomocne, choć pewnie wynikało to z tego, że większość pierwszoroczniaków musi korzystać z ich pomocy i po prostu przywykły do robienia za słupy informacyjne. Pod koniec nauki szkolnej znalazłem Pokój Życzeń. Nie do końca wiedziałem do czego służy i służył mi jako… jako miejsce do randek z Clare.

14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Tak. Chociaż odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta jak się wydaje. Czy zdarzyło mi się celowo złamać regulamin dla własnej wygody? Parę razy tak, zdarzało mi się szwendać po zamku w czasie ciszy nocnej. Ale akurat za to nie zostałem ukarany szlabanem. Tutaj obeszło się to w ogóle bez uwagi nauczycieli. Czasami się podkładałem by dostać szlaban – a podkładałem się z różnych powodów: czasem po to by odwrócić uwagę nauczycieli od jakiegoś innego ucznia, który akurat miał fatalny tydzień w szkole, czasami bo próbowałem pomóc komuś a czasami, bo próbowałem przeszkodzić w czymś.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Nie. I nigdy nie chciałem. Dla mnie przynależność do takich organizacji to zwykły klasizm i chęć wyróżnienia się, pokazania się jako ktoś lepszy od reszty. A ja nigdy nie miałem takich ambicji, by ludzie myśleli, że jestem od nich lepszy - chciałem by wiedzieli, że jestem dokładnie taki jak oni - nawet jeśli tak naprawdę byliśmy zupełnie różni.

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Lubiłem dziedziniec, błonia, wieżę astronomiczną i, jak nie lubiłem zajęć z zielarstwa, tak lubiłem szklarnie. Dobrze się tam rysowało. A ogólnie lubiłem miejsca, gdzie dało się usiąść i spokojnie, niezauważonym, obserwować innych. W wolnych chwilach, gdy nie chciałem siedzieć z resztą krukonów w dormitorium i potrzebowałem chwili wytchnienia, zaszywałem się w jakiejś wnęce i rysowałem. Już wtedy porządkowałem w ten sposób myśli.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Moi rodzice nie żyli, więc nie mogli mi wydać pozwolenia na wycieczki do Hogsmeade, ale zrobili to dziadkowie. Od razu jak tylko nadarzyła się taka możliwość. Ogólnie byłem raczej przeciętnym dzieciakiem, lubiłem Trzy Miotły i Zonka. W Miodowym Królestwie straciłem pewnie połowę moich dziecięcych oszczędności - a nie cierpię słodyczy (tak, w większości nie kupowałem ich dla siebie). Ogólnie do Hogsmeade, jak do większości rzeczy podchodziłem raczej pragmatycznie: robiłem tam zakupy, odświeżałem głowę i obserwowałem innych.

18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Dlaczego miałbym uciekać gdzieś z talerzem? No pewnie, że siedziałem razem ze wszystkimi. Szkolne posiłki to był dobry czas, żeby porozmawiać, podzielić się historyjkami lub ponarzekać na kogoś. Lubiłem paszteciki dyniowe i pieczone ziemniaki, i marynowane mięso, i placki z dyni. I ciasto dyniowe. I oczywiście, sok z dyni. I chyba ogólnie lubię dynię. Do dzisiaj ją lubię.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Wracałem. Dziadkowie i wuj zawsze czekali na mój powrót. Już miesiąc przed planowaliśmy listownie jak spędzimy wspólnie czas i co będziemy jeść. Radziliśmy się też w sprawach prezentów świątecznych. W domu wypytywali mnie o szkołę, o to co się działo, z kim się przyjaźniłem, pokłóciłem lub jak mi szło na lekcjach. Mam bardzo wspierającą rodzinę.

20. Opisz swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Najlepsze? Chyba nie powinienem go opisywać, ale było związane z Clare. I z początkiem naszego związku. Jedna z pierwszych randek, gdy po prostu leżeliśmy na kocu na błoniach i rozmawialiśmy o jakichś bzdurach, w rodzaju: skoro ty chcesz mieć psa a ja kota to weźmiemy szynszylę. A potem ustaliliśmy, że sami ozdobimy ściany w salonie, bo obydwoje lubiliśmy sztukę. Zabawna sprawa, Clare nie rozróżniała wszystkich kolorów, więc już wtedy wiedziałem, że ten nasz salon będzie robił na każdym kto do niego wejdzie.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Byłem po egzaminach, tych najważniejszych bo na siódmym roku nauki w Hogwarcie. Siedziałem pod drzewem na błoniach Hogwartu. Był czerwiec i było gorąco. Kora wierzby wbijała mi się w szkolny mundrek. Ponoć to bardzo nieładnie podsłuchiwać. A ja dowiedziałem się akurat w ten sposób, że moja dziewczyna jest zaręczona z innym. I jakoś nie miała śmiałości by mi o tym powiedzieć.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Podszedłem do nich uczciwie. I zdałem je bardzo dobrze. W sumie do każdych podchodziłem uczciwie i zdawałem je nieźle, te waźniejsze trochę lepiej od pozostałych. Za pierwszym razem nauczyciele byli chyba nawet nieco zdziwieni, potem pewnie załapali, że staram się nie wyróżniać póki nie muszę tego robić. A przynajmniej tak mi się wydaje.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Byłem jednym z tych zwyczajnych, lubianych uczniów, więc i nie mam specjalnych powodów by źle wspominać czasy szkolne. Za to dość sentymentalnie wspominam moją znajomość z Jęczącą Martą. W pewnym momencie naprawdę uważałem ją za przyjaciółkę. Dzisiaj – gdy czasem pojawiam się w Hogwarcie i widzę, jak przelatuje – czuję zawsze pewne zawstydzenie. Ja dojrzałem i się zestarzałem. A Marta? Marta wciąż pozostała Martą.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Chciałem skończyć szkołę, ożenić się z Clare i pójść w ślady wuja – dyplomaty. Wydawało mi się też, że w przyszłości pomogę żonie otworzyć galerię z jej obrazami? Ale właściwie to wszystko posypało się z chwilą, gdy dowiedziałem się, że… że Clare ma już jednego narzeczonego. I to nie mnie. Wtedy trochę zmodernizowałem moje plany i skończyłem w zupełnie innym miejscu w Ministerstwie Magii. Dziadkowie i wuj do dzisiaj nie rozumieją mojej decyzji, choć mnie wspierają.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Że nie mam zielonego pojęcia, co powinienem teraz zrobić z moim życiem. Dosłownie. I, że jakoś to będzie, ale ja ogólnie mam raczej dobre optymistyczne nastawienie. I wiem jak bardzo to melodramatycznie brzmi, ale chodzi mi raczej o to, że musiałem sobie na nowo poukładać wszystko w głowie. Bo tak naprawdę chyba nie chodziło tylko o Clare, chodziło też o to kim byłem, kim byli moi rodzice. Po prostu sytuacja z Clare uświadomiła mi, że przez chwilę patrzyłem na wszystko przez zbyt różowe okulary.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Z uwagi na to, że jestem aurorem to lekcje OPCM i Zaklęć. Ale prywatnie, sądzę że najwięcej nauczyły mnie szlabany. Oddzielanie zgniłych żuczych oczu od tych dobrych to nudne zajęcie, ale szlaban to też zupełnie inna sytuacja niż lekcja. Nauczyciele inaczej się zachowywali i uczniowie, z którymi na nie trafiałem także. Sporo wtedy rozmawialiśmy. A już najciekawiej było, gdy trafiałem do kogoś, kto rzeczywiście potrzebował do czegoś wykonanej przeze mnie pracy.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
Wścibska dziennikarka
Granica między fantazją, a rzeczywistością była u mnie zawsze beznadziejnie zamazana.
Daisy to ładna dziewczyna o rozmarzonych, zielonych oczach. Kiedy na kogoś patrzy, tej osobie może się wydawać, że nagle stała się całym światem dla młodziutkiej dziennikarki. Na tle innych czarownic wyróżnia się gęstymi, kręcącymi się rudo-brązowymi włosami. Chętnie nosi je zaplecione w kucyk. Nie jest ani przesadnie wysoka (mierzy ok. 165 cm wzrostu), ani krzepko zbudowana. Choć lubi ładnie wyglądać, ceni sobie wygodę. Zazwyczaj można ją spotkać albo z aparatem fotograficznym u szyi, albo z notatnikiem i piórem w ręku. Pojawia się na większości istotnych, publicznych uroczystości w Ministerstwie Magii.

Daisy Lockhart
#12
22.09.2023, 22:48  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.09.2023, 12:05 przez Eutierria.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?
Tak szczerze? To ja bardzo nie chciałam do Hogwartu. W domu byli kochający rodzice a ja byłam ich księżniczką. A szkoła to obowiązki, ja nie lubię obowiązków. Ale przynajmniej jechał ze mną mój najlepszy brat na świecie: Darcy Lockhart. Także oczekiwań nie miałam żadnych – tylko przekonanie, że pewnie będzie ciężko i ciągle ktoś (nauczyciel) będzie czegoś ode mnie chciał.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Hogwart Express. Siedziałam w przedziale razem z bratem Darcym Lockhartem. No, czasami siedział z nami ktoś jeszcze a czasami Darcy gdzieś sobie szedł i wtedy byłam sama, ale mi to nie przeszkadzało. Tak naprawdę to ja nigdy specjalnie nie potrzebowałam towarzystwa innych ludzi, jeszcze może jak się nimi interesowałam to bardzo, ale i wtedy to były tylko pojedyncze osoby. Także nie to, że wyganiałam jak ktoś właził do mojego przedziału, ale najczęściej jakiegoś przesadnego entuzjazmu też nie okazywałam.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Trochę się bałam, że mnie rozdzielą z bratem. Może to kwestia tego, że jesteśmy bliźniakami, ale ja naprawdę go potrzebuję. Jest najbliższą osobą w moim życiu, więc wizja że on trafi do jednego domu a ja do drugiego i będziemy się widywali tylko od czasu do czasu była straszna.
A sam zamek?
Nic szczególnego. Wielki, z mnóstwem hałaśliwych obrazów, zbrojami, duchami – wyglądał dokładnie tak jak zawsze sobie wyobrażałam, że będzie wyglądać. Może byłabym nim bardziej zachwycona, gdybym nie przyjechała tu się uczyć?

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Bo jestem sprytna jak ślizgonka i ambitna jak ślizgonka. Chyba właśnie dlatego. A czy byłam dumna ze Slytherinu? Trochę. No może nie tak, żebym chodziła po szkole i wszystkim pokazywała mój ślizgoński krawat, ale nie sądziłam by był złym domem. Tak naprawdę najbardziej liczyło się dla mnie to, że był w nim Darcy.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Nie. Oczywiście, że nie! Zwierzęta to obowiązki. A ja nie lubię obowiązków. Jak było mi smutno i chciałam przytulić kotka to po prostu gładziłam kotka jednej z koleżanek z dormitorium. A jak potrzebowałam wysłać sowę to szłam do sowiarni i korzystałam z sów, które były w Hogwarcie.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Ogólnie to dormitoria w Hogwarcie są… beznadziejne. O wiele gorsze od mojego pokoju w domu – gdzie wystrój zmienia się w zależności od mojej fantazji i nastroju. Tu były takie same łóżka z kolumienkami, takie same kotary, prawie takie same skrzynie. Kompletnie nic ciekawego.
Ale całkiem lubiłam moje łóżko. Głównie dlatego, że mogłam się zasłonić przed resztą i w spokoju czytać romanse albo sobie pisać w pamiętniku, albo chociaż leżeć i wyobrażać sobie jakąś historię, która chodziła mi po głowie.
A w dormitorium byłam z Bellatrix Black i Ritą Skeeter.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Eliksiry. Tak naprawdę to polubiłam je dopiero wtedy, gdy Slughorn wspomniał o amortencji. Obiecałam sobie, że nauczę się ją warzyć. Zazwyczaj słabo mi szła nauka, ale na eliksirach byłam prawdziwą prymuską. Za to najgorszym przedmiotem w szkole była: nauka latania. Ja mam lęk wysokości. Nie mam zamiaru wsiadać na miotłę. Sama myśl, że miałabym wystrzelić do góry i patrzeć z góry na ziemię sprawia, że zbiera mi się na wymioty.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Ani nie grałam, ani nie byłam kibicem. To kwestia mojego lęku wysokości. Tak, jasne, próbowałam parę razy siedzieć na trybunach i dopingować ślizgonów (zwłaszcza jak ta głupia Heather Wood grała przeciwko nim), ale wystarczyło bym popatrzyła w dół, na murawę i od razu kręciło mi się w głowie. Także, przepraszam, ale to sport kompletnie nie dla mnie.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Mój brat. Nasza przyjaźń zaczęła się w kołysce, trwała podczas lat szkolnych i trwa nadal.
Wierzę, że zyska sławę jako pisarz. Wierzyłam w niego już w szkole. I mówię o tym z pełnym przekonaniem. Mój brat jest moim najlepszym przyjacielem od kiedy tylko jako dziecko zaczęłam rejestrować to, że znajdował się obok mnie. Potrafi mnie pocieszyć i udobruchać. Jest mądry, przystojny i ambitny.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Tak. Parę razy zdarzyło mi się zauroczyć w kilku osobach. Podobał mi się między innymi Cameron Lupin. I nawet myślałam czy nie powinnam do niego podejść i zagadać, ale szybko sobie uświadomiłam, że jednak nie. On stanowczo nie był dla mnie. Lubił się z Heather Wood, więc absolutnie nie zasługiwał na to, żebym jako Rycerka Daisy próbowała go ratować.

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Tak. Nawet kilku. Do dzisiaj nie znoszę się z Heather Wood i nigdy nie napiszę o niej nic przyjaznego w gazecie. Nie cierpiałam się też (i w sumie do dzisiaj się nie cierpię) z Jęczącą Męczybułą Martą. Czemu w ogóle ona nadal zostaje w Hogwarcie? I czemu siedzi w kiblu? Czemu ktoś pozwolił temu płaczliwemu mazgajowi na pozostanie w szkole? Fuu, nawet jej przezroczyste smarki lecą z nosa jak płacze.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Profesor Slughorn. Bo nauczył mnie warzyć amortencję. A poza tym był sympatyczny i oceniał na podstawie sympatii. Dało mu się wcisnąć najbardziej absurdalną historię a on mówił: Daisy, no naprawdę! Nie wierzę! Ale niech ci będzie! I po kłopocie. Szkoda, że inni nauczyciele nie byli tak wyrozumiali jak on.

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Czy się zgubiłam? Tak. Niestety. Raz nawet tak pobłądziłam, że wlazłam do jakiegoś tunelu, który był pokazywał się jak się nacisnęło na zbroję. To było bardzo dziwne przeżycie. Oczywiście nie odważyłam się pójść dalej i szybciutko stamtąd wylazłam. Ale nigdy nie odkryłam żadnych tajemnic i legend. Rzadko mnie interesują cudze historie, wolę własne.

14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Ale właściwie co to oznacza, że miałabym złamać szkolny regulamin? Że się parę razy wymknęłam z dormitorium po zmroku, żeby przejść się do wieży astronomicznej, bo akurat wyobrażałam sobie, że jestem znaną astronomką? Być może tak było. Być może nawet złapał mnie woźny i kazał na szlabanie zmywać wodę, którą zdążyła rozlać ta histeczyka Jęcząca Marta. Nie wiem, nigdy nie przeczytałam szkolnego regulaminu.
A kar od nauczycieli miałam sporo. Bo ja nie zawsze odrabiałam pracę domową, czasami się zamyślałam na lekcjach a czasami, po prostu robiłam coś głupiego. I nie zawsze udawało mi się potem nawinąć makaron nauczycielom na uszy w taki sposób, by mi darowali. Najrzadziej udawało mi się przegadać McGonagall.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Nie. To znaczy bywałam na spotkaniach Klubu Ślimaka, ale no to tylko dlatego, że profesor Slughorn mnie lubił. Nie byłam za to członkiem żadnego tajnego stowarzyszenia. To takie w ogóle były w Hogwarcie? I co tam się na nich robiło?

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Najbardziej lubiłam moje łóżko. Dlatego, że mogłam sobie na nim leżeć i czytać książki. Lubiłam też bibliotekę – bo tam były książki, ale chociaż czytałam dużo, to bibliotekarka patrzyła na mnie jakoś dziwnie, gdy zamiast kolejnego podręcznika, wolałam interesującą biografię. No i oczywiście fotel przed kominkiem. Nie ma nic przyjemniejszego niż siedzenie na takim fotelu pod kocykiem, picie kakao i czytanie książek albo pieczenie pianek. Serio.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Oczywiście, że moi rodzice pozwolili mi na wycieczki do Hogsmeade. Gdyby jakimś cudem się wahali, histeryzowałabym im przez miesiąc byle tylko pojęli swój błąd i zmienili zdanie. Uwielbiałam Miodowe Królestwo i herbaciarnię. Miodowe Królestwo – to nawet łatwe do wyjaśnienia, po prostu kupowałam tam masę słodyczy, które potem pożerałam aż do następnego wyjścia do Hogsmeade (ale dzieliłam się z moim bratem!). A herbaciarnia, bo nie była tak uczęszczana jak Trzy Miotły (no i, znowu przypominam, że boję się latania na miotle) i można tam było zamówić naprawdę dziwne herbaty.

18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Pudding migdałowy. Uwielbiałam pudding migdałowy. Mogłabym go jeść na śniadanie, na obiad i na kolację. I zagryzałabym go leguminą z sokiem z malin. Do dzisiaj uwielbiam pudding migdałowy, ale odkryłam go akurat w Hogwarcie.
A czy siedziałam sama czy z grupą to zależało od mojego nastroju. Najczęściej dossawałam się do brata, chyba że akurat próbował się przypodobać komuś, kogo nie uważałam za wartego zainteresowania, to wtedy go olewałam.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Po co miałabym zostawać na święta w Hogwarcie? Zostawali tylko ci, których nikt nie chciał przyjąć na święta do domu. A ja byłam bardzo, bardzo chcianym w domu dzieckiem. Ba, nigdy nie mogłam się doczekać powrotów do domu, gadałam o wyjeździe już tygodnie wcześniej i nie mogłam doczekać się świąt. Mama i tata dawali mi mnóstwo prezentów i byli za mną i bratem tak bardzo wytęsknieni, że przez przerwę świąteczną chuchali na nas i dmuchali, z każdej strony okazując, jak bardzo nas kochają.

20. Opisz swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
To ciekawa sprawa, bo do niedawna powiedziałabym, że moje najlepsze wspomnienie to to, w którym udało mi się ukarać Eleanor Studwick. Ale pewne wydarzenia uświadomiły mi, że to jednak moje najgorsze wspomnienie, bo udowodniło że bywam kompletnie bezmyślna i głupio okrutna, byle tylko postawić na swoim.
Także dzisiaj powiedziałabym raczej, że moim najlepszym wspomnieniem z czasów szkolnych było to jak Slughorn podniósł moją fiolkę z eliksirem, pokazał wszystkim w klasie i powiedział, że to najlepiej przyrządzony eliksir dobrego snu w tym roku.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
I wracamy do Eleanor. I tego, że miałam z nią cichą wojnę. Ona uważała, że jestem głupia i leniwa a ja, że ona jest zarozumiała i wywyższająca się. Postanowiłam się zemścić i parę razy podmieniłam jej eliksir na eliksirach. Byłam z siebie bardzo dumna, bo jeden z tych razów był akurat podczas egzaminów i dostała dużo gorszą ocenę niż na to zasłużyła, ale potem okazało się że przeze mnie nie dostała się na staż w Mungo. Także to okropne wspomnienie.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Ściągałam i lałam wodę. Na zmianę. Jakoś w końcu trzeba sobie w życiu radzić, nie? Zresztą, nie uważałam żebym zrobiła coś złego. Raz, że te wyniki to i tak były mi średnio potrzebne – chciałam zostać dziennikarką a nie jakąś aurorą, magomedyczką lub klątwołamaczką. Dwa, że… trzeba sobie jakoś w życiu radzić, nie?
Tylko eliksiry i zaklęcia zdałam bez żadnej dodatkowej pomocy.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Nie wspominam Hogwartu z jakimś specjalnym rozrzewnieniem. Wiem, że niektórzy mają takie wspomnienia, że przez całe życie wspominają tamten czas i w ogóle, ale… ale ja nie należę do takich osób. Dla mnie Hogwart był przede wszystkim szkołą. Szkoła to obowiązki i wymagania a ja nie lubię ani obowiązków, ani wymagań. Jasne, że przyjemnie jest powspominać jak mnie Slughorn chwalił na eliksirach albo jak zdobyłam 10 punktów dla swojego domu bo udało mi się nawciskać kitu innemu nauczycielowi, ale… czy to takie sentymentalnie? Nie powiedziałabym.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
A o czym to ja nie marzyłam! Wyobrażałam sobie, że jestem znaną poskramiaczką chimer, oswajaczką teastrali i hipogryfów, że odkrywałam nowe gatunki zwierząt i warzyłam eliksiry o niesamowitych właściwościach. Oczywiście miałam też chłopaka (imię i nazwisko zmieniało się dość często), którego wcześniej ratowałam przed zwodnikiem albo smokiem – wszystko zależało od tego jak akurat wyobrażałam sobie tę historię i kogo obsadzałam w roli księcia.
I tak. Właściwie to już w Hogwarcie wiedziałam, że zostanę dziennikarką. Lubiłam pisać, lubiłam rozmawiać z ludźmi, ludzie często mówili przy mnie za dużo. No i podobało mi się robienie zdjęć. Dużo bardziej niż bezsensowne machanie różdżką. Chciałam być dziennikarką i jestem dziennikarką.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Uff. Nareszcie! Wyrwałam się z więzienia szkolnego! Dopiero teraz rozpoczyna się prawdziwe życie! Dość szlabanów za łamanie ciszy nocnej! W prawdziwym życiu nikt nie ma ciszy nocnej! I nikt nie zajmuje się aż tyloma rzeczami na raz!
A poza tym to nie mogłam się doczekać aż wrócę do mojego pokoju i zacznę staż w redakcji „Proroka Codziennego”.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Tak naprawdę? Lekcje aportacji. Jestem przeszczęśliwa, że posiadłam tę zdolność. Korzystam z niej właściwie każdego dnia. Naprawdę, gdybym tylko mogła, wszędzie bym się aportowała, nawet z mojej sypialni do mojej łazienki.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
broom broom
Throw me to the wolves and
I'll return leading the pack

Mavelle Bones
#13
23.09.2023, 11:46  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.09.2023, 12:06 przez Eutierria.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?
Nie mogłam się doczekać tego momentu – i w końcu: nareszcie! Będę mogła nauczyć się tych wszystkich wspaniałych zaklęć, które do tej pory mogłam tylko obserwować, w końcu będę miała własną różdżkę, zobaczę tę Wielką Salę i... będę mogła spędzić jeszcze więcej czasu ze swoim rodzeństwem - Erik już tam był, na Brennę musiałam poczekać (och, jak długi był ten pierwszy rok), ale ogólnie rzecz biorąc - przez ten etap edukacji w większości przebrnęliśmy razem.
2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Kto nie jeździł do Hogwartu pociągiem, ten nie zaznał w pełni uroków tych czasów. To było miejsce zawierania nowych znajomości oraz ostatnich (hm, do następnego roku, przynajmniej do czasu ukończenia szkoły) pożegnań. I jak to: z kim siedziałam? Czy to nie oczywiste?
3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Ojej, jakie to wielkie! Jakie piękne posągi! Te zdobienia! Ile tu wspaniałych obrazów! Naprawdę mam nadzieję, że trafię do Gryffindoru! I dawać mi tu plan lekcji, już, teraz, natychmiast! Może mi kociołek jednak nie wybuchnie na najbliższej lekcji eliksirów... I KIEDY PÓJDZIEMY DO HOGSMEADE I DLACZEGO DOPIERO NA TRZECIM ROKU?!
4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Musiałam trafić do Gryffindoru - nie było żadnej innej opcji. Praktycznie cała rodzina to Gryfoni, więc hej, jakże bym mogła wyłamać się z tradycji i trafić do domu o innych barw? Zresztą, tam był już Erik, z pewnością musiała dołączyć za rok Brenna (nie przewidywałam innej możliwości niż Gryffindor, naprawdę), do tego, cóż - to nie tak, że miałam w zwyczaju chować się po kątach bądź skutecznie powstrzymywać Brennę przed zrobieniem czegoś, od czego naszym rodzicom zapewne posiwiałyby włosy, gdyby byli świadomi pomysłów...
5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Oczywiście że tak! Jakże inaczej miałabym napastować moją rodzinę listami z Hogwartu (obawiam się, że sowy z sowiarni dość szybko mogłyby zacząć uciekać na mój widok)? Jakże inaczej miałabym słać do Brenny długie, obszerne listy, w których opisywałam wszystkie uroki Hogwartu, nie mogąc się z nią spotkać oko w oko? W każdym razie, szkołę opuściłam już dawno, lecz zwierzęca przyjaciółka z tamtych lat nadal mi wiernie służy.
6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Nie byłam jedyną Gryfonką ze swojego rocznika (och, to by było, delikatnie mówiąc, bardzo smutne); dormitorium zaś było przytulnym miejscem, w którym można się było zaszyć (nie licząc licznych zakamarków Hogwartu - tyle że w zakamarkach nie miało się wszystkich swoich szpargałów pod ręką). W miarę jak dorastałyśmy, zmieniało się razem z nami - ale nie zmieniało się jedno: koło mojego łóżka zawsze musiałam mieć stos kredek, ołówków i notesów z różnymi rodzajami papierów.
7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Przede wszystkim: obrona przed czarną magią i zaklęcia. Zwłaszcza że zdawałam sobie sprawę z tego, że to będzie mi najbardziej potrzebne, gdy już opuszczę mury Hogwartu. Transmutacja - okazało się, że mam do niej smykałkę (chyba po cioci, choć nie wiem, jakim cudem); zielarstwo i opieka nad magicznymi stworzeniami dały mi mnóstwo nowych szkiców, jakimi zapełniłam swoje notesy (aczkolwiek grzebanie w ziemi już nie było tak fascynujące, jak machanie różdżką). Historia magii sprawiała, że chciało mi się spać na samą myśl - i z wielką ulgą wychodziłam z ostatnich zajęć, czując się w pewien sposób... wolna. Od tych wszystkich dat i usypiającego mamrotania profesora.
8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Na miotłę potrafiłam wsiąść i przelecieć bez spadania z niej, ale nie ciągnęło mnie do czegoś więcej i szaleństw w powietrzu. Mimo wszystko najlepiej czuję się na ziemi. Ale kibicowanie? To zupełnie inna sprawa; zresztą, nie dało się wręcz nie kibicować, kiedy Erik trafił do drużyny! Pamiętam, te wszystkie radosne celebracje każdej wygranej -
9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Jakby to ująć... Najlepszych szkolnych przyjaciół znałam od kołyski. Naprawdę. I siłą rzeczy znam ich do dziś, ba, śmiem twierdzić, że to przyjaźń aż po grób. Nie wyobrażam sobie, co musiałoby się stać, żeby miało coś pęknąć pomiędzy mną, Brenną i Erikiem. Ale tak, byli też i przyjaciele spoza rodzinnego kręgu; w sporej części przypadków czas zrobił swoje, z niektórymi zaś nadal zdarza mi się spotkać bądź powymieniać listy.
10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Och… nie mogę powiedzieć „nie”. Lata szkolne zdecydowanie były czasami odkrywania pierwszych uniesień i upadków w życiu uczuciowym. Na dłuższą metę nie było to nic poważnego, ale tak – nie zaprzeczę istnieniu paru chłopców, z którymi się umówiłam raz czy dwa. No dobrze, może i trzy. Ale zadurzenie jak szybko przychodziło, tak równie szybko i odchodziło - już ledwo pamiętam, jak to wtedy było.
11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Nie wskażę palcem z imienia i nazwiska, ale generalnie można uznać, że tak. Zwłaszcza ci, którzy lubili pokazać nieczystokrwistym, „gdzie ich miejsce”. Halo, mamy XX wiek, czas wyjść z tej ciemnoty, to raz, a dwa – w ich żyłach płynie identycznie czerwona krew co w żyłach tych wszystkich bubków.
12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Jeden z nauczycieli obrony przed czarną magią. Niestety uczył nas tylko rok – ale zdecydowanie nie można powiedzieć, że jego lekcje były nudne i że ignorował, jeśli któryś uczeń miał problem z opanowaniem zaklęcia. Pamiętam, że z niecierpliwością czekałam na kolejne lekcje i z wielkim zawodem odkryłam, że nie będzie nauczał w kolejnych latach.
13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Cóż, niemyszkowanie po zamku było czymś wręcz niemożliwym – raz, że Brenna miała tendencje do zapuszczania się tam, gdzie nie powinna (nie oszukujmy się, ja też), dwa – zamczysko naprawdę zachwycało, i niejednokrotnie wręc kusiło, by zapuścić się w nieodwiedzane dotąd korytarze. Szczęściem, nos był pomocny w znalezieniu powrotnej drogi, niemniej zdezorientowanie i pytanie „gdzie właściwie jestem” nie było niczym niezwykłym.
14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Tak, zdarzyło się kilka razy złamać szkolny regulamin, głównie poprzez nocne wędrówki po szkole czy odwiedziny w Zakazanym Lesie. Tak, to było głupie. W każdym razie, nawet gdybym chciała, to nie mogłabym tego uniknąć, biorąc pod uwagę, że na te wędrówki wyciągała mnie głównie kuzynka. Nie sądzę jednak, żebym była bardziej problematyczna niż inni Gryfoni i... zazwyczaj nie dawałyśmy się złapać, więc sporo szlabanów nas ominęło. Aczkolwiek owszem, raz czy dwa musiałam szorować szkolne kociołki i zdarzyło się, ze Gryffindor stracił parę punktów.
15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
W zasadzie i owszem, przyłączyłam się do klubu pojedynkowego, w którym dość aktywnie się swego czasu udzielałam. Pozwalało to na wyćwiczenie refleksu (tak, zdecydowanie przydaje się to w dorosłym życiu, nawet jeśli fruwające zaklęcia często nie należały do tych, z którymi spotykam się w pracy) i dostosowywaniu zaklęć do zmieniającej się sytuacji. W życiu dorosłym odpuściłam już sobie dołączenie do Srebrnych Różdżek, niemniej nadal lubię stoczyć od czasu do czasu przyjacielskie pojedynki - głównie w ramach treningu.
16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Trudny wybór! Na pewno do ulubionych miejsc nie zalicza się łazienka Jęczącej Marty. Na pewno kuchnia – skrzat tam urzędujące były przemiłe i jak się ładnie uśmiechnęło: można było dostać parę smakołyków do rpzegryzienia nad książkami czy tak po prostu, w Pokoju Wspólnym, przed kominkiem. Błonia – możliwość klapnięcia sobie nad jeziorkiem, to było to, nie mówiąc już o całej tej przestrzeni. Lubiłam też bibliotekę – ten wszechobecny zapach wiekowych ksiąg...
17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Zdecydowanie Miodowe Królestwo i Pub pod trzema miotłami. Miło też wspominam herbaciarnię u pani Puddifoot – aczkolwiek tej nie odwiedzałam tak często, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Naprawdę!
18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Wybrać parę rzeczy spośród morza pyszności, jakimi raczyły nas skrzaty? Naprawdę? W zasadzie to niemożliwość – wszystko tam było przewspaniałe. Naprawdę. Nawet największy niejadek po przekroczeniu progu Hogwartu – tego jestem całkiem pewna – zajadał tak, że tylko mu się uszy trzęsły. Ale jak się zastanowić… do do czegokolwiek, co ma w sobie bekon miałam i mam nadal słabość, nie mówiąc już o wszelkiej maści słodkościach. Zwłaszcza cytrynowo-lawendowe ciasteczka.
19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Oczywiście że wracałam! Nie widzę najmniejszego powodu, dla którego chciałabym zostać w Hogwarcie podczas Yule - w końcu mam najcudowniejszą rodzinę pod słońcem i nasze święta zawsze, ale to zawsze są pełne magii (i nie mówię tu o tej rozsiewanej z pomocą różdżek) i radości. Zresztą, hej - też za wszystkimi jednak tęskniłam; listy to jednak nie to samo, co bezpośredni kontakt, którego bardzo mi brakowało, zwłaszcza na pierwszym roku.
20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Wyniosłam wiele dobrych wspomnień z Hogwartu, ale najlepsze... powiedziałabym, że to pierwszy dzień drugiego roku, a dokładnie chwila, w której Tiara oznajmiła przynależność Brenny do Gryffindoru. Niby wiedziałam, że żaden inny dom nie wchodzi w grę, niemniej pozostawała ta nuta niepewności. I do tej pory się uśmiecham, gdy sobie przypomnę, jak Brenn podbiegła do nas najpierw nas uściskać, a potem nakrzyczała, że nie zrobiliśmy dość miejsca dla niej i dla Jane... cóż, nie mogę powiedzieć, że nie miała racji!
21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Z perspektywy czasu, trudno jakieś wspomnienie uznać za najgorsze; to, co wtedy wyglądało na wielką tragedię, było tak naprawdę błahostką. I pewnie, niektórych rzeczy żal (jak chociażby mniej lub bardziej przypadkowego rozlania atramentu na mój szkicownik), to jednak istnieją ważniejsze sprawy. Chociaż... nadal żołądek mi się ściska, gdy sobie przypomnę, że właśnie wtedy Erika dotknęła klątwa likantropii.
22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Mogłabym, zapewne, pójść na skróty i ściągać na egzaminie. I liczyć się z tym, że zostanę przyłapana. Ale nie, wolałam jednak przysiąść do ksiąg i uczyć się tyle, ile trzeba, żeby zrozumieć - oraz zapamiętać - zagadnienia. Owszem, nie wszystko miało mi się przydać w dorosłym życiu (hm, taka rebelia goblinów - może mi się co najwyżej przewinie w jakiejś krzyżówce), co nie znaczyło, że miałam sobie odpuścić - o ile naginanie zasad jest potrzebne również w dorosłym życiu (czasami), to jednak oszustwo pozostawało oszustwem. Chcielibyście, żeby po ulicach chodził brygadzista, który nie ma pojęcia, jak chociażby rozbroić napastnika? Nie? Ja też nie. A ktoś takiego jednak przepuścił, bo niby miał dobre wyniki... Ciut inna sprawa miała się z zadaniami domowymi, ale to też nie tak, że przepisywałam każde słowo bez żadnej refleksji; wolałam raczej omówić temat z pozostałymi, wymienić się spostrzeżeniami i zbudować w ten sposób obraz, jak ugryźć problematyczny temat.
23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Z perspektywy czasu – był to okres niewinności. Nie musieliśmy się specjalnie przejmować tym, co na zewnątrz ani planować sobie posiłków na kolejny tydzień (i wydatków – czynsz sam się nie opłaci). Szczególne momenty…? Chyba rozpoczęcie roku, moment, kiedy Brenna również została Gryfonem i chwila, kiedy przyszło po raz ostatni przekroczyć bramy Hogwartu: świat dorosłości stawał wtedy otworem.
24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Tak i nie. Od zawsze wiązałam swoją przyszłość z Brygadą i nie wyobrażałam sobie, że zostanę kimś innym; to się akurat spełniło. Tuż po szkole dołączyłam do BUM, gdzie nadal pracuję. Czego sobie wtedy nie wyobrażałam? Że znów nadejdą czasy wojennej zawieruchy; poprzednia mnie ominęła, a teraz… Cóż.
25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Że coś się kończy - i jednocześnie coś zaczyna. Wchodziłam do Hogwartu jako dziecko, wychodziłam z niego jako dorosła - przynajmniej w świetle prawa. Bo czy faktycznie dorosła - to można dyskutować. W każdym razie, wiedziałam, że mam za sobą pewien etap w życiu i teraz droga, którą już dawno obrałam, stoi przede mną otworem. I że mój nos w końcu będzie mógł posłużyć ważniejszym sprawom niż szukanie pochowanych w różnych zakamarkach słodkości (może lepiej nie pytajcie) kub niuchaniem, czy przypadkiem nauczyciel zaraz nie wyłoni się zza zakrętu.
26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Bo ja wiem, czy takie dowcipne? Ale nauczyłam się, że największe chojraki są chojrakami, dopóki nie dostaną z pięści w nos. Wtedy bardzo szybko do nich dociera, że jednak nie są tacy twardzi, jak myślą.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
Tłumacz
These scars don’t lie,
I’m living in an empty time
Falling through space,
I’m living in an empty place.
Ubrany na czarno. Z bliznami na twarzy. Puste spojrzenie. 180cm.

Martin Crouch
#14
24.09.2023, 19:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.09.2023, 21:24 przez Morrigan.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?

Byłem ciekawy Hogwartu, ale wolałem zostać w domu. Nie chciałem spędzić całego roku w zamknięciu. Moment otrzymania listu był dość uroczysty. Jedenaste urodziny wśród czarodziejów brytyjskich są ważnym momentem, to wkroczenie w wiek, kiedy rozpoczyna się naukę magii. Sam również byłem tym aspektem podekscytowany. Zazdrościłem starszym ode mnie, że wiele rzeczy mogą zrobić bez ruszania się z miejsca. Chciałem się nauczyć tych kilku zaklęć ułatwiających życie i tyle. Wszelka dodatkowa wiedza nie wydawała mi się w żaden sposób potrzebna.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?

Mieszkając w Londynie, naturalnie pojechałem Hogwarts Expressem. Moja mama zaproponowała, że może mnie odprowadzić z ojcem do Hogsmeade, ale on stwierdził, że sobie poradzę w pociągu. Że moi bracia się mną zaopiekują. Usiadłem w przedziale z nimi i ich kolegami. Jack i Brian popisywali się niesamowicie przez pół drogi, a przez drugie pół kompletnie zapomnieli o moim istnieniu. Oglądałem wtedy widoki przez okno i jadłem jakieś przekąski zakupione wcześniej.
W kolejnych latach również siadałem z nimi w przedziale, dopóki nie skończyli szkoły. Wtedy wolałem zajmować miejsca w wagonach bez przedziałowych. Były zdecydowanie lepsze dla podróżujących samotnie i wciąż miałem dostęp do okna.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?

Hogwart zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Z jednej strony był to surowy, kamienny zamek, a z drugiej wszelkie ozdoby takie jak obrazy, dywany, czy świeczniki, sprawiały wrażenie przytulnego miejsca. Czułem się bardzo przytłoczony nie tylko budowlą, ale i ogromem uczniów. Na szczęście trafiłem do chyba najskopokjniejszego domu. Krukoni często zajęci byli czytaniem, nauką, bądź uprawianiem sztuki. Nawet nieudolne ćwiczenia na instrumentach były lepsze niż wrzaski Gryfonów lub Ślizgonów mijanych na korytarzach.
W pierwszy dzień nie miałem problemów z zaśnięciem. Byłem zmęczony ilością wrażeń. Wydaje mi się, że był to najlepszy dzień w szkole.

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?

Ravenclaw jest dla osób, które są refleksyjne, które stawiają na rozwój umysłowy przez naukę i sztukę. Które dostrzegają więcej, niż inni. Posiadają głębszą wrażliwość na piękno. Przydział do tego domu nie był zaskoczeniem. Przewidywaliśmy to. Moja obojętność skreślała mnie z listy potencjalnych Ślizgonów, Gryfonów i nawet Puchonów. Nie jestem i nie byłem ambitny, odważny, czy pracowity. Zapatrzony gdzieś na inną warstwę świata, której inni nie spostrzegali. Niektórym nawet przydział do Ravenclaw wydał się przesadą. Ale nie dostrzegali tego.
Nie odczuwam dumy, ani przywiązania do swojego szkolnego domu. Wtedy ani teraz. Traktowałem to jako podział wynikający z jakiegoś planu organizacyjnego. Zapewne matka przechowuje gdzieś moją szkolną szatę z herbem Ravenclaw. Dla mnie to zbyteczne.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?

Matka chciała podarować mi sowę, ale stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby. Mogłem korzystać z ptaka braci. Niestety zostałem zmuszony do przyjęcia prezentu po ich opuszczeniu szkoły. Przecież dziecko Crouchów nie będzie korzystać z publicznych sów.
Nie chciałem zwierzęcia, bo to oznaczało obowiązki. A tych unikałem. Listów i tak nie pisałem. Otrzymywałem jeden list tygodniowo od matki. Odpisywałem na co trzeci. Nie tyle z braku chęci, co monotonność mojego życia bolała mnie wystarczająco każdego dnia. Nie chciałem spisywać tego na kartkę papieru i częstować tym matkę. To było tak nudne.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?

Keith, Garren i Jared. Moi rówieśnicy. Z początku starali się ze mną zakolegować. W końcu im przeszło. Zostawiali mnie w spokoju. Ale byli życzliwi. Zawsze oferowali dzielenie się słodyczami, czy owocami, ale zawsze odmawiałem. Czasem zostawiałem im cukierki otrzymane od ciotek, których nie lubiłem. Trafiłem na dobrych współlokatorów. Niektóre dzieci uważały moje zachowanie za przejaw snobstwa. Obrażały mnie lub ostentacyjnie unikały. Nie winiłem ich za to.
Nasz pokój dzielił się na dwie strefy. Moja pozbawiona była elementów osobistych, niemal zupełnie jak Keitha. Przewijały się tam tylko książki, często na podłodze. Z jakiegoś powodu nie mieliśmy ani jednego regału w sypialniach. Część Garrena i Jareda była zawsze zagracona. Nie utrzymywali porządku, ale dopóki łóżko moje i Keitha było wolne od ich rzeczy, żaden z nas nie oponował.


7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?

Na początku najbardziej lubiłem Zaklęcia i Uroki. To po to pojawiłem się w szkole. Chciałem nauczyć się przydatnych rzeczy. Później zacząłem interesować się niektórymi tematami na Historii Magii. Na Starożytne Runy zapisałem się wiedząc, jak mało popularny jest ten przedmiot. To był też mój wstęp do nauki języków. Zafascynowało mnie, jak bardzo w zasięgu ręki jest możliwość zrozumienia tekstów, które z początku są kompletnie niezrozumiałe.
Nie lubiłem zajęć praktycznych, szczególnie tych, na których nauczyciel faktycznie zwracał uwagę na nasze poczynania. Nie chciało mi się nic robić. Zajęcia teoretyczne nie wymagały żadnej uwagi, o ile oczywiście nauczyciel nie wypytywał na wyrywki.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?

Nie interesował mnie Quidditch. Czasem przychodziłem na przypadkowe mecze, żeby w jakiś sposób urozmaicić sobie dzień. Ale sam sport przerażał mnie. Z początku wydawało się to fascynujące, ale szybko dostrzegłem potencjalne niebezpieczeństwa. Nawet wszelkie zabezpieczenia zorganizowane przez nauczycieli nie usypiały mojej czujności. Każdy mecz stresował mnie. Każde drgnięcie zawodnika na miotle było dla mnie zbyt przerażające.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?

Jak już wspomniałem, nie miałem przyjaciół. Nie miałem nawet kolegów. Gdybym chciał, zapewne miałbym z kim spędzać czas wolny. Ale nie chciałem.
Najbliższymi mi dzieciakami byli współlokatorzy. Ale żadnego z nas nie łączyła bliska przyjaźń. Byliśmy bardziej jak rodzeństwo, koegzystujące pod tym samym dachem, ale prowadzących inne życie. Chłopacy rozmawiali ze sobą głównie wieczorami, gdy już szykowaliśmy się do snu. Podejrzewam, że wciąż utrzymują ze sobą kontakt. Otrzymałem od każdego z nich kilka listów po szkole, ale nie odpisałem na żaden.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?

Było kilka osób, które wzbudziły we mnie mniejszą lub większą fascynację. Z perspektywy czasu ciężko mi powiedzieć, ile w tym było klasycznego zauroczenia, a ile zachwytu ich wyglądem, czy sposobem bycia. Nie miałem też swojego "typu". Potrafiła mi się spodobać dziewczyna z klasycznym typem urody, a także taka, którą społeczeństwo określiłoby "nieurodziwą", ale ja dostrzegałem niezwykłość jej rysów twarzy. Czasem był to sposób, w jaki ktoś mrugał. Pamiętam dziewczyną, której mrugnięcia były dłuższe od innych ludzi. Zupełnie, jakby kontrolowała to i starała się nadać sobie tą wyjątkową cechę. Ale nie brzmi to zbyt realnie.
Obserwowałem też kilku chłopaków. Z różnych domów, z różnych grup społecznych. Obserwowałem ich, zastanawiałem się, jakby to było być nimi. Kapitanem drużyny o sportowej budowie ciała. Niskim chłopcem z ciężkim, Szkockim akcentem, którego zawsze uwielbiałem słuchać. Rudego chłopaka z oczami w kolorze młodych liści.

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?

Moim wrogiem była instytucja szkoły. Byłem przykuty do jednego miejsca. Ograniczony do czytania zaprezentowanych mi książek. Dopiero możliwość wyjścia do księgarni w Hogsmeade dała mi trochę ulgi.
Niektórzy uczniowie chcieli mi dokuczać w związku z moją izolacją od grupy. Szybko im się to znudziło, gdyż reagowałem zupełną obojętnością. Przewidywałem, że będę w szkole nękany. Nie było to dla mnie przykre w żadnym stopniu. Brian przyzwyczaił mnie do tego.
Nie skarżyłem się dorosłym. Lepiej, żeby nękano mnie, niż kogoś, kto się tym przejmie.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?

Nie miałem konkretnego ulubionego nauczyciela. Lubiłem kilku tych, którzy faktycznie wkładali jakiś wysiłek w nauczanie, ale robili to poprzez pasję, a nie wymyślanie konkretnych schematów lekcji. Gdy widziałem, że osoba opowiada mi o czymś, czym faktycznie się interesuje, byłem w stanie tego słuchać. Rzeczywiste zainteresowanie szerzyło się dalej. Jego brak kompletnie zniechęcał. Skoro nauczyciela nudzi jego własny przedmiot, dlaczego my mamy się przejmować wykładaną wiedzą? Może jednak nie jest to tak istotne, jak ktoś sobie wymyślił?

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?

Kilka razy zgubiłem się w zamku. Chociaż rezydencja rodziny Sue jest duża, jej budowa jest prosta. Hogwart jest bardzo skomplikowany i chyba nigdy nie widziałem planu całego zamku. Zgubienie się w nim jest straszne, szczególnie w lochach, gdzie nie ma okien i naturalnego światła. Wzbudza to klaustrofobiczne odczucia. To był główny powód do przerwania nauki eliksirów. Kolejnym było oczywiście brak chęci do wplątywania się w zajęcia przepełnione praktyką.
O legendach związanych z zamkiem czytałem wiele. Sam nie próbowałem ich zweryfikować. Czasem lepiej, gdy coś zostaje niewyjaśnione.


14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?

Często nie odrabiałem zadań domowych. Raz odmówiłem wzięcia udziału w zajęciach praktycznych na OPCM. Nie chciałem przed całą klasą walczyć z boginem. To było przerażające, ale też pierwszy raz odczułem coś w rodzaju upokorzenia.
Otrzymałem kilka razy szlaban za próbę włamania się do działu ksiąg zakazanych. Nie mogłem liczyć na przepustkę z powodu bycia słabym uczniem, więc tylko nielegalne działania mogły umożliwić mi zerknięcie, co szkoła zdecydowała się ukryć przed wzrokiem przeciętnego ucznia.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?

Nie interesowały mnie zajęcia pozalekcyjne. Nawet nie spróbowałem w nich uczestniczyć, ale odbierałem je jako kolejne ograniczenia, nadprogramowe lekcje. Nie wiązałem ich z możliwością rozwijania zdolności. Być może zapisałbym się na jakieś zajęcia związane ze sztuką, gdybym się cofnął w czasie. Ale za młodu byłem zbyt uparty. Wszystko związane ze szkołą traktowałem jak zło.

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?

Lubiłem pokój wspólny. Tam mogłem składować książki lub znajdować książki przyniesione przez innych uczniów. Czasem odkrywałem naprawdę interesujące lektury. W pokoju stały też bardzo wygodne fotele. To tam używałem książek jako podnóżki. Wydaje mi się, że to była moja cecha rozpoznawcza. Jeśli ktokolwiek z innych Krukonów mnie kojarzył, to właśnie z tego.
Nie lubiłem biblioteki. Była zbyt szkolna.
Czasem udawałem się na błonia. Spacerowałem wokół zamku. Zastanawiałem się, co kryje głębia jeziora i Zakazany Las. Zastanawiałem się, czy to tylko mity i legendy. Przecież nie trzymaliby niebezpiecznych stworzeń tuż obok szkoły. Być może komuś szkoda było wydać pieniędzy na ogrodzenie. Może to dodawało Hogwartowi kolejną otoczkę fantazji i pobudzało wyobraźnię uczniów.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?

Moim ulubionym miejscem była księgarnia. Mało kto tam chodził, a tym bardziej zanurzał się w działy z poezją i filozofią. Czasem w centrum stał też stragan z antykwariatem. Mogłem znaleźć tam znane mi pozycje w oryginalnym przekładzie.
Od czasu do czasu odwiedzałem też Miodowe Królestwo, ale nie zdarzało się to często. Moje ciotki zbyt często wysyłały mi paczki ze słodyczami. Chciały mnie utuczyć, ale z moim tempem konsumowania.

18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?

Lubiłem kaczkę w borówkach. Nie lubiłem pieczonych ziemniaków.
Siadałem przy swoim stole. Czasem wychodziłem z talerzem. Zależy od tego, czy mi się chciało. Czasem w ogóle nie wychodziłem, to był moment na łakocie od ciotek. A czasem po prostu nie jadłem nic, bo nie czułem się głodny. Czasem byłem głodny, ale nie chciało mi się schodzić na dół. Moja obecność na posiłku głównie zależała od tego, gdzie miałem zajęcia przed czy po nim.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?

Nie mogłem zostać w Hogwarcie. Raz nawet sprobowałem, ale nauczyciele znaleźli mnie i zmusili do wejścia do pociągu. Być może, gdyby moja matka nie była sędziną Wizengamotu, prześlizgnąłbym się niezauważony. Ale ona dobrze wiedziała, że spróbuję nie wrócić i uprzedziła szkołę.
Oczywiście chciałem spotkać ją, ojca i moje siostry. Ale niestety święta oznaczały też spotkanie reszty rodziny, czego nie cierpię do dzisiaj. Poza tym pobyt we własnym pokoju wydawał mi się dziwny po tych wszystkich tygodniach w Hogwarcie. Nawet nie zdążyłem się przyzwyczaić, gdy znów wracałem do szkoły.

20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Dni, które utkwiły mi w pamięci, były chyba jedynymi różniącymi się od reszty.
Poza pierwszym dniem, zdecydowanie podobał mi się moment odwołania zajęć z Eliksirów na trzecim roku. Miałem je tuż po Historii Magii, czyli swojej ulubionej lekcji. Zakończenie jej wiązało się z zejściem do paskudnych lochów, gdzie odbywały się Eliksiry. Nic przyjemnego. Dlatego bardzo ucieszyło mnie ich odwołanie już przy śniadaniu. Po Historii Magii mogłem więc udać się na lunch, a potem zaszyć w pokoju wspólnym, który był wtedy niemal zupełnie pusty.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Przerwa wakacyjna. Moi bracia byli już dorośli i mogli używać magii poza Hogwartem. Byliśmy wtedy w domu w Stanach. Siedziałem w salonie po zachodniej części budynku. Siedziałem wciśnięty w fotel, z nogami na podłokietniku. Czytałem Heraklita. O koncepcji zmiany. Ta panta rhei. Wszystko płynie. I wtedy Brian pojawił się przede mną. Spojrzałem na niego znad książki. Szczerzył się, jak zawsze, gdy chciał wykręcić mi jakiś żart. Czekałem na jakieś fajerwerki z różdżki. Być może chciał mi wyrwać książkę z rąk. Albo ją zalać wodą. Zamknąłem ją na wszelki wypadek. A wtedy padło nieznane mi słowo.
Serpensortia.
Z różdżki wystrzeliło coś, czego w pierwszej chwili nie rozpoznałem. Ale mój umysł był genetycznie wyczulony na ten kształt. Ogarnął mnie strach tak wielki, jak nigdy. Żołądek ścisnął się, serce uderzyło szybciej i przez całe ciało przeleciała fala wibracji.
Krzyknąłem, gdy wąż znalazł się między mną, a książką. Przez zbyt wygodny sposób siedzenia nie mogłem od razu znaleźć się w pozycji stojącej. Chciałem zsunąć węża z siebie. Był chłodny i nieuchwytny. Zajęło mi chwilę, by uciec z pokoju.
Brian został srogo ukarany przez matkę, a we mnie pierwszy raz zrodziła się trauma. Od tego momentu zaczałem być bardziej strachliwy.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?

Podchodziłem uczciwie, gdy sądziłem, że uda mi się zaliczyć. Jeśli miałem ku temu wątpliwości, przygotowywałem ściągi. Nie chciałem sprawiać matce kłopotów niezaliczaniem roku. Oszukiwanie też nie jest najlepszym rozwiązaniem. Po tym, jak dwa razy zostałem ukarany, postanowiłem bardziej się przyłożyć. Żeby chociaż dobić do minimum. Żeby nie musieli wzywać matki.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?

Czasem wydaje mi się, że gdybym otrzymywał naukę w domu, w pewnym momencie zapragnąłbym podróżować. Może nie tak chaotycznie jak Jack, ale od zawsze rozumiałem jego chęć do wyrwania się z ograniczeń nakładanych przez społeczeństwo. Ale siedzenie w Hogwarcie uczyniło moje nogi ciężkimi, a umysł przestał trawić rozrywki inne niż pochłanianie kolejnych książek.
Czas w Hogwarcie to z jednej strony okres stagnacji, z drugiej czas, gdy ukształtował się mój światopogląd, a przede wszystkim — bierny styl życia. Miałem tak mało wpływu na to, co robię. Zacząłem wierzyć, że po szkole będzie tak samo.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?

Przed Hogwartem chciałem się nauczyć czarować. Umieć w łatwy sposób wykonywać różne codzienne czynności. Przyzywać do siebie obiekty, ochładzać w gorący dzień, oświetlać pokój nocą. Nie pamiętam, w jakim zawodzie siebie wtedy widziałem. Ale i nikt nigdy o to nie pytał, więc może nawet o tym nie myślałem.
W Hogwarcie nie miałem żadnych marzeń. Chciałem wrócić do domu. Tylko tyle. Hogwart wzbudził we mnie obawy. Że po egzaminach, tak jak wiele innych uczniów będę wepchnięty do pracy gdzieś w Ministerstwie, Mungu lub innym z zawodów. Nie potrafiłem wyobrazić siebie prowadzącego tak stereotypowego życia. Nie miałem wiele wymagań ze strony rodziny. Byłem w uprzywilejowanej sytuacji, w której nawet nie potrzebowałem dochodowego zajęcia. Każdy by marzył, by być na moim miejscu. Tylko, że ja nie miałem żadnych marzeń.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?

Cieszyłem się, że w końcu opuszczam to więzienie. Z drugiej strony, napawały mnie obawą kolejne etapy mojego życia. Nie czułem, że mam nad tym kontrolę. Zastanawiałem się, co przygotuje mi matka lub reszta rodziny. Czy popchną mnie do pracy w Ministerstwie? A może załatwią inną ciepłą posadką, którą wypełnie puste godziny mojego życia?
Gdy teraz o tym myślę, współczuję młodszemu mnie. Tego poczucia uwięzienia. Bezsilności. Poczucia braku sprawczości. Jak niesamowitym jest, że to właśnie śmierć brata mnie wyzwoliła.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?

Zgodnie z przewidywaniami — Zaklęcia i Uroki. W życiu codziennym używam jedynie wiedzy tam zdobytej. Nie potrafiłbym odmówić zasług Starożytnym Runom, które zaszczepiły we mnie pasję do języków. Obecnie jednak nie pamiętam już wszystkich znaków, gdyż teksty w nich zapisane nie wpadają w tematykę moich zainteresowań.
Gdybym miał szansę odbycia jakiegoś kursu ponownie, zdecydowanie byłoby to OPCM. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak niebezpieczny może być świat. Żałuję, że bardziej nie przykładałem się do nauki z tego przedmiotu.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
Gentleman
✦Oh, these violent delights...✦
Kayden jest wysoki i szczupły, z lekkim zarysem mięśni i wyraźną linią szczęki. Czarne jak noc włosy ma rozwichrzone przez wiatr, zadziornie opadające na czoło. Oczy barwy gwiazd, srebrne i przenikliwe. Cera blada, niesamowicie ciężko ją opalić. Ubiera się elegancko, zwykle w biel i czerń, czasem kroplę czerwieni. W chłodne dni na barki narzuca czarny płaszcz. Woń cynamonu i wiśni jest zawsze obecna, dryfując wokół niego w zmysłowym tańcu.

Kayden Delacour
#15
28.09.2023, 00:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.09.2023, 21:24 przez Morrigan.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?

Byłem zły, bo jako dzieciak bardzo pragnąłem uczęszczać do Ilvermorny, tak jak mój wuj, co kategorycznie zostało mi wybite z głowy przez resztę rodziny. Dopiero później pragnienie należenia do domu Gromoptaka zostało wypartę przez inne, skrzydlate stworzenie. Pragnienie przygód zamieniłem na żądzę wiedzy i ciekawość. Nieco bardziej przyziemne. Chciałem jednak pozostać przy odkrywaniu, a Hogwart miał w sobie wiele tajemnic, którymi mogłem nakarmić swoją ciekawość.



2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?

Cóż to by była za podróż do magicznej szkoły, jeśli nie podróżowałeś tym słynnym pociągiem? Zawsze lubiłem te przedziały, pełne uczniów i chaos, jaki tam panował. I to uczucie, że powracałeś do wielkiego zamku na kolejny rok nauki, czarów i kłopotów. Zajmowałem akurat ten przedział, który nie był przepełniony i zwykle siadałem w nim ze swoim krukońskim przyjacielem.



3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?

Historia zaklęta w murach, ruchome obrazy, psotne schody, ciepły blask płomieni i wzbierająca w sercu ekscytacja. Pamiętam to, jakby to było wczoraj. Wspomnienie tak wyraźne, jak sen po przebudzeniu, choć nie znika i trwa nadal, jak piętno na duszy. Nie zamieniłbym tego wspomnienia na żadne inne.



4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?

To było oczywiste, że na samym szczycie prężyła się ambicja, walcząc zaciekle z głodem wiedzy. Wybór nie był prosty, albo dom węża, albo kruka. Ostatecznie rozsądek i nauka wygrały, choć matka powtarzała mi, że to kreatywność zwyciężyła. Ni mniej jednak wcale nie ubolewałem nad wyborem Tiary, a nawet i Slytherin nie byłby taki zły. Ravenclaw jednak pozwolił mi poznać smak rywalizacji, co skutecznie napędzało ambicję i gorliwość.



5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?

Tak, moją sowę, puszczyka zwyczajnego o imieniu Ciel. Wyjątkowo łagodny, jak na puszczyka, ale nie lubił przebywać w sowiarni, często przylatując do mojego dormitorium. Jak większość sów tego gatunku, woli samotność i nocny tryb życia.



6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?

Z przyjacielem, Isaacem. Nie przywiązywałem zbytniej wagi do wyglądu pokoju i jedyną dekoracją na moim stoliku nocnym były stosy książek, często walające się też po podłodze. Większość swojego wolnego czasu spędzałem przed kominkiem w pokoju wspólnym i to tam najbardziej lubiłem wracać.



7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?

Historia Magii i Starożytne Runy były moimi ulubionymi przedmiotami i uczyłem się ich z niesamowitym zapałem. Najmniej lubianym przedmiotem była nauka latania z której dość szybko się wypisałem, oraz Zielarstwo. Nie przepadałem za roślinami, które próbują cię zagryźć, popażyć, udusić czy zabić krzykiem. Nie, dziękuję.



8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?

Nie lubiłem Quidditcha i nie chodziłem na mecze. To był idealny czas na to, by wymknąć się na puste korytarze szkoły i zwiedzić to, co nie zbadane. Co prawda kuzyn próbował mnie do tego sportu przekonać, ale nic z tego nie wyszło. Wybacz, Philip.



9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?

Moje młodzieńcze lata spędziłem albo na nauce, albo na podrywaniu koleżanek z klasy. Nie miałem potrzeby zawierać przyjaźni, które przetrwałyby na stare lata. Jedynie Isaac został do końca, a teraz pracuje ze mną w firmie archeologicznej mojego dziadka.



10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?

Oh, i to wiele razy. Chociaż zauroczenie nie jest tutaj adekwatnym słowem, bardziej fascynacja. Nie pozwalałem bowiem, by jakiekolwiek zainteresowanie przyćmiło zdrowy rozsądek. A może po prostu żadna wybranka nie potrafiła mi zawrócić w głowie na dłużej.



11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?

Nie byłem osobą zawistną. Wolałem od razu rozwiązać problem w ten czy inny sposób i zwykle dążyłem do porozumienia. Jeśli ktoś miał ze mną na pieńku to nic mi o tym nie wiadomo. Starałem się jednak zachować neutralne relacje z innymi uczniami i nie chciałem zrażać do siebie ludzi.



12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?

Profesor McGongall. Podziwiałem jej twardy charakter i bystrość umysłu. Wiedziała, kiedy być surowa, a kiedy łagodna. Kobieta godna miana nauczycielki, zawsze słuchałem tego, co ma do przekazania na swoich lekcjach i chociaż transmutacja nie była moim ulubionym przedmiotem, starałem się wypaść na niej jak najlepiej.



13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?

Oh, tak... Uwielbiałem się tam gubić. Wędrowałem po korytarzach z nadzieją, że odkryję jakąś nową tajemnicę, lub po prostu po to, by pooglądać ruchome obrazy i porozmawiać z przedstawionymi na nich postaciami. Przez to odkryłem gdzie jest kuchnia, a gdzie tajemne przejście, prowadzące do Hogsmeade.



14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?

I to nie raz. Głównie za nocne eskapady, ale też raz czy dwa za to, że włamałem się do działu ksiąg zakazanych w bibliotece. No i oczywiście Zakazany Las... Ah, no i przez czarowanie na korytarzach szkolnych. Ogólnie dom stracił przeze mnie kilkadziesiąt punktów, a ja sam zarobiłem parę szlabanów.



15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?

Zainteresowałem się Klubem Pojedynków, głównie z uwagi na to, że namówił mnie mój przyjaciel, ale wytrzymałem tam tylko czwarty rok. Później już nie miałem ani chęci ani czasu. Znalazłem go jednak na Klub Ślimaka, z uwagi na sławnych rodziców miałem tam zagrzane miejsce, a poznawanie sławnych ludzi, których przedstawiał nam Slughorn, było moim ulubionym elementem tych małych przyjęć.



16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?

Uwielbiałem spędzać czas w bibliotece przy kominku, wieczory przesiadywałem w pokoju wspólnym, a czasem wkradałem się do łazienki prefektów. Wielka Sala była moim ulubionym miejscem, gdy zdobiły ją dynie i jesienne barwy liści lub podczas świąt, kiedy zapach świerku i jodeł mieszał się z wonią pierników.



17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?

Miodowe Królestwo, pełne słodyczy i zapachów, oraz Sklep Muzyczny Dominica Maestro. Kochałem dobiegający stamtąd dźwięk strun i iskrzącymi się oczami podziwiałem wystawione tam instrumenty.



18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?

Nie byłem wybredny co do jedzenia, choć najsmaczniejsze były potrawy serwowane podczas wszelakich świąt. Szczególnie uwielbiałem desery. Posiłki jadłem przy stole z innymi uczniami, wtedy najszybciej można było wyłapać jakieś plotki.



19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?

Zwykle zostawałem w Hogwarcie, jedynie na trzecim roku wróciłem do domu, żeby spędzić święta z rodziną. Wolałem jednak spędzać ten czas na terenach szkoły. Miałem wtedy święty spokój od ciotek, wujków i innych ludzi których imion nie pamiętałem.



20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Nie mam jednego, które szczególnie wyróżniałoby się na tle innych. Lubiłem nocne wędrowanie po szkole, szczególnie na ostatnich dwóch latach nauki, kiedy towarzyszyły mi piękne koleżanki z innych klas. Najmilej wspominam też jesienne wieczory i zimowe wycieczki do Hogsmeade.



21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Pierwszy raz wlazłem na trybuny na boisku do Quidditcha. Pierwszy i ostatni raz, już więcej nie dałem się tam zaciągnąć i prędzej bym zjadł smocze jajo, niż znów spojrzał na boisko z góry. Nienawidziłem też, jak schody płatały figle i rwały gdzieś w górę, byle jak najwyżej. Za co??!



22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?

W czasach szkolnych głównie skupiałem się na nauce i egzaminy zdałem uczciwie, bez większego stresu. Nigdy jakoś nie przejmowałem się tym, jakie będę miał oceny. Uczyłem się, bo lubiłem to robić, a byłem wystarczająco pewny siebie, żeby nie dygotać przed wkroczeniem do sali.



23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?

Hogwart to zbiorowisko sentymentów. Przeżyłem tam wiele dobrych chwil, ale też wiele takich, które zmusiły do autorefleksji. Nie potrafię spojrzeć na jakiś pociąg i nie pomyśleć o tej szkole, tak samo jak i specyficzne barwy przypominają mi o hogwarckich domach. Ni mniej jednak nie chciałbym wrócić do tamtych czasów. Nie jestem zadowolony z tego, jaki wtedy byłem i co straciłem, będąc młodym sobą.



24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?

Marzyłem o tym, by sprostać oczekiwaniom rodziny. Jednocześnie chciałem zagłębiać historię czarodziei, co pchnęło mnie na ścieżkę archeologii. Choć z początku, przez pierwsze dwa lata szkoły, w głębi duszy chciałem oddać się głównie muzyce. Później jednak zanurkowałem w starożytne runy, potem w historię magii i relikty dawnych czasów, więc pierwotne marzenie zostało wymazane na poczet czegoś ciekawszego.



25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?

O tym, że zaczynam nowy rozdział w życiu i o tym, że wcale nie byłem na to gotowy. Żałowałem tego, że nie spędzałem więcej czasu na rozmowie, na poznawaniu ludzi i balowaniu. Może właśnie dlatego później próbowałem to jakoś nadrobić.



26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?

Lekcja od Brenny - najlepszy prezent dla kobiety to warzywny bukiet.



adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.


[Obrazek: qEyGuHF.gif]

✧ The bear loved the deer, it was obvious.
It ripped the deer's throat out, and then licked the dying deer
with the most passionate affection ✧
Poparzona
Nie prowadzę kursów wypowiadania mojego nazwiska.
Na pierwszy rzut oka — blizny po oparzeniach na twarzy. Na drugi — potężna niezręczność. Dopiero później możesz podziwiać nietypowy styl ubierania inspirowany mugolskim schyłkiem lat 60. 173cm || chuda, trochę mięśni || jasny blond || piwne

Ula Brzęczyszczykiewicz
#16
28.09.2023, 12:05  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.09.2023, 21:25 przez Morrigan.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu informacji, że zostałeś zapisany do Instytutu Magii Durmstrang? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania, a może w ogóle byłeś przeciwko decyzji swoich rodziców?

Miałam mieszane uczucia. Z jednej strony ekscytacja. Nowa szkoła, nowe miejsce, nowi ludzie. No i przede wszystkim — w końcu nauczę się czarować! Ale ciężko było mi myśleć o opuszczeniu mojego dotychczasowego życia. Znanej mi szkoły, rodziców, zwierząt. Przecież Durmstrang jest tak daleko i będę musiała tam być codziennie! W dodatku bardzo bałam się, że nie poradzę sobie w szwedzkojęzycznym środowisku. Potrafiłam mówić po Szwedzku, szkoła była przygotowana na przyjęcie uczniów z różnych krajów, ale wciąż mnie to bardzo stresowało. Czasami żałowałam, że rodzice nie zapisali mnie do Hogwartu. Wybór Durmstrangu był oczywisty. Rodzina taty i wszyscy ze wsi się tam uczyli.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Daleko miałeś do szkoły ze swojego rodzinnego domu?

Wraz z wieloma innymi uczniami zamieszkiwałam internat. Nie byłam jedyną polką i na szczęście przydzielono mnie do pokoju z Marcysią z Warszawy. Dzieliłyśmy pokój z dwoma litwinkami i estonką. Dziewczęta były przemiłe, ale jak zwykle ciężko było mi się z nimi bliżej zaprzyjaźnić.
Do internatu docierałam w następujący sposób: najpierw mama zabierała mnie świstoklikiem do południowej Szwecji, gdzie mieszkali jej znajomi, a następnie pan Johanes Bofa zabierał mnie i jego syna, Jacoba, magicznymi saniami prosto do internatu. To był trzygodzinny lot.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Durmstrangu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?

Pierwsze wrażenie było piorunujące. Durmstrang był prawdziwym zamkiem! Trochę brzydkim, ale potężnym. Niestety daleko mu do bajek o księżniczkach. Pasował bardziej do historiach o wikingach. Tego się trzeba było spodziewać. Bardzo surowe wnętrza. Czułam się bardziej jak w koszarach, niż w szkole. Ale o wojskowym klimacie byłam uprzedzona, więc to mnie aż tak bardzo nie zaskoczyło.
Mój pierwszy dzień był smutny. Rozpaczliwie wychwytywałam wśród wszystkich szeptów pierwszaków znajomego języka. Czasami zdawało mi się, że coś złapałam, ale to tylko czeski albo inny słowiański. Dopiero po odczytaniu listy uczniów, wszyscy mogli się zgrupować względem pochodzenia. Odetchnęłam ulgą. Na moim roku była jedna polka. I zapewne w szkole było więcej starszych. Na ostatnim roku na pewno był Piotrek z mojej wsi. Więc aż tak się nie bałam, ale jednak.

4. A jak twój szwedzki? Mogłeś na kogoś liczyć? Ktoś pomógł ci się go nauczyć, czy może zostałeś postawiony przed faktem dokonanym, w stylu - "musisz się go nauczyć, bo od września idziesz do szkoły"?

W mojej wiejskiej szkółce dzieci czarodziejskie od pierwszej klasy uczestniczą w lekcjach szwedzkiego. Miałam więc cztery lata na dobre opanowanie języka. Często też ćwiczyłam rozmowy z tatą. To oczywiste, że sama nauka w szkole nie jest wystarczająca. Bardzo ważna była praktyka. Tak jak z babcią rozmawiałam po angielsku, tak z tatą po szwedzku. Ale mimo tego wciąż się bałam starcia z rzeczywistością. Doświadczałam tego podczas każdej wizyty w Anglii. Nawet jeśli z babcią porozumiewałam się bezproblemowo, tak z innymi ludźmi miałam problemy. Mówili szybko i czasem nie potrafiłam zrozumieć ich akcentu. Dlatego bałam się, że w Durmstrangu sobie nie poradzę, albo w najlepszym przypadku będę bardzo opóźniona.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Durmstrangu jakieś zwierzątko?

Bardzo chciałam! Ale niestety Durmstrang, a bardziej internat, ma bardzo restrykcyjne zasady. Co w pełni rozumiem. Wiele moich zwierząt to zwierzęta gospodarskie i bardzo problematycznym byłoby przyjechać tam z krową. Ale konia, bądź innego wierzchowca, można było mieć. Dozwolone były też psy, szczury, no i oczywiście ptaki pocztowe. Miałam taką uroczą sówkę. Była dość mała, ale bardzo wytrzymała. Bez problemu przekazywała korespondencję między Szwecją a Polską. Niestety odeszła kilka lat po moim zakończeniu szkoły. Miała na imię Misia. To nie tak, że byłam mało kreatywna, ale ona naprawdę przypominała pluszowego misia. Miała takie jakby uszka, a jej piórka były w ciepłym, brązowym kolorze. Lubiła, gdy głaskałam ją po główce. Niestety najczęściej wolała przebywać sama, więc nie była moim towarzyszem w niedoli.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?

Jako dziewczęta, starałyśmy się ozdobić nasz pokój jak najlepiej się dało. Chciałyśmy stworzyć w tym chłodnym miejscu przyjemną komnatkę. Niestety musiałyśmy chować część rzeczy na kontrole czystości, bo wiele dekoracji było niedozwolonych. Ale z pomocą magii wiele było możliwe!
Moją ulubioną dekoracją były wełniane koce, którymi przykrywałyśmy łóżka. Zrobiłyśmy je same, co było jedną z nielicznych aktywności, jakie podjęłyśmy wszystkie razem jako jeden pokój.
Lubiłam przebywać w tym miejscu. To było najmilsze miejsce w okolicy.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Durmstrangu, a na jakie nie lubiłeś chodzić?

Bardzo lubiłam uczyć się nowych zaklęć, szczególnie, jeśli było bardzo przydatne, albo po prostu ciekawe i ładne. Lubiłam też zielarstwo i byłam z niego dobra, jak przystało na dziewczynę ze wsi. Zajęcia sportowe były o wiele cięższe niż w mojej poprzedniej szkole, ale to dobrze. Dzięki temu nabrałam jeszcze lepszej kondycji i potem w wakacje byłam w idealnej formie na wykopki. Lubiłam eliksiry, chociaż nie zawsze mi wychodziły i nie rozumiałam dlaczego. Ale było to bardzo przyjemne, prawie jak gotowanie.
Uczęszczałam na zajęcia z pojedynkowania się. Czasem je lubiłam, czasem nienawidziłam. Zależało to od tego, jaki miałam aktualnie nastrój i jak poszło mi na poprzednich zajęciach.
Nie lubiłam historii magii. Czasem było na niej coś ciekawego, ale czasem zagłębialiśmy się w jakieś nudne szczegóły. Bardzo brakowało mi przedmiotów artystycznych. Żadnego śpiewania, żadnego rysowania... nawet kasztanów nie było w okolicy. Dlatego uczniowie sami organizowali sobie różne ciekawe zajęcia.

8. Jak twoje nastawienie do czarnej magii? Podobało ci się, że mogłeś zgłębiać tę wiedzę, czy może wręcz przeciwnie? Dostąpiłeś zaszczytu udziału w faktycznych zajęciach, gdzie obcowałeś z tą sztuką?

Absolutnie nie chciałam mieć nic wspólnego z czarną magią, tak jak reszta mojej rodziny. Musiałam oczywiście przesiedzieć swoje na zajęciach teoretycznych. To akurat nie było aż tak źle. Dobrze jest wiedzieć o takich rzeczach. Ale na zajęcia praktycznie nie chciałam zapisać się ani ja, ani żadna inna z moich współlokatorek. Miałyśmy takie samo podejście do tej dziedziny — dobrze wiedzieć, ale nigdy używać.

9. W jaki sposób podchodziłeś do zasad panujących w szkole? Buntowałeś się, nie godząc się na surowe warunki? A może posłusznie wykonywałeś wszystkie rozkazy i polecenia, będąc zdyscyplinowanym?

Mój bunt wyrażam w sztuce i byciu sobą, nawet kosztem braku bliskich koleżanek. Nauczono mnie szacunku do starszych, szczególnie tych, którzy za mnie odpowiadają, i od których zależy moja przyszłość. Byłam posłuszna nauczycielom. Czasem nie chciało mi się czegoś robić i nie robiłam tego... o ile mogłoby to przejść niepostrzeżenie. Zdecydowanie nie było mi po drodze z otwieraniem konfliktów z nauczycielami. Bałam się kar zbyt bardzo. Narzekałam bardzo rodzicom i babci w listach i oni rozumieli mnie, ale też pisali, żebym zacisnęła zęby i przetrwała te kilka lat. Czasem było bardzo ciężko i chciałam opuścić szkołę jak najszybciej. Ale po wielu rozmowach i płaczach, poszłam z rodzicami na kompromis, że ukończę pierwszych pięć lat.

10. Jak spoglądałeś na nacisk ze strony profesorów na fizyczny element posługiwania się magią, jak na przykład pojedynki i utrzymanie dobrej kondycji? Byłeś zwolennikiem, a może jednak sprzeciwiałeś się takiej postawie?

Uważałam, że to bardzo dobre podejście. Magia potrafiła rozleniwić człowieka. Poza tym, miło jest się zmęczyć od czasu do czasu. Rozwój fizyczny dawał mi sporo satysfakcji. Wiedziałam, że będę teraz szybsza i silniejsza od mugolskich dzieci we wsi. Że wykopię więcej ziemniaków, że przerzucę więcej gnoju. I to bez pomocy różdżki!
Pojedynki też były ważną częścią nauki. Nawet jeśli wtedy żyliśmy w czasach pokoju, trzeba było być gotowym do walki zawsze i wszędzie. Nauczyli mnie tego rodzice i babka. Pokazała to historia. Z walką jak z językiem — zwykła nauka w szkole nie wystarcza. Trzeba to ćwiczyć cały czas. Chciałam być jak najlepsza w pojedynkach. Nigdy nie będę tak dobra, jak babcia, ale ona zawsze była dla mnie inspiracją w tej dziedzinie.

11. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?

Myślę, że najbliżej byłam z Marcysią. Byłyśmy różne i mam wrażenie, że gdybyśmy obydwie nie były polkami, to nigdy byśmy nawet nie zamieniły słowa ze sobą. Ale to nas trochę zbliżyło. Byłyśmy jak takie dalsze kuzynki.
Po szkole wysyłałyśmy sobie pocztówki na święta przez kilka lat i tyle. Od dawna tego nie robimy. Nie wiem, co się z nią teraz dzieje. Miło byłoby się dowiedzieć. Ciekawe, czy wyszła już za mąż... Ciekawe, czy pracuje w Polskim Ministerstwie, tak jak chciała... Wiem tylko, że udało jej się ukończyć wszystkie lata Durmstrangu, w czym naprawdę ją podziwiam.

12. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?

Tak... Było kilka chłopców, którzy mi się podobali... Ale to nic wielkiego. Lubiłam na nich patrzeć. Z daleka. Gdy się pojedynkowali, gdy mieli zajęcia sportowe gdzieś w pobliżu. Czasem nawet nie znałam ich imion. Nigdy w życiu bym do nich nie zagadała. Gdy tylko szli w moim kierunku, uciekałam. Umarłabym, gdyby chociażby dowiedzieli się o moim istnieniu. Jestem bardzo wstydliwa... Zespół Patologicznej Niezręczności to nie żarty.

13. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?

Rosyjskie dzieci uczyły się w innej szkole, więc nie : )

A tak na poważnie, nie. Byłam zawsze gdzieś w tle. Nikomu nie przeszkadzałam. Nikt się mnie nie czepiał. Czasem jednak żałowałam, że nie mam wrogów. Bo to oznaczało, że robię coś źle. Że za mało się staram. Moja babcia miała wielu wrogów w szkole, bo była bohaterem. Broniła słabszych uczniów. Nie pozwalała nikomu źle mówić o czarodziejach mugolskiego pochodzenia, czy mugolach. Niektórzy bardzo jej nienawidzili za to. Ale moje życie szkolne było nudne. Widziałam kilku nękanych uczniów, ale bałam się coś z tym zrobić. Najwięcej, co kiedykolwiek zrobiłam, to poszłam po nauczyciela. Wbrew pozorom, Durmstrang bardzo surowo podchodził do nękania uczniów. Wszyscy mieliśmy być kolegami, jednym legionem.

14. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?

Bardzo lubiłam panią od zielarstwa. Widać było, że zajmuje się roślinami nawet poza godzinami szkolnymi. Często opowiadała nam o wiele więcej niż to, co było w podręczniku. A na wiosnę sadziliśmy różne roślinki tylko po to, by później zrobić z nich sałatkę, albo dodać je do kanapek. To było bardzo miłe.
Przez to, że byłam bardzo nieśmiała, nie miałam żadnej relacji z nauczycielką. Czasem żałuję, że nie podrzuciłam jej żadnego portreciku, który jej wykonałam. Kojarzyła mnie z rysowania. Często chwaliła moje szkice w notatkach. Bardzo mnie to budowało, ale ogólnie rysowanie roślin jest dla mnie zbyt nudne, by zajmować się tym dłużej, niż konieczne.

15. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?

Na pierwszym roku czasem nie pamiętałam, gdzie jest jakaś sala. Poza tym, to nic. Zamek był raczej prosty do ogarnięcia. Gorzej z terenami poza... Szczególnie zimą. Wszystko było białe. Samotne wyprawy na spacer po terenach szkolnych mogły być zgubne. Sporo uczniów zgubiło się w lesie i sama tak bardzo się bałam, że nigdy nie oddalałam się bardziej od zamku lub internatu.
Słyszałam kilka legend. Na przykład taką, że w szkole kiedyś uczono się rzucania toporami. Brzmi to dość realistycznie... ale trochę w to wątpię. Po korytarzach krążyła też legenda, że raz na egzaminach końcowych ktoś otworzył surströmming w sali i przesunięto je o tydzień, bo nawet magia nie dała radę z tym odorem.

16. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?

Tak, złamałam wiele razy regulamin dotyczący dekorowania pokoju. Ale po każdym upomnieniu nauczyłyśmy się, co chować na kontrole czystości, więc nie nabawiłyśmy się większych problemów.
Z innych kar, czasem musiałam biegać dodatkowe okrążenia, gdy byłam za wolna, albo za słabo się starałam podczas różnych zadań na zajęciach sportowych.

17. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?

Byłam członkiem... takiego nieformalnego stowarzyszenia artystycznego? Czasem zbieraliśmy się, by coś razem porobić. Zazwyczaj w innym składzie. Marcysia informowała mnie o tych spotkaniach, bo ona zawsze była na bieżąco w tym, co się działo w szkole.
Robiliśmy różne rzeczy w ramach tego "stowarzyszenia". Czasem uczniowie czytali swoje wiersze i opowiadania. Czasem rysowaliśmy sobie nawzajem portrety. Czasem haftowaliśmy. No i raz zebraliśmy się na dzierganie kocy, wtedy zaciągnęłam wszystkie współlokatorki, byśmy razem ozdobiły kocami nasz pokój.

18. Jakie miejsca w Durmstrangu były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?

Zdecydowanie mój pokój. Czułam się tam bezpiecznie i przytulnie. Miałam tam swoje rzeczy, swoje szkicowniki i komiksy.
Lubiłam też okolice szkoły. Przepiękne lasy, łąki i widoki. Nie różniły się znacznie od polskich krajobrazów, dzięki czemu nie czułam się aż tak daleko od domu.
W budynku szkoły nie lubiłam spędzać czasu po lekcjach. Było tam dość nieprzyjemnie.

19. Miałeś jakieś swoje ulubione miejsca poza Durmstrangiem? Zwiedzałeś okoliczne jeziora, lasy i góry, czy może wolałeś siedzieć w zamku?

Bardzo lubiłam tereny wokół Durmstrangu. Uwielbiałam, gdy na zajęciach fizycznych wybieraliśmy się na spacer albo organizowane były kilkudniowe wycieczki. Czasem widziałam różne zwierzęta jak sarny, dziki, lisy... i renifery!
Okoliczne jeziora były ładne, ale nigdy wystarczająco ciepłe na kąpiele. Chyba tylko skandynawscy uczniowie się w nich kąpali. Przesada.

20. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?

Kuchnia szwedzka nie różni się tak bardzo od polskiej. Powiedziałabym nawet, że jest lepsza, bo nigdy nie zamieniają ziemniaków na kaszę! Jadłam też więcej ryb niż jakiegokolwiek innego mięsa. I od czasu do czasu mieliśmy renifery. To było dla mnie bardzo dziwne, ale nie marudziłam.
Na szczęście surströmming nie wchodził w skład obiadów.
Brakowało mi mącznych posiłków. Pierożków, kluseczek, makaronu babci w rosołku...
Przy posiłkach siedziałam z innymi. Aż tak wycofana nie byłam.

21. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Durmstrangu?

Oczywiście, że wracałam! Z tego co wiem, Hogwart był bardziej restrykcyjny niż Durmstrang. Tutaj mogłam wracać do domu na wiele różnych świąt. Przykładowo, mieliśmy wolną Wielkanoc. Nazywało się to przerwą wiosenną, ale wiadomo, o co chodzi. Bardzo mi się to podobało. Wiem, że babci zawsze było smutno spędzać Wielkanoc w Hogwarcie. Współczuję jej, nie wyobrażam sobie spędzać tego wyjątkowego czasu w szkole. Z dala od pisanek i baranka z masła.

22. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Najlepszym wspomnieniem były chyba spotkania artystyczne. Szczególnie to z kocami. Cudownie bawiłam się wtedy z koleżankami. Czułam się częścią grupy. Później po każdym spojrzeniu na koc robiło mi się ciepło na serduszku. Nawet po ukończeniu szkoły, gdy nie miałyśmy ze sobą kontaktu.
Niestety... kocyk też spłonął. Dlatego to wspomnienie nie jest już tak piękne, jak kiedyś.

23. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Każdy dzień?
Być może jeden z tych dni, kiedy czułam się naprawdę słabo, a mieliśmy do pokonania trudny tor przeszkód. Chciałam zrobić to na spokojnie, w swoim tempie. Niestety trafiło mi się, że nauczyciel też miał zły dzień i chciał z nas wycisnąć absolutnie wszystko. Bardzo mnie pospieszał, przez co nieźle się poobijałam, bo zamiast zachowywać ostrożność przy pokonywaniu przeszkód, robiłam to jak najszybciej. Oprócz siniaków i zadrapań nic więcej nie zarobiłam na szczęście. No i byłam totalnie padnięta. Zaszyłam się potem w pokoju i płakałam długo. Jakoś wtedy zaczęłam mówić rodzicom, że serio chcę do domu.

24. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?

Wolałam nawet nie próbować. Jeden chłopak ściągał i skończyło się to zdecydowanie gorzej niż poprawianie oblanych sprawdzianów. Wolałam więc podchodzić do wszystkiego uczciwie. I tak nie miałam wiele do roboty poza nauką. Nie miałam nieskończonego źródła komiksów, a i rysować człowiek nie może cały czas... Żartuję, może, ale jednak wolałam się nauczyć i zdać, niż siedzieć nad tym samym materiałem tygodniami.

25. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Durmstrangu? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Durmstrangiem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?

Wciąż uważam, że ta szkoła jest trochę za bardzo szalona. Przecież to nie jest jakaś specjalna szkoła wojskowa, a standardowa szkoła dla czarodziejów. Zdecydowanie są zbyt ambitni.
Jeśli chodzi o miłe wspomnienia, to mam kilka takich związanych z moim pokojem albo różnymi spotkaniami artystycznymi.

26. Będąc w Durmstrangu - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?

Wtedy jeszcze nie chciałam być artystką, miałam bardziej realistyczne marzenia. Chciałam po prostu pracować na gospodarstwie rodziców, jak zawsze. Chciałam się nauczyć magii, by sobie w tym pomagać.
Wtedy też chciałam tworzyć własne komiksy i rysować, ale nie myślałam o tym w kontekście zawodu. Ambicje pojawiły się dopiero po szkole. Poza tym, teraz i tak nie ma już gospodarstwa, w którym chciałam pracować...

27. O czym myślałeś, opuszczając Durmstrang?

W KOŃCU.
Z mojego pokoju tylko ja kończyłam szkołę po piątym roku. Dziewczęta więc były smutne z powodu mojej ucieczki. Nawet jeśli nie byłyśmy ze sobą jakoś blisko, to jednak się przywiązałyśmy. Miałam nadzieję, że dadzą im kogoś miłego na moje miejsce. I tyle. Bo moje myśli były już z moimi krowami, kurczakami i traktorem.

28. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Durmstrangu przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?

Zajęcia fizyczne. Dzięki nim mam bardzo dobrą kondycję i nawet momenty, w których nie mogę używać magii, nie są dużą przeszkodą... To znaczy, gdyby ktoś mnie zaatakował, albo bym biegła za złodziejem, który ukradł starszej pani torebkę.
Nauka zaklęć też była pożyteczna, ale tego mogłam się też nauczyć w domu tak naprawdę.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.


???
Profesor G
Kilku panów w jednym ciele.
175cm. Przeciętna budowa ciała. Brązowe włosy. Piwne oczy. Zarost.

Giovanni Urquart
#17
28.09.2023, 22:17  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 10:14 przez Morrigan.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?

Otrzymanie listu było wyczekiwanym momentem w mojej rodzinie. Miałem wyprawione huczne przyjęcie dla rodziny i przyjaciół. Podczas niego każdy mógł wrzucić do specjalnego pucharka kartkę z kolorem domu, do którego według niego się dostanę. Znalazł się w nim każdy kolor! Najwięcej było oczywiście niebieskich, ale równie dużo było żółtych. Znalazło się też kilka zielonych i czerwonych.
Nie mogłem doczekać się szkoły i poznania innych młodych czarodziejów. Chciałem nie tylko nauczyć się czarować, ale też wdrożyć się w magiczne społeczeństwo i znaleźć w nim swoje miejsce.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?

Do Londynu docierałem z rodzicami przez sieć Fiuu, a następnie mugolską taksówką zabierali mnie na dworzec. Uwielbiałem Hogwart Express. Był to niesamowity moment każdego roku na powitanie się i pożegnanie z każdym. W pierwszych latach oczywiście musiałem poznać wszystkich tych uczniów, chociaż co roku pojawiali się nowi, więc był to nigdy nie kończący się cykl.
Siedziałem w wagonach przedziałowych i bezprzedziałowych. Sporo poruszałem się po pociągu, rzadko siedziałem w jednym miejscu. Jeśli już, to z Philipem u boku.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?

Pierwszy dzień był cudowny! Wiele słyszałem o Hogwarcie, ale i tak zrobił na mnie duże wrażenie. Ciężko było mi usiedzieć na miejscu. Najbardziej ekscytującym momentem był przydział do domów. Byłem ciekawy, jak sprawdzą się przewidywania z moich urodzin. I oczywiście się sprawdziły.
Ciężko było mi zasnąć pierwszej nocy, do późna rozmawiałem z chłopakami z pokoju i kilkoma innymi, którym też ciężko było usiedzieć w łóżku. Rozmawialiśmy o nadchodzących lekcjach, widzianych podczas obiadu profesorach i o tym, czego chcieliśmy się nauczyć.

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?

Każdy przydział byłby dla mnie powodem do dumy. Każdy z domów posiada uczniów gromadzących inne cechy, ale celem każdego z nich jest umożliwienie rozwoju nie tylko wiedzy i umiejętności, ale i charakteru, by stworzyć kolejne pokolenia szlachetnych i mądrych czarodziejów.
Ravenclaw nie był zaskoczeniem. Jak wszystkich w rodzinie i mnie ciągnęło do nauk, szczególnie tych społecznych. Dlatego też nie dziwiło mnie, że część znających mnie osób widziało mnie w Hufflepuffie.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?

Posiadałem sowę, Jaśminę, której nie ma już z nami ze względu na jej podeszły wiek. Dostałem ją jeszcze przed Hogwartem, żebym mógł korespondować z rodzicami, gdy ci byli na podróżach. Była poczciwym ptakiem, który należycie wykonywał swoją robotę.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?

Dzieliłem pokój z chłopakami, z którymi do dzisiaj utrzymuję serdeczne relacje. Nasze drogi się rozeszły, ale za każdym razem, gdy mijam ich na ulicy, zamieniamy parę słów.
Po pojawieniu się Jonathana, oddaliłem się od nich i dopiero na ostatnim roku byłem w stanie powrócić do kolegowania się z nimi.
Nie spędzałem dużo czasu w pokoju. Tylko tam spałem. Byłem zbyt zajęty, a nawet gdy chciałem odpocząć, udawałem się w inne miejsca.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?

Bardzo lubiłem wszystkie zajęcia związane z rzucaniem zaklęć. Jeśli chodzi o teorię, fascynowała mnie historia magii, dzięki której mogłem lepiej zrozumieć współczesne społeczeństwo. Interesujące było także mugoloznawstwo. Uważam, że chociaż część tego przedmiotu powinno być wprowadzone jako zajęcia obowiązkowe. Czarodzieje od najmłodszych lat powinni się nauczyć, że nawet jeśli się różnimy z mugolami, to wciąż wiele nas łączy.
Tragedią było dla mnie latanie na miotle. Musiałem się naprawdę przyłożyć, żeby zaliczyć ten przedmiot. Niezbyt dobrze radziłem sobie też w praktycznych zajęciach zielarstwa. Prace manualne nie są moją mocną stroną. No i nie zaliczyłem kursu teleportacji, gdyż po wpadce z rozszczepieniem, porzuciłem go.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?

Byłem zapalonym kibicem krukońskiej drużyny. Malowałem twarz, machałem proporczykami, wykrzykiwałem wszystkie fanowskie pieśni.
Od czasów szkolnych kibicowałem mojemu przyjacielowi, Philipowi. Podczas rozgrywek Gryffindoru i Ravenclawu czasem cieszyłem się w niewłaściwych dla moich współbraci momentach, ale na ogół zawsze potrafiłem docenić dobre momenty gry, nawet zaprezentowane przez przeciwne drużyny.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?

Moim najlepszym przyjacielem był Philip Nott. Bardzo często mieliśmy zajęcia z Gryfonami i tak się złożyło, że siedzieliśmy obok siebie. Chętnie pracowaliśmy razem podczas zadań grupowych. Był pierwszą osobą poza rodziną, której powiedziałem o Jonathanie. Pomimo różnych domów, zrodziła się między nami prawdziwa przyjaźń, która trwa do dnia dzisiejszego.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?

Wstyd o tym mówić, ale nie pamiętam. Nawet jeśli jakaś dziewczyna mi się podobała, byłem zbyt skupiony na innych rzeczach, żeby to zauważyć. Poza tym, miałem Jonathana na głowie. Przez niego jeszcze bardziej unikałem dziewcząt. On lubił z nimi delikatnie flirtować, z tego co wiem. Na szczęście nie miałem z tego powodu kłopotów. Tylko boję się, czy czasem nie złamał jakiegoś wrażliwego dziewczęcego serca (mając starsze siostry słyszałem wiele dotyczących tego historii).

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?

Jak każdy otwarcie manifestujący poparcie dla mugolaków. Nie przejawił się na mojej drodze nikt szczególny. Ot, grupa dzieciaków z oczywistych rodzin. Przed szkołą słyszałem o niechęci do mugolaków, ale wtedy nie widziałem przejawów tego. To bardzo przykre i stanowczo sprzeciwiałem się manifestacjom takich uprzedzeń w szkole.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?

Nauczyciel Zaklęć i Uroków. Bardzo dobrze objaśniał metody uczenia się poszczególnych zaklęć. Podawał też różne rodzaje zastosowań każdego kolejnego czaru, bądź zmuszał nas do burzy mózgów na ten temat.
Byłem też dość blisko z nauczycielem OPCM. Należałem do klubu pojedynków, ale w pewnym czasie musiałem zrezygnować, gdyż zbyt często traciłem wtedy kontrolę i do akcji wkraczał Jonathan. Był dobry w tym, co robił, ale wtedy jeszcze nie rozumiałem tego i bałem się takich sytuacji.

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?

A któż się nie zgubił! Szczególnie w lochach albo z powodu ruchomych schodów.
Bardzo interesowałem się legendami, ale nie miałem czasu, żeby się zagłębić w nie po pierwszych latach szkoły.
Jonathan za to miał przyjemność poznać ducha Marty Warren. Razem z Philipem i Timothym poznawali przyczyny jej śmierci.

14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?

Miałem przywilej dobrego ucznia. Nawet jeśli zdarzyło mi się zrobić coś nie tak (częściej Jonathanowi, niż mi), nauczyciele przymykali oko. Prefekci też, jako że w większości byli moimi znajomymi. Oprócz jednego z nich, który bardzo nie lubił mugolaków. Ale przy nim nawet Jonathan się pilnował, chociaż często pisał mi, jak bardzo marzy mu się sprawnie go.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?

Należałem do klubu pojedynkowego do szóstego roku. Byłem w tym całkiem dobry, nie tak dobry jak Jonathan. On nie miał takich oporów jak ja w walce. Niestety przez niego zrezygnowałem z uczestnictwa, a jako wymówkę podałem zbyt duże obciążenie przygotowaniami do egzaminów.
Należałem też do wielu innych kółek, na początek do wszystkich możliwych (oprócz chóru i drużyny quidditcha), później zmniejszyłem ich ilość z powodu braku czasu.

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?

Tam, gdzie byli ludzie. Czyli najczęściej szerokie korytarze, Dziedziniec Transmutacji i inne popularne miejsca. Często można mnie było znaleźć w bibliotece, szczególnie na ostatnich latach. Znajdowałem tam wiele spokoju, ale też często zaczepiały mnie młodsze roczniki prosząc o pomoc. Dlatego zupełny spokój miałem tylko z dala od najpopularniejszych destynacji.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?

Bardzo lubiłem spędzać czas w Trzech Miotłach z przyjaciółmi. Wpadaliśmy tam na piwo kremowe, by się odprężyć od szkoły. Zmiana scenerii bardzo dobrze nam robiła. Niemal każde wyjście do Hogsmeade kończyłem wizytą w księgarni lub Miodowym Królestwie. Nowe książki i przekąski to dobre umilacze kolejnego tygodnia pełnego ciężkiej pracy.

18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?

Zawsze starałem się zwolnić tempo na czas posiłków. Nauczno mnie tego w domu. Był to moment na nadrobienie zaległości towarzyskich i nabrania energii. Bardzo lubiłem wszelkie puddingi, podobała mi się ich różnorodność. Do picia moim faworytem był sok dyniowy podawany na ciepło. Nawet w najbardziej zapracowanych dniach nie omijałem posiłku. W takich chwilach po prostu zabierałem ze sobą notatki lub podręcznik i siadałem z boku stołu.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?

Wracałem do domu zawsze oprócz ostatniego roku. Po pierwsze - chciałem się uczyć. Po drugie - spędzić te ostatnie chwile w Hogwarcie. To był okres, gdy w szkole było bardzo mało uczniów i mogłem eksplorować zamek w spokoju. I po trzecie - w końcu udało mi się spełnić jedno ze swoich marzeń i umilić Święta uczniom nie wracającym do domu z różnych powodów. Przebrałem się za Świętego Mikołaja, który w świecie mugoli jest odpowiedzialny za roznoszenie prezentów.

20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Miałem dużo takich momentów. Właściwie cały czas spędzony w Hogwarcie był wspaniały. Czułem się tam bardzo bezpiecznie. Z daleka od... [chodzi o jego ciotkę].
Wydaje mi się, że jedno z bardziej interesujących było wspomniane już przebranie się za Świętego Mikołaja. Rozdałem też wszystkim drobne paczki ze słodyczami, które kupiłem za zysk z pierwszego opublikowanego artykułu.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.

To zabrzmi źle, ale... pojawienie się Jonathana. W pewnym momencie zacząłem mieć niemiłe momenty, kiedy pojawiałem się gdzieś nie wiedząc dlaczego i skąd tam przybyłem. Czasem traciłem całe dnie. Nie wiedziałem, co się dzieje. W pewnym momencie nie dawałem rady i na tydzień zostałem wysłany do domu. Wszystkim wydawało się, że jestem przeciążony naukom. Na szczęście nie musiałem się tłumaczyć. W tym wolnym czasie sięgnąłem do literatury psychologicznej i znalazłem swoją przypadłość... o której nikomu nie powiedziałem, nawet Geraldine.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?

Oczywiście, że nie ściągałem. Chciałem autentycznie posiadać tą wiedzę, a nie tylko zapamiętać ją do sprawdzianu.
Nie pochwalałem ściągania, ale nie robiłem wyrzutów nikomu z tego powodu. Ludzie mają różne priorytety. Chociaż to nieuczciwe, niektórzy robili to tylko by zaliczyć, więc to nie tak, że stanowili później konkurencję na rynku pracy.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?

To zdecydowanie okres związany z wieloma wspomnieniami. Poznałem wiele ludzi i nauczyłem się wielu rzeczy. Nie tylko na lekcjach, ale też pomiędzy nimi. Pracowitości, nawiązywania relacji, radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Jest to też czas, kiedy odkrywałem siebie i starałem się dojść do ładu z nowo odkrytą jaźnią zamieszkującą moje ciało.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?

Nie byłem wyjątkiem w rodzinie i już od małego wiedziałem, że zajmę się nauką. Uwielbiałem odkrywać świat. W Hogwarcie chciałem odkryć, w jakiej dziedzinie odnajdę swoją specjalizację i to mi się udało.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?

Byłem podekscytowany nadchodzącym życiem dorosłego, a odczucia tego nie dzielił ze mną chyba żaden kolega. Miałem już na koncie opublikowany artykuł, a w głowie pomysły na masę kolejnych. Tymczasową pracę miałem zapewnioną u rodziców. Chociaż lubiłem się uczyć, w końcu nie będę musiał wkuwać na pamięć treści książki, a poszerzać wiedzę przez doświadczenie zdobyte podczas podróży i poznawaniu nowych osób.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?

Lekcje życia. Czyli jak odnaleźć się i funkcjonować w społeczeństwie. Jak prosić o pomoc i samemu pomagać. Jak rozwiązywać konflikty i radzić sobie z trudnymi sytuacjami. A poza tym oczywiście zaklęcia.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
Lekarz śmieciojadów
Patrzysz na mnie? Na pewno? Nie wyróżniam się z tłumu, taki o czarodziej o wiecznie zgubionym i strachliwym spojrzeniu.

Ezechiel von Jundegingen
#18
29.09.2023, 09:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 10:14 przez Morrigan.)  
1. Od kogo uczyłeś się magii? Byłeś jedynym uczniem, czy uczyłeś się w grupie?

A więc tak... Gdy rozpocząłem naukę magii, byłem już po studiach medycznych. Miałem dwadzieścia trzy lata. Przeszedłem niestandardową i ekspresową naukę magii u austriackiego czarodzieja. Ale przynajmniej ominąłem wiele z tego, czego i tak się zapomina po szkole.
W grupie uczyłem się dopiero podczas specjalizacyjnych kursów z uzdrowicielstwa i eliksirów.

2. Zajęcia miałeś w domu, czy w innym miejscu? Jak często się odbywały?

Chodziłem do profesora, który mieszkał we wiedeńskiej dzielnicy magicznej. Nie było to daleko, pół godziny spacerem w jedną stronę. Zajęcia miałem cztery razy w tygodniu, czasem rano, czasem wieczorem, w zależności od praktyk w szpitalu. W którymś momencie mogłem zupełnie przerzucić się ze szpitala mugolskiego na gabinet uzdrowicielski. Wtedy można przyjąć, że uczyłem się sześć dni w tygodniu.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy rozpocząłeś naukę magii? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?

To było niesamowite, a jednocześnie zupełnie oszałamiające. Gdy w wieku jedenastu lat opowiedziano mi o magii po raz pierwszy, myślałem, że to tylko jakieś sztuczki typu rozpalanie ognia różdżką zamiast zapałkami, czy lewitacja przedmiotów. Tymczasem odkrywając magiczną medycynę, doznałem niesamowitego szoku. Czarodzieje mieli tak wiele cudownych sposobów leczenia, do których mugolom nie tyle daleko, co chyba nigdy tego nie osiągną. Na przykład błyskawicznego sklepiania ran.

4. Z jakiego powodu nie poszedłeś do szkoły magii z twojego rejonu? Jakie miało znaczenie dla ciebie odbywanie nauki poza szkołą? Gdybyś poszedł do szkoły, to do której?

Pójście do szkoły oderwałoby mnie od rodziny, a byłem jednym ze źródeł utrzymania. Byłem najstarszym synem w biednej rodzinie i ciążyły na mnie obowiązki. Magia brzmiała dla mnie jak strata czasu, szczególnie, że nie mogłem jej używać na zarabianiu na mugolach.
W późniejszych latach i tak moje drogi przesunęły się na skupienie na nauce zamiast pieniądzu, ale wciąż byłem na wyciągnięcie ręki i mogłem pomagać rodzinie w bieżących sprawach.
Czy wolałbym pójść do szkoły magii jak każdy inny magiczny dzieciak? Nie wiem. Może bym się dobrze bawił, może nie. Takie szkoły z internatem to trochę loteria.
Gdybym poszedł do magicznej szkoły, to byłby to Durmprang, czy coś takiego. Gdzieś na północy i kładą nacisk na rozwój fizyczny. Nie, dziękuję. Wystarczająco się nabierałem we Wiedniu.

5. Czy podczas lat szkolnych towarzyszyło ci jakieś zwierzątko?


Bezpańskie koty, które czasem dokarmiałem, gdy miałem czym. Miałem młodsze rodzeństwo do wykarmienia, nie mogliśmy sobie pozwolić na posiadanie zwierzęcia. Ptaka pocztowego nigdy nie miałem własnego. Wysyłałem listy przez magiczną pocztę jak już się zdarzało, że musiałem tego dokonać.

6. Jak wyglądał twój pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?

Miałem przywilej dzielenia pokoju tylko z dwójką młodszych braci. Jeden młodszy pięć lat, drugi dziesięć. Całe dnie spędzali poza domem, więc mogłem spokojnie się uczyć. Miałem nawet biurko, które kiedyś komuś zwinęliśmy z kolegami za czasów gimnazjum. Było to dobre miejsce, bo jedyne, w którym mogłem pobyć sam z własnymi myślami i rzeczami.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki, a czego nie lubiłeś się uczyć?

Nie miałem przedmiotów jako takich, ale podczas mojej nauki można wyróżnić trzy działy: teoria magii (zaklęcia, zielarstwo, magiczne istoty), praktyka (zaklęcia, eliksiry) oraz wiedza powszechna (z tego co wiem, czarodzieje mają w szkole mugoloznawstwo - u mnie było to w wersji odwróconej, czyli poznałem w skrócie historię świata magicznego oraz dowiedziałem się jak funkcjonuje społeczeństwo czarodziejów).
Lubiłem się uczyć wszystkiego, co przydawało się w pracy uzdrowiciela, czyli eliksirów, zaklęć leczących i potrzebnych ziół. Ciekawe było też poznawanie czarodziejskiego społeczeństwa - o tych wszystkich ukrytych ministerstwach, przeklętym kodeksie tajności itp. Nie musiałem się uczyć wszystkiego na pamięć i nie miałem ocen, ale gdyby było inaczej, z pewnością nie cierpiałbym historii magicznego świata.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub uprawiałeś jakiś sport?

Nigdy mnie to nie interesowałem. Gdzieś kiedyś profesor wspomniał o tym sporcie, nawet wymienił austriackie drużyny, ale w ogóle mi nie po drodze z taką tematyką. Nie mam czasu ani przestrzeni na takie rozrywki.
Sam uprawiałem... hultajstwo i złodziejstwo. Trochę przystopowałem po rozpoczęciu studiów, ale głównie dlatego, że nie miałem już tyle czasu na skakanie po dachach i ucieczki przed wkurzonymi handlarzami.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?

Nie miałem wtedy żadnych przyjaciół, nie tylko szkolnych. Nie utrzymywałem tak bliskich kontaktów z gildia złodziei i najbliższa mi była własna rodzina.
Mój profesor utrzymywał nasze relacje na profesjonalnym poziomie. Czasem zdarzyło nam się pogadać o życiu, ale no nie wysyłamy sobie kartek na święta z tego tytułu.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?

No jasne, że przewinęły się ładne i miłe dziewczyny w moim życiu. Ale po prostu nie miałem czasu angażować się w takie rzeczy, bo też nie przychodziło mi to łatwo. A chcąc w końcu zostać porządnym człowiekiem, nie chciałem szlajać się w podejrzanych miejscach i zadawać się z byle jakimi dziewuchami, z którymi całe miasto już spało.

11. Czy miałeś w tym okresie jakichś wrogów?

Zakończenie wojny nie usunęło magicznie antysemitów z kraju, więc oczywiście, że miałem wrogów. Na uczelni, na ulicy, na szczęście nie podczas lekcji magii. Tak się cieszyłem, że czarodzieje mają wywalone na to, czy ktoś Żyd, czy nie Żyd, a potem się okazało, że przecież czarodziej też człowiek i swoje uprzedzenia związane z pochodzeniem będzie miał.

12. Jak wspominasz swoich nauczycieli?

Mój profesor był bardzo mądrym człowiekiem, który nie lubił tracić czasu na "głupoty". Czasami musiałem pytać go o banały, bo wiele rzeczy pomijał, ale dzięki temu nauczyłem się ogroma rzeczy w krótkim czasie. Kto by pomyślał, że już wyjeżdżając do Wielkiej Brytanii nikt by się nie domyślił, że czarodziejem zostałem dopiero po dwudziestce.

13. Odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z okolicą, w której miałeś lekcje lub mieszkałeś?

Nawet nie chciałem wiedzieć. Wiedeń przeżył nie jedno, szczególnie podczas wojny. Im mniej słyszałem, tym lepiej. Wolałbym nie wiedzieć o tych wszystkich ukrytych miejscach czarodziejów, które mogły uratować ludzkie istnienia podczas wojny, ale ktoś sobie wymyślił jakieś kodeksy tajności tysiące lat temu.

14. Złamałeś kiedyś jakieś zasady? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez nauczyciela lub rodzica? Za co?

Profesor właściwie nie miał zasad. Byłem już wystarczająco dorosły i rozumny. Nie potrzebowałem ocen ani kar, żeby się uczyć. To mi miało zależeć, żeby robić to, co do mnie należy.
To samo z rodzicami. Chociaż zdarzyło mi się oberwać od matki kilka razy, z tego się chyba nie wyrasta.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?

Nie da się "wypisać" z gildii złodziei, więc formalnie wciąż byłem ich członkiem. Było to zgromadzenie zrzeszające wiedeńskich złodziei, orędowników zmian i głosów niezadowolenia społeczeństwa. Okradaliśmy bogatych, dawaliśmy biednym (przede wszystkim sobie), czasem trzeba było usunąć niewygodną jednostkę lub w inny sposób wyrazić znak protestu. Trochę się działo w tym powojennym Wiedniu. Ale biorąc pod uwagę moje zajmowanie się medycyną i magią, bardzo rzadko robiłem cokolwiek z tym związanego.

16. Jakie miejsca były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?

Nie miałem czasu na takie luksusy. Jak się nie uczyłem w pokoju, to robiłem coś wokół domu albo pracowałem w sklepie rodziców. Odpoczywałem w nocy, gdy spałem.
Ale miałem kilka miłych miejsc, głównie na dachach budynków.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie brałeś udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?

Jak wyżej. Miałem raz wycieczkę do Berlina, na konferencję niemieckojęzycznych uzdrowicieli. Pierwszy raz korzystałem ze świstoklika, paskudne wspomnienia. Berlin był paskudnym miejscem. Ciężko mi powiedzieć, co dokładnie mi tam nie pasowało, może po prostu fakt, że to stolica Rzeszy.
Podobało mi się tylko, jak bardzo czarodzieje nie ogarniali podziału Niemiec na wschodnie i zachodnie, nawet w samym Berlinie.

18. Jakie potrawy były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stole z resztą współmieszkańców, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?

Czasem udawało się dam wszystkim zjeść razem, ale była to rzadkość. Każdy był czymś zajęty i posiłek jadł w swoim czasie. Mieliśmy kolejki gotowania, ale jak to bywa, często przypadało to pierwszej osobie, która zauważyła, że już jest ta pora, a na kuchence nic nie stoi. Lubiłem gotować. Bardzo satysfakcjonujące było robienie czegoś z niczego. Na przykład, jednego dnia było już bardzo późno i ogarnąłem, że nie było obiadu, a w dodatku nie ma nic w spiżarni. Wstawiłem jakieś przypadkowe warzywa żeby się gotowały i szybko skoczyłem do pobliskiego urzędnika pozbawić go kurczaka z podwórza. Bardzo dobry rosołek wyszedł, wszyscy najedzeni.

19. Czy miałeś wolne od lekcji podczas Świąt? A może miałeś wtedy specjalne świąteczne zajęcia?

Nie miałem zajęć w szabat oczywiście. A w przypadku innych świąt, czy innych przypadków, po prostu przesuwałem dni zajęć na inne, co zazwyczaj odpowiadało profesorowi. Święta to ważna rzecz, bo można wtedy sobie odpocząć i w końcu spędzić czas z rodziną. Jako Żydzi szczególnie dbaliśmy o powstrzymywanie się od pracy w szabat. Zawsze bardzo mi to odpowiadało. Słodkie lenistwo. Ale dobrze, że nie trwało to za długo, bo chyba kości uległyby mi rozkładowi.

20. Opisz swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Z czasów magiczno-szkolnych? Gdy byłem już na tyle zaawansowanym czarodziejem, że mogłem łatać moje rodzeństwo. Radowało nas to niezmiernie, bo w końcu nie musieliśmy się obawiać zakażeń, powikłań i innych takich. Lekarz w rodzinie to duże błogosławieństwo, ale magiczny uzdrowiciel to już inny poziom. Czułem, że w końcu mogę się zaopiekować moją rodziną tak, jak tego wymaga. Jak dobrze, że kodeks tajności nie dotyczy najbliższej rodziny, bo wtedy to bym autentycznie umarł z żalu i rozpaczy.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.

Chyba poznanie kodeksu tajności. I każdy kolejny moment poznawania możliwości, jakie czarodzieje mieli, by zapobiec wojnie. A tego nie zrobili. Gdybym tylko mógł, cofnąłbym się w czasie i wsadził pomysłodawców do warszawskiego getta, a ich złamane różdżki wsadziłbym im prosto w... nos.

22. Czy podszedłeś do oficjalnych egzaminów z twojego rejonu? Przygotowywałeś się do testów, czy ściągałeś?

Nie miałem żadnych egzaminów, essa.
Ściągać to ściągałem w podstawówce, w gimnazjum też. Na studiach średnio się dało. Chciałem się wszystkiego nauczyć, ale co tu dużo mówić, czasem trzeba być sprytnym. Podczas nauki magii brak egzaminów nie zmuszał mnie do takich wyborów moralnych.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swoje szkolne lata? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z tym czasem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?

To był okres pełen ekscytacji. Zdecydowanie ciekawszy czas niż nawet uczelnia medyczna. Jednak co innego oglądanie trepanacji czaszki, a co innego lewitowanie talerzy do zlewu, żeby same się umyły. Jasne, jako lekarz pewnie dorobiłbym się tyle, że mielibyśmy w domu sprzątaczkę. Ale po co, skoro mogę to zrobić sam bez wstawania z krzesła?

24. O czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?

Zdecydowanie absolutnie nie przewidywałem, że trafię pod skrzydła czarodziejów-nazistów. Chciałem być uzdrowicielem przede wszystkim dla swojej rodziny. A poprzez pracę zarabiać na ich utrzymanie. Mógłbym prowadzić praktykę jako lekarz mugolski i czarodziejski. Wszystko zapowiadało się tak cudownie! Cóż, to może się jeszcze stać. W końcu nie zamierzam zostać na wyspach na zawsze.

25. O czym myślałeś, kończąc swoją edukację?

W przypadku zawodów takich jak lekarz, edukacja nigdy się nie kończy. Tak naprawdę nie byłem nawet pewny, kiedy dobiegną końca moje zajęcia z profesorem. Po prostu pewnego dnia powiedział, że więcej mnie już nie nauczy i poszuka mi nowego nauczyciela za granicą. Z ochotą na to przystałem. Cieszyłem się, że będę mógł zgłębiać swoją wiedzę u kogoś jeszcze mądrzejszego i to jeszcze w innym miejscu, z nową perspektywą. Nim wyjechałem to tęskniłem za rodziną i martwiłem się, jak sobie beze mnie poradzą. I tu nie chodzi o brak rąk do pracy, moje rodzeństwo było na tyle dorosłe, że każdy mógł zadbać o siebie. Po prostu rozpuściłem ich automatycznym zmywaniem naczyń.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wszystkie. Moja nauka była skupiona 100% na praktycznym zastosowaniu magii. Wszelka teoria stanowiła niezbędny fundament i nawet najnudniejsze wykłady historyczne miały w sobie jakiś cel. Polecam.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#19
29.09.2023, 18:08  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 10:15 przez Morrigan.)  
[Obrazek: bc57a9a018475d82340e8814d1f944c6d8c6847d.gif]

1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?
Silniejszym od radości było poczucie wszechogarniającej ulgi; większość swojego dzieciństwa spędziłem bowiem w łóżku, w związku z czym moja magia dała o sobie znać nieco później niż w przypadku mojego rodzeństwa, a gdy już się ujawniła, była wiotka i ledwo dostrzegalna. List z Hogwartu był ostatecznym dowodem - dla mnie i dla ojca - że nie zostałem dotknięty charłactwem.
Miałem wobec szkoły tylko i aż jedno oczekiwanie - że będzie lepszym miejscem niż Grimmauld Place.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Pomiędzy mną, a starszym rodzeństwem jest dekada różnicy, co w połączeniu z moimi chorobami sprawiało, że matka obchodziła się ze mną, jakbym był z porcelany. Pierwszego września chciała mnie zawieźć do Hogwartu! Ojciec na szczęście nie przystał na jej propozycję i osobiście zaprowadził mnie na Kings Cross. Usiadłem w przedziale z jedyną znaną mi twarzą - Elliottem Malfoy - a nasza relacja potoczyła się w ten sposób, że przez kolejne siedem lat zawsze towarzyszyliśmy sobie podczas podróży do szkoły.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Poczułem się niezwykle malutki pod wysokimi zamkowymi sklepieniami. Przerażony labiryntem korytarzy i przemarznięty od chłodu wiekowych kamieni. Pierwszy dzień był dniem zagubienia, robienia dobrej miny do złej gry i niepewności.

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Czysta krew, antymugolskie poglądy, dziecięce ambicje - było oczywistym, że trafię do Slytherinu. Musiałem trafić do Slytherinu, była to dla mnie sprawa życia lub śmierci; ojciec byłby niezadowolony, gdybym znalazł się w innym domu. Być może od biedy zaakceptowałby Ravenclaw - Tiara przez kilka chwil wahała się nad przydzieleniem mnie właśnie tam - lecz mój lęk przed innymi domami musiał wpłynąć na jej osąd. Duma? Z czasem obrosłem dumę, ale tamtego wieczora czułem głównie ulgę.

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Mojego pierwszego kruka, Pyxisa. Niezbyt dogadywał się z sowami z sowiarni, dlatego pozwolono mi trzymać go w klatce w dormitorium. Na szczęście nie spędzał jednak w niej dużo czasu - zbyt dużo korespondowałem z domem.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Wraz z Elliottem dzieliliśmy dwuosobowy pokój - lustrzane odbicie tych samych łóżek, biurek i szaf. Część mojego przyjaciela była zawsze schludna (na pewno schludniejsza niż moja), rzeczy poukładane na miejscu, szata przewieszona przez oparcie krzesła. W moim panował chaos - książki w łóżku i pod łóżkiem, krawat na baldachimie, stos zmiętych ubrań na krześle. Sprzątałem, oczywiście, lecz jakimś cudem porządek nie potrafił utrzymać się dłużej niż dwa dni. Czułem się w tym miejscu bezpiecznie - przynajmniej przez pierwsze sześć lat. Później moja relacja z Elliottem uległa pogorszeniu - sam byłem zajęty swoją dziewczyną - i wracałem do dormitorium tylko po to, aby się wyspać.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Dobrze radziłem sobie z historią magii (gdy gorączka nieco ustępowała, czytałem wiele książek), nie miałem też większych problemów z eliksirami i zielarstwem, które zdałem powyżej oczekiwań. Zupełnie nie rozumiałem natomiast transmutacji i numerologii, w związku z czym szukałem zawsze wymówek, by nie iść na zajęcia. Pielęgniarka ze skrzydła szpitalnego witała mnie z pełnym politowania uśmiechem, pytając "znów nie napisałeś eseju z transmutacji, Perseusie?".

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Jako dziecko podziwiałem zawodowych graczy qudditcha i pragnąłem stać się jednym z nich. Na pierwszym roku ćwiczyłem nawet do eliminacji do ślizgońskiej drużyny, lecz spadłem z miotły i dość dotkliwie się poobijałem (nie mogłem usiąść przez kilka dni) - na moje nieszczęście towarzyszył mi Elliott, który po dwudziestu latach nadal wypomina mi to upokorzenie. Od tamtej pory jedynie kibicowałem drużynie Slytherinu, choć bez większego entuzjazmu.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Jak wielokrotnie wspominałem - Elliott Malfoy. Miewaliśmy gorsze okresy, gdy nasza relacja stawała się chłodna i zdystansowana, lecz zawsze nas do siebie ciągnęło; on jest światłem, a ja ćmą. Z czasem nasza przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Do dziś jesteśmy blisko, do dziś łączy nas tajemnica dawnego romansu i trup jego żony.

10.Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Tak, dwa razy. Moją pierwszą miłością był Elliott, choć nie potrafiłem wówczas nazwać swoich uczuć. Odsunąłem się wówczas od niego i związałem z dziewczyną, która zawróciła mi w głowie, ale ta relacja trwała zaledwie kilka miesięcy, podczas których ucierpiała moja przyjaźń z Elliottem.

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Jako Ślizgon uważałem za swoich największych wrogów wszystkich Gryfonów. Poza tym postrzegałem w tej kategorii Eden, bliźniaczą siostrę Elliotta, choć nie było między nami otwartego konfliktu - po prostu wróg mojego przyjaciela to także mój wróg.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Horacy Slughhorn, oczywiście, choć była to relacja nastawiona na obopólne korzyści. Nie sądzę jednak, by dziś trzymał moją fotografię w swojej kolekcji wybitnych uczniów.

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Zdarzało mi się gubić na początku swojej nauki, ale w ciągu kilku tygodni zapamiętałem plan zamku - przynajmniej na tyle, by dotrzeć w najważniejsze miejsca. Hogwart jednak skrywał wiele tajemnic, które ostrożnie przede mną odkrywał; na piątym roku spotkaliśmy wraz z Elliottem ducha Jęczącej Marty, zaś na siódmym, w chwili największej samotności i zwątpienia, otworzył się przede mną Pokój Życzeń.

14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Wielokrotnie włóczyłem się z Elliottem nocą po zamku. Przyłapano nas na tym dwa lub trzy razy, ale kary zwykle nie były dotkliwe. Poza tym, korzystając z mojej pełnoletniości - wszak urodziłem się w październiku i musiałem czekać do września następnego roku, by rozpocząć naukę - zdobywałem w Hogsmeade alkohol, który następnie bezczelnie spożywałem na terenie szkoły z młodszymi Ślizgonami. Wciąż nie mogę uwierzyć, że uszło mi to płazem - miałem najwyraźniej więcej szczęścia niż rozumu, jak to mawiają.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Jako, że profesor Slughorn był zadowolony z moich wyników w nauce, zaprosił mnie do Klubu Ślimaka. Prędko przekonałem się, że wcale nie chodziło o eliksiry i była to zwyczajnie zblazowana organizacja dla równie zblazowanych synów oraz córek wpływowych rodziców z domieszką rzeczywiście utalentowanych czarodziejów - wszyscy z nas mieli szansę na niezwykłe kariery w przyszłości. W gruncie rzeczy lubiłem te spotkania, ale jeszcze bardziej lubiłem woal elitarności, jaki nas otaczał.

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Czułem się bezpiecznie w swoim dormitorium oraz bibliotece; zapach książek i ich miękkie stronnice pod opuszkami palców, a za oknem deszcz dzwoniący o szybę. W zimowe miesiące lubiłem zagrzebywać się w pościeli w okienkach między zajęciami i odpływać w sen, zaś wczesną jesienią i wiosną zdarzało mi się spacerować po błoniach.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Jako miłośnik wszystkiego, co słodkie, upodobałem sobie Miodowe Królestwo. Oprócz tego lubiłem spędzać czas w Trzech Miotłach przy kremowym piwie. Na szóstym roku natomiast chodziliśmy z moją ówczesną dziewczyną na randki do herbaciarni u pani Puddifoot.

18.Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Jako nastolatek miałem wilczy apetyt i byłem w stanie zjeść właściwie wszystko. Ogromną słabość miałem jednak do deserów - zazwyczaj zjawiałem się w Wielkiej Sali wcześniej, by zabrać jak najwięcej smakołyków na swój talerz. Lubiłem spędzać czas przy stołach z innymi, wygłupiać się, śmiać.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Chciałem zostawać w zamku, lecz rodzice upierali się, abym wracał do Londynu. Posłusznie więc wsiadałem do pociągu, choć moje myśli bezustannie krążyły wokół skrytego pod całunem śniegu Hogwartu. To był mój prawdziwy dom, tam czułem się najbezpieczniej.

20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Trudno mi teraz wskazać konkretną sytuację, jest to raczej zbiór szczęśliwych momentów - równomierny stukot pociągu, dyniowe ciasto, nocne wędrówki po zamku i towarzysząca im adrenalina, nasze dormitorium, młodzieńcze wygłupy w pokoju wspólnym, kolorowe światło wpadające przez witraże, zaśnieżone dachy, kręte schody, unoszące się nad naszymi głowami świece w Wielkiej Sali, bitwa na śnieżki na błoniach, kąpiele w jeziorze, chwiejny krok, gdy wracaliśmy z Trzech Mioteł, jasnowłosy chłopak śpiący na łóżku obok.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Przez moją nieostrożność zostaliśmy przyłapani z Elliottem na jednej z nocnych wędrówek. Za karę przez tydzień musieliśmy czyścić kociołki po zajęciach eliksirów - koszmar! Wprawdzie nie musieliśmy pracować aż tak często - profesor Slughorn nieco przymykał oczy na wyczyny swoich dwóch wspaniałych uczniów - lecz byłem wtedy innym człowiekiem. Bardziej honorowym. Zdarłem sobie naskórek z dłoni przez kilka następnych dni musiałem smarować je obrzydliwą maścią, jaką dostałem w skrzydle szpitalnym.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Przedmioty przyrodnicze zdałem powyżej oczekiwań. Nie mogę jednak pochwalić się uczciwością; w teorii z transmutacji zerkałem na arkusz Elliotta i jedynie lekko modyfikowałem swoje odpowiedzi w zadaniach otwartych. Do tej pory pieką mnie uszy i trzęsą się dłonie, kiedy myślę, że któryś z nauczycieli mógłby nas wtedy przyłapać.

23.Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
Niewątpliwie wspominam czas nauki jako najlepszy okres w swoim życiu! Czuję ucisk w piersi za każdym razem, gdy pod koniec sierpnia widzę krzątających się po ulicy Pokątnej uczniów, podekscytowanych zbliżającym się rokiem szkolnym i z jakiegoś powodu ta ekscytacja udziela się także mi. Zakupy i podróż pociągiem - to zdecydowanie dwa najbardziej sentymentalne z moich wspomnień.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Jako dziecko chciałem zostać kimś; nie wiedziałem do końca jaki zawód chciałbym wykonywać. Później zapragnąłem zostać magipsychiatrą i zrozumieć, z jakiego powodu ludzkie dusze przybierają dany kolor. Niewątpliwie też wpływ na decyzję o mojej przyszłości miała historia Elliotta, która dogłębnie mną wstrząsnęła - obiecałem sobie wówczas, że nigdy nie dopuszczę do tego, aby ponownie znalazł się w Lecznicy i przeżywał piekło. Czy spodziewałem się, że moje życie będzie wyglądać w ten sposób? Nie; jako naiwny nastolatek sądziłem, że będzie łatwiej, że ludzie będą życzliwsi, a problemy rozwiążą się same.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
Było mi żal, że oto zamyka się za mną najlepszy okres mojego życia i bezpowrotnie tracę swoją bezpieczną przystań. Elliott wyjeżdżał na zagraniczny staż, a ja miałem zostać w Londynie. Przerażała mnie wizja samotności, dorosłości i odpowiedzialności za swoją przyszłość, jaka nagle spadła na moje barki.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Lekcja szybkiego uciekania przed Prefektami. A tak na poważnie - najczęściej korzystam z teleportacji, by dotrzeć do pracy. Znajomość eliksirów i zielarstwa przydaje się zaś w magipsychiatrii, choć niekoniecznie w taki sposób, w jaki uczono mnie w szkole. Wiem, jaki środek przepisać mojemu pacjentowi, aby pomóc z jego dolegliwościami, jednak nie pamiętam już w jaki sposób go uwarzyć. Wiem, jakie zioła wspomagają leczenie, a jakie szkodzą, jednak w znamienitej ilości przypadków nie umiałbym powiedzieć, gdzie można je znaleźć.

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Syn czarnoksiężnika
Cathal wdał się w dużej mierze w matkę z Gauntów: po niej ma dość jasne włosy i jasne oczy. Mężczyzna bardzo wysoki, około 192 cm wzrostu, któremu wyraźnie nie był w życiu obcy wysiłek fizyczny. Gdzieś pomiędzy trzydziestką a czterdziestką.

Cathal Shafiq
#20
30.09.2023, 00:55  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 01.10.2023, 10:15 przez Morrigan.)  
1. Jak czułeś się po otrzymaniu listu informującego cię o byciu przyjętym do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie? Miałeś wobec szkoły jakieś konkretne oczekiwania?
Nijak, bo jako jedenastolatek nie poszedłem do Hogwartu. Trafiłem tam dopiero na IV rok i formalności zostały załatwione przez moją matką. Podstawowym oczekiwaniem było wyrwanie się spod kurateli rodzicielki. Nie myślałem o niczym więcej. Nie wiedziałem też o zamku wiele – znałem głównie historie matki o wspaniałym dziedzictwie Salazara i o tym, jak cudowny jest Slytherin, ale w wieku czternastu lat podchodziłem już do nich z pewnym sceptycyzmem.

2. W jaki sposób docierałeś do zamku? Korzystałeś z Hogwarts Express? Jeżeli tak - z kim zwykle siedziałeś w przedziale?
Korzystałem z Hogwarts Express, jak większość uczniów Hogwartu. Najczęściej siedziałem w przedziale z kimś z mojego roku albo ze Ślizgonami, już niekoniecznie z mojego rocznika – zdarzało się, że byli pośród nich Ulysses Rookwood albo Alethea Crouch. Rzadko podróżowałem w dużym towarzystwie, ale też poza pierwszą podróżą raczej nie zdarzało się, żebym nie miał podczas jazdy do kogo otworzyć ust.

3. Jakie były twoje wrażenia, kiedy po raz pierwszy przekroczyłeś próg Hogwartu? Jak wspominasz swój pierwszy dzień?
Byłem trochę zagubiony i świadomy, że komuś takiemu jak ja, będzie trudno się wpasować. Za nic jednak do tego bym się nikomu nie przyznał. Zamek w pewien dziwny sposób zdawał mi się znajomy – może przez wzgląd na dziedzictwo Slytherina. Można chyba powiedzieć, że przyjazd do niego był jak powrót do domu, prawdopodobnie pierwszego, jaki kiedykolwiek miałem… a przynajmniej pierwszego, którego nie nienawidziłem.

4. Jak myślisz, dlaczego Tiara Przydziału przydzieliła cię do tego domu? Jakie miało znaczenie dla ciebie przynależenie do swojego domu? Byłeś z niego dumny?
Jak sądzę decyzja Tiary mogła mieć coś wspólnego z tym, że w mojej głowie tkwi Salazar Slytherin. Poza tym, chociaż byłbym bardzo ciekaw, w jaki sposób skomentowałby, gdybym został Gryfonem, zwyczajnie do innych Domów nie pasowałem. Mam swoje ambicje i jestem gotów na wiele, aby osiągnąć cele. Nie miałem większych problemów z odnalezieniem się w szeregach Ślizgonów, chociaż też nigdy nie byłem z przynależności do Slytherinu dumny. Niby z jakiego powodu odczuwać dumę? Bo Tiara uznała mnie za przebiegłego? Albo dlatego, że mieszkaliśmy w podziemiach?

5. Czy zabrałeś ze sobą do Hogwartu jakieś zwierzątko?
Sowę. Dostałem ją od matki na rozpoczęcie nauki.

6. Z kim dzieliłeś dormitorium? Jak wyglądał wasz pokój? Był twoim dobrym miejscem, czy nie lubiłeś do niego wracać?
Z kilkoma osobami ze Slytherinu. Pośród nich był Mellvyn Ollivander, z którym nigdy nie nawiązałem przyjaźni. Między mną a nimi istniał pewien dystans, może wynikający z mojego charakteru, może z tego, że gdy ja się pojawiłem w Hogwarcie, oni już doskonale się znali. Zazwyczaj przy łóżku trzymałem książki i starałem się dbać o porządek wspólnej przestrzeni. Nie spędzałem jednak wiele czasu w dormitorium. Wolałem przesiadywać w bibliotece albo w innych miejscach w zamku, które zapewniały więcej spokoju niż pokój należący do kilku osób.

7. Jakie przedmioty były twoimi ulubionymi w trakcie nauki w Hogwarcie, a na jakie nie lubiłeś chodzić?
Historia magii i to mimo tego, że Binns był najnudniejszym nauczycielem na świecie. Zresztą, uczyłem się jej w dużej mierze na własną rękę. Poza tym jednak przedmioty, jakie studiowałem, ograniczałem do minimum i po SUMAch ani myślałem kontynuować nauki Opieki nad magicznymi stworzeniami czy astronomii. To nie tak, że ich nauka przychodziła mi trudno – wręcz przeciwnie, była łatwa. Za łatwa. Mnóstwo drobiazgów zostawało mi w głowie, a ja nie miałem ochoty zaśmiecać sobie nimi umysłu. Być może był to błąd, ale wolałem skupić się na starożytnych runach oraz historii magii. Oba te przedmioty były fascynujące i mogły mi pomóc w karierze, jaką chciałem podjąć.

8. Byłeś kibicem Quidditcha lub grałeś w szkolnej drużynie?
Nie przepadam za miotłami. Nie cierpię i nigdy nie cierpiałem na lęk wysokości, ale fruwanie na miotle wokół zamku nie wywoływało we mnie dreszczyku emocji, a raczej irytację. Na samych meczach pojawiałem się od czasu do czasu, ale nigdy nie kibicowałem naszej drużynie zbyt gorąco. Sportowe emocje zwyczajnie niezbyt się mnie imają.

9. Kto był twoim najlepszym przyjacielem w czasach szkolnych? Czy ta przyjaźń przetrwała próbę czasu?
Nie wiem, czy – przynajmniej w tamtych czasach – można nazwać te relacje „najlepszą” przyjaźnią, ale mimo różnicy wieku, bliski był mi Ulysses Rookwood. Do pewnego stopnia stał się dla mnie jak młodszy brat. Sporo czasu spędzałem też z Aletheą Crouch: połączyły nas głównie zainteresowania, przede wszystkim historią i archeologią, ale również tymi formami magii i wiedzy teoretycznej, na które niektórzy niekoniecznie patrzą przychylnym okiem. Kontakt, który można prawdopodobnie uznać za bliski, utrzymujemy do dziś, chociaż czasem w ostatnich latach los rzucał nas w różne zakątki świata.

10. Zauroczyłeś się w kimś w czasach szkolnych?
Większość kobiet jest nudna, i tak uważałem ją już w czasach szkolnych. Abym się z jakąś zaprzyjaźnił muszę uznać dziewczynę za intrygującą, nie mówiąc już o tym, żebym się zauroczył - a w szkole żadna nie wydała mi się dostatecznie interesująca, aby przyciągnąć moją uwagę na dłużej. Umówiłem się z jakąś ze trzy razy, ale nie miałem ochoty na kolejne spotkania.

11. Czy miałeś w szkole jakichś wrogów?
Wrogowie to mocne słowo. Raczej osoby nieprzychylne. Co mogę powiedzieć? Nie szukałem może guza, ale nie zawsze byłem miłym człowiekiem. Nie chciało mi się tracić czasu na konflikty, ludzie nie wydawali mi się też często dość ciekawi, aby poświęcać im dość uwagi nie tylko na to, by ich lubić, ale też by ich nie cierpieć… jednak zaczepiony bardzo rzadko się wycofywałem, a i raz czy dwa zdarzyło mi się zareagować agresywnie w obronie Rookwooda.

12. Kto był twoim ulubionym nauczycielem?
Jeden z nauczycieli OPCM. Stawiał przede wszystkim na praktykę, chociaż poświęcił też trochę miejsca zagrożeniom, jakie można spotkać w innych krajach niż Anglia. Żałowałem, że jego miejsce zajął ktoś inny.

13. Zgubiłeś się kiedyś w zamku? Może odkryłeś jakieś ukryte tajemnice lub legendy związane z zamkiem?
Nie. Zawsze zapamiętuję drogę, którą idę. Zapamiętuję wszystko. Choćbym nie wiem, jak się starał, nie zgubiłbym się w Hogwarcie, choć początkowo nie zawsze byłem pewien, dokąd jakimś korytarzem zawędruję. Nie należałem do tych, którzy eksplorują zamek ciemnymi nocami, ale zdarzało się, że jakieś zamknięte zawsze drzwi przyciągnęły moje zainteresowanie.

14. Złamałeś kiedyś szkolny regulamin? Byłeś kiedykolwiek ukarany przez dyrektora lub nauczyciela? Za co?
Nie byłem rozrabiaką, ale zdarzało mi się łamać przepisy, w mniejszych i większych sprawach – także parę razy rzucając jakieś zaklęcie na innego ucznia. Kar jednak nie było wiele, bo zwykle nie dawałem się na tym przyłapać. W ciągu tych czterech lat, które spędziłem w Hogwarcie, szlaban przytrafiał mi się średnio raz na rok i nigdy nie udzielił go dyrektor.

15. Czy byłeś członkiem jakiegoś klubu lub tajnego stowarzyszenia?
Powiedziałbym, że nie funkcjonuję najlepiej w grupie, ale to byłoby przecież kłamstwo, bo zawsze umiałem wpasować się w ekipę, w której pracowałem, a archeologia to praca zespołowa. Żadne kluby i tajne stowarzyszenia jednak mnie nie interesowały. Praca przy wykopaliskach to coś innego, bo do niej dopuszczani są specjaliści. Tajne organizacje raczej mnie bawią, kluby z kolei są zbyt… otwarte.

16. Jakie miejsca w Hogwarcie były twoimi ulubionymi, gdzie lubiłeś spędzać czas poza lekcjami?
Przede wszystkim biblioteka. Miałem tam względny spokój i nieograniczony dostęp do książek, które mnie interesowały. Poza tym wszystkie pomieszczenia, które były położone wysoko. Lubiłem patrzeć na okoliczne tereny z góry i za nic nie rozumiałem, czemu Ślizgoni mają być kojarzeni z podziemiami. Unikałem miejsc zatłoczonych, bo zbyt wiele drobiazgów utykało w mojej pamięci.

17. Jakie były twoje ulubione miejsca na terenie Hogsmeade do odwiedzania podczas wolnych dni? Miałeś swoją ulubioną kawiarnię lub sklepik? A może nie mogłeś brać udziału w wycieczkach, ponieważ twoi rodzice na to nie pozwolili?
Lubiłem cmentarz w Hogsmeade, jakkolwiek to nie zabrzmi, bo grobowce są częścią historii. Całkiem chętnie odwiedzałem też herbaciarnię, nawet jeżeli zazwyczaj jeśli chłopcy tam chodzili, to w ramach spotkań z kobietami.

18. Jakie potrawy serwowane w Wielkiej Sali były twoimi ulubionymi? Lubiłeś siedzieć przy stołach z resztą uczniów, czy uciekałeś gdzieś z talerzem?
Zazwyczaj siadałem razem z innymi Ślizgonami, najczęściej z kimś z roku, pod koniec Hogwartu niekiedy z młodym Rookwoodem. Nie byłem takim dzikusem, by czuć potrzebę uciekania podczas posiłków, chociaż i zdarzało mi się przyjść na nie samotnie, kiedy większość osób już zjadła albo zabrać kolację gdzieś ze sobą. Bo i nie czułem szczególnej potrzeby szukania towarzystwa. Nie miałem też potraw, które lubiłbym szczególnie mocno. Za to przepadałem za próbowaniem nowych smaków i dań, po które nie sięgnąłem wcześniej.

19. Wracałeś na święta do domu, czy zostawałeś w Hogwarcie?
Wracałem. Zawsze. Tego oczekiwała moja matka. Nienawidziłem tych powrotów, jej opowieści o Gauntach, które na moich ostatnich latach w szkole już nie szeptała, a wysykiwała. Nienawidziłem patrzeć, jak powoli zapada się w otchłań szaleństwa i dostrzegać w jej twarzy nowych zmian. Nienawidziłem domu, w którym mieszkaliśmy i rezydencji Gauntów, widocznej, kiedy tylko wyszło się z niego za próg. Święta były najpaskudniejszym momentem roku.

20. Opis swoje najlepsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Jakkolwiek by to nie zabrzmiało: szlaban. Ulysses wdał się w bójkę, postanowiłem mu pomóc, zamieszanie ściągnęło nauczyciela. Z jakichś tajemniczych powodów niektórzy nauczyciele lubią wysyłać uczniów w ramach szlabanu do lasu, do którego zwykle zabraniają im wchodzić. I ta wycieczka bardzo mi się spodobała. Może dlatego, że na szóstym roku Hogwart doskonale już znałem, a wcześniej nie zagłębiałem się w puszczę, otaczającą szkołę i było to coś nowego. A może, bo widmo mglistego niebezpieczeństwa i świadomość, że w tym lesie kryje się wiele sekretów, były dla mnie ekscytujące. Nie jest to nic wielkiego, bo i z czasów szkolnych nie mam szczególnie szczęśliwych wspomnień, ale tamtego dnia czułem się wolny.

21. Opisz swoje najgorsze wspomnienie z czasów szkolnych.
Chwila, w której przyszła wiadomość o śmierci mojej matki. Ten paskudny moment, gdy opiekun Slytherinu przekazał mi informację, a ja czułem tylko ulgę i jakaś część mnie wiedziała, że powinno mi być tego wstyd. Smutek czy gniew, to wszystko pojawiło się dużo później, ale w tamtej chwili myślałem wyłącznie o tym, że to powinno stać się już dawno temu. Na całe szczęście, zdążyłem ukończyć siedemnaście lat.
Poza tym tak naprawdę, podobnie jak nie mam wielu szczęśliwych wspomnień, nie ma także mnóstwa przykrych. Hogwart był dla mnie czasem, który upływał bez gwałtownych emocji.

22. Jak poszło ci na egzaminach? Ściągałeś, czy podszedłeś do nich uczciwie?
Nie musiałem ściągać. To nie tak, że jestem szczególnie uczciwy, ale byłem pewien swoich ocen w tych przedmiotach, których wyniki faktycznie mnie interesowały. Choroba Milforda zresztą gwarantowała mi przyzwoite oceny z części teoretycznej wszędzie, bo choćbym chciał, nie mogłem zapomnieć tego, o czym nauczyciele mówili podczas lekcji.

23. Z perspektywy czasu, jak wspominasz swój czas w Hogwarcie? Masz jakieś sentymentalne wspomnienia związane z Hogwartem, które wywołują u ciebie szczególne emocje?
To skomplikowane. Szkoła była dla mnie domem, miejscem, w którym mogłem odetchnąć – nie było to możliwe ani w rezydencji ojczyma, ani później, w małym domku matki. A jednocześnie nigdy chyba nie podchodziłem do Hogwartu z tak wielkim sentymentem, jak wielu innych uczniów. Niewiele wspomnień z tego okresu naprawdę wzbudza we mnie wielkie emocje. Moje życie, to prawdziwe, warte przeżywania, zaczęło się dopiero po szkole – i to nie od razu, a po kursach przygotowawczych – wraz z wyruszeniem na wykopaliska. Czas spędzony w Hogwarcie nie był ani dobry, ani zły. Był po prostu dzieciństwem, do którego jednak za nic nie chciałbym wrócić.

24. Będąc w Hogwarcie - o czym marzyłeś? Myślałeś wtedy, że twoje życie potoczy się tak, jak się potoczyło? Kim chciałeś być w przyszłości?
Marzyłem o podróżach, o nowych miejscach, nowych widokach, zapachach, dźwiękach. Marzyłem o tym, aby być wolnym. Idea zajęcia się runami i historią była mi dość bliska, i dość szybko postanowiłem, że właśnie temu się poświęcę. Plany, jakie robiłem, były z gatunku tych mglistych, ale dążyłem twardo do ich realizacji i dostałem dokładnie to, czego chciałem.
Jestem wolny, a przynajmniej tak wolny, jak to możliwe w przypadku człowieka, który wciąż utrzymuje pewne relacje z innymi ludźmi.

25. O czym myślałeś, opuszczając Hogwart?
O przyszłości. O planach, jakie miałem na najbliższe miesiące. O rzeczach, które chciałem zrobić i o miejscach, które chciałem zobaczyć. O tym, że byłem wolny: całkowicie wolny, bo nie miałem już żadnej bliskiej rodziny, nie byłem uczniem, a jednocześnie zostało mi dość pieniędzy po matce i dość więzów rodzinnych ze strony ojca, aby nie bać się, że nie dam sobie rady. Nie oglądałem się za siebie, a jeżeli nawet czułem odrobinę żalu, było to nic nie znaczące jego ukłucie.

26. Na zakończenie dowcipnie: jakie lekcje w Hogwarcie przydały ci się najbardziej w dorosłym życiu?
Nie jestem dobry w dowcipach, a na pewno nie tych rzucanych na zawołanie.
________________________________________

adnotacja moderatora
Odznaka przyznana.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (4): « Wstecz 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa