Po pierwsze dziękuję Ci, że w swojej łaskawości darowałeś mi spoglądanie na Twoją osobę w tym stanie. Prawdopodobnie, zanim bym dokonał samo-avada kedavry, zabiłbym Cię śmiechem. Twoja wielkoduszność nie zna granic. W szczerości, wiesz jaką mam opinię na ten temat, ale pojawiają się pewne okoliczności, których nie mogę przeskoczyć.
Ubierz się normalnie, jak ubierasz się do Selwynów. Może mniej warstw (przyjacielu, nie wierzę, że to piszę), żeby było łatwiej do zdejmowania, kiedy już uznacie, że to dobry moment, aby ochrzcić Twoją lożę. Nigdy więcej w niej nie usiądę, wiesz o tym?
PS
No tak, bo ja mam już nerwy wypalone do cna, jałowa ziemia. Uwielbiam Cię.