• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ptasia poczta Lorien

Ptasia poczta Lorien
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#51
22.06.2025, 22:45  ✶  

Lorien,
Wiem, że minęło już trochę czasu od tych straszliwych wydarzeń, które na pewno odcisnęły piętno na naszych psychikach. Nie mniej jednak, aby ulżeć naszemu bólowi, postanowiłem przygotować dla Ciebie mały prezent. Mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Z serdecznymi pozdrowieniami,
Mulciber
List dotarł do Lorien w godzinach porannych 10 września 1972 roku. Do listu dołączona była paczka z prezentem o którym była mowa w samym liście.
[+]Spoiler
[Obrazek: eTJhd2v.jpeg]



Creditsy dla Livki za potwierdzenie mi, że to rzeczywiście morda Roberta (bo mam trolla w rozpoznawaniu aktorów) i podrzucenie tego pomysłu


"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#52
23.06.2025, 15:58  ✶  
Odpowiedź na list Lorien opatrzono pieczęcią rodu Mulciber. Alexander zostawił odcisk swojego sygnetu w laku wieńczącym kopertę.

Zdarza mi się kłamać. Zdarza mi się przedstawić imieniem, które nie należy do mnie. Gdybym chciał jednak ukrywać moje imię przed Tobą, na pewno nie połączyłbym go z nazwiskiem Mulciber. Przecież jesteśmy ponad to.

Podobnie, gdybym chciał pracować w cyrku, przeniósłbym się do Twojego departamentu, ale nie chcę. Proponuję, abyś znalazła jednak tego klauna, który podpisuje się pod cudzą korespondencją moim – naszym – nazwiskiem. Przekaż mu, że chętnie zademonstruję przed nim, jak wykonuję sztuczkę ze znikającym człowiekiem.

A jeżeli to żart, wiedz, że kocham cię, ale czasem strasznie mnie wkurwiasz.
A.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#53
23.06.2025, 17:41  ✶  
Odpowiedź na ten list Lorien, tego samego dnia.

Napisz do babki, że Twoja sekretarka pomyliła się przy sortowaniu korespondencji, to kupię Ci choćby i gwiazdkę z nieba.

Z posypką?

A.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
adwokat diabła
They will eat from the ground
beneath my throne
Szczupła kobieta w podeszłym wieku, która swój wysoki wzrost (177 cm) podkreśla chętnie obcasami, nie pozwalając byle komu patrzeć na siebie z góry. Całą swoją prezencją zwraca uwagę: upinaną w wymyślne kształty fryzurą z siwych włosów, eleganckim i drogim strojem, ciężką biżuterią.

Philomena Mulciber
#54
23.06.2025, 19:40  ✶  
13.09.1972
Lorien,
Fortuna zakpiła z rodziny Mulciber, obradzając ją tak licznie w synów, którym wiatr hula między uszami.
Zwróciłam się do Alexandra w tej sprawie.

Łączę nadzieje, że pozostajesz w dobrym zdrowiu
Philomena

Dostarczono również na prywatny adres (ty jesteś teraz w Mulciber Manor?) skrzynię z zestawem fantastycznej pościeli dla burżujów z jakiejś fantastycznie drogiej egipskiej bawełny o satynowym splocie wypchanej prawdziwym pierzem, żeby pokazać, na co zasługuje kobieta.


głosujcie na mnie, bo nie macie innego wyjścia
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#55
23.06.2025, 20:01  ✶  
Kiedy Lorien wróciła z pracy, mogła znaleźć na łóżku w swoim pokoju w Mulciber Manor poduszkę, którą Alexandrowi przesłała wcześniej Philomena, ustawioną dumnie u zdobionego wezgłowia. Na pokrywającej łóżko narzucie, Alexander zostawił liścik krótkiej, acz dosadnej treści.

Słodkich, kurwa, snów.


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
adwokat diabła
They will eat from the ground
beneath my throne
Szczupła kobieta w podeszłym wieku, która swój wysoki wzrost (177 cm) podkreśla chętnie obcasami, nie pozwalając byle komu patrzeć na siebie z góry. Całą swoją prezencją zwraca uwagę: upinaną w wymyślne kształty fryzurą z siwych włosów, eleganckim i drogim strojem, ciężką biżuterią.

Philomena Mulciber
#56
23.06.2025, 20:21  ✶  
Jak podejrzewam, Alexander wieczerza z Tobą w domu.

Była to karteczka przywiązana do fiolki eliksiru pseudo-wielosokowego przemieniającego pijącego w niedorobioną wersję Roberta Mulcibera z kocimi uszkami i ogonkiem.


głosujcie na mnie, bo nie macie innego wyjścia
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#57
15.07.2025, 11:48  ✶  

—13/08/72—


Dział Administracji Wizengamotu
Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Gabinet Naczelnego Maga Wizengamotu S. Crouch
Londyn, 13.09.1972

Dział Administracji Wizengamotu
Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Gabinet Sędzi L. Mulciber

Droga Lorien,

Z uwagą i zrozumieniem zapoznałam się z Twoim listem. W pełni podzielam Twoje zaniepokojenie sytuacją, jaka zapanowała w naszym Departamencie. Dziękuję Ci za ten głos — szczery, pełen troski, a zarazem ukierunkowany na konkretne rozwiązanie.

Z mojej strony zapewniam, że niezwłocznie uruchomię stosowne procedury, które umożliwią tymczasowe oddelegowanie pana Louvaina Lestrange’a do wsparcia naszych działań w ramach struktur Wizengamotu. Twoja osobista rekomendacja ma dla mnie istotną wagę i ufam Twojej ocenie kandydata, zwłaszcza w zakresie jego sumienności i potencjału do dalszego rozwoju.

Pragnę jednak podkreślić, że specyfika pracy w naszym Departamencie jest w sposób zasadniczy odmienna od tej, z jaką miał do czynienia dotychczas. Decydujące będzie więc nie tyle jego dotychczasowe doświadczenie, ile rzeczywiste wyniki pracy w nowych warunkach, pod Twoją bezpośrednią opieką.

Z uwagi na charakter przydziału, pan Lestrange zostanie objęty statusem stażysty sądowego, z wszystkimi wynikającymi z tego ograniczeniami w dostępie do danych i akt spraw bieżących. Forma tego przeniesienia pozostaje tymczasowa na okres dwóch miesięcy i będzie na bieżąco ewaluowana.

Nie musisz już kierować żadnych informacji do Sz. P. W. Carrowa – jego biuro zostało powiadomione kanałami wewnętrznymi.

Dziękuję Ci za Twoją inicjatywę i czujność. To dzięki takim głosom nasz system nie ulega odczłowieczeniu.

Z wyrazami szacunku,
Samatha Crouch
Naczelna Sędzina Wizengamotu

Odpowiedź na to podanie.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#58
18.07.2025, 11:35  ✶  

—09/09/72—


Kruk poszukujący Lorien wieczorową porą, zdawał się wymizerniały i bardzo, bardzo zmęczony.


Lorien!

Kamienica, apartament, rezydencja, ministerstwo... Nie ma Cię. Nie mogę Cię znaleźć. Zaklinam ten list, zaklinam tego przeklętego ptaka, by w magii swojego treningu Cię odnalazł. Gdzie jesteś? Gdzie Cię szukać?

Anthony
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#59
18.07.2025, 13:10  ✶  
Zapieczętowany zaklęciem list zaadresowano do Szpitala św. Munga, 9 września 1972 roku, ponieważ wróżby mi powiedziały, gdzie jest Lorien. Szach mat sceptycy.


Lorien,

Nie mogłem temu zapobiec.

Nie usłyszałaś ode mnie tej wymówki, ani żadnej innej, gdy wydarzyło się to, co się wydarzyło z Donaldem. Nie usłyszysz jej nigdy więcej. A jednak.

Nie mogłem temu zapobiec.

Nie wiedziałem. Dalej nie wiem, jak mogło do tego dojść. Znaki były wszędzie wokoło. Między stronnicami znalezionej w księgarni na Montmarte książki, "Palę Paryż". Pośród smużek dymu odpalonego o poranku papierosa. W płomieniach paleniska, odbijających się w oczach mojej Matki.

Jak się czujesz? Jakiś ptaszek zaświergotał mi do ucha, gdzie jesteś. W jego trelu usłyszałem jednak rozżalenie. Smutek, a może i wyrzut. Nie wiem. Próbowałem słuchać, ale nie potrafiłem przeniknąć reszty ptasiego świergotu. Gdybym potrafił, sam uleciałbym na skrzydłach hen daleko, pod same niebo, ale kiedyś obiecałem komuś, że nie będę uciekał.

Nie miej mi tego za złe.

Przypuszczam, że nie chcesz mnie widzieć. W porządku. W Twoim stanie lepiej, żebyś mnie nie widziała. Pewnie skończyłoby się to tak, że nawrzeszczałbym na jakiegoś medyka, a Ty na mnie, za to, że wrzeszczę.

Mogę przysłać, czego potrzebujesz, ale gdy to się skończy, przyjdę. Załatw swoje sprawy, pozwól, żeby pomogli Ci podreperować zdrowie. A potem zamieszkaj ze mną. Sprowadź się do Mulciber Manor. Wróć ze mną do domu.

Alexander


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Karma police
"Bijące serce Zakonu" – cytat by Woody Tarpaulin (czyli twój stary najebany gada z kolegą o tym, jak był zomowcem i pałował księży na ulicach)
Myślisz sobie, "ale skurwysyn", i masz w sumie rację. Szczupły, zawsze schludnie ubrany mężczyzna w średnim wieku o jasnobrązowych włosach. Niby chudy, ale jednak byk. Jak na kogoś raczej średniego wzrostu (mierzy dokładnie 1,78 m), podejrzanie mocno lubi patrzeć z góry na przestępców, których przetrzymuje w swojej sali przesłuchań. Wygląda na starszego, aniżeli jest w rzeczywistości: na jego twarzy zaczynają już rysować się zmarszczki, a pod zmęczonymi, ciemnozielonymi oczyma, widać cienie od niewyspania. Nie jest kimś, kto przesadnie dba o swój wygląd, a jednak, przepisowy mundur aurora zawsze ma idealnie wyprasowany, kołnierzyk koszuli stoi sztywno, a buty – wydają się być świeżo pastowane. Wyważenie Aarona wynika z wtłoczonego przez lata służby aurorskiego rygoru, zaś wojskowa elegancja – z przekonania o potrzebie zachowywania wewnętrznej dyscypliny bez względu na okoliczności. Przynajmniej w godzinach pracy jest elegancki, bo po cywilnemu ubiera zwykle stare łachy robocze, w których jest mu najwygodniej. Widać po nim, że pracuje manualnie, ręce ma bowiem szorstkie, z widocznymi odciskami. Jego ruchy cechuje precyzja i pewność siebie. Na co dzień pachnie wodą po goleniu (od lat tą samą), roztaczając wokół siebie mdłą woń najtańszej kawy z ministerialnego automatu, zmieszaną z dymem papierosowym. Na prawej ręce ma dwa tatuaże, które zwykle chowa jednak pod zaklęciami maskującymi.

Aaron Moody
#60
28.07.2025, 11:29  ✶  
Odpowiedź na ten list nadeszła w nocy z 9 na 10 września 1972 roku. Koperta została zabezpieczona zaklęciami ochronnymi.


Szanowna Pani Mulciber,

Wybaczyć proszę oszczędność formy i opieszałość w odpowiedzi. Zapoznałem się z nadesłanym przez Panią listem.

1. Proszę zadbać o swoje bezpieczeństwo, bo to pozostaje priorytetem. Wysłać listy bliskim, aby zadbali o zabezpieczenie miejsca zamieszkania. Nie podejrzewam Koroleva o nastawanie na zdrowie i życie członków Pani rodziny. Nie należy jednak wykluczać, do czego zdolny jest w akcie desperacji. Z Pani opisu wnioskuję jednak, że był to jeden z wielu tchórzliwych ataków, jakie miały miejsce pod osłoną nocy: oportunistyczna napaść, której konsekwencji łatwo mógłby uniknąć, zrzucając winę na wpływ czarnoksięskiego zaklęcia. (Albo wręcz wykręcając się od odpowiedzialności kłamstwem, że za atakiem stali Śmierciożercy). Podałem już jego rysopis do wiadomości reszty aurorów, zajętych tropieniem podobnych mu szumowin, które wypłynęły na powierzchnię razem z tym szambem. Proszę wierzyć, że jego schwytanie pozostaje dla mnie priorytetem. Nie tylko ze względu na potrzebę zachowania integralności struktur państwowych. Pamiętam wciąż Pani głos w sprawie mojego przyjaciela, Detektywa C. Longbottoma. Jestem przekonany, że Mung zapewni Pani w tym momencie najlepszą opiekę. (Kawa z automatu trochę gorsza od naszej, ale za to cukru nigdy nie brakuje). Proszę przyjąć życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.

2. Proszę spisać swoje zeznania. Jak sama Pani wie, relacje świadków z pewnością byłaby mile widziane przed Wizengamotem. Jeżeli kojarzy Pani kogokolwiek, również proszę o rysopis, jakkolwiek traumatyczne jest zapewne powracanie wspomnieniami do momentu napaści. Dla mnie osobiście jest to niepotrzebne, i nie chciałbym zmuszać Pani ani do odtwarzania tego ponownie w przestrzeni pamięci, ani nadwyrężać Pani sił, ale doskonale wie Pani, jak działa nasz system. Zbyt wiele wybacza mętom, poddając pod wątpliwość motywację i moralność ludzi z nieposzlakowaną reputacją. Każdy najdrobniejszy szczegół się liczy. Zwłaszcza, gdy wmawia się nam, że wierzyć winniśmy w "resocjalizację". Ja, Pani Mulciber, jestem człowiekiem małej wiary z dużą różdżką. Korolev to recydywa. Takich powinno się zamykać. Integralność Pani zeznań będzie sprawą kluczową do skazania go, chociaż wybiegam myślami już w kierunku procesu, przewidując, że na tym Pani zależy. Byłoby to z pewnością sygnałem od Wizengamotu, że nie traktuje lekko nastawania na niezawisłość przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Nie zaszkodzi przeprowadzić więc swego rodzaju, że tak się wyrażę, "agitacji" wśród przychylnych Pani sędziów. Proszę traktować to wyłącznie jako przyjacielską sugestię, ale z doświadczenia wiem, że personalne zagrożenie zawsze najszybciej mobilizuje do działania. Być może powinna Pani uświadomić sędziom, że jest czego się bać.

3. Jakkolwiek wdzięczny za Pani poparcie, i w pełni popieram wielkie słowa oraz deklaracje, które padły w Pani liście, z natury jestem sceptykiem. Być może tragedia, której wszyscy jesteśmy świadkami i bezpośrednimi uczestnikami, wstrząśnie angielskim społeczeństwem. Być może zmusi do współdziałania w ramach odbudowy strat, jakie ponieśliśmy. Być może podzieli społeczeństwo jeszcze bardziej. Być może sprawi, że na powrót pogrążymy się w bezpiecznym marazmie, ulegając nawoływaniom tych, którzy wolą poddać kraj samozwańczym lordom, aniżeli stawić czoło niebezpieczeństwu. Na powrót zapanuje bierność. A oni chcą żebyśmy byli bierni. Bo bierność oznacza przyzwolenie na zło. Wszędzie widzę ludzi, którzy wolą bierność od działania. Systemowo przyzwalamy na zło od lat, Pani Mulciber. Zdradą stanu będzie zapewne, jeżeli powiem, że nie wierzę, że rządzący nami potrafią się zmienić. Ale ja jestem tylko prostym aurorem. Nie zmienię rządu. Nie odpowiadam za Wizengamot. Ja tylko łapię dla was tych wszystkich skurwysynów, licząc, że nie wypuścicie ich za szybko z więzienia. Bo wtedy muszę łapać ich na nowo.

4. Co do naruszenia protokołu tajności. Przyjrzę się temu. Pod wieloma względami uważam takie postępowanie za naganne. Zwyczajnie bezmyślne. Zajmę się tym, nie będę jednak robił Pani złudnych nadziei: sądzę, że zostanie to w najgorszym przypadku zignorowane, a w najlepszym – zwyczajnie zapomniane.

Tylko na wpół oficjalnie,
Aaron A. Moody


– You're too difficult.
– The situation is difficult, not me.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (8): « Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa