• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Dziurawy Kocioł [Jesień 72, 18.09 Ceolsige & Millie] Futuræma

[Jesień 72, 18.09 Ceolsige & Millie] Futuræma
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#11
10.10.2025, 16:14  ✶  
Coś było w jej słowach takiego, co przyniosło jej ukojenie. Cóż to mogło być, bo przecież nie zdystansowana mina i oczy taksujące ją z góry do dołu. Rany nie przynoszą wstydu. Trochę brzmiało to jak jej stary, ale też z drugiej strony leżało całkiem blisko obok Jestem z Ciebie dumna, czy tam Możesz być z siebie dumna. A Miles była w chuj z siebie dumna po Spalonej Nocy bo dała z siebie wszystko i gdyby nie pierdolony straszak z popiołu, to wycisnęłaby jeszcze więcej!

Ale tak. Burke - zgodnie z dziedzictwem - równie dobrze mogła być Śmierciożercą. Mogła teraz uśmiechać się do niej miło, a tymczasem w wolnych chwilach planować przejęcie władzy nad światem. Była w końcu ślizgonką. Była kurewsko mądrą i rasistowską zdzirą. Moody westchnęła ciężko, przekrzywiając głowę i przypatrując się swojej rozmówczyni z podobną nostalgią odbijającą się światłem latarni w złotych ślepiach tylko po to, żeby zaraz prychnąć na wzmiankę o obrazoburczym jasnowidzeniu.

– Sige kurwa, wiesz, że nie mam trzeciego oka. Ja nie patrzę Ci w głowę i nie oceniam czy będziesz się masturbować w przeciągu najbliższych kilku godzin, tylko patrzę na ... teee... na... omeny. Znaki. Też byś je mogła zobaczyć jakbyś tyle ćpała co ja. Anyway, może wywróżę Ci kaczkę srającą złotem, może zjebie Ci się na głowę kowadło. Moja intuicja ma niezbadane nawet dla mnie drogi, nic tak jej nie wspiera dobrze jak fajka i dobre tasowanko – rozjebała się na ławce jak jej wuj wróżbita egzorcysta z matki łaski i żul przy okazji, poklepując się w poszukiwaniu starej papierośnicy, srebrnej, pogiętej od ostatnich zdarzeń z wciąż widocznym wygrawerowanym sztormem. Prezent od brata z okazji jebnięcia piorunem. Nie mógł znaleźć lepszego. Wyciągnęła zeń ręcznie zwiniętego papierosa, odpaliła sobie różdżką, po czym ćmiąc z petem w buzi, zaczęła tasować.

– Jebać tych złamasów. Bitwa może przegrana, ale wojna... – Cmoknęła i przeniosła językiem szluga z jednego kącika ust do drugiego. Ciekawe kto jej tej sztuczki nauczył? – Na co chcesz wróżbę Sige? Na miłość? Na robotę? Na pochybel temu z...z...– warknęła wkurwiona – dobra, dzisiaj wróżba jutro hipnotyzer, dam Ci znać, czy prawdę gadają na mieście, bo ocipieje do reszty jak nie będę mogła swobodnie kurwa wyrażać swoich myśli! – wrzasnęła do nieba, jakby gdzieś tam na księżycu siedział na swoim tronie pan lord i srając śmiał się z niej do rozpuku.

Wdech. Wydech.

– Zajebista lokacja w ogóle do wróżenia, jak widzisz piękne wyszywane obrusy i kadzidełko z tytoniu. Blask księżyca w sercu. Nie martw się jednak. Los nie wybiera, a pod halkę przeznaczenia można zajrzeć i na świeżo odmalowanej ławce. – widać było jak z każdą chwilą wracają jej kolory. Atak minął, a "świeże" powietrze robiło swoje. Moody tasowała, czekając na to, jaki aspekt Ceo będą podglądać dziś.
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#12
10.10.2025, 20:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.10.2025, 08:13 przez Ceolsige Burke. Powód edycji: Wyjaśnienie niejasności i poprawienie literówek )  
Uniosła brwi i uśmiechnęła się z nutką wyraźnego rozbawienia kiedy Millie próbowała tłumaczyć jej "pomyłkę". Dekilatnie pokręciła głową i nieznacznie uniosła dłonie w geście znużonego poddania. Przyjemnie było obserwować buntownicze zacięcie drobnej brunetki. Było to jak zwykle odświeżające doświadczenie po zaduchu Nokturnu.

Spokojnie sięgnęła po swoją fajkę, nie wtrącając się w monolog towarzyszki, która wyraźnie nabierała właściwych kolorów i zachowań. Machinalnie odmierzyła szczyptę tytoniu i umieściła go w kominie fajki. Czynności te działy się niemal machinalnie kiedy obserwowała jak karty zaczynają szybko śmigać miedzy palcami Millie.

Ty i ja.

Płomień na jej różdżce nie przeskoczył do komina fajki tylko zachwiał się niepewnie i zgasł. Myśl ta, wywołana pytaniami policjantki, podszyta była pewną groźbą. Twarz Ceolsige stężałą na jedną bardzo krótką chwilę kiedy jej spojrzenie złapało na moment blask w złotych oczach. Oczach lojalnej policjantki z rodziny Moodych, w które patrzyły oczy paserki Burke czystej krwi. Niedawne wydarzenia podniosły skale konfliktu. Coraz mniej czarodziei w magicznym Londynie może pozwolić sobie na niezależność. Staniemy naprzeciwko siebie nad urwiskiem? Sentymentalne pytanie zwieńczyło rozważanie wszystkich powodów, które czyniły ich znajomość ekscytującą oraz, które prowadziły do nieodmiennie ponurych wniosków.

Szybko poprawiła zaklęcie i wypuściła prawie idealne kółko dymu z ust. Prychnęła delikatnie rozbawiona żartem, nie zostawiając w swoim zachowaniu żadnych widocznych śladów nieoczekiwanej myśli.

- Skoro tak figlarnie przyszłość zamierzasz podglądać niech będzie mi wolno uszanować jej tajemniczość. Na co nam będzie sama łaskawa odsłonić, bez wścibskich pytań. - Mówiła płynnie, emanując rozbawieniem. Otoczenie ironicznie zabawnie pasowało do Milliowego podglądania przyszłości. - Będę nasłuchiwać, który nieszczęśnik stracił zmysły pod twoim spojrzeniem.
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#13
11.10.2025, 15:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.10.2025, 15:41 przez Millie Moody.)  
Moody miała niebywałego farta, to kumplowania się z ludźmi z którymi absolutnie nie powinna się kumplować.

To przez krew Trelawneyów.

Na pewno.

– O Twoją przyszłość pytam nie o swoją babo głupia. – Zaśmiała się na tę wzmiankę o nieszczęśniku. Na to znała już odpowiedź, ale ponieważ wciąż nie ustaliła czy jest z tego powodu zadowolona czy też nie... to wolała się nie wypowiadać.

– Dobra, otwarty rozkładzik, takie lubię najbardziej. – Uśmiechnęła się szeroko i zaczęła szeptać do kart słodkie tajemne pytania, które były w gruncie rzeczy bardzo, bardzo przyziemne. Co Sige spotka, co spotka ją pośród Londyńskich zgliszczy? Co tam przyniesiesz tej ślicznej blondyneczce na drodze jej bezwzględnych buciorów?

A potem trzy karty opadły...

Pierwsza, kobieta głaszcząca lwa pod brodą, na widok której Miles uśmiechnęła się, wyraźnie rozbawiona.
– Wpływ przeszłości i ja. Jak się z tym czujesz? Wiesz co to za karta prawa? Łagodna Moc. Mil Dred. Zabawne. Ale nie zatrzymujmy się w tym miejscu. Co z Teraz wpływa na Twoje Jutro? – tu opadł chłopiec. Niebo za nim było podobnie żółte co w przypadku kobiety obłaskawiającej bestię. – Paź denarów, to mnie absolutnie nie dziwi. Obrót pieniądza jest przecież Twoją domeną, nie wątpiłam, że ktoś taki jak Ty znajdzie sposób by dorobić się, gdy wszyscy inni płaczą. – Pod tym względem bardzo się różniły, Moody od początku spalonej nocy odkrywała w sobie pokłady altruizmu sięgające o wiele, wiele głębiej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. – I przyszłość to.... ho ho ho! No co ja widzę! – Rycerz na białym koniu. Dosłownie. Ze złocistym kielichem w dłoni. Czy było to możliwe? Zanim jednak Moody zdradziła znaczenie tej karty, wybałuszyła oczyska w poszukiwaniu omenów, wibracji, choćby chwilowych omamów (z gatunku tych milszych) mówiących o tym co niósł ze sobą powiew przeznaczenia.

Rzut Symbol 1d258 - 92
Kominek (sprawy związane z domem)


Dym?

Kamienny komin?

Kominek?

– Ok, przypomnij mi... Ty mieszkasz nad lombardem prawda? – upewniła się, łypiąc tym razem już nie na karty ułożone na świeżo odmalowanej ławce, a wprost w przepastne oczy skrywające tak wiele, wiele tajemnic gwarantujących tej relacji okazjonalne funkcjonowanie.
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#14
11.10.2025, 19:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.10.2025, 21:08 przez Ceolsige Burke.)  
Oby... przemknęło jej przez myśl by zaraz potem rozmyć się w oparach fajkowego dymu, których równe kółko przesłoniły na chwilę jej twarz. Ta znajomość była sentymentalnym hobby, które dostarczało nutki ekscytacji. Ceolsige liczyła, że tak zostanie mimo pojawiających się, zupełnie niemagicznych, omenów.

Jej usta wykrzywiły się w bezgłośnym chichocie kiedy do pojedynczych słów, wychwyconych z szeptów ułożyła sobie w głowie resztę, przaśnej modlitwy Millie. buciory? Skrzywiła się nieco w duchu. Spodziewała się bardziej kobiecego odniesienia. Pewne rzeczy zmieniły się z czasem, na zdrowie wszystkim.

Ale nie wszystkie.

Przedstawienie z kartami było zajmujące jak zwykle. Kiedy pierwsza karta teatralnie odsłoniła swój awers nie mogła opanować uśmiechu zadowolenia. Znacząco uniosła brew na widok "Mildred" poddając się nastrojowi jaki tradycyjnie towarzyszył ich spotkaniom. Mildred i Paź, w takich chwilach prawie można by uwierzyć, że w tych kartach jest coś więcej. Ludzkie umysły są przerażająco wręcz nastawione na poszukiwanie przyczyn i ich logicznych skutków w czymś zupełnie chaotycznym.

Prychnęła na teatralną przerwę i wybałuszone złote oczy oglądane przez rewers trzeciej karty. Stała sztuczka, zużyta i aż kiczowata ale nadal wszędzie w użyciu. Bo działa przyznała w duchu ciesząc się z poprawy samopoczucia policjantki kiedy biały koń pojawił się na ławce, dziwnie blisko jej krawędzi. Przy najmniej nie w galopie. Odgoniła nawracające myśli, łapiąc spojrzenie złotych oczu w swoje.

- Doprawdy ranisz moje uczucia. - Z przesadną emfazą odparła wróżbitce. - Musze przyznać, że jestem dotknięta. Złoto jest łupem zuchwałym, nie padlinożerców. - Nie żeby nie była zajęta wyszukiwaniem okazji, ale taki jest ten świat. W takich czasach wszyscy się ścigają, natomiast nagrody pocieszenia nie smakują odpowiednio.

- Lombard? Kłujesz dzisiaj tam gdzie boli. - pogroziła jej rozbawiona palcem. Miała poczucie, że Mille wierzyła w jej barwne opowieści i gładkie tłumaczenia. Inaczej już dawno nie spotykałyby się towarzysko. Właściwie niemal wszyscy wierzyli lub chcieli uwierzyć w to co ma do powiedzenia. - Kamienica się nie zmieniła. Na paterze jest sklepik a na piętrze mieszkanie. Tylko schowek rozrósł się do wygodnego saloniku.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (65), Millie Moody (2171), Ceolsige Burke (2024)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa