Sally syknęła dziko, a następnie ryknęła śmiechem, najwyraźniej za nic mając sobie przerażenie i konsternację, jaką wywołała wśród zgromadzonych na tegorocznym sabacie.
- Taktak, jassssne, uciekajcie sobie, słowa z wami więcej nie zamienię... - oburzona tupnęła nogą, a potem przeczesała palcami posklejane, kręcone włosy. Upięty na czubku głowy wyjątkowo nieelegancki kok rozpadł się momentalnie. Na twarz czarodziejki posypały się pukle włosów, które myte były pewnie na tegorocznym Imbolc. Jaszczurka wplątała się w nie niczym w pułapkę. - I gdzież ty te łapy pchasz - powiedziała, odganiając od siebie dwie natrętne młode kobiety, które w sytuacji, kiedy Sally znajdowała się w takim centrum uwagi, postanowiły losować jeże. Obu się nie poszczęściło, a Ada po wyciągnięciu ręki z koszyka zobaczyła na swojej dłoni wielkiego, obrzydliwego robala, który skoczył jej na twarz. Sally nie przejęła się tym praktycznie wcale. Zagęszczający się tłum przyciągnął uwagę stacjonujących nieopodal Brygadzistów, więc spłoszyła się i uciekła gdzieś pomiędzy ludzi, chcąc uratować się przed niechybnym aresztem.[/Poszukiwania]
Przepiękne kobiety, z którymi tańczył Trevor, podeszły do jego odejścia z ogromnym żalem. Przystojny i utalentowany mężczyzna zwrócił ich uwagę - niestety pechowo dla siebie, bo zapewne wolałby pozostać w cieniu tych wydarzeń, zamiast zwracać na siebie uwagę Brygadzistów.
- Piękny panie - jedno z widm, które przybrało postać urodziwej blondynki hojnie obdarzonej przez naturę, uwiesiło mu się na szyi jeszcze wtedy, kiedy obserwował kręcące się koło loterii. - Niech pan do nas wróci, niech pan z nami jeszcze zatańczy... - To powiedziawszy, założyła mu na szyję szal z puszystych piór. - Ze mną pan nie zatańczy...?
Na końcu swojego posta rzuć proszę kością d100.
Kiedy Florence szła w kierunku malarki, jej drogę zagrodziła Szeptucha, której wszechświat objawił kolejną wizję przyszłości. Nie zatrzymała się przy uzdrowicielce na długo. Mieszając łyżeczką napój w kubku, spojrzała na nią i zmierzyła kobietę wzrokiem.
- Myślisz, że jest uszkodzona, he? - Pociągnęła nosem, upijając łyk napoju, a następnie skróciła pomiędzy nimi dystans kilkoma chwiejnymi krokami. - A co jeżeli wystarczy zajrzeć w to głębiej? Co, jeżeli spróbowanie jeszcze raz jest gwarancją czegoś więcej, jakiejś przygody, o której nie miałaś pojęcia? Najciekawsze wspomnienia są często dziełem przypadku. Ale czym ja c i e b i e próbuję zaskoczyć?
A później zniknęła pomiędzy ludźmi, nie czekając na odpowiedź.
Loretto, ty ujrzałaś jedynie to, jak Szeptucha szepcze coś Florence na ucho. Jedno słowo, góra dwa - a później odeszła.
- Taktak, jassssne, uciekajcie sobie, słowa z wami więcej nie zamienię... - oburzona tupnęła nogą, a potem przeczesała palcami posklejane, kręcone włosy. Upięty na czubku głowy wyjątkowo nieelegancki kok rozpadł się momentalnie. Na twarz czarodziejki posypały się pukle włosów, które myte były pewnie na tegorocznym Imbolc. Jaszczurka wplątała się w nie niczym w pułapkę. - I gdzież ty te łapy pchasz - powiedziała, odganiając od siebie dwie natrętne młode kobiety, które w sytuacji, kiedy Sally znajdowała się w takim centrum uwagi, postanowiły losować jeże. Obu się nie poszczęściło, a Ada po wyciągnięciu ręki z koszyka zobaczyła na swojej dłoni wielkiego, obrzydliwego robala, który skoczył jej na twarz. Sally nie przejęła się tym praktycznie wcale. Zagęszczający się tłum przyciągnął uwagę stacjonujących nieopodal Brygadzistów, więc spłoszyła się i uciekła gdzieś pomiędzy ludzi, chcąc uratować się przed niechybnym aresztem.[/Poszukiwania]
Przepiękne kobiety, z którymi tańczył Trevor, podeszły do jego odejścia z ogromnym żalem. Przystojny i utalentowany mężczyzna zwrócił ich uwagę - niestety pechowo dla siebie, bo zapewne wolałby pozostać w cieniu tych wydarzeń, zamiast zwracać na siebie uwagę Brygadzistów.
- Piękny panie - jedno z widm, które przybrało postać urodziwej blondynki hojnie obdarzonej przez naturę, uwiesiło mu się na szyi jeszcze wtedy, kiedy obserwował kręcące się koło loterii. - Niech pan do nas wróci, niech pan z nami jeszcze zatańczy... - To powiedziawszy, założyła mu na szyję szal z puszystych piór. - Ze mną pan nie zatańczy...?
Na końcu swojego posta rzuć proszę kością d100.
Kiedy Florence szła w kierunku malarki, jej drogę zagrodziła Szeptucha, której wszechświat objawił kolejną wizję przyszłości. Nie zatrzymała się przy uzdrowicielce na długo. Mieszając łyżeczką napój w kubku, spojrzała na nią i zmierzyła kobietę wzrokiem.
- Myślisz, że jest uszkodzona, he? - Pociągnęła nosem, upijając łyk napoju, a następnie skróciła pomiędzy nimi dystans kilkoma chwiejnymi krokami. - A co jeżeli wystarczy zajrzeć w to głębiej? Co, jeżeli spróbowanie jeszcze raz jest gwarancją czegoś więcej, jakiejś przygody, o której nie miałaś pojęcia? Najciekawsze wspomnienia są często dziełem przypadku. Ale czym ja c i e b i e próbuję zaskoczyć?
A później zniknęła pomiędzy ludźmi, nie czekając na odpowiedź.
Loretto, ty ujrzałaś jedynie to, jak Szeptucha szepcze coś Florence na ucho. Jedno słowo, góra dwa - a później odeszła.
there is mystery unfolding