20.03.2025, 16:20 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.03.2025, 23:44 przez Anthony Shafiq.)
—XX/10/1966—
Anglia, Londyn
Robert Crouch, Jonathan Selwyn & Anthony Shafiq
![[Obrazek: izoAzJr.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=izoAzJr.png)
(...) lecz gdy tam dotarłem tam sami kolesie
jedzą krakowską i siedzą tam w dresie,
pijani, półnadzy z brzuchami kolesie,
bekają piją bimber i patrzą na siebie
![[Obrazek: izoAzJr.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=izoAzJr.png)
(...) lecz gdy tam dotarłem tam sami kolesie
jedzą krakowską i siedzą tam w dresie,
pijani, półnadzy z brzuchami kolesie,
bekają piją bimber i patrzą na siebie
Kontekst zawsze jest ważny, choć zawsze istnieje trudność, aby możliwie zwarcie go nakreślić. Odpowiednia ilość detalu, aby sytuacja była zrozumiała, ale bez zbędnego przedłużania, by opis tła nie zakłócił samej opowieści.
Kontekst jest bardzo ważny i bardzo trudny za razem, szczególnie, gdy myślą wracało się do minionych chwil, do momentów w których cały świat śmiał się lub płakał. Świat mógł również płonąć z zażenowania, szczególnie gdy ktoś bardzo, bardzo poważny znów czuł się jakby miał piętnaście lat.
Anthony od pół roku był szefem Organu Międzynarodowych Standardów Handlu Magicznego. Jego największym
sukcesem, poza oczywistym wygryzieniem oponenta do tego stanowiska (co nie było trudne, człowiek sam się podłożył przekonany o własnej bezkarności)(nie to, żeby Anthony nie był przekonany o własnej bezkarności, jednak nieco lepiej wychodziło mu tuszowanie własnych macanek przemycanek i defraudacji), było ściągnięcie z Francji Jonathana Selwyna, jego przyjaciela z czasów szkolnych oraz początków urzędniczej kariery. Jedną z pierwszych decyzji było przearanżowanie szefowskiego o jedno biurko więcej, tak że głównie po plakietkach na tychże biurkach można było rozpoznać, czy rozmawia się z przełożonym czy z jego zastępcą. Miało to swoje oczywiste plusy.Kontekst jest bardzo ważny i bardzo trudny za razem, szczególnie, gdy myślą wracało się do minionych chwil, do momentów w których cały świat śmiał się lub płakał. Świat mógł również płonąć z zażenowania, szczególnie gdy ktoś bardzo, bardzo poważny znów czuł się jakby miał piętnaście lat.
Anthony od pół roku był szefem Organu Międzynarodowych Standardów Handlu Magicznego. Jego największym
Miało to swoje oczywiste minusy.
Od rana Anthony był podekscytowany i przy jego raczej melancholijnej naturze, ów buzująca pod skórą energia zdawała się nie być do końca naturalna, a na pewno nie standardowa. Z drugiej strony, panowie mieli pięcioletnią przerwę w codziennym kontakcie, obaj więc w pewnym sensie musieli siebie uczyć na nowo z wartością dodaną polegającą na bardzo dużym wzajemnym kredycie zaufania. Jonathan miał też dostęp do kalendarza swojego "przełożonego" i wiedział, że na ten dzień w sumie jedyną zaplanowaną aktywnością był lunch z Robertem Albertem Crouchem. Im bliżej zaś było godziny X, tym bardziej Shafiq stawał się niespokojny, uciekający wzrokiem i myślami od omawianych przez nich tematów, uciekający wzrokiem ku drzwiom w oczekiwaniu.
Pierwsza zbliżała się ku nim nieubłaganie, a zahukany wychowanek Roweny Ravenclaw siedział jak na szpilkach i nawet nie wiedział, że w nerwach zmierzwił sobie włosy tak, że wyglądał co najmniej niekorzystnie. Chyba brakowało im w gabinecie lustra i niewielkiej magicznej garderoby.
Do 13 pozostał kwadrans, gdy urzędnik nie wytrzymał i podniósł się, strącając przypadkiem dokumenty ze swojego stołu. Hiszpańska wiązanka popłynęła z jego ust, gdy przykucnął i zaczął je sprzątać. Przynajmniej miał czym zająć ręce.