”Jedną z głównych grup, która sprzeciwiała się tak daleko idących przywilejów czarodziejów były gobliny. To one znaczyły najwięcej, zaraz po czarodziejach w społeczeństwie magicznym i to one w końcu postanowiły wywołać bunt. Powodów miały wiele, począwszy od zarzutu, że Godryk Gryffindor ukradł miecz ich królowi, poprzez próby przejęcia kontroli nad bankiem Gringotta przez czarodziei, po publiczne upokarzanie, a także masowe mordy. Jeden z udokumentowanych buntów goblinów odbył się w 1612 roku w Hogsmeade.
W 1631 roku uchwalono Kodeks Użycia Różdżki, który głosił, że żadnemu nie-ludzkiemu stworzeniu nie wolno nosić lub używać różdżki. Na jej mocy czarodzieje wykluczyli możliwość legalnego używania różdżek przez inne rasy władające magią, jak np. gobliny czy skrzaty domowe. Doprowadziło to do kolejnych buntów, które zaczynały być coraz bardziej krwawe.”
Ulica Pokątna
- …i zaproponował scenariusz. O buncie goblinów, ale tak, wiesz, z naciskiem na przyczyny konfliktu. I wyobraź sobie, że ojciec to odrzucił! Tak po prostu! - Hannibal wyrzucił ręce w geście irytacji - To jest złe na tak wielu poziomach! Moglibyśmy zaangażować goblinich aktorów i wystawić coś ponad podziałami, pokazać, że ta historia nie jest taka czarno-biała, jak się wydaje! Ale nie!
Selwyn był wściekły. Nawet nie o tę sztukę, ksenofilską i zbyt ryzykowną w porównaniu do potencjalnych korzyści, jak nazwał ją jego ojciec, tylko o całą otoczkę w jakiej odbyła się rozmowa. "Nie wiesz, o czym mówisz, Han, w Hogsmeade niemal każda rodzina straciła kogoś w tym buncie!”
Nie wiesz, o czym mówisz.
Nienawidził, kiedy Everett wypowiadał te słowa, pobłażliwym tonem, jakby Hannibal miał znów osiem lat. Był pewien, że jego ojciec doskonale wiedział, że działały na niego jak płachta na byka.
Jeżeli Hannibal reagował na nie otwartą złością, to Everett wykorzystywał to, jako argument na swoją korzyść: jego syn był młodzikiem, który nie panuje nad emocjami.
Dzisiaj udało mu się nie wybuchnąć przy ojcu, po prostu wstał i wyszedł, ale ledwo spotkał się z Oliverem, musiał wyrzucić z siebie tłumione emocje.
- To się do cholery działo prawie czterysta lat temu! Czy nie mamy dość problemów w teraźniejszości? - sapnął i przeczesał palcami opadające na twarz włosy. Odgarnięte w tył, natychmiast wróciły na swoje miejsce, widocznie nastawione nie mniej buntowniczo, niż ich właściciel.
Ojciec ojcem, ale był zmęczony starszym pokoleniem, które rozpamiętywało historię, ale nie zadawało sobie trudu, by poznać punkt widzenia drugiej strony. Które szukało różnic, zamiast porozumienia. Które bało się kontrowersji.
Tak, jakby unikanie dialogu na drażliwe tematy mogło oddalić konflikt.
Wydarzenia z początku września dobitnie pokazały, że nie.
Szli ulicą w stronę pubu i doskonale się składało, bo Hannibal miał ochotę się napić. Zacietrzewiony w swoim oburzeniu, nie dbał o to, żeby ściszyć głos i nie myślał o tym, kto może usłyszeć jego wywody. Trochę się zatem zdziwił, kiedy usłyszał skrzekliwy głos dochodzący od niewielkiej grupki goblinów i czarodziejów, prowadzących dotąd ożywioną wymianę zdań między sobą:
- O, i to jest właśnie problem z waszymi młodymi! Trzysta sześćdziesiąt lat i już myślą, że można sobie tak po prostu zapomnieć! A my nadal nie mamy prawa do używania różdżek!