• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ptasia poczta Lorien

Ptasia poczta Lorien
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#11
27.08.2024, 18:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.08.2024, 18:24 przez Alexander Mulciber.)  
List pisano w pośpiechu, późno w nocy – Alex odpowiedział na nagłą wiadomość Lorien zanim opuścił biuro w Departamencie Tajemnic. Wróżba jest tutaj, a oryginał bajki tutaj. Starą zawieszkę z wagą odesłano z listem.

Londyn, 28.08.1972 r.

Lorien,

Liczysz na pocieszenie, którego nie mogę i nie potrafię Ci zaoferować. Co masz zrobić? Przecież znasz odpowiedź. Zacisnąć zęby. Znieść to z godnością. Przeczekać. Nie módl się do bogów, którzy nie istnieją. Nie żałuj umarłych, których nie dało się uratować. Nie przeklinaj też snów, które nigdy tak naprawdę nie były Twoimi.

To, co teraz nazywasz klątwą, inni nazywają przeznaczeniem. Nie można uciec przed przeznaczeniem, to opowieść stara jak świat, więc posłuchaj: był sobie kiedyś Chłopiec, który uciekał. Chłopiec był księciem, tak jak jego ojciec był królem i synem królów. We krwi miał jednak drogę, żyły jego były dzikimi rozdrożami, a serce – biło w umiłowaniu do wolności. Perspektywa przejęcia tronu nie radowała go. Najpierw patrzył jak umiera jego matka-królowa, potem – jak starzeje się ojciec-król. “Nie chcę być królem”, mówił. “Co to za król, który kłania się przed Śmiercią i Starością?”

Gdy Chłopiec stał się Młodzieńcem, a po siedmiu latach przygotowań osiągnął odpowiedni wiek, by przejąć królewskie obowiązki, poszedł do ojca, starego króla, prosząc o konia i pieniądze na ostatnią podróż. Ojciec dał mu więc rączego konia i wór pełen złotych denarów, które Młodzieniec zakopał pod murami miasta, nic nie mówiąc ojcu. “Dokąd droga wiedzie, synu?”, spytał ojciec, nieświadomy, że syn planuje ucieczkę. “Tam, gdzie nie dosięgną mnie ni Śmierć, ni Starość”, odpowiedział Młodzieniec, uderzył piętami w boki najlepszego konia z królewskich stajni i popędził hen przed siebie.

Siedem lat tułał się po świecie, napotykając na swej drodze ludzi, którzy pytali zawsze: “dokąd droga wiedzie, chłopcze?”, a słysząc odpowiedź Młodzieńca, zapewniali go, że znalazł cel swej wędrówki. “Tutaj nie dosięgną cię ni Śmierć, ni Starość”, obiecywali. “Moje królestwo jest wieczne”. Królowa Ptaków ze starej puszczy przysięgała, że nie odejdzie, póki będzie słyszeć świergot dzikiego ptactwa, które zaludnia świat. Król Podziemi obiecywał, że nie odejdzie, dopóki będzie w stanie wydobywać złoto ze swych kopalni drążących ziemię. Królowa Wód zaklinała, że nie odejdzie, dopóki rzeki będą płynęły w swoich korytach, a toń jeziora – błyszczeć w świetle księżyca. Ale Młodzieniec im nic wierzył.

Uparcie parł przed siebie przez kolejnych siedem lat, dopóki nie dotarł do Równiny Rozpaczy. Koń, jego najwierniejszy towarzysz, przestrzegł swego pana, by zakrył oczy i osłonił uszy – nikt żywy nie był bowiem w stanie przekroczyć wrót tej krainy bez szwanku na duszy. Koń zerwał się galopem i poniósł Młodzieńca na skraj świata. Tam spotkał Wiatr.
“Dokąd droga wiedzie, przyjacielu?”, spytał Wiatr, który nie miał własnego królestwa, naturą Wiatru jest bowiem wiać wszędzie. “Tam, gdzie nie dosięgną mnie ni Śmierć, ni Starość”, odpowiedział Młodzieniec. Wiatr zaśmiał się tylko, nie znał bowiem znaczenia tych słów, wolny od trosk właściwych śmiertelnym. “Tutaj cię nie dosięgną”, powiedział Wiatr, a Młodzieniec mu uwierzył, i został.

Tak minęły tysiące lat, a Młodzieniec, który kiedyś był księciem, zapomniał o swoim przeznaczeniu – o tym, że miał zostać królem. Chciał być wolny jak Wiatr, którego naturą jest wiać wszędzie, ale wkrótce i to przestało mu wystarczać. Młodzieniec zapuszczał się coraz dalej i dalej, aż dotarł do Równiny Rozpaczy. “Nie idź tam”, przestrzegł go Wiatr, “nikt żywy nie jest w stanie przekroczyć wrót tej krainy bez szwanku na duszy”. Ale Młodzieniec nie posłuchał.

Przemierzył Równinę Rozpaczy, przekroczył Wąwóz Westchnień i przewędrował przez Dolinę Desperacji. Smutek, żal i tęsknota zawładnęły jego duszą, a jego żałość była tak bezbrzeżna, że płakał siedem dni i siedem nocy. Posmutniał, gdy przypomniał sobie, co utracił. Zaczął żałować, że całe życie uciekał. Zatęsknił desperacko za domem. “Muszę odejść. Muszę wrócić do domu, do ojca, którego opuściłem”, postanowił. “Nie odchodź”, prosił Wiatr. “Minęły tysiące lat, odkąd opuściłeś swój dom. Twój ojciec dawno już nie żyje, a jego królestwo dawno już przeminęło: wiałem nad ruinami pałacu jedną kwadrę temu, rosną tam teraz kwiaty”. Ale Młodzieniec pożegnał Wiatr, i wyruszył stawić czoła swemu przeznaczeniu.

Wracając, chciał oddać należne honory tym, którzy gościli go niegdyś w swych domenach. Lecz po drodze napotkał jedynie żniwo Śmierci i Starości. Wszystkie drzewa w puszczy wycięto, a ptaki pozbawione domów, odleciały, zabierając ze sobą swój śpiew i życie Królowej Ptaków. Choć korytarze kopalni Króla Podziemi sięgnęły wnętrza ziemi, żyła złota uległa wyczerpaniu, tak jak i siły władcy. Susza sprawiła, że rzeki wyschły albo zmieniły swój bieg, a szmer zarosłego roślinnością jeziora ucichł, tak samo jak słodki głos Królowej Wód. Wszyscy ci, którzy chełpili się niegdyś, że nie imają się ich ni Śmierć, ni Starość, odeszli na oczach Młodzieńca, który pogrzebał ich w święconej ziemi.

W końcu, Młodzieniec dotarł do domu – domu, który dawno już przestał być jego domem. Nie mógł znaleźć wspaniałego pałacu swego ojca, gdzie spędził dzieciństwo: pozostała po nim jedynie sterta kamieni, porośniętych kwieciem. Postanowił spytać o drogę pochylonego Starca z brodą aż do pasa. Starzec jednak dziwił się, słysząc pytania Młodzieńca: stary król był postacią z legend, a dawna świetność królestwa odległym wspomnieniem – starą piosenką niesioną przez wiatr. “Ojciec mojego ojca opowiadał mu o zmarłym królu, o jego zmarłych dzieciach i o królestwie, które dawno już przeminęło, a ty, Młodzieńcze, śmiesz twierdzić, że jesteś jego synem?” Minęły bowiem tysiące lat, odkąd Młodzieniec opuścił swój dom. “Jeżeli mi nie wierzysz, chodź za mną”, rzucił, i siedem dni i siedem nocy kopał obok ruin murów miasta, w poszukiwaniu pieniędzy, które ukrył tam przed laty.

Wreszcie, odkopał skarb. Podniósł wieko skrzyni wypełnionej złotymi denarami, a na jej dnie znalazł Śmierć i Starość, które wyciągnęły ręce w jego stronę: Młodzieniec padł na ziemię, martwy, a nieznajomy Starzec pochował jego ciało w poświęconej ziemi. Kiedy skończył się modlić nad jego grobem, zgarnął pieniądze, wsiadł na konia, i uderzył piętami w boki zwierzęcia – najlepszego z królewskich stajni – by popędzić hen przed siebie.

W kartach widzę te przywłaszczone złoty denary, Lorien. Kpiącego z monarszego absolutu Pazia, który siada na tronie Króla, żonglując insygniami jego błazeńskiej władzy. Umarł król, niech żyje król? Wciąż też wracam myślami do tej cygańskiej opowieści – do Starca, który wolny odjeżdża na koniu – do Młodzieńca, który spoczywa w grobie. Nie panikuj. Jestem w Departamencie. Napisz, gdzie jesteś. Postaram się zajrzeć do Ciebie, gdy tylko będę mógł.


Odsyłam zawieszkę. Tobie bardziej się przyda. Pamiętaj, że trzeba ją przegrać albo wygrać. To nie złoty denar, który może ukraść Ci jakiś stary Cygan.
Alexander


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#12
28.08.2024, 10:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.08.2024, 10:20 przez Alexander Mulciber.)  
Odpowiedź na ten list.

06.08.1972 r.
Droga Lorien,

5. Wypierdalaj z tą automatyczną sekretarką. 

Pozdrawiam,
Alexander Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#13
28.08.2024, 15:53  ✶  

—28/08/1972—



List zabezpieczono zaklęciem ochronnym, odpowiedź na ten list Lorien nadeszła bardzo szybko. Do listu załączono kopię dokumentów, o które prosiła.



Londyn, 28.08.1972 r.

Lorien,

nie potrafię dostatecznie wyrazić swojego ubolewania, że to z moich ust przyszło Ci usłyszeć tę jakże tragiczną wiadomość:  mówię to z wielką przykrością – żałując, że nie mogłam poinformować Cię o wszystkim osobiście, w stosownych okolicznościach – z bólem zawiadamiam, że Twój mąż, Robert Mulciber nie żyje, niech łaska Matki uświęci jego duszę.

Rozumiem Twoje niedowierzanie, lecz śmierć Twojego szacownego męża jest faktem. [Do listu załączono fragmenty odpisanej karty zgonu.] Ciało zmarłego dostarczono już do mojego zakładu pogrzebowego, gdzie dokonamy wszystkich stosownych przygotowań. Richard Mulciber poinformował mnie, że podjął już odpowiednie starania, aby uzyskać niezbędne dokumenty. Zakładam, że skoro zaręczył mi, że odpowiada za organizację pogrzebu samodzielnie – co stanowczo podkreślał – zapłaci za wszystko ze swojej kieszeni. Nie musisz martwić się o finanse ani o formalności pogrzebowe finalizowane z ramienia Necronomiconu, oferujemy profesjonalne, kompleksowe usługi dla rodzin zmagających się z żałobą.

Ja jednak martwię się o Ciebie, Lorien, bo wszyscy zdają się zapominać, że Ty także jesteś częścią rodziny Roberta Mulcibera. Wybacz mi moją bezpośredniość – zapewne Twoja rodzina chciała przekazać Ci te wieści w bardziej oficjalny sposób: w ciszy Waszego domu, z odpowiednim poszanowaniem intymności Twojej oraz zmarłego – mam nadzieję, że nie czekaliby z tym do przedruku nekrologu w następnym wydaniu Proroka Codziennego – ale znam Cię od lat, Lorien, i żywię głębokie przekonanie, że gorszym grzechem byłoby trzymać Cię w nieświadomości aniżeli wprost wyznać całą prawdę, jakkolwiek trudna do przyjęcia by nie była.

Spotkajmy się w Necronomiconie najszybciej, jak to będzie możliwe. Teleportuj się, proszę, prosto do mojego biura. Mamy bardzo dużo spraw do omówienia.

Przyjmij moje szczere kondolencje.
Lorraine Malfoy

List obrócił się w pył po przeczytaniu.


Yes, I am a master
Little love caster
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#14
29.08.2024, 13:47  ✶  
Odpowiedź na list Lorien nadeszła po kilkunastu minutach.


Nie, już nie uciekam.

A.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#15
07.09.2024, 15:24  ✶  

—28/08/72—


późnym wieczorem do Lorien dotarł biały kruk z zapieczętowaną złotym lakiem wiadomością



wiem co się stało
wierzę, że Twoje dłonie dotykają papieru
proszę, przybądź, pisz
przyjmę nawet Twoje milczenie, jeśli tylko zapewnisz mnie,
że taka jest Twoja wola

jestem do Twojej dyspozycji

Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#16
07.09.2024, 15:42  ✶  
29.08.1972, New Forest

Droga Lorien,

słońce powoli przestaje świecić tak intensywnie na niebie Wielkiej Brytanii, ale we Włoszech na pewno grzeje przyjemniej. Na błękicie firmamentu zacznie się gromadzić więcej ciemnych chmur. Deszcz podobno zmywa z nas troski, choć Twoja skóra wygląda lepiej opromieniona największą z gwiazd. Gdybyś potrzebowała towarzystwa, morskiej bryzy na licu, ucieczki od kotłowaniny miasta i ludzkiej wrzawy - wiesz, gdzie mnie znaleźć. Mój dom zawsze będzie dla Ciebie otwarty.

Z tymi słowami przesyłam również moje najszczersze kondolencje. Z bólem przyjmuję wiadomości o Twojej stracie i choć dobrze nie znałem Roberta to wystarczyło mi, że czułaś się przy nim spokojna. Nie ma takich słów, które byłyby odpowiednie na taką chwilę nawet mimo tego, jak bogaty jest nasz język. Mam jednak nadzieję, że to nie te deszczowe chmury a słońce będzie Ci towarzyszyło, by choć odrobinę ściągało smutek rozstania. Pamiętaj - nie jesteś sama. Jeśli brakuje Ci dłoni, która mogłaby podtrzymać Twoją, to jesteśmy tutaj - zaraz obok Ciebie.


Z wyrazami współczucia,
Laurent Prewett

Do listu załączono bukiet kwiatów.


○ • ○
his voice could calm the oceans.
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#17
09.09.2024, 15:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 09.09.2024, 15:38 przez Vakel Dolohov.)  
Lorien, dostałem od Alexandra list dotyczący śmierci niejakiego Roberta Mulcibera. Kto to jest? To w ogóle jest ktoś ważny? Nie rozumiem, dlaczego ceremonia odbywa się wieczorem...? Jeżeli to jest jakiś głupi żart, to przysięgam Ci, że pójdę na ten cmentarz rzucić na niego klątwę.

Vakel


with all due respect, which is none
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#18
09.09.2024, 15:38  ✶  
Zignoruj poprzedni list. Pięć sekund po napisaniu listu do Peregrinusa przypomniałem sobie, że Robert był Twoim mężem. Najszczersze kondolencje. Czy chcesz przyjść do nas na lampkę wina?

Vakel


with all due respect, which is none
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#19
09.09.2024, 19:47  ✶  

—08/01/1972—


Na wieść o zaślubinach Lorien z Robertem Mulciberem.


Londyn, 8 I 1972

Droga Lorien,

W dniu Twojego ślubu życzę Ci obfitości łask Matki: niech dłonie złączone świetlistą wstęgą przysięgi zbudują równie promienną przyszłość. Bądź szczęśliwa.

Lorraine

List napisano na kartce wyrwanej ze starego tomiku poezji autorstwa Emily Dickinson, dobrze znanego Lorien: na odwrocie, kobieta mogła znaleźć jeden z wierszy poetki, opatrzony odręcznym podpisem Lorraine.

Noś to w sercu, ku przestrodze.

Sprostała Jego wymaganiom.
Miejsce zabawek porzuconych
dawnego życia zajął godny
zawód kobiety – Żony.

Jeśli jej czegoś brakło w nowym 
dniu – przestrzeni, zdumienia, 
spełnienia snu – jeśli jak złoto 
ścierał się od noszenia,
ten brak narastał w niej bez słowa –
jak perła, lub wodorost
w głębiach, o których tylko Morzu
samemu coś wiadomo.


Yes, I am a master
Little love caster
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#20
09.09.2024, 19:50  ✶  
Warownia, 29 VIII 1972

Najdroższa Lorien,

Nie zakwita. Ale bogowie mącą w rzeczywistości bardziej, niż ktokolwiek chciałby to przyznać. Zerwałem je z ogrodu z Warowni, zakwitły znikąd, jak omeny, bijące ciemnymi sercami swoich kwiatów. Wiedziały, że są dla Ciebie.

Z chęcią potowarzyszę Ci w Twojej żałobie, przyniosę ciasto od Malwy. Nie ma nic lepszego na smutek niż domowa szarlotka.

Alexander Mulciber zaprosił mnie na pogrzeb. Czy życzysz sobie mojej obecności?


Zerkający niespokojnie w gwiazdy,

Morpheus


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (8): « Wstecz 1 2 3 4 5 … 8 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa