• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Ptolemeusz - harpia należąca A.J. Shafiq'a

Ptolemeusz - harpia należąca A.J. Shafiq'a
Widmo
Wit Beyond Measure Is Man's Greatest Treasure.
Czarownica czystej krwi; jedna z czworga legendarnych założycieli Hogwartu. Posiadaczka słynnego diademu, obdarzającego niezwykłą mądrością.

Rowena Ravenclaw
#41
24.07.2024, 23:52  ✶  
Najmilsza mi Duszo,

Serce mi się raduje na wieść, że prezent przypadł Ci do gustu. I jednocześnie ściska się z bólu na Twoje słowa. Przyjmij proszę moje najszczersze kondolencje z powodu śmierci Twojego brata. I wybacz mi, że nie mogłem być przy Tobie w tym trudnym dla Ciebie okresie. Nie wiem nawet, co właściwie powinienem Ci napisać - litery rozpierzchają się na wszystkie strony, a dłoń drży jak nigdy dotąd. Wiedz jednak, że zawsze możesz na mnie liczyć.

Zawsze znajdę dla Ciebie czas, Przyjacielu. Możemy spotkać się u mnie, jeśli męczy Cię Londyn i masz ochotę na wyprawę do Yorkshire. Zostań u mnie tak długo, jak potrzebujesz, albo...

...za niespełna dwa tygodnie wyruszamy z Cutty Sark do Grecji. Planujemy zatrzymać się na wyspie Korfu w jednym z sennych miasteczek na północy, a później zwiedzać gaj oliwny. Cała wyprawa potrwa cztery dni, a towarzystwo też będzie kameralne - łącznie ze mną zaledwie pięć osób, sześć licząc przewodnika. Może zechciałbyś do nas dołączyć? Zasłużyłeś na odpoczynek, Tony. Przy okazji, będziemy mogli porozmawiać nie niepokojeni przez nikogo.

Daj mi proszę znać, co o tym myślisz.

B. Skamander
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#42
28.07.2024, 22:45  ✶  
Sowa przyleciała w południe.

Londyn 06 sierpnia 1972r.

Anthony,

Pamiętając, jak parę lat temu, pomogłem Ci w jednej sprawie, teraz ja piszę do Ciebie z pewną prośbą.


Mój młodszy syn, Charles, poszukuje pilnie stałej pracy w Londynie. Nie mam w kraju tak szerokich znajomości co zapewne Twoja osoba. Orientujesz się może, czy ktoś nie poszukuje czasem pracownika, praktykanta, asystenta? Umiejętności Charlesa zahaczają o znajomości językowe, tworzenie świec i kadzideł, wiedzę w dziedzinie zielarstwa. Jest gotowy podjąć dodatkowego szkolenia, aby się rozwijać, jeżeli będą konieczne. 


Wybacz, że tak bezpośrednio się zwracam. To nagła sytuacja.



Richard Mulciber
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#43
30.07.2024, 00:11  ✶  
Londyn 06 sierpnia 1972r.

Anthony,

Będę Ci bardzo wdzięczny za informację zwrotną oraz kontakt do wspomnianej osoby. Wiem też, że w nie odpowiednim czasie wróciliśmy do kraju, ale niestety niczego nie da się przewidzieć, ani uniknąć.


Mam nadzieję, że Organ jaki prowadzisz, szybko upora się z problemami budżetowymi.


Z pozdrowieniami,
Richard Mulciber
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#44
20.08.2024, 16:31  ✶  
02.08.1972

Drogi Anthony,

szanowny Philip Nott wczorajszym moim wyczynem został aktualnie rozliczony ze swoich przewin, nawet jeśli w niewystarczający sposób. Nie zamierzam jednak kolejny raz brudzić sobie nim rąk, o to możesz być spokojny. Jeśli jednak musisz wiedzieć, było to wyrównanie za jego niewyparzoną gębę w stosunku do siostry mojego drogiego przyjaciela Louvaina Lestrange. Pewnie słyszałeś o pojedynku, który pod koniec lipca toczył się o honor Loretty Lestrange, a na którym byłem sekundantem - walka ta była ciekawym widowiskiem, ale raczej nie było tam miejsca na jakiekolwiek sprawiedliwe podejście do tematu, bo tylko głupiec powierzyłby w ręce losu coś tak trywialnego jak honor bliskiej mu kobiety. Loretta może o te tematy nie dba, ma do tego prawo, ale jej brat już jak najbardziej, więc postanowiłem być dobrym przyjacielem. Nie oczekuję, że moje akcje jakkolwiek wpłyną na twoje relacje z Philipem, przede wszystkim dlatego że to nie wobec ciebie były wymierzone jego oszczerstwa, parszywe podchody i łamanie serc. Od tego momentu mam zamiar traktować go jak powietrze, no chyba że znowu przyjdzie mu coś głupiego do głowy.

