• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
1 2 3 Dalej »
[02.08 OMSHM] A Whole New World

[02.08 OMSHM] A Whole New World
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#1
24.07.2024, 15:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2024, 21:58 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Anthony Shafiq - osiągnięcie Bajarz II

nuta do sesji

[Obrazek: ES1bqzG.png]


Biuro wrzało, nadgodziny wszystkim dawały w kość. Za miesiąc o tej porze delegatura powinna wyruszyć do Kambodży, a nic tak na prawdę nie było gotowe. Bo to, że jedna roślina zamieni drugą to jedno. To że eliksiry działały to kolejne. Ale ile tych roślin można było wpuścić na rynek tak, aby nie zachwiać jego balansu? Jakie jeszcze dobra dopuścić, co angielski rynek może poświęcić, czym się podzielić? Raporty były pisane w pocie czoła, kolejne hektolitry wylanych potów nad toną kolejnej papierologii, która przecież nie sprawiła, że z granic było mniej skarg, nie sprawiło, że do Organu Międzynarodowych Standardów Handlu Magicznego spływały coraz to nowe zapytania i zapotrzebowania.

Albo, że odkopywane były te stare, na wczoraj... Tylko dlaczego to wczoraj musiało być pół roku temu?

Enzo, Starszy Inspektor ds. Dokumentacji i Komunikacji znalazł je pierwszy. Sześć dywanów jak trupy w szafie wysypały się na podłogę. Przedsiębiorcy z emiratów arabskich czekali na potwierdzenie - zezwolenie na sprzedaż, a OMSHM choć tej zgody nie wydawał, musiał udostępnić dalej swoją opinię.

Na pomoc przyszedł nowy narybek: Severine, prawniczka delegowana tylko do spraw OMSHMu wespół z Tahirą, pracownikiem widmo, który zgodnie z listą płac miał właśnie zajmować się sprawami arabskimi, przetrzepywały dokumenty tłumacząc je na cito przy asyście stażysty Isaaca. Tahira na szczęście znała język, choć co jakiś czas słowa które wypowiadała mniej brzmiały jak arabski, a bardziej jak wściekłe posykiwania. Specyfikacja dywanów była przeróżna, nieujednolicona. Niektóre miały podane tylko rozmiary, inne skomplikowane wyliczenia na temat optymalizacji lotu. Był nawet dywan z pasami. Wokół nich kłębiło się coraz więcej ciekawskich oczu, szczególnie pod koniec dnia, kiedy praca już powinna być zamknięta, a oni wciąż nie mogli ustalić które trzy marki dostałyby zgodę w pierwszym etapie legislacyjnym.

Do zgromadzenia dotarli nawet Jonathan i Rita, którzy po ciężkim spotkaniu z francuskim ambasadorem (a ten wcale nie był miły w związku z pertraktacjami z dawną kolonią francuską bez udziału jego strony) przyszli na moment do biura omówić dalszą strategię. Ambasador zdecydowanie lubił towarzystwo Rity co działało na ich korzyść, ale czy ta przewaga wystarczy by go obłaskawić. W drzwiach trafili na wychodzącą z biura Lisę, zaufaną asystentkę Anthony'ego, która wynosiła akurat pakiet dokumentacji, którą jej przełożony miał jeszcze dziś podpisać.
– Jak spotkanie? Coś wartego przekazania mu? – zapytała chłodno, w zwyczajowym profesjonalnym dystansie, otaczając ich słodką wonią magnolii. Jej zobojętniałe oczy lustrowały zbiegowisko, nie kryjąc krytycyzmu.


Szanowni Państwo, pierwsza kolejeczka na rozgrzewkę, to ten moment, gdy pomysł o wyścigu rozkwita pełnią dywanowych barw. Jeszcze bez rzutów, o tych na bieżąco będę przypominać Wam w podsumowaniach.

Dla przypomnienia: opisy Tahiry i Lisy znajdziecie tutaj. Jeśli będziecie chcieli wypatrzeć w tłumie pozostałych pracowników z listy, wystarczy wspomnieć o tym w narracji.

Następne podsumowanie: 27.07 (sobota) o 22.00
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#2
24.07.2024, 18:38  ✶  
Sprawa Kambodży wszystkim wychodziła już bokiem i Enzo nie był wyjątkiem. Większość papierów musiała przejść przez jego ręce, gdy sprawdzał, podstemplowywał i wysyłał papierologię tam, gdzie powinna trafić. Z biurokracją wiązała się przesadnie duża ilość makulatury (gdyby tylko istniał jakiś inny system, który umożliwiałby bardziej skondensowane przetrzymywanie informacji!) i nikt nie mógł go winić za to, że zaczął grzebać po szafach, by znaleźć puste teczki, w których mógłby trzymać posegregowane papiery.

- O nie, moje kwiatuszki! Nie chowa się takich rzeczy na później! - Wyraził głośno swoje zdenerwowanie, gdy jeden ze zwiniętych dywanów niemal powalił go na ziemię! Enzo rozpoznał w nich latające odpowiedniki ozdób podłogowych i jak na mężczyznę przystało, podekscytował się z miejsca. Co za modele! Co za wzory! Ciekawe, jakie prędkości osiągały...

Severine z Tahirą i Isaaciem przyszli z pomocą, lecz dokumentacja nie zawierała wielu informacji. I choć wkrótce Enzo wrócił do swoich obowiązków, to co jakiś czas kręcił się wokół pracującej trójki, proponując herbatę, przynosząc ciasteczka czy po prostu prosząc o podpis na jakimś dokumencie, na którym podpisu, najwyraźniej, zabrakło, nawet jeśli nigdy wcześniej nie był wymagany. Za każdym razem, rzecz jasna, dopytywał o informacje, jeśli tylko udało im się ustalić coś nowego.

Podczas jednego z kolejnych obchodów dostrzegł nawet Jonathana i Ritę w towarzystwie Lisy. Nie omieszkał usadzić tyłka na kancie jednego z biurek i krzyżując ręce na piersi, zapomniał na chwilę o raporcie, na którego kartach niby zabrakło podpisu Severine.

- Ustaliliście już, który jest najlepszy? - Zapytał mimochodem. - To modele użytkowe, czy wyścigowe? Ten zwinięty, o tam. - Uniósł dłoń, by wskazać jeden z dywanów. - Widziałem już gdzieś ten wzór. Bardzo charakterystyczny, (bo kto łączy pepitkę z taką luźną kratą?!), chyba w Proroku Niedzielnym, w dziale sportowym? Założę się, że jest diabelnie szybki.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#3
25.07.2024, 16:43  ✶  
Isaac chwalił sobie pracę z Tahirą z kilku powodów. Po pierwsze - dziewczyna zawsze pięknie się do niego uśmiechała, a on lubił uśmiechnięte kobiety. Po drugie - kiedy założyła na siebie coś bardziej wyzywającego, mógł obczajać sobie jej cycki oraz tyłek. Oczywiście robił to w taki sposób, żeby nikt tego nie zauważył - miał w tym dużo wprawy! Po trzecie… nie było “po trzecie”, bo dwa powyższe powody były wystarczające do tego, żeby lubił jej towarzystwo.
-Zaraz to ogarniemy.- Stwierdził takim tonem, jakby wcale nie był w środku wielkiego bałaganu. Isaac nigdy nie pokazywał po sobie, że praca go stresowała. Nawet jeśli za minutę miałby zjawić się tutaj książę Ali z mugolskiej bajki Alladyn, to doszedłby do wniosku, że i tak nie zdążą “posprzątać” na czas, więc nie ma co się przejmować. Po co martwić się czymś, na co nie miało się wpływu? A jeśli o księciu mowa… Bagshot usłyszał skarżącego się Enzo, więc skierował na niego uważnie spojrzenie. Dywany… brak specyfikacji, co jest czym, pepitka z kratą bla bla…
Isaac wyprostował się i podszedł do oburzonej primadonny, znaczy się Remington’a.
-Halo, Isaac do Enzo.- Powiedział i objął go ramieniem po czym szepnął mu do ucha. -Araaabskaa noooc…- Wskazał palcem na dywany, które “prawie go zabiły”.-Pamiętasz, jak w szkole opowiadałeś mi o Alladynie, a ja nie rozumiałem, dlaczego latający dywan to dla ciebie coś niezwykłego?- Bagshot początkową wiedzę o mugolach czerpał od Thomasa oraz Enzo. Tak właściwie, to właśnie ta dwójka zaraziła go chęcią poznania niemagicznego świata.-Będziesz moim księciem Alim, hm? To znaczy nie do końca moim, bo zapuszczam wąsa, zobacz.- Przyłożył palec do dwudniowego zarostu, który miał pod nosem.- Zaufasz mi, książę Ali? Sprawdzimy dywany w bardziej... namacalny sposób? - Poprosił lekkim tonem, a w jego oczach czaiły się chochliki.

Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#4
25.07.2024, 23:31  ✶  
- Hę?

Głos Isaaca kazał Enzo spojrzeć na kolegę. Kumpel z dormitorium po latach stał się kumplem z biura i chyba obaj byli dalecy od tego, by narzekać na taki stan rzeczy. Co więcej, zadziałali jak w ustalonych krokach tańca: gdy ramię Isaaca spoczęło na ramionach Enzo, to Enzo również wyciągnął rękę, by ta spoczęła mniej-więcej w pasie kolegi. Papier do podpisania spoczął na biurku tuż obok, pod ręką, lecz zapomniany.

- Enzo do Isaaca! - Odpowiedział, odrywając spojrzenie od dywanów. - Wciąż nie rozumiem, jak możecie nie znać Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. - Zauważył, patrząc też po pozostałych obecnych w biurze. Mugolskie opowieści miały swój urok, szczególnie dla dziecka, które wtedy jeszcze nie znało magii. Wszystko nabierało sensu dopiero w momencie, gdy poznało, do czego zdolne są czary i zrozumiało, że Baśnie rzeczywiście mogą być oparte na faktach! - Pamiętam, jak męczyłem ojca o magiczny dywan, kiedy byłem dzieckiem. I potem, jak już potrafiłem wskazać mu nawet model, który mi się podobał. - Zaśmiał się lekko, przyciskając Isaaca do swojego boku. Drugą ręką wywinął obszerną pętlę gestykulacji, gdy wspominał miłe chwile. - Wezyr 250, w wersji Hamadan, ale tylko szkarłatny z czarnymi i złotymi zdobieniami. Inne kolory tego modelu były paskudne jak sen niespełnionego artysty! - Oświadczył z oburzeniem, wciąż żywym w pamięci. Szybko porzucił jednak dygresję i wrócił uwagą do pytania Isaaca. - Będę twoim księciem, jeśli ty będziesz moim klejnotem pustyni! Ale księżniczka Aladyna nie miała wąsa. Z drugiej strony, to Bliski Wschód... - Wzruszył lekko ramionami, nie chcąc szukać problemów na siłę. Odpuścił nim zdołał skupić się na zagadnieniu. - Widzieliśmy tutaj dość gości z tamtych rejonów i śmiem wnioskować po wyglądzie ich kobiet, że wąs jest akceptowalny u obu płci. To który dywan chcesz testować pierwszy, moja Szeherezado? Merlinie, jak to dobrze, że dywany są bardziej stabilne od mioteł! Nie mogę się doczekać, co dla mnie zaplanowałeś na naszą poślubną arabską noc.
Sunshine
Pretty brown eyes and a mind full of thoughts.
Promienny uśmiech zawsze zdobi jej twarz, wydawać by się mogło, że nigdy się nie smuci. Patrzy na świat bystrymi oczami w kolorze orzecha laskowego. Włosy ma zazwyczaj brązowe, chociaż latem gdzieniegdzie pojawiają się jasne pasemka, kiedy pozwoli słońcu je musnąć swoimi promieniami. Usta różane, nos lekko zadarty, twarz obsypana piegami. Jest szczupła, nie należy do wysokich kobiet, bo ma około 168 cm wzrostu.

Rita Kelly
#5
26.07.2024, 11:52  ✶  

Rita była zmęczona. Może i ambasador za nią przepadał, ale ten dzień zakończył się naprawdę ciężką przeprawą, o swoim niezadowoleniu oczywiście zamierzała wspomnieć Jonathanowi. - Ten to dzisiaj zdecydowanie nie był w sosie, nie wiem jak sobie z nim poradzimy. - Wydawało jej się, że muszą zmienić sposób w jaki prowadzili rozmowę, jednak nie do końca miała pomysł jak inaczej to ugryźć. - Masz jakieś pomysły? Bo mnie zaczyna ich chyba brakować. - Rzuciła jeszcze do wujka, kiedy wchodzili do biura. Mieli niewiele czasu na to, aby przedyskutować cały problem z ambasadorem.

- Póki co nie. - Powiedziała do Lisy obojętnym tonem.

Jej oczom ukazało się zgromadzenie, całkiem spore. - Co tam się dzieje? - Zapytała jeszcze wuja. Nie powinni chyba odrywać się od tej sprawy, którą aktualnie mieli się zajać, ale też nie zamierzała stać z boku, gdy wszyscy wydawali się być czymś mocno zainteresowani. - Chyba nic się nie stanie jak pójdziemy tam na chwilkę. - Potrzebowała potwierdzenia Jonathana, aby ten pomysł wydał się jej być w pełni przemyślany. Jeśli on się zgodzi, to na pewno nie będzie miała do siebie wyrzutów sumienia, że przez chwilę przestała myśleć o tym, co oni mieli do zrobienia.

miss goodman
rage, maybe rage would lift me up, make me stand, make me walk—
Wysoka (177 centymetrów) i niekształtna; wąska talia, niemalże płaska klatka piersiowa, szerokie ramiona oraz krzywe, bocianowate nogi zaskarbiły jej w szkolnych latach niechlubne przezwisko - oset. Jej miodowe włosy, jeśli nie potargane, upięte są w niedbały kok, zaś spojrzenie błękitnych oczu kryje w sobie zmęczenie. Poza tym nosi się elegancko, choć mało kobieco, lubując się w idealnie skrojonych garniturach.

Severine Crouch
#6
27.07.2024, 09:29  ✶  
Zmęczenie sprawiało, że wybite na dokumentach litery zamieniały się w nierówne szlaczki, wyboiste dróżki oraz strome pagórki i nie chodziło wcale o jej nieznajomość języka arabskiego, bowiem to z alfabetem łacińskim miała już problemy. Raz po raz pocierała więc oczy, upijała łyk kawy i szczypała się w policzki, aby odzyskać skupienie. Było trudno - nie z powodu nadgodzin, wściekłych posykiwań Tahiry, która najwyraźniej także miała już dość, ani nawet Isaaca, który robił to, co robił w Departamencie - był sobą, czym niemożebnie działał jej na nerwy, ale bez niego nie wyobrażała sobie nadgodzin.

Severine czuła presję. Podczas kursów przygotowawczych w Wizengamocie specjalizowała się w czymś innym, pracując w kancelarii Crouchów dostawała zupełnie inne sprawy, a teraz... Teraz zajmowała się czymś jeszcze innym. Ciężkie westchnienie opuściło jej usta zanim ponownie pochyliła się nad dokumentami. Miała przed sobą nie tylko te, nad którymi pracowała z Tahirą (i Isaacem), ale też magiczne kodeksy, ustawy i decyzje w podobnych sprawach wydawane w przeszłości. Nie mogła sobie pozwolić na błąd - pomijając fakt, że nie chciała zawieść Anthony'ego, to nie znosiła, gdy coś nie było dopięte na ostatni guzik.

— Czy to na pewno przejdzie w brytyjskim prawie? — zapytała na głos, czytając tłumaczenie, które właśnie podsunęła jej Tahira, choć pytanie to skierowane było bardziej do siebie samej, niż kogokolwiek innego; w końcu to ona znała się na prawie. — Isaacu, czy mógłbyś...

Ale on nie mógł, bo odszedł od nich chwilę temu. Przeciągnęła się niczym stary leniwy kocur i rozejrzała się wokół, a gdy jej wzrok spoczął na zamieszaniu, jakie zrobiło się wokół dywanów. Nie zaszkodzi sprawdzić - i tak powinna już odejść od stołu, bowiem czuła się obolała w tej pozycji. Wstając rzuciła Tahirze pytające spojrzenie - idziesz ze mną? Odrzuciła jasne włosy na plecy i powoli podeszła do dywanowego kłębowiska.

— Co knujecie? — zapytała Enzo.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#7
27.07.2024, 21:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.07.2024, 22:17 przez Isaac Bagshot.)  
Używam przewagi Występowanie, kiedy zwracam się do kolegów i koleżanek z pracy. Proszę Sewerynę o pomoc. Używam przewagi Kokieteria na Tahirze, żeby była księżniczką. Proszę o pomoc Enzo i robię z niego księcia. Na koniec zauważam Johnathan'a oraz Ritę. Czuję, że jestem zwolniony i powinienem szukać innej pracy. Ups!

Wiedział, że mógł liczyć na Enza i że przyjaciel od razu domyśli się, że sprawdzanie dywanów będzie polegało na dosłownym ich testowaniu a nie zastanawianiu się, który mógłby mieć jaką specyfikację.
-No wiesz - ja znam.- Usprawiedliwił się, pamiętając jak kazał je sobie opowiadać na pierwszym roku, póki Enzo nie poprosił rodziców, żeby wysłali mu mugolską książkę i nie dał jej Isaac'owi, aby czytał sobie sam. Obrazki się nie poruszały, ale Bagshot się tego spodziewał, ponieważ miał wcześniej doczynienia z mugolskimi komiksami.
Kiedy Enzo zaczął głośno krytykować płeć piękną pochodzącą z Bliskiego Wschodu, Isaac zatkał mu usta dłonią i spojrzał na niego nie wiedząc czy się śmiać czy... no śmiać, bo co innego?
-Nie chcesz, żeby twoja księżniczka to usłyszała.- Szepnął, śmiejąc się pod nosem i zerkając w stronę Tahiry. Przy okazji zauważył, że zbliżała się do nich Seweryna, więc odsunął się od Enza i zaczął ściągać z siebie koszulę.
-Ja wezmę ten, który zostanie. Wytłumaczmy pomysł reszcie, dobrze?- Powiedział i zaczął ściągać z siebie koszulę. Pod spodem miał biały podkoszulek, więc nie świecił golizną w miejscu publicznym.
-Severine, pomożesz nam?- Poprosił, a jego uśmiech mówił, że na pewno coś knują.
-Dobrze... ekhm... przepraszam? Przepraszam!- Zawołał i rozejrzał, czy aby na pewno uzyskał pożądaną atencję. Położył dłoń na ramieniu kolegi.-Proszę o chwilę uwagi, chciałbym coś powiedzieć. Myślę, że wszyscy zgodzimy się z jednym - natrafiliśmy na problem. Problem, z którym TYLKO czarodzieje pełniący zaszczytne funkcje w dziale organu międzynarodowego standardu handlu magicznego, mogą sobie poradzić.- Pokiwał głową, robiąc krótka pauzę.-Tymi czarodziejami jesteśmy MY wszyscy tutaj zebrani. Sześć trupów w szafie...- Wskazał na dywany.-...i termin na wczoraj. Musimy podjąć jakąś decyzję, ale czytając dokumentacje, nie mam pojęcia, kto jest kurde synem kogo który opis tyczy się którego dywanu. Ty wiesz, Enzo? A ty, Bob? Nie? No właśnie.- Westchnął, jakby zasmucony.- Ale mam pomysł, jak to sprawdzić. I będę potrzebował do tego WASZEJ pomocy! Przede wszystkim, proszę Was żebyście zamknęli na chwilę oczy. Dobrze? Zamknijcie oczy! Dziękuję!- Isaac spojrzał na Severine i szepnął do niej:
-Czy mogłabyś zaczarować nasze "okna na świat", żeby przedstawiały pustynną pogodę, proszę?
- Poprosił. Jesli chciałaby wyczarował coś więcej, to na pewno byłby zachwycony.-Nie otwierajcie oczu! To ważne!- Mówiąc, zaczął zawiązywać swoją koszule na głowie Enza, robiąc z niej zielony turban w kratkę.- Zacznij śpiewać arabską noc, kiedy powiem że mają otworzyć oczy, dobrze?- Poprosił przyjaciela po cichu, zanim z powrotem zwrócił się do "niewidomych" kolegów oraz koleżanek z biura:
-Wyobraźcie sobie, że jesteście na pustyni. Otaczają was gorące piaski Sahary, a słońce naprawdę daje w kość! Z wizytą przybywa do nas książę Ali! Otwórzcie oczy kochani!- Wskazał dłonią na Enza, który był teraz księciem i powinien zacząć cicho śpiewać.-Przybył do nas wraz ze swoją księżniczką, Jasminą!- Wyciągnął dłoń w stronę Tahiry, której posłał najładniejszych uśmiech, na jaki było go stać. Jego granatowe oczy błyszczały figlarnie, a spojrzenie miało w sobie mieszankę zachęty oraz tajemnicy. Rozchylił lekki wargi, ukazując rząd perfekcyjnie białych zębów. Cała jego postawa zdawała się mówić, że jeśli tylko Tahira  podejdzie, to wydarzy się coś naprawdę niesamowitego. I jeśli podeszła, Isaac ujął jej dłoń w swoją. Pogładził niezauważalnie opuszkami palców delikatną skórę i zachęcił Enzo, żeby przejął jej rękę. Odwrócił się, żeby ponownie zwrócić do reszty, zostawiając "parę książęcą" samą sobie:
-Książe i księżniczka przybyli do nas, żebyśmy przetestowali ich wynalazki i wydali osąd, który z twórców dywanów spisał się najlepiej! Zapraszam sześcioro śmiałków, którzy dostąpią zaszczytu i wezmą udział w dywanowym wyścigu!- Isaac miał nadzieję, że nikt nie zrobi sobie krzywdy. Dzięki wyścigowi, będą w stanie przypisać specyfikację do konkretnego dywanu.
Kiedy nastąpiło poruszenie, Isaac rozejrzał się po ludziach i dopiero po chwili dostrzegł stojącego z tyłu Johnathan'a a obok niego Ritę. Uśmiechnął się lekko. Zastanawiał się, czy właśnie stracił pracę.

Rzut Z 1d100 - 17
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 46
Sukces!
Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#8
27.07.2024, 23:18  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.08.2024, 12:22 przez Dearg Dur.)  
[+]TLDR
Lisa wychodzi z Jonathanem poza biuro. Isaac zachęca ludzi do wyścigu i Tahira podejmuje wyzwanie. Ludzie są raczej entuzjastycznie nastawieni do pomysłu, chociaż boją się wybierać dywany dla siebie. Do Rity zagaduje jakiś młody zapodziany BUMowiec.
– Od kilku godzin głowią się nad dywanami. Temat zastępczy, jeśli mnie pytasz, bo cały czas nie wymyślili jak Was przetransportować we wrześniu w możliwie krótkim czasie. – Lisa odpowiedział Ricie, najwyraźniej traktując pytanie do wuja, jako pytanie do niej. Ostatecznie, to ona wiedziała co się tu dzieje, czyż nie? – Jonathan, jakbyśmy mogli na moment, dostaliśmy od Dolohov kompletną listę zamienników, ale nie jestem pewna co do formy, Anthony zostawił szkic – choć jej głos pozostawał chłodny, tak ostatnie słowo mroziło tak, jakby powiało wprost z Arktyki, – bardzo luźne sugestie dotyczące ostatecznej formuły, w którą trzeba wbić dane. Chciałam to z niego dzisiaj wycisnąć, ale zniknął w okolicach czwartej i do biura już nie powrócił. – O tym, że ów szkic musiała wyciągnąć spod kilkunastu papierowych żurawi już nie wspomniała, bo może i pozwalała sobie na publiczne krytykowanie przełożonego, ale nie zamierzała w tej krytyce przesadzać. Korzystając z tego, że stali przy drzwiach, pociągnęła Jonathana na korytarz, żeby oszczędzić czasu i powiedzieć kilka słów więcej o stanie Shafiqa z ostatnich dni.

– Chyba w rubryce zagranicznej albo plotkarskiej, bo wciąż nie ma zezwoleń na wwożenie ich do kraju. Jeszcze. – odpowiedziała mu Tahira nim jeszcze zabrali się do pracy, bo może i była tu od czasu do czasu, ale wiedziała z jakimi zabawkami z rodzinnych stron nie powinna się obnosić. A potem nie tknęła ciastek, zapijając tylko robotę bardzo mocną i wściekle słodką herbatą, taką jak pija się na pustyni. Szczęśliwie Enzo nie byłby w tym biurze tym kim był, gdyby nie wiedział jaką herbatę pija Taśka. I trzeba było przyznać, że jej uśmiech bywał uroczy. Zależy kto co lubił. Kąciki ust zdawały się rozszerzać za bardzo, zęby miała nieco zbyt ostre, oczy nieco zbyt czarne, takie które by pożarły duszę, zaraz po tym, jak rozwarta paszcza pożarłaby nieostrożne ciało. W całości. Zaczynając od głowy. Bujne loki ukrywały złocistą łuskę za uchem i na karku, ale w ferworze pracy można było ją dostrzec. Podobnie jak zęby. Podobnie jak kości, które nie działały zgodnie z ogólnie przyjętą anatomią, ciało było zbyt giętkie w sposób, który raczej wzbudzał trwogę. Isaac był niewątpliwie amatorem intensywnych wrażeń. Lubił też być w centrum uwagi, zwłaszcza teraz, gdy rozpoczął swoją przemowę.

Ludzie w biurze odwrócili głowę ku niemu z zaciekawieniem. Zdążył już się poznać jako osoba absolutnie nie pasująca do standardów OMSHM-u, ale otwarta i zaskakująca szczera jak na zastałe biurowe standardy. Byli mu wdzięczni za dodanie drugiego dnia przekąsek (chociaż część narzekała, że mógł to być jednak ciastkowy czwartek, a nie owocowy), część z nich nawet przychodziła na imprezy integracyjne. Część ludzi go lubiła, część uważała za niegroźnego dziwaka, część zastanawiała się, czy jest tak samo jurny, jak jego kolega z roku. Części przeszkadzał, tej która lubiła to co stare i sprawdzone. Konserwy starały się trzymać od niego jak najdalej, ale też... konserwy nie lubiły siedzieć nadgodzin i wychodziły punkt czwarta, zwłaszcza w takie dni jak ten, w dni w które obu szefów nie było w ich niebiańskim gabinecie.

Dlatego też jego opowieść potoczyła się po ponurym wnętrzu.
– Ej w sumie sufit nie jest tak nisko – ktoś powiedział – Nosz szlag to byłoby najlepsze opiniowanie w dziejach tego biura! – rzucił nieco śmielej ktoś inny. Było kilka nerwowych chichotów, kilka osób zamknęło oczy, choć niewiele – Isaac skupiał uwagę i był z pewnością szalony, ludzie chcieli to widzieć, bo kto wie, może to były jego ostatnie momenty w Ministerstwie Magii w ogóle. Isaac też był farciarzem, bo niewiele osób zarejestrowało obecność Selwyna w drzwiach, a teraz z resztą gdzieś wychodził z panią Velaris. Idealne okoliczności...

– Ja nie będę oceniać. Ja też chce lecieć. – Powiedziała nagle Tahira nie spuszczając oczu z Isaaca. Jej głos rzucał wyzwanie wszystkim w koło, a jednocześnie pobudzał wyobraźnię. Była jedną z pupilek szefa. Jeśli ona to zrobi, nikt nie poleci - dedukowali coraz tłoczniej zebrani wkoło dywanów. Tahira od razu postąpiła do zwitków i wybrała dla siebie dywan czerwono-różowy, o dziwacznych, nowoczesnych wzorach. Zaraz gdy wzięła swój środek transportu, ludzie jak kupcy na targu zaczęli rozwijać pozostałą piątkę eksponując ich wzory.

Pozostało pięć JEDNOOSOBOWYCH dywanów:
  1. Łączenie pepitki i luźnej kraty
  2. Złocisty o tradycyjnym wzorze, bardzo miękki w dotyku;
  3. Różowy z dziwną awangardową zlepką krzywych rombów. Pachnący ozonem i truskawkami;
  4. Biały, w śródziemnomorskie symetryczne wzory z bardzo dużą ilością frędzli, które od razu po rozłożeniu układają się prosto bez względu na to ile razy ktoś by je tarmosił;
  5. Jedyny okrągły dywan, kremowy z bordową kwietną rozetą. Pachnie różami.
  6. Obszerny, bardzo cienki dywan, przestawiający scenkę rodzajową młodzieńca otoczonego zachwyconymi nim kobietami.

Tymczasem w drzwiach biura pojawił się kto inny. Młodzieniec niepewnie wsunął się do środka i rozejrzał po wysokiej, choć ponurej przestrzeni.
– Łoo... u nas nie jest tak... e... o jesteś ha, nie sądziłem, że od razu ten no... – brązowe oczy skupiły się na stojącej samotnie Ricie, a twarz zajaśniała niezręcznym uśmiechem. Miał na sobie ten sam szary mundur Brygady Uderzeniowej co przeszło miesiąc temu, gdy próbował ją aresztować za posiadanie nielegalnej rośliny. – Hej, ja ee... miałem nadzieję, że Cię spotkam, bo wiesz pomyślałem, że może tak jak ja kończysz teraz prace i miałabyś może ochotę na... na kawę i ciastko? – przełknął w dość widoczny sposób – Albo na drinka może? – rzucił, nim dostał jakąkolwiek odpowiedź, prostując się tak, jakby przypomniał sobie radę starszego kolegi, że nie wypadało się kulić, kiedy chciało się zaprosić dziewczynę na kawę. Albo drinka może.


Szanowni Państwo, druga kolejka to czas wyboru dywanów i pierwszych rzutów w konkursie! Latanie jest dobrowolne, kto chce może zostać na ziemi i kibicować!

Informacje dla ścigających się:
Każdy z dywanów ma swoje tajne właściwości, swoje słabe i mocne strony, o których dowiecie się w kolejnym podsumowaniu, gdy wyścig już się zacznie i trzeba będzie reagować.

Każdy z Was ma możliwość wypracowania sobie fabularnej przewagi w pierwszym etapie wyścigu za pomocą uzasadnionego w treści posta rzutu na cechę niemagiczną (Percepcja, Aktywność Fizyczna, Charyzma, Wiedza Przyrodnicza, Wiedza o Świecie). Obowiązuje jeden rzut, chyba, że ktoś dodatkowo wzmocni go adekwatną przewagą, wtedy można rzucić dwa razy i wybiorę lepszy wynik.

Na razie nie opisujcie kto jak szybko leci, opis pierwszego okrążenia i kolejności lecących jest po mojej stronie. Na razie szykujecie się do startu i ruszacie!

Informacje dla kibicujących:
Możecie (nie musicie) pomagać lub przeszkadzać ścigającym się (w tym używać magii). Podobnie jak ścigających obowiązuje jeden rzut. Uwaga! Jeśli chcecie czarować, ktoś z biura może Was zauważyć i uznać to za nieuczciwe, a wtedy Wasze notowania w OMSHMowej społeczności spadną!

Dla przypomnienia: opisy Tahiry i Lisy znajdziecie tutaj. Jeśli będziecie chcieli wypatrzeć w tłumie pozostałych pracowników z listy, wystarczy wspomnieć o tym w narracji.

Następne podsumowanie: 1.08 (czwartek) o 22.00

[+]Informacje dla Severine
Ty wiesz która dokumentacja należała do którego dywanu. Najobszerniej opisany był złoty dywan, jako wygodny i bezpieczny, dołączony do niego był pakiet atestów i prób przeprowadzonych na magicznych manekinach. Najsłabsza specyfikacja dotyczyła ostatniego dywanu z ręcznie wyszytymi postaciami ludzi, ponieważ dokumenty skupiały się na walorach estetycznych, materiałach, barwnikach i ręcznym wykonaniu, a nie na aspekcie technicznym lotu.
[+]Informacje dla Enzo
Im więcej o tym myślisz, tym bardziej jesteś pewien, że widziałeś właśnie ten wzór i opis, mówiący o tym, że dywan jest "Szybki i Wściekły" oraz, że jazdy na nim nie da się z niczym porównać. Osoba uśmiechająca się ze zdjęcia miała widoczne na zębach muchy, włos rozwiany, w drugiej ręce ściskała gogle.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#9
28.07.2024, 15:00  ✶  
używam przewagi Występowanie na wszystkich, by przekonać ich do udziału i wprowadzić w pustynny setting, i Kokieteria na Tahirze. Isaac manipuluje mną jak małym chłopcem! Panie Władzo, to jego wina!

- Och, za chwilę zobaczysz! - Enzo wyszczerzył zęby do Severine i mrugnął porozumiewawczo, gdy mógł już na powrót mówić po zwróceniu mu uwagi przez Isaaca. Wszyscy mogli szykować się na show!

Nie sądził tylko, że Isaac zaplanował aż takie show, które nie tylko zrujnuje ich obu reputację, ale może i cały gabinet! Kim jednak był, by mu odmawiać? Z pewnością nie zostawi przyjaciela z tym samego. Nie miał pojęcia, że prezentując Isaacowi mugolską książkę te dwadzieścia lat temu, stwory tego potwora!

- Och... zaczniemy od tańca brzucha? - Skomentował zaczepnie, widząc, jak kolega Bagshot pozbywa się koszuli. Podkoszulek tuż pod sprawił jednak, że Enzo rozczarował się zupełnie! Żadnych męskich wdzięków dla pana Remingtona! Przemowa Isaaca była tym, czego to biuro potrzebowało. Kiwał głową, zgadzając się z każdym słowem, popierając każdą uwagę i każdą opinię.

- Zamykamy oczy, kochani! - Popędził zgromadzonych i nawet klasnął w dłonie dla lepszego efektu. - Tak, ty też, Bob!

Turban był czymś nowym, lecz Enzo nie oponował. Co więcej, kucnął, by Isaac miał łatwiejszą pracę! To, że rękaw zwisał z boku niczym ozdobny szal, tylko podkreślał egzotyczny charakter nowej kreacji! Przez moment rozważył nawet, czy nie ściągnąć z pleców własnej koszuli, lecz paradowanie półnago po biurze mogło sprawić im jeszcze większe problemy, niż zabawa dywanami.

- Arabska noc jak arabski dzień! - Zaśpiewał uczynnie, gdy zebrani otworzyli oczy, tak, jak go poinstruowano. Na śpiewie jednak się nie skończyło, bo Enzo był artystą przez wielkie A. Skoro miał grać księcia, to da im księcia! Uniósł ręce ku górze, by zacząć, wydawałoby się, arabski taniec. Nie do końca wiedział, jak taki wygląda, ale połączenie zataczania biodrami z tańcem brzucha, płynne, eleganckie wymachy rękoma i twarz zwrócona na bok jak na egipskim malowidle - to wszystko miało być wystarczająco orientalne! Tahira z pewnością to doceni. Czyż nie wzbogacał biura, doceniając kulturę jej ludzi? - Ma w sobie ten żar, co sprawia, że czar chodzi z tobą jak cień! Arabska noc, czy to jawa, czy sen? - Ciągnął dalej. I chociaż nigdy nie miał się za wybitnego wokalistę, efekt musiał być wystarczający!

Kiedy skończył, z wprawą postarał się przejąć dłoń księżniczki Tahiry, która miała grać jego wybrankę. Niestraszne były mu jej czarne otchłanie oczu ani złota łuska jak u pustynnej kobry!

- Leć ze mną, moja nocna różo! - Zachęcił, porzucając pieśń na rzecz słodkich słówek w kierunku współpracownicy. Przyciągnął jej dłoń do własnych ust, by szarmancko ją ucałować, nawet jeśli to nie pasowało do egzotyki oprawy. To była ich mała, prywatna Persja, ich Bagdad pośrodku Ministerstwa Magii, ich raj na ziemi pośród piasków Sahary. - Pozwól mi zabrać cię do swojego pałacu, gdzie będziemy rządzić jako sułtan i jego piękna królowa. - Nie miał pojęcia, jak naprawdę nazwać poprawnie żonę sułtana, ale to nie miało znaczenia. To musiało wystarczyć.

Nie wciskał się obok Tahiry na karminowy dywan, za to rozwinął ten, który wcześniej niejako krytykował. Okazało się, że czarno-białe desenie poukładane były w całkiem ciekawy wzór, możliwy do dostrzeżenia tylko przy całkowitym rozwinięciu dywanu. Enzo aż poczuł natchnienie do stworzenia kreacji bazującej na podobnych elementach! Nie żal byłoby mu oddawać prawdopodobnie najszybszego dywan kobiecie, jeśli w ten sposób mógł wkupić się w jej łaski, lecz Tahira wybrała już inny - jej strata! - Spieszmy się, nim złapie nas... zły wezyr!

Pojawienie się Bumowca pasowało do okoliczności, bo mógł grać podły, zły charakter w całym tym przedstawieniu! Enzo nie chciał dawać takiej roli nikomu z biura, by przypadkiem nie podpaść. A czy testowanie magicznych dywanów pod sufitem było rzeczywiście łamaniem prawa? Miał nadzieję, że nie.

Postarał się poderwać dywan ku górze, ostrożnie, by wyczuć jego charakter. Niezainteresowany Wezyr mógł sobie skakać, jeśli chciał ich dosięgnąć i powstrzymać!

- Nigdy nas nie złapiesz, draniu!

Rzut PO 1d100 - 37
Slaby sukces...

Rzut PO 1d100 - 15
Akcja nieudana
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#10
30.07.2024, 17:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.07.2024, 17:38 przez Jonathan Selwyn.)  
Odpowiadam Ricie I wychodzę na chwilę na korytarz z Lisą, ale spokojnie, zaraz będę wracać

Od pewnego czasu, za każdym razem, gdy przychodził do pracy, już tylko odliczał dni, które dzieliły ich od realizacji planu Kambodża, marząc po cichu by ten koszmar przygotowań wreszcie się zaczął kończyć. Po spotkaniu z francuskim ambasadorem Selwyn chciał wrócić do biura i omówić dalsza strategię z Ritą i Anthonym, który tego dnia był wyjątkowo w biurze. To znaczy... Był, gdy jeszcze z niego z Ritą wychodzili, bo teraz po Shafiqu nie było śladu. Były za to dywany. Powstrzymał ciche westchnięcie, gdy Lisa poinformowała ich, że oto właśnie pojawił się temat zastępczy, gdy nie wszystko jeszcze było załatwione w sprawie samej Kambodży, a czasu było coraz mniej. I jeszcze ten uparty ambasador i jego fochy tak wielkie jak stąd do Kambodży. No nic. Grunt to było robić dobrą minę do męczącej gry.
– Coś wymyślimy. Ambasador jest uparty, ale koniec końców nie z takimi to biuro dawało radę – odpowiedział Ricie i już chciał ruszyć w kierunku dywanów, by przyjrzeć im się z bliska, gdy zatrzymała go Lisa. Informacje na temat opuszczenia biura przez swojego szefa przyjął pozornie spokojnie, z uśmiechem zrozumienia, chociaż tak naprawdę bardzo kusiło go by ponownie westchnąć. Niesamowite jak, w dni w które już się tutaj pojawiał, Shafiq dzielnie przestrzegał swoich godzin pracy.
Skinął głową Lisie i zaraz oboje znaleźli się na korytarzu, by przegadać szkic Anthony'ego, co sprawiało, że Selwyn jeszcze przez chwilę pozostawał w błogiej nieświadomości wobec tego, co się właśnie miało dziać w jego biurze.
– No dobrze. Jak wyglądają te luźne sugestie – spytał, gdy wreszcie się znaleźli sami, by na szybko ustalić co i jak, licząc że jednak nie było aż tak źle, bo i jemu samemu praca zaczynała dawać w kość.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Severine Crouch (304), Isaac Bagshot (1796), Jonathan Selwyn (1553), Rita Kelly (1273), Enzo Remington (2084), Dearg Dur (4311)


Strony (3): 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa