18.11.2022, 14:03 ✶
Zima nie była jej ulubioną porą roku, nawet jeśli to z nią kojarzyła się absolutnie wszystkim, zarówno przez wzgląd na aparycję, jak i na zachowanie. Niska temperatura sprawiała, że sięgała głównie po ciepłe swetry w barwach domu, a nogi zakrywały grubsze zakolanówki. Wieczory były jednak wspaniałe — rozkosznie długie, a tkwiący za wysokimi oknami zamczyska śnieg oczarowywał i sprawiał, że mogła gapić się na niego godzinami. Biała, nietknięta pierzyna rozbudzała w niej prawdziwego filozofa, czasem nawet uśmiech. Oderwała się jednak od jednej ze ścian Hogwarckiej biblioteki, podnosząc z parapetu opasłe tomisko o zaawansowanych eliksirach, które przytuliła do klatki piersiowej. Zbliżały się egzaminy końcowe i jeśli chciała mieć wynik umożliwiający jej dobrą karierę, musiała ciężko pracować. Zawiłe receptury i sposoby przygotowywania ziół były znacznie trudniejsze od magii praktycznej. Godzinami siedziała nad pergaminami, powtarzając przepisy, ich zastosowanie i ewentualne odtrutki. Było już późno i z oddali słyszała głos bibliotekarki, która poganiała uczniów ku opuszczeniu pomieszczenia i skierowania się do dormitorium, ku wewnętrznemu niezadowoleniu jasnowłosej. Miała na szczęście jeszcze patrol przed sobą. Zgarnęła torbę na ramię, ruszając leniwie w swoim kierunku, gdy nagle usłyszała hałas dobiegający gdzieś spomiędzy regałów uginających się od ciężaru książek. Brwi jej drgnęły mimowolnie i przez chwilę nawet zastanawiała się, co powinna zrobić, gdy odezwało się palące ciepło od przypiętej do białego kołnierza wystającego spod swetra, odznaki. Była pewna, że kiedyś umrze przez poczucie obowiązków. Odwróciła się więc i zamiast do wyjścia, ruszyła w głąb, podążając za dźwiękiem. Jak to możliwe, że dopiero po siedmiu prawie latach zdała sobie sprawę, jak bardzo labirynt przypomina to miejsce?
Przekręciła głowę na bok, gdy stalowoniebieskie tęczówki napotkały sylwetkę jakiegoś ucznia, który chyba chciał prześlizgnąć się do działu ksiąg zakazanych. Prowadził jakąś bitwę z metalowymi kratami i kłódką, która tam wisiała. Stuknęła paznokciami w trzymaną książkę. - To chyba nie jest wyjście z biblioteki. - zapytała lub raczej oznajmiła mu ze spokojem, tonem przepełnionym elegancją oraz odrobiną chłodu. Jeszcze brakowało jej na koniec dnia jakiegoś dzieciaka, któremu będzie musiała odejmować punkty i odprowadzać go aż na wieżę, gdzie znajdowało się jego dormitorium, co wywnioskowała po mundurku, który nosił. Niemalże srebrne włosy zakołysały się leniwie, gdy wyprostowała głowę. Wzroku jednak nie spuściła, lustrując nim jego twarz, gdy tylko się odwrócił.
Przekręciła głowę na bok, gdy stalowoniebieskie tęczówki napotkały sylwetkę jakiegoś ucznia, który chyba chciał prześlizgnąć się do działu ksiąg zakazanych. Prowadził jakąś bitwę z metalowymi kratami i kłódką, która tam wisiała. Stuknęła paznokciami w trzymaną książkę. - To chyba nie jest wyjście z biblioteki. - zapytała lub raczej oznajmiła mu ze spokojem, tonem przepełnionym elegancją oraz odrobiną chłodu. Jeszcze brakowało jej na koniec dnia jakiegoś dzieciaka, któremu będzie musiała odejmować punkty i odprowadzać go aż na wieżę, gdzie znajdowało się jego dormitorium, co wywnioskowała po mundurku, który nosił. Niemalże srebrne włosy zakołysały się leniwie, gdy wyprostowała głowę. Wzroku jednak nie spuściła, lustrując nim jego twarz, gdy tylko się odwrócił.