Co do wyboru, przed którym stoisz, proponowałbym rzut monetą. Ale nie po to by los wybrał za ciebie, a by w tym krótkim momencie gdy moneta unosi się w powietrzu, poczuć to co wolałoby twoje serce. To dość sprawdzona metoda i sam często jej używam. Sam jednak stałbym po stronie starożytności - mieli tam chyba te wielkie uczty, gdzie leżeli bokiem i jedli, no i rozmawiali. Specjalnie dla tego listu sprawdziłem w słowniku - sympozjon. Opis brzmi uczenie i wytwornie, więc myślę że zaangażowanie czegoś na tego modłę wpisałoby się w twoje gusta.

Co zaś tyczy się walk, ja zawsze jestem chętny. Aczkolwiek mam wrażenie, że wielu czarodziejów gotowych jest uważać, że fizyczne zmierzenie się z oponentem jest dokładnie tym, co odbiera sytuacji wszelkich cech ucywilizowania.

Wbrew pozorom jestem prostym człowiekiem i chętnie sięgam po proste słowa, które znakomicie podsumowują moje samopoczucie. Zimny stan, w jakim zdarzyło mi się tkwić, nie zasługuje na wszelkie wyniosłe i elokwentne słowa. Ale nie martw się, nie zapominam o tym jak posługiwanie się językiem może fenomenalnie wpływać na relacje z innymi ludźmi. Miałem jednak wrażenie, że wymieniając z tobą prywatną korespondencję, nie będziesz oceniał mnie tak nisko i patronizującym zacięciem.

Książkę chętnie przyjmę, do zobaczenia jutro.

Atreus
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#45
26.08.2024, 19:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.08.2024, 19:05 przez Morpheus Longbottom.)  
List został pozostawiony na stoliku nocnym Antoniusza i został zapisany na jego papeterii, wyraźnie pismem Morpheusa z 1 na 2 sierpnia.

1 VIII 1972

Antoniuszu,

wiem, że nie ma Cię ani tutaj, ani na Horyzontalnej. Mam nadzieję, że dobrze się bawisz, królu strzelców. Miałem wizję ataków. Jesienią Śmierciożercy zaatakują Dolinę i znów nadejdzie ogień, myślę, że w odwrotnej kolejności. Bądź gotów.


Morpheus

Wyjątkowo wiadomość spłonęła po jej odczytaniu.


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#46
28.08.2024, 14:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.08.2024, 15:57 przez Lorraine Malfoy.)  

—28/08/1972—



List bardzo starannie zabezpieczono dedykowanym zaklęciem ochronnym. Lorraine wysłała list do Anthony’ego po wizycie Richarda Mulcibera w Necronomiconie.



Londyn, 28.08.1972 r.

Drogi Anthony,

ubóstwo formy podyktowane jest pośpiechem i nagłością rozwoju wydarzeń, wybacz więc moją obcesowość: Robert Mulciber nie żyje. Zmarł nagle, z przyczyn chorobowych, co opisano dosyć obszernie w karcie zgonu. Nie mam innych niż nepotyzm podstaw podważać oficjalnej ekspertyzy magomedyka, który koincydentalnie współdzieli z denatem nazwisko. Zatrudniono mnie w celu zajęcia się pogrzebem, tak, zatrudniono, ponieważ w skromnych progach Necronomiconu nie pojawiła się żona Roberta Mulcibera, tylko jego brat, Richard, który zapewnił mnie – z wielką stanowczością – że sam zamierza nadzorować wszystkie niezbędne przygotowania. Znasz moją paranoję: posłałam pająki gdzie trzeba, skreśliłam też kilka słów do Lorien, przedkładając, być może, troskę o jej bezpieczeństwo ponad pospolite wrażliwości. Przesłałam do niej tę tragiczną wiadomość przez mojego puszczyka, o którym wierzący w gusła mówią przecież, że zwiastuje śmierć. W trakcie pisania listu do Ciebie, otrzymałam odpowiedź. Lorien pisze, że mój list zastał ją w trakcie posiedzenia Wizengamotu, i że jestem pierwszą osobą, która raczyła zawiadomić ją o śmierci męża: nie dostała żadnej informacji od rodziny. Nic nie wie też na temat historii choroby Roberta Mulcibera, pająki szepczą mi jednak, że od dłuższego czasu niedomagał, a na kiermaszu z okazji Lammas nieomal zszedł na zawał, co nie czyni dla mnie jego nagłej śmierci zaskoczeniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę tryb życia, jaki prowadził, i nałóg alkoholowy, z którym zmagał się od kiedy tylko pamiętam. 

Anthony, najmilszy: wiem, że Twój lotny umysł już wyrywa się do działania, rozdarty tysiącem pytań, wyrzutów i planów – że trudno będzie Ci wytrwać w bezczynności, by doczytać ten list do końca, bo już układasz w głowie słowa, których tak bardzo potrzebuje teraz nasza wspólna Przyjaciółka. Jestem świadoma, że łączy Was bliska relacja, dlatego zwracam się do Ciebie z gorącą prośbą, abyś zajął się Lorien w tym trudnym czasie, tak, jak tylko Ty potrafisz, ale najpierw pozwól działać mnie. Zapewniam Cię, że jeszcze dzisiaj spotkam się z Lorien osobiście, aby wyjaśnić dręczące ją wątpliwości, omówić te najbardziej naglące z bieżących spraw i zaoferować emocjonalne wsparcie. Mulciberowie są dosyć niekonwencjonalną rodziną, a relacje łączące członków tego rodu zdają mi się – wiesz, że mam ku temu uzasadnione powody – co najmniej podejrzane. Znaliśmy Roberta Mulcibera, znaliśmy Lorien Crouch, ale Lorien Mulciber? 

Wystarczająco trudno ukoić serce rozdarte żałobą, ale co, gdy żałoba zaczęła się na długo przed śmiercią osoby, która odeszła? Musisz wyprawić dwa pogrzeby: pierwszy, dla tego, który umarł, drugi – dla swoich wyobrażeń o tym, kim był. Nie chcę Ci mówić, ile pogrzebów wyprawiłam myśląc o Mirandzie. Wiesz, że mam rację.

Jak zawsze, będę Cię informować na bieżąco. Jeżeli masz takie życzenie, spal ten list.

Twoja,
Lorraine


Yes, I am a master
Little love caster
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#47
11.09.2024, 18:34  ✶  

—28/29 - 08 - 1972 —


Zawinięta w rulon, pozbawiona jakiejkolwiek pieczęci, z nakreślonymi na szybko paroma zdaniami, wiadomość została dostarczona przez skrzatkę z rodzinnego domu Lorien do rąk własnych skrzata przebywającego aktualnie w Little Hangleton. W środku nocy z 28. na 29.08, wraz z kilkoma wyjątkowo ciężkimi kuframi wypełnionymi rzeczami należącymi do Lorien - od jej szat i biżuterii, przez dziesiątki książek, płyt i dokumentów aż po ulubioną filiżankę. Zresztą wiekowy gramofon również stał na tej stercie bagaży.


Il mio amato,

Lui è morto e non so cosa fare. Io sono ancora viva!
Che fottuta ironia, vero?


Lorien

odpowiedź na wiadomość

Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#48
11.09.2024, 19:49  ✶  

— 29 - 08 - 1972 —


Wiadomość nadeszła parę minut po szóstej rano. Oznaczona pieczęcią Ministerstwa Magii i standardowymi zabezpieczeniami. Zielona tasiemka na nóżce Paula była jasnym znakiem, że list nadano wprost z gabinetu pani Mulciber. Dołączono do niego zgrabne zaproszenie.


Londyn, 29.08.1972 r.
Mio Antonio,

Wybacz moją poprzednią, lakoniczną wiadomość. Czas nie był mi wczorajszej nocy sprzymierzeńcem.
Wybacz mi również, że nie znalazłam siły, by poinformować Cię o sprawie osobiście. Coś co odebrałam jako osobisty afront, gdy otrzymałam wiadomość od Lorraine nie od szwagra; Coś co komentowałam słowami “jak trudne może być spisanie kilku słów” obnażyło moją hipokryzję - nie potrafiłam znaleźć słów.
Napisanie prostego “Robert odszedł” budziło we mnie wstręt - pieczętowało fakt, w który nie chciałam tak bardzo z początku uwierzyć. A jednak to prawda, a ja nadal nie wiem co robić.
Więc robię to co zawsze - pracuję. Gdybyś mnie potrzebował, zatrzymałam się na kilka dni u Alexandra w Londynie. Przebywanie w kamienicy wiązało się z ryzykiem… na które nie mogłam sobie pozwolić. Gdy umysł śpi, duchy starych ścian potrafią szeptać do ucha przeróżne historie. Jak wiele z nich jest prawdziwych? Czy jakakolwiek jest prawdziwa?

Liczyłam, że zasmuci mnie to bardziej. Że poczuję cokolwiek innego niż czystą irytację i ból, że to jego nie mnie Śmierć, oddana przyjaciółka, zabrała pierwszego. Nie był idealnym mężem; ja - tym bardziej nie byłam idealną żoną. A jednak, gdy czytam kondolencje, gdy powoli uświadamiam sobie, że to nie jest sen… Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że w kondolencjach tkwią gratulacje. 
Może są słuszne?
Mój szwagier wyraźnie dał do zrozumienia wszystkim dookoła, że nie zasługuję, aby zająć się jakimkolwiek aspektem planowania pogrzebu. Dał rodzinie również do zrozumienia, że bardzo zależy mu na tym, aby była to zamknięta, niewielka uroczystość bez niepotrzebnych gapiów. Tylko dla rodziny...

... Stąd mając na uwadze naszą historię… Może powinnam złapać cię na kwadrans przed pogrzebem, ale tym razem… Chciałabym to zrobić porządnie. Alexander dał mi kilka zaproszeń na nabożeństwo. Odbędzie się w rodzinnej posiadłości Mulciberów na ichniejszym cmentarzu. Zależałoby mi… abyś się tam pojawił, razem ze mną. Jestem świadoma, że w oczach postronnych może się to wydać niestosowne, stąd nie oczekuję, że się zgodzisz.
Wiedz jednak, że bardzo mi na tym zależy. Potrzebuję Cię.

Twoja,
Lorien

Ps. Wepchnij skrzynie gdzieś w kąt, albo przekaż Wergiliuszowi, aby odesłał je do moich rodziców, jeśli Ci wadzą. Musiałam gdzieś ulokować tymczasowo swoje rzeczy, widzisz… Zgodnie z wolą mojej świętej pamięci męża, nic mi się po nim nie należy - co, jako prawnik - doskonale rozumiem; jako żona i kobieta - no cóż, wierzę, że dobrze się mojej rodzinie żyło z moich pieniędzy.
Nigdy więcej.


odpowiedź na wiadomość

Jakąś świecę kurwa ten?
”Szczękający Kandelabrador” oferuje usługi świecarskie od A do Ż!
Średniego wzrostu, stosunkowo młody mężczyzna. Średniej długości, blond włosy, na ogół przykrywają mu połowicznie uszy, a spojrzenie jego brązowych oczu - choć wnikliwe - nosi jednak znamiona zmęczenia. Wygląda, jakby albo długo nie spał, albo spał zdecydowanie za długo. Choć idzie zaskakująco pewnym krokiem, wrażenie hardego, może wręcz chłodnego charakteru łamie się przy pierwszym lepszym kontakcie; mówi wtedy dość metodycznie, ważąc słowa, jakby chciał dobrze przemyśleć to co wypowie - ale w faktycznej treści w ogóle tego nie widać. Nosi się schludnie, elegancko, ale w żadnej mierze nie ekskluzywnie.

Faust Flitwick
#49
20.09.2024, 10:57  ✶  

—04/06/72—


Donośne kwaknięcie oznajmiło wszem i wobec, że przesyłka została dostarczona, zanim niestrudzona Dolores bezceremonialnie odleciała z powrotem w stronę właściciela. Koperta leżała nieruchomo i niepozornie, choć profesjonalnie. Przynajmniej dopóki ktoś wprawnym okiem nie zauważy odrobiny zaschniętego wosku na jej krawędzi. Nadawca - najwyraźniej - nie zauważył.

Londyn, 04.06.72

Sz. P. A. J. Shafiq,

dziękuję za miłe słowa i za ofertę. Z radością informuję, że zlecenie jest dla mnie bardzo ciekawe i oczywiście wstępnie je akceptuję.
Warunki umowy oraz szczegóły pracy proponuję omówić już prywatnie, na miejscu, w trakcie oględzin Pańskiej rezydencji - proponuję  11.06; do tego czasu zdążę zakończyć bieżące sprawy oraz zebrać podstawowe materiały.
Jednocześnie dziękuję za propozycję organizacji logistyki po swojej stronie, z czego bardzo chętnie skorzystam.

Z opisu nie przewiduję żadnych problemów, ale niezależnie od tego, czy takowe wynikną, ma Pan w imieniu moim, jak i całego Zakładu gwarancję, że oświetlenie będzie lux.
Z wyrazami szacunku,



Faust Flitwick,
Szczękający Kandelabrador: produkty świecarskie od A do Ż
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#50
27.09.2024, 23:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.09.2024, 23:16 przez Morpheus Longbottom.)  
27 VIII 1972
Anthony J. Shafiq'u,

Jestem śmiertelnie obrażony. Widziałem tego fruwaka do Erika. Widziałem też Twoją ptaszarnię. A więc do innych przyjaciół wysyłasz specjalne zwierzątka, a do mnie tylko Ptolemeusza? Ranisz moje serce.

Twój
Somnia

PS
Chyba, że to dlatego, że Ptolemeusz mnie kocha, to wtedy wybaczam. Sądząc po jego minie jednak nienawidzi mnie najbardziej na świecie, bo nie jest w stanie mnie dziabnąć.


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:


Strony (13): « Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 13 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa