Czy miał jakieś grzeszki podatkowe? Nie licząc tego, że nie rozliczył się z tych dziesięciu tysięcy galeonów, które dostał od rodziców na urodziny (nie odprowadził od nich podatku od darowizny i schował je w sejfie za portretem Eunice w swoim gabinecie, na wszelki wypadek), to był raczej porządnym obywatelem. Do tego prawie nie popełniał prostych błędów w zeznaniach podatkowych.
— Sprawdź mnie — zwrócił się do Elliotta z szelmowskim uśmiechem, co w języku Perseusa znaczyło tyle, co "mamy kolejny pretekst, by zjeść razem kolację".
Nie zauważył wymiany spojrzeń pomiędzy rodzeństwem; jego uwagę przykuła kobieta na scenie. Wpatrywał się w nią długo i chyba dosyć natrętnie, lecz nie był w stanie odwrócić od niej wzroku, zupełnie tak, jakby czarownica roztoczyła nad nim swój urok (och, gdyby tylko wiedział!), a on chwiejnym krokiem wpadł w jej sidła. Zasłuchał się w jej głos i wystąpił pół kroku do przodu, niczym marynarz wiedziony na pewną śmierć przez krwiożerczą syrenę.
A wtedy żarłoczny dziobak dopadł jego laski, co w pewnym sensie okazało się dla niego zbawienne. Miał tylko nadzieję, że Eunice nie zauważy w jaki sposób przyglądał się innej kobiecie - żadna latawica stosująca nieczyste zagrania nie mogła równać się z jego żoną!
Bóbr:
Szarpał się więc z przerośniętą fretką, walcząc zaciekle o Helenkę (imię wciąż robocze). W międzyczasie zauważył, jak pijany nieznajomy próbuje uratować sytuację, choć ilość krążącego w żyłach alkoholu nie pozwoliła mu na skuteczne działanie (był zdania, że Ministerstwo powinno przeprowadzić akcję "piłeś - nie czaruj", aby uniknąć podobnych wydarzeń), a Elliott z Erikiem świetnie się bawią oglądając poczynania Perseusa. — Tak! Też gryzła! — odpowiedział Eunice, sam całkiem rozbawiony tym, co właśnie miało miejsce. Uniósł laskę do góry mając nadzieję, że wiszące na niej zwierzę odpuści. Gdzieś błysnął oślepiający flesz, ktoś wypowiedział zaklęcie (nie był pewien, czy nie była to Brenna - zdawało mu się, że to jej głos słyszał) i oto zamiast bobra pojawiła się przed nim czarownica.
Uniósł do góry brew zaskoczony tym niecodziennym widokiem; oto klęczała przed nim kobieta, trzymając jego laskę w ustach. Na dodatek owa dama nie była jego żoną, a właściwa małżonka stała obok i przyglądała się tej sytuacji.
— Zniszczę cię — szepnął do Elliotta, choć uśmiech na jego twarzy świadczył o tym, że w jego groźbie nie kryły się żadne złe zamiary, a obietnica żartu. No bo co Perseus mu zrobi? Wyśle koczkodana z podpisem waran z komodo? Zamówi mu prenumeratę Czarownicy?
Zaraz przeniósł wzrok z powrotem na twarz kobiety i rozpoznał w niej właścicielkę kawiarni, w której zwykł zaopatrzać się w słodycze. Odruchowo przesunął się w bok, zasłaniając ją przed oczami gapiów i aparatami dziennikarzy.
— Już dobrze, panno Figg — rzekł łagodnie, po czym podał swoją laskę Eunice, a sam zdjął marynarkę, którą następnie narzucił na ramiona Nory. Miał tylko nadzieję, że żona nie odbierze jego rycerskości za coś nieodpowiedniego. — Nic się nie stało.
![[Obrazek: 2eLtgy5.png]](https://secretsoflondon.pl/imgproxy.php?id=2eLtgy5.png)
if i can't find peace, give me a bitter glory