Alkohol zakupiony u pani Ralitsy nie podszedł jej do gustu. Cytrynówka tej młodej była zdecydowanie smaczniejsza, twarzy wykrzywiła się jej po tym, jak wlała w siebie rakiję. Piła niby ją wcześniej, ale jeszcze nigdy nie zaregowała na ten rodzaj alkoholu, aż tak. Wypluła resztkę nawet pod stoisko. Miała nadzieję, że nikt nie zauważył, ale czasami nie do końca panowała nad swoimi odruchami, tak to już jest z tą porywczością...
W tym przypadku nie kupiła nic więcej, nie wzięła butelki na wynos, trochę się zraziła.
Zbliżała się powoli godzina występu, był to chyba odpowiedni moment, żeby pójść się do niego przygotować. Nim poszła za kulisy jednak wsadziła sobie w zęby papierosa, musiała się nieco odstresować. Bądź, co bądź nie była to naturalna rola panny Yaxley, scena nie była jej żywiołem, nie przemyślała wszystkiego, więc pewnie pozostanie jej imporwizacja, miała nadzieję, że się zbytnio nie skompromituje. Zresztą, nawet jeśli, to przecież stała się celem demona, najwyżej pozwoli mu się zeżreć i nie będzie musiała się martwić tym, że coś nie poszło jej po myśli.
Kiedy kończyła palić, zauważyła jeszcze loterię fantową. Lubiła gry losowe, postanowiła więc podejść jeszcze póki miała chwilę, żeby zakręcić kołem. Było spore zainteresowanie, spojrzała jeszcze na scenę, ale póki co dalej rządziły na niej dzieciaki, więc mogła jeszcze chwilę odstać w tej kolejce. Gdy przyszła wreszcie jej kolej, mocno zakręciła kołem, żeby zobaczyć, czy los jej dzisiaj sprzyja.
Gdy to zrobiła ruszyła ze zdobycznymi fantami za kulisy.