uwierzysz, jak powiem, że od paru lat każdy piątego trzynastego zakreślam w kalendarzu już 1 stycznia, żeby nie robić na taki planów? W ten dzień lepiej się do mnie nie zbliżać.
Chyba też wszystko mi się zlewa. Jakoś pędzi do przodu, nie zauważam nawet kiedy. Może dlatego, że ostatnio ciągle coś się dzieje?
Jeżeli chodzi o zabezpieczenia i wizje, może jestem przewrażliwiona - ale po Beltane nie będę próbowała udawać, że jest inaczej. Też słyszałam wtedy pogłoski, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak źle. Chyba w ogóle wolałam nie wierzyć w jakiejś znaki, widziane przez jasnowidzów, których w dodatku nie znam osobiście, bo wuj był w Grecji... A potem skończyłam w lesie patrząc na ducha świeżo zabitego kilkulatka, a Derwin zginął, więc wolę dmuchać na zimne. Wolę tym razem wyjść na paranoiczkę.
Bren