• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna Carkitt Market [08.09.1972] Sincerely, me

[08.09.1972] Sincerely, me
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#1
31.03.2025, 20:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2025, 23:49 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Leviathan Rowle - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Sowi urząd pocztowy, Carkitt Market

Po walkach z sowami zmierzającymi do Ministerstwa, a także działaniami mającymi na celu ograniczenie dostępności do niego, naturalnym wręcz wydawało się by obrać sobie za cel Sowi Urząd Pocztowy. Z jakiegoś powodu, zastraszająca ilość czarodziejów myślała chyba, że w takich warunkach spanikowane, niepewnie latające ptaki zdziałają cokolwiek. Cóż, próbowały, to należało im oddać, jednak gęsty dym i ciężki popiół utrudniały im pracę. Nie zmieniało to jednak faktu, że ktoś wciąż próbował rozsyłać pocztę. Że komunikacja wciąż krążyła, nie tyle faktycznie szkodząc przepływem informacji jako takich, co działając wręcz pokrzepiająco. Bo jakże łatwo było poczuć odrobinę otuchy, kiedy dookoła wszystko płonęło, a w rękach właśnie ściskało się wymęczony podróżą list, niosący ze sobą dobre informacje?

Tego typu sytuacje należało zdusić jak najszybciej i u źródła. Poczta stała otworem - dosłownie - z rozdziawionymi na oścież drzwiami, umożliwiającymi łatwe wejście do środka. Chyba nawet były uszkodzone i ciężko byłoby je zamknąć, a Rowle był w stanie założyć się, że ktoś w panice zajął się zawiasami, tak by jak najszybciej móc dostać się do środka. Dookoła śmierdziało duszącym dymem, ktoś krzyczał, ale sytuacja wewnątrz wydawała się w miarę opanowana. Na pewno radzili sobie lepiej jak reszta ulicy, gdzie ogień szalał, trawiąc kolejne budynki. Najwyraźniej służby zadbały, by punkty komunikacji trzymały się jako tako, o czym dodatkowo świadczył trzepot skrzydeł w powietrzu i stresowe pohukiwanie sów śmigających nad głowami. Wewnątrz i na zewnątrz.

Leviathan nie zatrzymał się ani na chwilę, zmierzając w kierunku wejścia. Tu nie potrzeba było przesadnej finezji i prób dokładnego celowania w śmigające po niebie ptaki, bo przestrzeń była zamknięta, stanowiąc wspaniały wręcz plac zabaw do wzniecania paniki i siania chaosu. Wycelował więc różdżką w pierwszą rzecz, która znalazła się w zasięgu wzroku - okienko pocztowe, za którym w panice krzątała się pracownica poczty, obrzucona stosem paczek które próbowała gdzieś przemieścić - a następnie spróbował związać zaklęcie, by posłać w tamtą stronę pocisk ognia.

kształtowanie na pocisk ognia
Rzut Z 1d100 - 100
Krytyczny sukces!

Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#2
01.04.2025, 10:36  ✶  
Powolne urzędnicze życie pracownic i pracowników tego miejsca zostało zakłócone przez wtargnięcie kogoś, kogo nie zapomną do końca swojego życia. Jesteś potworem, Leviathanie. Zaklęcie pełne przemocy rzucone jak gdyby nigdy nic - pełne czego? Gniewu? Złości? Obojętności wobec cudzego życia i bezpieczeństwa?

Po pomieszczeniu poniósł się smród spalenizny. To był zapach magii.

Olbrzymia kula ognia rozbiła się o szklane okienko, nagrzewając je do tego stopnia, że to zaczęło się topić. Ogniste języki sięgnęły paczek, kopert i pergaminów. Nie przechowywano tu nic łatwopalnego poza papierem, ale ludzkie ciało również mogło się zwęglić. Ludzkie życie nie było wieczne i wiedział o tym każdy, kto był świadkiem twojego ataku na Sowi Urząd Pocztowy. Rozpętałeś panikę. Jej skala nie sięgnęła sufitu - nikt się jeszcze nie tratował, nie porzucał swoich dzieci, ale nikt w środku nie pozostał spokojny - wszyscy w przerażeniu osuwali się na ściany, zasłaniali twarze przed językami płomieni i uciekali gdzieś, gdziekolwiek, byleby wydostać się na zewnątrz. W panikę wpadły również pocztowe sowy, teraz latające chaotycznie, pohukujące, wylatujące naprędce przez otwory wylotowe, żeby ratować swoje marne, ptasie życia.

Znalazł się jeden odważny. Współpracownik kobiety podbiegł do niej i pomógł jej odejść na bok, polewając poparzoną twarz zimną wodą z końca drżącej różdżki. Zaryzykował - tym, że jego również skrzywdzisz, ale pozostawał w tym nieugięty - próbował wyprowadzić ją w bezpieczne miejsce, w którym uzyska odpowiednią pomoc medyczną.

Interwencja mistrzyni w związku z wyrzuceniem krytycznego sukcesu. Nie kontynuuję rozgrywki. To zdarzenie zostanie odnotowane przy punktowaniu Spalonej Nocy.


there is mystery unfolding
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#3
07.04.2025, 01:56  ✶  

Pomysł z dalszym dociśnięciem sów, ale tym razem w urzędzie w Carkitt Market od pierwszej chwili przypadł Louvainowi do gustu. Po tej haniebnej potwarzy jaką doświadczył ze strony tych zwierzaków miał ochotę wyrżnąć co do ostatniego pióra całą tą ptasią nację. Gdyby nie to, że musiał zachowywać powagę i wykazać się odpowiednią dostojnością przez wzgląd na szacunek do uniformu śmierciożercy i wszystkimi wartościami jakie za tym stały, prawdopodobnie zachowałby się całkowicie inaczej. Dałby całkowity upust swojej złości, nie pozostawiając żadnych złudzeń że za tym cwaniackim uśmieszkiem kryję się gówniarz z kruchym ego. Więc dalsza krucjata na puchaczach jak najbardziej leżała obecnie w jego zainteresowaniu i kiedy tylko padła tak sugestia spod maski Draconisa, nie potrzebował ani chwili na zastanowienie się, że chce być przy tym kiedy Sowi Urząd Pocztowy zamieni się w ruderę.

Pozwolił iść mu przodem bo w sumie była to jego inicjatywa i jego pomysł, więc raczej był tutaj żeby asystować. No i odegrać się za zniewagi. Ten zrogowaciały smoczysyn wcale nie żartował z tym, że zamierza obrócić placówkę w popiół. Zaklęcie które rzucił Rowle było godne podziwu. Nawet z maską zasłaniającą twarz poczuł jak wielką moc miał płomień, który wydostał się spod jego różdżki. Na moment, aż sam był w szoku i chyba nawet mu pozazdrościł tak udanej próby widząc jaką panikę wywołało to na pracujących tutaj osobach. Nie pozostając zbyt długo bezczynnym machnął różdżką w kierunku jedynego bohatera tej scenerii, który miał jeszcze w sobie na tyle werwy, by próbować w jakiś sposób zapobiegać temu terrorowi. Co prawda miał inny plan, taki po którym podłoga będzie lepka od krwi i osocza znienawidzonych tej nocy ptaszorów, jednak plany jak to plany. Musiały ulegać szybkiej korekcie na bieżąco, razem z nowymi zdarzeniami.

- Leżeć ścierwo... Syknął nienawistnie. Zamierzał potraktować mężczyznę, który chciał ratować poparzoną kobietę, okropieństwem nekromancji. Tak aby ten moment już na zawsze wyrył się na jego psychice grubym klinem. Tak żeby już nigdy nie mógł o tym zapomnieć.


nekromancja, cruciatus na mężczyźnie ratującym poparzoną kobietę
Rzut Z 1d100 - 40
Slaby sukces...


dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#4
07.04.2025, 18:46  ✶  
Nosił imię potwora, dlaczego więc miałby potworem nie być? Nie raz dywagował nad tym, czy może jego ojciec nadał mu takie, a nie inne miano, bo miał w tym jakiś cel. Bo wierzył w jakąś moc płynącą z tego, jak wołało się na swoje dzieci, a może zwyczajnie matka zasięgnęła porady Proroka Imienia, który wyczytał to wszystko w gwiazdach czy czymkolwiek innym, co szeptało im na ucho przyszłość małych, czystokrwistych czarodziejów.

Ciężko jednak powiedzieć, że czerpał z tego co robił satysfakcję. Dla niego było to raczej zadanie do wykonania, które należało zrealizować jak najlepiej, a ogień... ogień zawsze był mu bliski. W końcu rodzina jego ojca od zawsze miała tak blisko siebie smoki, a jego matki nie były w stanie pokonać płomienie. Ogień więc był tutaj najlepszym i jakby najnaturalniejszym dla niego narzędziem.

Było też coś w Leviathanie okropnego, a przynajmniej co niektórzy mogli próbować mu wytknąć, że zwyczajnie o ludzi dbał o wiele mniej niż o zwierzęta. O wiele trudniej było mu wzbudzić w innych osobach sympatię, a może też w pewnym momencie przestał być tym aż tak bardzo zainteresowany, przez co zwyczajnie czuł się nieco oderwany od wszystkiego co mogło im się przytrafić. Teraz spojrzał na kobietę znajdującą się za okienkiem przelotnie, podobnie jak na mężczyznę który rzucił się jej na pomoc, zbierając w sobie jakieś resztki bohaterstwa; jej poparzenia pewnie mogły wydawać się mało przyjemne czy wręcz okropne, ale nie raz on czy jego pracownicy musieli wylizywać się z podobnych rzeczy. Czarodziejem natomiast zajął się Martes. Dlatego też Rowle poruszył ręką, kierując różdżkę przed siebie i ku górze, w odległy kąt pomieszczenia Sowiej Poczty, a następnie spróbował spleść zaklęcie, machając różdżką dwukrotnie - chciał stworzyć wybuch na przeciwległej do nich ścianie, za którą znajdowała się dalsza część urzędu, tak by wybić w niej dziury.

kształtowanie na dwa wybuchy ściany
Rzut Z 1d100 - 93
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 46
Sukces!


jeśli się uda to

czy ktoś dostał cegłą w cymbał

Rzut TakNie 1d2 - 2
Nie


jak bardzo ludzie dalej panikują
Rzut 1d10 - 1


czy sowa znowu obsra lou?

evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#5
16.04.2025, 11:22  ✶  

Cóż za majestatyczna postawa. Aż ciężko pojąć jak to możliwe, że pod tą trupią maską było tyle chłodu, kiedy na zewnątrz wszystko przed nim płonęło. Po prostu śmierciożerca z marmuru. I nie byłoby to zbyt wielką przesadą jeśli za jakiś czas ktoś postawi tutaj posąg, czy inny memoriał ku pamięci destrukcji jaką tutaj wprowadził ten zrogowaciały animag. Atmosfera wewnątrz sowiego urzędu szybko została rozpalona do czerwoności. Czerwone języki pożogi smagały wszystko i wszystkich dookoła, nie szczędząc ani strachu, ani cierpienia nikomu. Leviathan raz po raz rzucał udane i silne zaklęcia, pochłaniając całe światło pożaru tej piekielnej sceny. Aż Louvain prawie czuł się tutaj zbędny. Jeszcze chwila i młodszy Rowle będzie pierwszym czarnoksiężnikiem z Kromlechu który wyleci za zbyt wielkie ambicje.

Był w całości skupiony na swojej ofierze którą sobie upatrzył, mimo to wiedział co się dookoła niego i jego towarzysza działo. Jego własne zaklęcie dotarło do celu, ale nie z tak silnym działaniem jak by sobie tego życzył. Widząc jednak jak paraliżujący ból zaklęcia tortur wytrącił mężczyznę z dalszego działania, miał zamiar dokończyć terroru na nim jak i na reszcie osób które jeszcze nie zdążyły wydostać się z tego miejsca. Usłyszał za plecami wybuch, a potem wstrząs przeszedł po jego ciele jak zapewne po każdym innym czarodzieju i czarownicy w najbliższym otoczeniu. Lestrange pomyślał, że to dobry moment na wykorzystanie efektu zniszczeń. Machnął swoją różdżką szerokim gestem wokół siebie jakby próbował zgarnąć dym pożaru do fantomowego wiadra. Zamiast tego chciał zebrać wszystkie rozżarzone przedmioty, większe i mniejsze, pozostałości po wybuchu jak cegły, gruz czy odpryski budowlane. Za ich pomocą chciał odgrodzić wyjście z Poczty i tym samym odebrać możliwość ucieczki wszystkim ofiarom z tego miejsca. Niech zdechną tutaj spaleni na wiór, lub uduszą się od gęstego dymu w tym sowim sarkofagu.

Następnie, wiedząc że jego wcześniejsze zaklęcie nekromancji nie potrwa zbyt długo, dopadł do jedynego pozytywnego bohatera tego wieczoru w urzędzie. Podbiegł do niego i przystawił mu różdżkę do klatki piersiowej. Bo pomyślał sobie, że chętnie zobaczy jak wygląda tak szlachetne serce zwykłego czarodzieja z bliska. Jednak najpierw musiałby wyrwać mu je prosto z wnętrza jego osoby. I dokładnie taki miał zamiar. Nieco bardziej precyzyjnym zaklęciem zamierzał wyszarpać mu ten najważniejszy mięsień w jego organizmie. Zapewne teraz pracowało jak nigdy dotąd. Przerażony i zmęczony fizycznym bólem czaru cruciatus, jego serce musiało stukać w tempie kilkaset na minutę. Może lepiej niech sobie ono odpocznie i położy się gdzieś obok.


translokacja na zabarykadowanie drogi ucieczki elementami otoczenia
Rzut Z 1d100 - 16
Akcja nieudana


translokacja na wyrwanie serca bezimiennemu bohaterowi
Rzut Z 1d100 - 7
Akcja nieudana


dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#6
16.04.2025, 15:25  ✶  
Podczas kiedy Louvain koncentrował się na swoich ofiarach, Rowle nie poświęcał większej uwagi ludziom. Ci zresztą, robili wszystko co mogli, żeby oddalić się w bezpieczne miejsce, o ile takie w ogóle istniało w tym momencie w Londynie. Rozpierzchli się w panice, która chyba niewiele mogła juz wzrosnąć po początkowym pokazie siły, jaki Draconis im zaserwował. Wszyscy też uciekający, albo raczej ich większość, nie licząc pojedynczych bohaterów, obrała sobie za cel drzwi wejściowe, które dwóch śmierciożerców miało za swoimi plecami. Jak dla Rowle'a to mogli uciekać; minąć ich, wybiec na ulicę i ze strachem w oczach powiedzieć wszystkim co działo się w Sowim Urzędzie Pocztowym - w końcu dolewało oliwy do ognia paniki i zamieszania, jaki podrygiwał dzisiejszej nocy.

Martes miał jednak inne plany. Może lepiej, że jego towarzysz stał do niego tyłem, skoncentrowany na dalszych działaniach, zamiast obserwować jak kolejne zaklęcia nie działają tak, jak powinny, dając uciekającym to wąskie okienko z szansą na ucieczkę. Parę osób minęło Lestrange'a, część w czystej panice, część z uniesionymi różdżkami - gotowi do podjęcia jakiejkolwiek obrony, gdyby ten tylko zaatakował, ale zbyt wstrząśnięci by samym uderzyć w pierwszej kolejności.

Draconis machnął różdżką z nieco podobnym zamiarem co wcześniej Lewa Ręka Voldemorta. Chciał zgarnąć większe kawałki gruzu, ale nie po to żeby zatarasować nimi przejście, a by odsunąć je na bok - oczywiście w stronę stojących po jednej stronie okienek i tym samym niszcząc stanowiska, ale jednocześnie robiac sobie tym samym wygodną drogę przez właśnie rozbitą ścianę. Przez prześwit i kurz dało się zobaczyć opadające koperty, wzburzone siłą wybuchu.

rzucam gruzy na okienka, dwa razy bo to duża kupa
Rzut O 1d100 - 20
Akcja nieudana

Rzut O 1d100 - 25
Akcja nieudana


evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#7
14.05.2025, 20:27  ✶  

Na głupi los nie ma rady. Początkowy sukces i wejście z ogromnym przytupem niestety nie okazało się preludium do nakręcającej się spirali destrukcji i terroru. Przynajmniej z jego strony. Zaklęcia ewidentnie się dzisiaj go nie słuchały, bo albo wychodziły słabo, a jeśli już to nie sięgały celu. A nawet jeśli sięgały to efekt końcowy wychodził zupełnie inaczej, niż ten oczekiwany. Tak jak to było z tą cholerną budką telefoniczną. Ale z drugiej strony należało się jej. Po tym co wydarzyło się między nim, a Millie w tym samym zejściu do Ministerstwa, miał szczerą ochotę unicestwić ten zaklęty mechaniczny pierdolnik, by już nigdy nie musiał na niego patrzeć i przypominać sobie chwil spędzonych z Moody.

Jednak liczyło się tu i teraz oraz fakt, że ani usypisko z gruzu i cegieł nie zablokowało wyjść z Sowiego Urzędu, ani nie wyrwał serca. Jak zwykle Louvain poczuł się zbyt pewnie i zamiast zakończyć sprawę najszybciej jak się dało miał ochotę pobawić się i zadręczyć na śmierć faceta. Rzucone wcześniej zaklęcie Cruciatusa nie było tak skuteczne, żeby w pełni rozbroić przeciwnika. Kiedy tylko Lestrang zbyt długo próbował z chirurgiczną precyzją wymierzyć zaklęciem translokacji w serce mężczyzny, ten ocknął się szybciej, niż Matres zakładał i najzwyczajniej w świecie zrzucił go z siebie. Louvain oczywiście był nieco zaskoczony tym zajściem i jednocześnie nieusatysfakcjonowany tym, że nie udało mu się w tak brutalny sposób zakończyć życie tego drugiego jak sobie to wymyślił. Nie było też czasu na kreatywne myślenie, a odległość między nimi była zbyt mała żeby wymachiwać teraz różdżką. Zamiast tego Lestrange rzucił się z pięściami na mężczyznę próbując wyłączyć go z walki przez cios na splot słoneczny.


af, ogłuszający cios na splot słoneczny bezimiennego bohatera
Rzut Z 1d100 - 80
Sukces!


dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#8
15.05.2025, 07:09  ✶  
Najwyraźniej przesadna pewność siebie była zaraźliwa, bo rzucone przez Leviathana zaklęcia również się go nie posłuchały. A może zwyczajnie wyczerpał swoje szczęście w momencie, kiedy wszedł do Urzędu Pocztowego z kulą ognia. Co jednak pozostawało niezmienne, to to że pozwalał Martesowi działać dokładnie tak jak chciał, ale też bez jego pomocy. Chciał pastwić się nad bohaterem od siedmiu boleści? Znakomicie - strach był przecież wspaniałą pożywką dla mas, który podsycał poczucie siły.

Mimowolnie jednak zastanawiał się, kiedy nacisną za mocno. Kiedy ta siła zrodzi tak dużą opresję, że ludzie przestaną się panicznie bać i rzucać w popłochu do ucieczki. Kiedy panika zacznie zmieniać się we wręcz zwierzęcą potrzebę walki, by uciec z rogu do którego zostało się zagonionym. Teraz mieli przewagę, a kiedy odbije im się ona czkawką?

Draconis więc spróbował jeszcze raz, chcąc za pomocą magii odgruzować właśnie zawaloną ścianę i wykorzystać jej fragmenty żeby zniszczyć szereg okienek, które znajdowały się w pomieszczeniu gdzie wciąż stali.

translokacja znowu na rzucenie gruzem w okienka 2x bo duża kupa
Rzut O 1d100 - 97
Sukces!

Rzut O 1d100 - 2
Akcja nieudana


We said we're going to conquer new frontiers
Go on, stick your bloody head in the jaws of the beast
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#9
19.05.2025, 00:41  ✶  

Zaklęcia może i nie wychodziły. Za to stary, poczciwy wpierdol za pomocą wściekłych pięści choleryka zadziałał tak jak należy. Nie było co ukrywać, większość czarodziei nie była obyta z bezpośrednią przemocą tak jak ten gnojek. Za to większość jego gnojów, czytaj bandy Borgina, dobrze wiedziała jak się tańczy. Kujawiaka na nerach przykładowo. Wykorzystał znany mu ruch i facet którego tak bardzo upatrzył sobie za cel, zgiął się w pół już po pierwszym uderzeniu. Cios zdecydowanie zaliczyłby do tych udanych, bo mężczyzna niemalże zawiesił mu się przez ramię. Poczuł pod pięścią jak trafia we wrażliwe organy, bo żaden napięty mięsień nie ochronił jego bebechów przed paraliżującym bólem. Louvain zdążył tylko usłyszeć odgłos wyrwanego z płuc mężczyzny powietrza, a potem ten sam gość leżał już na deskach. Przez moment napawał się widokiem szybkiej wygranej, a jednocześnie podaną jak na tacy ofiarom.

Z chwili napawania się widokiem bezbronności tego typa, wyrwało go kolejne udane zaklęcia Leviathana. To co przed paroma chwilami sam próbował zrobić, jemu udało się zdecydowanie lepiej. Wszystkie mniejsze i większe elementy po wybuchach uniosły się i poleciały prosto w stronę szyb i okienek. Lestrange zasłonił się rękawem szaty chroniąc się przed odłamkami szła, które zaścieliło w jeden moment całe podłoże. Zamierzał to wykorzystać dla siebie. Chwycił za nieco większy odłamek szkła z podłogi i wbił go prosto w szyję powalonego gościa. Co właściwie było nieco łaską ze strony Louvaina, bo zanim strawią go płomienie, lub zginie pod gruzowiskiem, to zdąży się wykrwawić. I to koniec jego krótkiej, bohaterskiej historii. Martes w końcu dopiął swojego celu, więc mógł spojrzeć szerzej i dołączyć do destrukcji tego miejsca. Jeszcze raz sięgnął po różdżkę. Swoim zaklęciem zamierzał porazić prawdziwą błyskawicą ze swojej różdżki ofiary które nie zdążyły jeszcze ewakuować się z sowiego urzędu.


2x kształtowanie na dużo piorunów w stronę ludzi oraz sów
Rzut N 1d100 - 94
Sukces!

Rzut N 1d100 - 34
Akcja nieudana


dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#10
23.05.2025, 21:41  ✶  
Odłamki ściany uniosły się pod wpływem zaklęcia Leviathana i z siłą uderzyły w znajdujące się obok okienka, dokładnie tak jak sobie założył. Związana magia była silna, a przez to uderzenie z łatwością rozbiło szkło czy roztrzaskało drewno, tak samo niszcząc stanowiska, jak i rozrzucając w powietrze kolejne rzesze kartek - żałośnie teraz opadających w towarzystwie pyłu.

Zaklęcie też zrobiło coś jeszcze - wreszcie utorowało drogę do dalszego pomieszczenia, gdzie znajdowała się chyba sortownia, a przynajmniej jej część, co można było wnioskować po znajdujących się tam koszach wypełnionych listami, z odpowiednimi plakietkami oznaczającymi miejsca docelowe.

Dobrze. Louvain za jego plecami ponownie wybierał przemoc, tym razem uciekając się do użycia płomieni, które zaiskrzyły wspaniale w powietrzu. Rowle jednak znowu sięgnął po ogień, zgodnie z wcześniejszymi zamierzeniami próbując podpalić to co było w środku - wszystkie te niedostarczone jeszcze listy, czy to gotowe już do dalszej wysyłki, czy to dopiero przyjęte do sortowania.

Wyczarował więc kulę ognia, celując w papiery, a potem drugą - dla upewnienia się, że faktycznie wszystko zajmie się płomieniami.

kształtowanie na wyczarowanie dwóch fireballi
Rzut Z 1d100 - 54
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 42
Slaby sukces...


We said we're going to conquer new frontiers
Go on, stick your bloody head in the jaws of the beast
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Leviathan Rowle (1581), Eutierria (245), Louvain Lestrange (1705)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa