• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Alexander z dworca ZOO

Alexander z dworca ZOO
prodigal daughter
I knew one day I'd have to watch powerful men burn the world down
I just didn't expect them to be
such losers
Wysoka na 175cm, jasnowłosa zjawa. Jest niezwykle szczupła, wręcz na granicy chorobliwości; lekko zapadnięte policzki ukrywa dobrze dobranym makijażem, którego nieodłączną częścią są usta pomalowane czerwoną szminką. Włosy ma proste i długie, sięgające lędźwi, zwykle nosi je rozpuszczone. Zawsze bardzo elegancko ubrana, najczęściej w stonowane barwy - nie jest zwolenniczką jaskrawych odcieni i mieszania kolorów. Nie lubi też przepychu; widać, że nie szczędzi pieniędzy na dobrej jakości ubiór, lecz nie obwiesza się biżuterią i tym podobnym. Porusza się bardzo zgrabnie, ale pewnie. Zawsze patrzy ludziom prosto w oczy podczas rozmowy, mając przy tym ciemne, przenikliwe spojrzenie. Zwykle mówi w bardzo spokojnym, niskim, nieco zachrypniętym tonie. Ma bardzo przejrzysty akcent, wyraźnie wymawia słowa, po sposobie mowy słychać, że to ktoś z dobrego domu, ktoś świetnie wykształcony.

Eden Lestrange
#101
16.02.2025, 01:37  ✶  
Odpowiedź na ten list przyszła dopiero po dwóch godzinach.

Londyn, 26 VIII 1972

Axel,

przestań być tak żałośnie patetyczny, bo aż się rozmarzyłam, że te policzone dni są moje. Mogłam się nieco unieść, to prawda. Nie przeproszę cię za to, bo na to nie zasługujesz. Niemniej przyznaję, że emocje wzięły nade mną górę, gdyż mam za sobą naprawdę traumatyczny poranek. Mam na myśli - spędziłam go z Brenną. Między innymi.

Wracając do wieczorku u Agnes, nikt nie uwierzy, że jestem twoją żoną, bo mimo nazwiska Lestrange nie mam czarnych włosów i nie wyglądam jakbym specjalizowała się w rozkładaniu nóg, ani też tym razem nie zadziała to w drugą stronę, bo William nie przychodzi ze mną na takie przyjęcia i każdy o tym doskonale wie. Jeśli zaś oficjalnie pojawimy się tam razem, gazety znowu nie zamkną się na nasz temat, a obydwoje staramy się tej zarazy unikać.

Mogę cię co najwyżej zabawić rozmową albo zasymulować w twoim towarzystwie zawał, żebyś miał się czym zająć w ramach uniknięcia nękania z jej strony. Ewentualnie możesz postąpić jak każdy normalny człowiek w takiej sytuacji i po prostu nie iść, skoro ewidentnie nie będziesz się dobrze bawić. Ja, swoją drogą, też się teraz zaczynam zastanawiać na zostaniem w domu, bo ten as denarów może i wróży mi bogactwo, ale wcale nie wróży mi radości. Wiesz co mówią; ci, co mają szczęście w kartach, nie mają go gdzie indziej.

Eden


I was never as good as I always thought I was
— but I knew how to dress it up —
I was never satisfied, it never let me go
just dragged me by my hair and back on with the show

~♦~
Krew jak czekolada
Nikt nie jest bezkarny - Zawsze trzeba płacić.
Przerośnięta, barczysta zbitka mięśni mierząca 192 cm wzrostu. Jego ciało w większym stopniu pokrywają tatuaże. Niepokojące, podkrążone ślepia w kolorze jasnego błękitu często wyrażają szaleńczą rządzę mordu. Włosy ciemne od skóry głowy - pojaśnione słońcem końce, zazwyczaj zaczesane na gładko do tyłu. Odziany zazwyczaj w szyte na miarę garnitury, na palcach widnieją dwa sygnety, zaś na szyi złoty łańcuszek. W lewym uchu często widnieje złoty kolczyk - kółeczko. Pachnie trawą cytrusową, słodką mandarynką, piżmem - niekiedy i krwią (czasami pizzą xD). Pierwsze wrażenie raczej każe zejść mu z drogi.

Hati Greyback
#102
09.03.2025, 13:34  ✶  
07 września 1972

Aj, Mulciber,

Skurwiłeś się, chociaż akurat Ciebie o bycie kurwą bym nie posądził.
Jak tam twoje świeczuszki, Alex?
Żałosne, dawać się skurwić swojemu nazwisku dla pokurcza, który na wpół rozebrany niczym wystawna kurewka w burdelowskiej witrynie pozuje do aparatu, jakoby zaganiał klientów.
Twój bratanek, ta? Pięknie sobie radzisz jako głowa rodu.
I co z tym zrobiłeś? A może stoisz w kolejce by sobie również pierdolnąć urokliwą sesyjkę do czarownicy?
A wiesz co w tym najsmutniejsze, Mulciber? Że jego twarz zapomnął, już zapomnieli, a to ty pod koniec dnia zostaniesz męską prostytutką, która ma słabość do kutasów. W gazecie z 4 września już jest ujęte, że świeczki rozprowadza twoja rodzinka, nie bratanek - w listopadzie dowiesz się, że jednak to byłeś ty. Bo nikogo nie obchodzi prawda, a twoje imię nagoni więcej czytelników.
I nie mówię tego złośliwie, chociaż bawi mnie to niezmiernie.
Mówię to jako stary druh. Kompan po drodze przez bagno, aż do krwi.
Bawiliśmy się jak źli. Obdarte pięści i podbite oczy, litry przelanego alkoholu - a ty teraz klękasz.
Dowiedziałem się o tym artykule u fryzjera, czytając gazetę z 4 września - fryzjerka wyjaśniła mi cóż to za świeczkowa afera, powiem ci więcej - zachowała gazetę z 5 sierpnia.
A co do 4 września... heh...
Zamknij im pysk, Mulciber. Tyle chyba potrafisz. Zamiast klękać i dawać się poniżać jakimś szmatławcom, rusz dupę, bo będą cię ruchać bez mydła aż zdechniesz. No chyba, że to lubisz.
Bierność nigdy nie była rozwiązaniem.

Miłego lepienia chujków z wosku, Mulciber

H.Greyback
Krew jak czekolada
Nikt nie jest bezkarny - Zawsze trzeba płacić.
Przerośnięta, barczysta zbitka mięśni mierząca 192 cm wzrostu. Jego ciało w większym stopniu pokrywają tatuaże. Niepokojące, podkrążone ślepia w kolorze jasnego błękitu często wyrażają szaleńczą rządzę mordu. Włosy ciemne od skóry głowy - pojaśnione słońcem końce, zazwyczaj zaczesane na gładko do tyłu. Odziany zazwyczaj w szyte na miarę garnitury, na palcach widnieją dwa sygnety, zaś na szyi złoty łańcuszek. W lewym uchu często widnieje złoty kolczyk - kółeczko. Pachnie trawą cytrusową, słodką mandarynką, piżmem - niekiedy i krwią (czasami pizzą xD). Pierwsze wrażenie raczej każe zejść mu z drogi.

Hati Greyback
#103
09.03.2025, 16:27  ✶  
07 września 1972

Aż tak się stęskniłeś, Mulciber? To przeurocze.
Niech będzie północ - nie ma nic piękniejszego niż wspominki minionych lat przy świetle księżyca.
Weź resztki godności, o ile jakieś Ci jeszcze pozostały - otrzep kolana i wytrzyj usta.
Aż chciałoby się zaśpiewać ludowe Hijo de la luna. Słyszałeś ją może?
Pewnie tak, cyganie wesoło nieśli tą żałobną przyśpiewkę.
Masz z nią więcej wspólnego niż myślisz.
Poza tym...
Nie ujadaj tak, bo zaplujesz papier.

H.Greyback
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#104
23.03.2025, 12:24  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.08.2025, 13:28 przez Lorien Mulciber.)  
Na biurku Alexandra 29.08.1972 późną wieczorową porą znalazła się sporej wielkości paczka sygnowana pieczęcią Rosierów. W środku mógł znaleźć czarny, elegancki garnitur i aksamitną, połyskującą srebrną nicią szatę wierzchnią.
Krew jak czekolada
Nikt nie jest bezkarny - Zawsze trzeba płacić.
Przerośnięta, barczysta zbitka mięśni mierząca 192 cm wzrostu. Jego ciało w większym stopniu pokrywają tatuaże. Niepokojące, podkrążone ślepia w kolorze jasnego błękitu często wyrażają szaleńczą rządzę mordu. Włosy ciemne od skóry głowy - pojaśnione słońcem końce, zazwyczaj zaczesane na gładko do tyłu. Odziany zazwyczaj w szyte na miarę garnitury, na palcach widnieją dwa sygnety, zaś na szyi złoty łańcuszek. W lewym uchu często widnieje złoty kolczyk - kółeczko. Pachnie trawą cytrusową, słodką mandarynką, piżmem - niekiedy i krwią (czasami pizzą xD). Pierwsze wrażenie raczej każe zejść mu z drogi.

Hati Greyback
#105
23.03.2025, 21:05  ✶  
W noc (prawie ranek) z 7 na 8 września kruk dostarczył kopertę. W środku znajdywało się zdjęcie datowane na 1957 r.
Na odwrocie starej fotografii widniał równie stary napis:

"I niech żywi nie tracą nadziei.
A kiedy trzeba na śmierć idą po kolei.
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec."
[Obrazek: Snapchat-1703656693.jpg?ex=67e1a71c&is=6...height=549]
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#106
21.04.2025, 15:05  ✶  
Sowa z urzędu pocztowego przyniosła Alexandrowi Mulciberowi 7 września pustą, starą doniczkę oznaczoną etykietką:

Alexander Mulciber
Klasa III

W środku znajdowała się karteczka z listem.

Czy zastanawiałeś się, dlaczego twoja mandragora wciąż żyła, gdy niosłeś ją na zaliczenie trzeciego roku zielarstwa, Alexandrze?
Czy ją przez ów rok choć raz napoiłeś?
Czy ją karmiłeś?
Czy dbałeś o rozmiar donicy, coby mogła rozprostować rączki?
Gdy pierwszy raz zwróciła moją uwagę w studenckich cieplarniach, była najbardziej rozkapryszonym bękartem, mimo że ze wszystkich najsłabszym.
Od tamtej pory odwracałam głowę, gdy słyszałam imię chłopca z jej doniczki. Szukałam twarzy tego niedbalstwa.
A przecież mandragora była pulchniutka i żwawa, gdy pokazałeś ją pani profesor, czy nie?

Nie słucham szumów Londynu, lecz zawierucha przyniosła i w moje strony nazwisko chłopca z doniczki, a wraz z nim cygańskie gwiazdy. I wertując je, słuchając w nich twojego głosu, myślałam, czy może nie oceniłam cię źle. Czy i wtedy patrzyłeś w gwiazdy, gdy owoce twojej ziemi umierały? Czy wtedy rodziło się w twojej głowie to dzieło? Dałoby ci to namiastkę, namiastkę usprawiedliwienia.
Teraz potrzebuję kogoś, kto po cygańsku czyta niebo. Nie byle miejskiego astronoma uczonego, któremu kosmiczne emanacje przesłania emanacja tysiąca londyńskich latarni.
Równowaga kosmiczna nad Knieją Godryka zaburzyła się, a wraz z tym wzburzeniem moje tablice astrologiczne zbiorów straciły na aktualności i wymagają korekt. To gwiazdy zapładniają ziemię, to księżyc sączy w korzenie energie lecznicze, to kosmos dyktuje najprecyzyjniejszy rytm zbiorów. Karty kalendarza astrobotanicznego, z którego wiernie korzystam od lat, zaczęły śpiewać fałsze. Nic się już nie zgadza. Okolica Kniei potrzebuje, aby ktoś od nowa wyliczył prawidła jej astrologii herbalnej. 

Przyjdź. Przyjdź, chłopczyku z doniczki.
Nie pożałujesz.
Nikt nigdy nie żałuje.
Znajdź szkolny kuferek, zdrap z donicy swoje nazwisko, a dowiesz się, czyje palce gryzła twoja mandragora, gdy ją przesadzano.
Przyjdź do Doliny. Przyjdź, a może usłyszysz tu imię dziewczynki z nie swojej doniczki. Przyjdź, spójrz w moje gwiazdy, żeby owoce mojej ziemi były nie poszły na zmarnowanie.


dotknij trawy
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#107
24.04.2025, 13:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.04.2025, 13:18 przez Lorien Mulciber.)  
Odpowiedź na tą notatkę przyszła całkiem szybko.
Lorien krzyżówkę ewidentnie rozwiązała. Chyba. Bo spora część kartki zalana była kawą i to najgorszą, rozpuszczalną, ministerialną lurą. Tak czy inaczej tym razem absolutnie wszystkie hasła były wpisane źle, co nawet z umiejętnościami Lorien było niewątpliwym sukcesem.
Do tego bezczelnie przekreśliła jego hasło i wpisała swoje, a obok samej krzyżówki pojawiło się nakreślone jej ręką wybitne dzieło sztuki z podpisem "Trzecie oczko ci się zamknęło skoro nawet w krzyżówkach kantować nie umiesz."


Za każdym razem jak sięgam po Czarownicę zastanawiam się czy tym razem zaatakują mnie chujkoświeczki albo półnagie zdjęcia kogoś kogo półnagich zdjęć wcale nie chciałabym widzieć.

I nie narzekaj na proroka.
Dzisiaj na siódmej stronie masz artykuł o Dorothy Goyle z Doliny Godryka, której kociołek odmówił ugotowania czegoś co uznał za wyjątkowo paskudny gulasz wołowy. Jest nawet cała akcja NieZmuszajKociołka.
The Alchemistake
—I am a brain—
The rest of me is a mere appendix
William zdaje się mieć głowę w obłokach przy swoich 185 centymetrach wzrostu i wiecznie nieobecnym spojrzeniu. Burza kręconych, czarnych włosów wydaje się niezdatna do zaczesania, zazwyczaj towarzyszy jej też lekkie zmarszczenie brwi; w zamyśle, skoncentrowaniu. Skrępowany w towarzystwie mówi zbyt wiele lub za mało. Często zapomina o skarpetkach (czasami nawet o butach) czy jak wiąże sie krawat, nierzadko zapina nierówno koszule (myli guziki). Mówi dość szybko, więc czasami trudno zrozumieć zlewające się ze sobą słowa, ewentualnie nie kończy myśli, więc trzeba go ciągnąć za język.

William Lestrange
#108
11.05.2025, 15:13  ✶  
Kolego złoty, Alexandrze,

Praca często zmienia się w kwestie prywatną i vice versa (stety bądź nie).

Pracowałem to dużo powiedziane w tej kwestii, gdyż zajmowałem się prywatnym 'wydobrzeniem' po sytuacji, która doprowadziła do takiej ilości ciał w Knieii. Mimo to, mogę mieć możliwość podzielić się jakimiś informacjami lub zapytać tych, którzy byli bardziej 'zaangażowani'.

Tym razem mniej publiczne miejsce byłoby lepszą opcją. Nawet jeżeli ostatnim razem herbata się nie przeparzyła. Nie że się ciebie wstydzę, skądże znowu, połowa społeczeństwa myśli, że jesteśmy tą samą osobą, jeżeli już w ogóle o tym myśli. Ot nie lubię tłumów.

Eden też ma sowę, ja nią nie jestem,
William


Sometimes, I wonder if I should be medicated;
If I would feel better just lightly sedated
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#109
19.05.2025, 13:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 24.05.2025, 19:28 przez Helloise. Powód edycji: mam żenującą dysleksję )  
10/09

Głuchy wprasza się w moją relację z ptakami. Nie szkodzi. Nie musisz słyszeć, żeby podążyć.
Nie ufaj ptakom. Może i mówią do ciebie symbole, ale czy ty mówisz z nimi?
Ptaki najlepiej słychać przed świtem, kiedy psy przestały już wyć do księżyca, a ludzie jeszcze nie powstawali. Przed świtem szary dzień rozpycha się dopiero i mości na ziemi, łatwo wpada przez otwarte okna przy wymiataniu chłodu nocy. Ledwo słońce staje pewnie nad horyzontem i dokonuje się poranek, dnia już się tak nie doświadcza. Ptaków najlepiej słuchać przed świtem, bo wpadają do pokoju przy okazji tych porządków.
Nie budź się sam. Pozwól im się zbudzić. Aby dobrze słuchać ptaków, trzeba im pozwolić poszarpać swój sen tak, aby nie odszedł całkiem, a zrobił dla nich miejsce w lekkiej, otumanionej głowie. One to potrafią, znają wzór.
Można próbować samemu szarpać sny i świadomość, są sposoby, ale nigdy sam nie zreplikujesz ptaków.
Okna zawsze trzymam dla nich nocą otwarte, żeby mogły po mnie przyjść. Przez otwarte okno możesz wyfrunąć i o tym właśnie myślisz, gdy otula cię świt i trele. Przynależenie jest bezsporne.
Problem w tym, że poranne ptaki świergocą tak szybko, że nie sposób za nimi nadążyć.

| | | | | | | | | | | | || | | | | | || | | | | | | || | | | | | | | | | | | | | || | | | | | || | | | | | | || | | | | | | | | | | | | | || | | | | | || | | | | | | || |

Jest jednak pod nimi jeden ptaszek, który wydaje się na tle pozostałych uchwytny. Pod wartkim szczebiotem porannych ptaków jedna tylko synogarlica kusi wyważonym głosem, jedna obiecuje rozsądek i spokój.
Ma prostą nutę.

II — I

II — I

II — I

Spróbuj porozmawiać z synogarlicą.
Nie mam skrzydeł, ale umiem dobrze pościelić, więc gdy nad ranem ptaki przychodzą rozdziobać głowę, łatwiej mi się wznieść z miękkiego posłania. Gdy jest już miękko, wystarczy dobrze oddychać. Skoro nie dogonię szczebiotek, próbuję mówić chociaż z synogarlicą, która brzmi, jakby była na tyle leniwa, aby z łatwością miało przyjść ją pochwycić i dać się jej ukołysać.
Dwa wdechy, jeden po drugim, chwila, i wydech. Tak śpiewa ten gołąbek.
Gdy spróbujesz, zorientujesz się, że cię okłamała. Nie jest leniwa, nie jest spokojna. Jest tak samo prędka jak reszta. Nie kołysze cię, tylko szarpie.
Goniąc za synogarlicą, szybko gubi się oddech. Nie możesz oddychać gwałtownie, nie możesz świszczeć, bo stracisz lekkość ptaka. Musisz to robić lekko, ale taką lekkością nie zdążysz wziąć pełnego wdechu. Aby nie stracić ptaszyny, musisz ciąć lekki oddech, wypluwać, ledwo go skosztujesz. Otwierasz za trzecim razem usta i chcesz wziąć jeszcze powietrza, a ona każe ci je oddać. Trudno się nią nasycić, łatwo się przy niej pogubić, nie sposób przestać ją gonić, gdy już raz ruszysz jej śladem. Synogarlica obiecuje, że cię ukołysze, a łapie cię w ekstatyczne sidła nienasycenia, w których szamoczesz się i walczysz o dotrzymanie jej rytmu.
Wiem od dawna, że ptakom nie można ufać, ale wciąż wychodzę z lasu o świcie, idę do domu i czekam przy otwartym oknie, aż synogarlica przyleci mnie podziobać.
Masz szczęście, że ich nie słyszysz.


dotknij trawy
Lord Voldemort
There is no good and evil. There is only power, and those too weak to seek it.
Swąd czarnej magii aż gryzie w gardło. Obecność tego czarnoksiężnika wzbudza niepokój nawet w najsilniejszych czarodziejach.

Czarny Pan
#110
19.05.2025, 15:02  ✶  
Pierwszym co poczułeś był bezlitosny ucisk bólu w twojej głowie.

Drugim – pieczenie ręki.

Twoja wiadomość do Niego dotarła.

Przyjdź.

Pokaż się.

Pokaż mi proroctwo, które objawiło ci się w popiele.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (14): « Wstecz 1 … 9 10 11 12 13 14 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa