• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
« Wstecz 1 … 10 11 12 13 14
[14.12.1961] Fergus i Cynthia | Zimowa noc wśród książek

[14.12.1961] Fergus i Cynthia | Zimowa noc wśród książek
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#1
18.11.2022, 14:03  ✶  
Zima nie była jej ulubioną porą roku, nawet jeśli to z nią kojarzyła się absolutnie wszystkim, zarówno przez wzgląd na aparycję, jak i na zachowanie. Niska temperatura sprawiała, że sięgała głównie po ciepłe swetry w barwach domu, a nogi zakrywały grubsze zakolanówki. Wieczory były jednak wspaniałe — rozkosznie długie, a tkwiący za wysokimi oknami zamczyska śnieg oczarowywał i sprawiał, że mogła gapić się na niego godzinami. Biała, nietknięta pierzyna rozbudzała w niej prawdziwego filozofa, czasem nawet uśmiech. Oderwała się jednak od jednej ze ścian Hogwarckiej biblioteki, podnosząc z parapetu opasłe tomisko o zaawansowanych eliksirach, które przytuliła do klatki piersiowej. Zbliżały się egzaminy końcowe i jeśli chciała mieć wynik umożliwiający jej dobrą karierę, musiała ciężko pracować. Zawiłe receptury i sposoby przygotowywania ziół były znacznie trudniejsze od magii praktycznej. Godzinami siedziała nad pergaminami, powtarzając przepisy, ich zastosowanie i ewentualne odtrutki. Było już późno i z oddali słyszała głos bibliotekarki, która poganiała uczniów ku opuszczeniu pomieszczenia i skierowania się do dormitorium, ku wewnętrznemu niezadowoleniu jasnowłosej. Miała na szczęście jeszcze patrol przed sobą. Zgarnęła torbę na ramię, ruszając leniwie w swoim kierunku, gdy nagle usłyszała hałas dobiegający gdzieś spomiędzy regałów uginających się od ciężaru książek. Brwi jej drgnęły mimowolnie i przez chwilę nawet zastanawiała się, co powinna zrobić, gdy odezwało się palące ciepło od przypiętej do białego kołnierza wystającego spod swetra, odznaki. Była pewna, że kiedyś umrze przez poczucie obowiązków. Odwróciła się więc i zamiast do wyjścia, ruszyła w głąb, podążając za dźwiękiem. Jak to możliwe, że dopiero po siedmiu prawie latach zdała sobie sprawę, jak bardzo labirynt przypomina to miejsce?
Przekręciła głowę na bok, gdy stalowoniebieskie tęczówki napotkały sylwetkę jakiegoś ucznia, który chyba chciał prześlizgnąć się do działu ksiąg zakazanych. Prowadził jakąś bitwę z metalowymi kratami i kłódką, która tam wisiała. Stuknęła paznokciami w trzymaną książkę. - To chyba nie jest wyjście z biblioteki. - zapytała lub raczej oznajmiła mu ze spokojem, tonem przepełnionym elegancją oraz odrobiną chłodu. Jeszcze brakowało jej na koniec dnia jakiegoś dzieciaka, któremu będzie musiała odejmować punkty i odprowadzać go aż na wieżę, gdzie znajdowało się jego dormitorium, co wywnioskowała po mundurku, który nosił. Niemalże srebrne włosy zakołysały się leniwie, gdy wyprostowała głowę. Wzroku jednak nie spuściła, lustrując nim jego twarz, gdy tylko się odwrócił.
"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#2
18.11.2022, 17:41  ✶  
Nogi zdrętwiały mu od siedzenia na podłodze, ale niezbyt się tym przejmował, pochylony nad sporą książką, która leżała tuż przed nim, oparta o kilka innych tomów, losowo wyjętych z półki, by robiły za podpórkę. Przeczesał palcami włosy, które zdecydowanie wymagały podcięcia, bo zaczynały opadać mu na czoło i zmrużył oczy, próbując doczytać drobny druk na dole strony, który tworzył przypis do zgłębianego przez niego zagadnienia.
Wokół coraz bardziej cichło, a znajomi z dormitorium, z którymi przyszedł tu po kolacji, już dawno uciekli do dormitorium, mając dosyć pracy domowej i otoczenia masywnych regałów. Chociaż powiedział im, że niedługo do nich dołączy, pobyt w bibliotece zdecydowanie się przedłużał. Nie sądził jednak, by ktokolwiek był zaskoczony tym, że będzie skradał się do Zachodniej Wieży z kolejną zdobyczą w postaci nadprogramowej lektury.
*Mencjusz Starszy wprowadził teorię, jakoby opisana przez mugoli wieża Babel nie była rzeczywistą budowlą, a jedynie kamiennym stożkiem, który po dotknięciu miał pochłaniać głos przeklętej istoty. Jeśli czarodziej wsłuchał się wystarczająco, mógł usłyszeć nakładające się na siebie szepty w różnych językach. Zjawisko to opisał w swoim dziele „Mity Mugoli. Spojrzenie Istot Niemagicznych na Magię” z 1899 roku. Nie wiadomo jednak, czy twierdzenie Mencjusza było prawdą, czy tylko jego własnym pomysłem. Książka została wycofana z obiegu trzy lata później z powodu zbyt brutalnych opisów działania magii na mugoli.
Fergus nigdy wcześniej nie zastanawiał się, jak właściwie osoby niemagiczne zachowałyby się, mając do czynienia z magią. Ani tym bardziej, jak tłumaczyły sobie jej istnienie, dlatego też książka, po którą sięgnął, tak bardzo go wciągnęła. Mówiła jedynie o stworzonych przez mugoli mitach, w których występowali czarodzieje, ale to ten przypis najbardziej go zainteresował, a właściwie wspomniana w nim klątwa związana z mową. A gdyby tak sprawić, że nauczyciel wróżbiarstwa nie mógłby opowiadać dłużej swoich bredni? Jednak dzieło Mencjusza zostało zakazane i jedyną możliwością na zdobycie jej była znajomość osoby z dość rozbudowaną domową biblioteką, sięgającą ubiegłego wieku. Albo Dział Ksiąg Zakazanych znajdujący się tuż za rogiem!
Spisał sobie na zrywce pergaminu potrzebne dane i podniósł się z podłogi, dopiero teraz odczuwając odrętwienie i zmarznięcie. Chociaż w międzyczasie się kręcił, spędził na ziemi dobrych kilka godzin, bo kiedy przyszedł do biblioteki, wszystkie stoliki były zajęte. Rozejrzał się niespokojnie wokół, ale nikogo nie było w pobliżu. Bibliotekarka rozmawiała z kimś niedaleko wyjścia, więc nie zwróciłaby uwagi, gdyby zachowywał się naprawdę cicho, a potem niepostrzeżenie wsadził książkę do torby. Pod warunkiem, że oczywiście ją znajdzie.
Zostawiając swoje rzeczy, zakradł się pod kratę oddzielającą pomieszczenie i wyjął z kieszeni szaty różdżkę, celując w kłódkę z cichym: Alohomora. Nic jednak nie kliknęło, a zamek wydawał się zupełnie nietknięty. Szarpnął lekko, mając nadzieję, że może zadziałało. Nawet nie był pewien, czy to jakaś bardziej skomplikowana magia, czy jego nieudolność względem zaklęcia, które powinien opanować już na pierwszym roku.
- Szlag by to – warknął, uderzając dłonią w kratę i wprawiając ją niebezpiecznie w drganie, na dodatek zaczepiając się szatą o wystający pręt z zasuwy. Szarpnął ponownie, tym razem próbując się uwolnić i – niestety – przykuł tym czyjąś uwagę. Wzdrygnął się nieco, słysząc głos tuż za sobą.
- Merlinie, a już się przestraszyłem, że zamknęli mnie w bibliotece na noc – powiedział, lustrując wzrokiem „intruza”. Na jego nieszczęście dziewczyna miała przypiętą do ubrania odznakę prefekta Slytherinu. Gdyby to był Gryfon, pewnie dałby mu święty spokój, ale Ślizgoni nie potrafili odpuścić. Jedyne, co mu pozostało, to udawać niewiniątko.
Spróbował jeszcze raz, tym razem dyskretniej, wyrwać rękaw szaty z zasuwy. Bezskutecznie.
- Pomogłabyś? - zapytał w końcu, wzdychając z rezygnacją i wskazując na swoje ubranie. Rodzice zabiliby go na miejscu, gdyby musieli mu kupować nowe szaty.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#3
18.11.2022, 21:23  ✶  
Jego niespokojne ruchy wskazywały na potrzask. Wyglądał nieporadnie, trochę głupio z rękawem szaty zakotwiczonym w zasuwce prowadzącej do działu ksiąg zakazanych. Miał przydługie włosy, błyszczące oczy i reprezentował sobą jakąś cząstkę chaosu, która przypominała jej Brenne. Coś niezrozumiałego, przypominającego bałagan. Dlaczego w ogóle wybrał taki niedorzeczny moment na próby wyniesienia tego, czego uczniom bez nadzoru czytać nie było można? Każdy wiedział, że bardzo sporadycznie stara bibliotekarka odpuszczała obchód po miejscu swojej pracy przed jej zamknięciem. Twarz Flintówny nie zdradzała jednak, ile czasu jej myśli poświęciły niespodziewanemu uczniowi, dzięki któremu znalazła się w tak kuriozalnej sytuacji. Już miała jeden szlaban w kartotece, nie była pewna, czy zniesie drugi.
- Nie. - odpowiedziała krótko ze wzruszeniem ramion, mając ochotę go tak zostawić i sobie iść. Ba, nawet to zrobiła! Zaczęła się odwracać, leniwie stawiając kroki, kiedy znów odezwało się poczucie obowiązku. Cholerna odznaka. Przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu i zsunęła torbę z ramienia, rzucając ją niedbale w kąt Zlustrowała go raz jeszcze wzrokiem, podchodząc ostatecznie i ostrożnie uniosła jego dłoń, przyglądając się, jak szata mogła ot tak wkręcić się w zasuwkę. Ostrożnie chwyciła w palce materiał, próbując wyjąć go bez uszkodzenia i zniszczenia szaty, jednak metal zdawał się nieustępliwy. - Jeśli tak bardzo chciałeś książkę z tego działu, mogłeś poprosić o pozwolenie któregoś z profesorów lub opiekunów.
Zauważyła ze spokojem, przenosząc spojrzenie na jego twarz na ułamek sekundy, odrobinę zaintrygowania jego niedoszłą próbą włamania oraz kradzieży. Co niby dla ucznia piątej klasy mogło być w tym dziale tak wartościowego, aby narażać się na szlaban lub wydalenie ze szkoły? Szarpnęła materiałem mocniej, włączając jednak do akcji ratunkowej drugą z dłoni. W przeciwieństwie do chłodu, który bił ze skóry Cynthii, jego dłonie były ciepłe. Pachniał kurzem, książkami i szałwią. Jakże irytujący był jej zmysł obserwacyjny! To przez zioła oraz eliksiry, a przynajmniej tak sobie tłumaczyła. Kolejne szarpnięcie, uniesienie materiału długim paznokciem i w końcu zasuwa odpuściła. Szata pozostała cała, jednak niesamowicie wygnieciona w miejscu zakleszczenie, co mimowolnie wygładziła dłonią, bo była paskudną pedantką. Cofnęła się następnie o dwa kroki i podniosła z ziemi swoją torbę oraz rzucone tam wcześniej tomisko. - Rozumiem, że nie będziesz już próbował dostać się do tamtych regałów i możemy udać się do Twojego dormitorium? Zaraz zaczyna się cisza nocna.
Wyjaśniła tylko, poprawiając materiał swojego swetra i zgarniając kosmyk włosów za ucho. Musiała upewnić się, że wygląda schludnie oraz czysto, że nie zsunęły się zakolanówki i nie wgniótł śnieżnobiały, krochmalony kołnierzyk. Czując chłód księgi przy piersiach, wyprostowała się, zawieszając na nim wzrok. Bo chyba nie zamierzał tutaj zostać? Miał szczęście, że była jednym z tych prefektów, którzy to nie odejmowali punktów lekką ręką.
"Toby"
There's a starman waiting in the sky
He'd like to come and meet us
Fergus jest dość wysoki, bo mierzy metr osiemdziesiąt wzrostu, a do tego dość chudy. Patrząc na niego, ma się wrażenie, że może się złamać na pół. Ma długie, wiecznie rozczochrane włosy, które związuje, kiedy musi się skupić lub nad czymś pracuje i brązowe oczy w odcieniu czekolady. Zazwyczaj jest dosyć nerwowy i intensywnie gestykuluje, kiedy mówi. Jest leworęczny.

Fergus Ollivander
#4
19.11.2022, 14:18  ✶  
Próby zrozumienia toku myślenia Fergusa mogły skończyć się co najwyżej jeszcze większą frustracją. Zdecydowanie był aż nadto impulsywny i prędzej spróbowałby wysnuć jakąś teorię na temat tego, jak świat dostosowuje się pod niego, niż wytłumaczyć swoje poczynania. Najpewniej w jego głowie narodził się raczej słaby plan tego, że bibliotekarka była zbyt rozproszona przepędzaniem pozostałych uczniów, by w ogóle zwrócić uwagę na to, że Ollivander nadal kręcił się między regałami. I w ten sposób skończył w pułapce niczym mysz poszukująca pożywienia.
Prychnął, słysząc odpowiedź dziewczyny, ale też nie był specjalnie zaskoczony, że wolała go tu zostawić na pastwę bibliotekarki, niż pomóc uwolnić się z potrzasku. W ostateczności mógł po prostu zdjąć szatę i czmychnąć, zanim stara czarownica cokolwiek zauważy. Wiedziałaby tylko, że to ktoś z Ravenclawu, a i tak bardziej obawiał się zdenerwowania ojca tym, że musiałby kupić mu nowe szaty. Ewentualnie zaproponowałby bogatszym kolegom, że napisze im eseje z historii magii za drobną pomoc finansową. To był plan i zaczynał nawet kiełkować w jego głowie, gdy nagle Ślizgonka się cofnęła.
- Ty nic nie rozumiesz – stwierdził całkiem poważnie, obserwując, jak blada dłoń manewruje przy zasuwce, która schwytała Fergusa. Może to wcale nie był przypadek, tylko zaczarowana krata, która miała złapać intruza? – Musiałbym czekać przynajmniej do jutra, żeby coś przeczytać! Gdzie tu sprawiedliwość?
Jego umysł jakoś pomijał fakt, że książka, której chciał poszukać, znajdowała się w dziale niedostępnym dla uczniów. W jego mniemaniu spisana wiedza należała się wszystkim i w każdym momencie, kiedy tylko tego potrzebowali. Płaszczenie się przed jakimś profesorem, który i tak mógł mu odmówić, usłyszawszy, że nie chodzi o pracę domową, raczej nie wchodziło w grę.
Kiedy blondynka wygładziła mu szatę, mimowolnie się skrzywił. Strasznie przypominała w tym jego matkę, która musiała mieć wszystko ułożone od linijki i nijak nie akceptowała chaosu tworzonego przez jej dzieci. Miał wrażenie, że mogła odetchnąć z ulgą dopiero we wrześniu, kiedy posyłała swoje potomstwo do Hogwartu i miała od nich spokój aż do końcowych tygodni grudnia.
- Nie potrzebuję odprowadzenia. Wiem, gdzie mieszkam – mruknął w odpowiedzi. – A teraz przepraszam, muszę zabrać swoje rzeczy.
Wyminął ją, kierując się między regały, pod którymi spędził większość wieczoru i modlił się w duchu, by odpuściła i nie ruszyła za nim. Książki nadal leżały rozrzucone na podłodze, więc zebrał te, które wcześniej służyły za podpórkę i odłożył je w miejsce, z którego je zabrał. Wciąż jednak miał wrażenie, że czuje na plecach czyjeś spojrzenie, więc odwrócił się, by upewnić się, którą kobietę dostrzeże: starą bibliotekarkę, czy irytującą prefekt Slytherinu.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Cynthia Flint (800), Fergus Ollivander (1009)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa