• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Levi Rowle

Levi Rowle
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#11
03.01.2025, 22:27  ✶  
22.08.1972, New Forest

Drogi Leviathanie,

jakaż to ironia, że piszę do Ciebie niemal równo miesiąc po naszym ostatnim spotkaniu. Jaka ironia, że w bardzo podobnych okolicznościach. W świecie magii ciężko wierzyć w przypadki, prawda? Chyba następnym razem powinniśmy przełamać ten schemat i nie zwracać się do siebie kolejno przed i po tragediach.

Piszę do Ciebie z prośbą o pomoc. Abraksan w New Forest został zamordowany, stajnia podpalona. Potrzebuję pomocy silnej ręki, która wesprze mnie w zebraniu rumaków z powrotem. Część z nich może być ranna.

Będę zobowiązany za tę przysługę.


Z wyrazami sympatii,
Laurent Prewett


○ • ○
his voice could calm the oceans.
Olbrzymka
Draco dormiens nunquam titillandus.
Patrzysz i zastanawiasz się, czy masz do czynienia z olbrzymem, który zgubił się w Londynie. Barczysta, wysoka na blisko dwa metry, o twardych rysach twarzy. Dopiero później, jak już przyzwyczaisz się do jej wyglądu, zauważasz pewne drobnostki. Kartoflany nos zdobi poprzeczna blizna, przebiegająca na jego grzbiecie. Miodowe oczy spoglądają na świat ze spokojem, który ociepla serce i daje odetchnąć. Włosy ciemnobrązowe, prawie wpadające w czerń, skręcają się i falują, jeżeli ich właścicielka wypuści je z niedbałego warkocza. Olbrzymka zdaje się mocno stąpać po ziemi, ale znać w tym kroku delikatność.

Regina Rowle
#12
25.01.2025, 01:05  ✶  
Pocztówka wylądowała w Twojej korespondencji gdzieś na przełomie czerwca i lipca 1972 roku. Trochę sfatygowana, pachniała rybą i morzem.

[Obrazek: jeuGFEz.png]


[+]druga strona pocztówki
[Obrazek: tlBJaWv.png]
Lord Voldemort
There is no good and evil. There is only power, and those too weak to seek it.
Swąd czarnej magii aż gryzie w gardło. Obecność tego czarnoksiężnika wzbudza niepokój nawet w najsilniejszych czarodziejach.

Czarny Pan
#13
09.02.2025, 21:40  ✶  
Ósmego września w godzinach wieczornych zapłonął twój Mroczny Znak. Lord Voldemort nie zniesie sprzeciwu - będziesz musiał stawić się w miejscu, które zostanie zdefiniowane przez Spaloną Noc. Obserwuj Szpaltę i nie planuj w tej dacie żadnych innych wątków. Poznajesz to wydarzenie pod nazwą operacji Emberfall, przed wezwaniem nie otrzymujesz o niej żadnych informacji - jest dla ciebie wielkim zaskoczeniem.
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#14
12.02.2025, 02:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.02.2025, 02:16 przez Lorraine Malfoy.)  

—25/08/1972—


List zabezpieczono standardowym zaklęciem ochronnym.


Londyn, sierpień 1972 r.


Drogi Leviathanie,

Nie jesteśmy sobie bliscy, właściwie to nie znamy się, ale nie musimy się znać, aby przyznać, że to, co przeżyliśmy wspólnie podczas obchodów ostatniej Lithy, zbliżyło do siebie splątane nici naszych żyć. Niezbadane są ściegi losu, nasze jednak złączyły Mojry podczas rytuału w kamiennym kręgu Stonehedge.

Pozwolę sobie przypuszczać, że nasza wspólna przyjaciółka, Sarah Macmillan, dopuściła Cię do tajemnicy. Że opowiedziała Ci o tym, że miałyśmy widzenie bogini – bogini trójjedynej, bogini o trzech twarzach, lecz w jednej osobie – widzenie bogini Dziewicy. Dziewica objawiła się nam na górskiej łące pokrytej krokusami, pięknieksza niż jutrzenka, bo skąpana w świetle błękitnej mgławicy, nakrapianej migotliwymi gwiazdami. Mam wiele różnych imion, mówiła, odgarniając włosy przypominające złociste wstęgi komet, krążących nad naszymi głowami, Hekate, Selina, Diana, wyliczała, ale tu znają mnie jako Dziewicę. Oprócz swego imienia, podarowała coś jeszcze. Dziewica, smucąc się odebranym pochopnie życiem, wyjawiła nam, co chce mieć złożone w ofierze podczas rytuału mającego na celu przywrócenie chwały bogini, napomykając, że potrzebny jest jej także nowy ołtarz.

Leviathanie, długo zwlekałam z napisaniem tego listu, jeszcze dłużej z jego wysłaniem, więc pozwól, że przejdę do rzeczy. Czy byłbyś łaskaw podzielić się ze mną swoją wersją wydarzeń ze święta Lithy? Czy Ty również dostąpiłeś widzenia bogini? Czy przekazała Ci, co możemy zrobić, aby dopełnić dzieła rytuału?

Zapytasz, dlaczego piszę właśnie teraz –  dlaczego nie pisałam wcześniej – dlaczego, dlaczego, dlaczego... Ja też pytałam boginię "dlaczego". Ja też nie uzyskałam odpowiedzi. Być może to jest właśnie tajemnica wiary. Teraz wierzę, że jeżeli zrealizujemy misję powierzoną nam przez boginię, będziemy w stanie coś zmienić.


Niech Matka ma Cię w opiece,
Lorraine Malfoy


Yes, I am a master
Little love caster
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#15
14.02.2025, 08:35  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.02.2025, 09:05 przez Lorraine Malfoy.)  

—26/08/1972—


Odpowiedź na ten list Leviathana, zabezpieczona prostym zaklęciem ochronnym.


Londyn, 26 VIII 1972 r.


Szanowny Leviathanie,

Naturalnym jest, że w sytuacji, gdy się nie znamy, przywołujemy imiona tych, którzy znają nas oboje, zwłaszcza, gdy jest to jedyny wspólny mianownik, jaki jesteśmy w stanie znaleźć. Jak więc miałabym nie przywołać imienia młodej damy, kiedy to jej zawdzięczamy naszą, jakkolwiek powierzchowną, znajomość, wierząc, że jej cnoty – przewyższające cnoty nas obojga – pozwolą nam odbyć cywilizowaną rozmowę.

Nie jest, i nigdy nie było moim celem wnikanie w zawiłości Waszej relacji. Nie chcąc czynić niestosownych spekulacji co do łączących Was stosunków, skupiłam się na tym, czego sama byłam naocznym świadkiem. Swoim zachowaniem w trakcie obchodów Lithy dałeś mi mniemanie, że żywisz wobec Sarah – czy też panny Macmillan, jeżeli nalegasz – troskę, że masz na względzie jej godność, jak na szlachetnie urodzonego kawalera przystało. Proszę o wybaczenie, być może pomyliłam się w ocenie Twojej osoby. Naiwnie sądziłam, że zdolny jesteś troszczyć się o jej dobrobyt w sposób niezależny od okoliczności, prezentując integralność charakteru, która pozwala wznosić się ponad ludzkie niesnaski i wynikające z nich podziały, aby dostąpić boskiej jedności w Matce.

Jeżeli zamiast jej głosu odpowiada Ci głucha cisza, gdy modląc się, klękasz przed jej posągiem we wnętrzu kowenowej bożnicy, nie powinieneś sądzić, że Matka ignoruje Twoje modły. Matka milczy, bo Twoja kolej, aby coś powiedzieć.


Niech Matka ma Cię w opiece,
Lorraine Malfoy


Yes, I am a master
Little love caster
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#16
28.03.2025, 22:58  ✶  
Leviathanie,

Twój tok myślenia jest poprawny, wykupienie tych ziem odbędzie się z korzyścią dla naszej rodziny i oszczędzi nam niezapowiedzianych ministerialnych kontroli w miejscach, w których tego nie chcemy, ale to wymaga nakładów finansowych, których nie posiadamy. Być może uda nam się przekonać jakiegoś bogacza do zasponsorowania nam takiego przedsięwzięcia, ale musimy wybrać mądrze.

Jeżeli to się nie uda, prawdopodobnie bez problemu uda się wytyczyć teren nowego rezerwatu i oddać zwierzchnictwo nad nim w „odpowiednie ręce”, ze względu na centaury właśnie - gdyby zaatakowały mugoli, takie zagranie byłoby wręcz ze strony Ministerstwa konieczne. W końcu nie chcemy tam większej ilości wypadków, prawda?

Ojciec


there is mystery unfolding
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#17
10.04.2025, 10:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.04.2025, 10:55 przez Helloise.)  
03/09/72

Widziałeś kiedyś jakiego
gada
sm oka
smczognika
z lawendową łuską?

Kaczka, która przyniosła list, miała do nogi uwiązaną pętelkę z lawendowej włóczki.


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#18
25.04.2025, 20:40  ✶  
W kontynuacji do tego, wciąż 04/09

Nie wyobrażasz sobie o ile spokojniej będę dziś spała z tą wiedzą, że w rezerwacie i naturze jest miejsce dla lawendowych smoczogników.

Na odwrocie:

Czy jest prawo w Księdze Lazarusa, które zakazuje rozkradania trzódki mugolskiej?
Nie jestem chciwa.
Zabiorę jedną sztukę.
Braku jednego małego zwierza, który opuścił stado, nie zauważą.
Ale gdyby złapali za rękę, czy będzie zły?


dotknij trawy
szamanka
Kochajcie mnie, kochajcie, wy — gęstwy zieleni
I wy, senne gromady powikłanych cieni
Wyrwana z ziemi, przeciągnięta przez trawy. Między rzęsami plączą się pajęczyny, jesienne palce brązowe od ziemi, zielone od zgniecionych opuszkami łodyg. Jasne włosy utapirowane przez wiatry, tu i ówdzie zaplątana uschnięta gąłązka. Szczupła i przeciętnego wzrostu (164 cm), o błękitnych oczach bez dna. Stopy zawsze pokaleczone od spacerowania boso: po polach i ogrodach ciepłą porą, po deskach nieheblowanej podłogi zimną. Ubrana w kolorowe szaty z frędzlami, cekinami i wymyślnymi wzorami, obwieszona sznurami drewnianych korali.

Helloise
#19
05.05.2025, 14:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.05.2025, 15:00 przez Helloise.)  
Odpowiedź na tę wiadomość nie nadeszła od razu. Szło nabrać wrażenia, że Leviathan będzie musiał interpretować milczenie, lecz w środku nocy z 4 na 5 września dotarła do niego koperta opisana słowami: CO DZIEJE SIĘ Z LUDŹMI BEZ RĘKI?
Wysypała się z niej cała kolekcja karteluszek, których chronologię powstawania można było określić pi razy drzwi postępującym stopniem niechlujności i chwiejności pisma. Za papeterię posłużyły najróżniejsze materiały, podobna różnorodność wśród atramentów i grafitów.


Ta powstała piórem na zwykłej karteczce wyrwanej z notesu:

nie prowadzą
sami
ogrodów

Znalazła się w kopercie również papierowa serwetka, na której węgielkiem wykrzyczano: NIE. Ponadto zdobiły ją żółte odciski palców pachnące konfiturą morelową.

Na stronicy w kratkę, na której odwrocie Helloise rachowała kiedyś jakieś proporcje, wypisano znów piórem:


zniedołężeli przed swoim czasem

Była także złożona na pół kartka z książki.

[+]treść strony
Nie przerywając czytania, pan Mabeuf spoglądał ponad kartkami książki na swoje rośliny, szczególnie zaś na wspaniały rododendron, który był jedną z jego radości. Po czterech dniach suszy, wiatru i słońca łodygi roślin gięły się bezsilnie, kielichy kwiatów chyliły się, liście opadały; wszystko domagało się wody; zwłaszcza rododendron był w żałosnym stanie. Dla ojca Mabeuf kwiaty miały duszę.
Starzec przepracował cały dzień nad zagonkiem indyga i upadał ze znużenia; mimo to wstał, odłożył książki na ławkę i zgarbiony, chwiejnym krokiem podszedł do studni, ale gdy ujął łańcuch, nie miał nawet dość siły, by go odczepić.
Odwrócił się i podniósł pełne udręki spojrzenie ku niebu, które wypełniało się gwiazdami.
Wieczór miał w sobie ową pogodę, która przytłacza cierpienia ludzkie jakąś nieubłaganą i wieczną radością. Noc zapowiadała się równie sucha jak dzień.
„Wszędzie gwiazdy! — pomyślał starzec — ani jednej chmurki, ani jednej kropli wody!”
I głowa, podniesiona na chwilę, opadła mu na piersi.
Podniósł ją znowu i spojrzał jeszcze raz w niebo, szepcząc:
— Och, jedną łzę rosy, odrobinę litości!
Raz jeszcze pociągnął za łańcuch od studni, lecz daremnie.
W tej chwili usłyszał głos, który powiedział:
— Ojcze Mabeuf, chce pan, żebym podlała ogród?
Jednocześnie coś zaszeleściło w żywopłocie, jak gdyby przemykało się tam jakieś dzikie zwierzę, i starzec zobaczył wychodzącą z zarośli wysoką i chudą postać dziewczęcą, która stanęła przed nim i spojrzała nań śmiało. Wyglądała raczej na widmo wylęgłe z wieczornego zmierzchu niż na istotę ludzką.
Nim ojciec Mabeuf, który, jak już mówiliśmy, łatwo się przerażał, zdołał wyjąkać słówko, istota ta, z dziwną gwałtownością poruszająca się w mroku, odczepiła łańcuch, zanurzyła wiadro wyciągnęła je i napełniła konewkę. I poczciwiec zobaczył, że ta bosonoga i obdarta zjawa przebiega wzdłuż grządek kwiatów, rozlewając wokół życie. Szmer wody padającej na liście napełniał zachwytem duszę ojca Mabeuf. Wydawało mu się, że teraz rododendron jest szczęśliwy.
Opróżniwszy jedno wiadro, dziewczyna wyciągnęła drugie, potem trzecie. Podlała cały ogród.
Krążąc tak po ścieżkach, wśród których jej sylwetka wydawała się całkiem czarna, i poruszając podartą chustką na swoich długich kościstych ramionach, podobna była do nietoperza.
Gdy skończyła robotę, ojciec Mabeuf zbliżył się ze łzami w oczach i położył rękę na jej czole.
— Bóg ci pobłogosławi — rzekł. — Jesteś aniołem, bo troszczysz się o kwiaty.


[To fragment z Nędzników.]

Te zadrukowane na niej drobno i równo literki przygniotły kreślone ręcznie i zamaszyście słowa:
NIEDOŁĘŻNI
PŁACZĄ
BŁAGAJĄ
POLEGAJĄ

Piękno prozy równoważyła surowość starego artykułu z Proroka Codziennego ozdobionego zdjęciem Lazarusa, w którym komentowano jakieś jego decyzje, nie jest ważne jakie. Ważne, że ozdobiono je komentarzem:

pracują w ministerstwie
czy ona chciała pracować?

Ponadto w dowolne miejsca, wedle uznania, wpasować mógł sobie kilka sztuk świstków o identycznej treści, na których wołano:

zatem przyjdź


dotknij trawy
Czarodziejska legenda
Lost in the serenity
Found by the water
Mirabella była czarownicą nieznanego statusu krwi, która zakochała się w trytonie i zamierzała wziąć z nim ślub, czemu głośno zaprotestowała cała jej rodzina. Rozczarowana tym kobieta zamieniła się w rybę (plamiaka).

Mirabella Plunkett
#20
10.06.2025, 11:32  ✶  

11.09.1972

Leviathanie,

pamiętaj że wypływacie na niebezpieczną misję. W 1958 mieliśmy już podobny przypadek, możesz nie pamiętać, bo wtedy nie było aż takiego zagrożenia i podejrzeń, że osoba trzecia maczała w tym palce. Podejrzewam, że ten przypadek będzie podobny, nie wierzę w to, żeby ten który zwie się Czarnym Panem, zwrócił się do morskich stworzeń, żeby sprowadzić głód na ludzi. Wtedy Ministerstwo oraz Artemis połączyło siły, tak jak teraz: znaleźli trzy węże morskie kilka kilometrów od linii brzegowej. Walka była krwawa, lecz udana - przetransportowano je na głębsze wody morza. Podejrzewam, że z jakiegoś powodu wróciły.

Uważaj na siebie i przygotuj się, tym razem statek będzie odpowiednio zabezpieczony.

Lazarus Rowle


Lost in the serenity
Found by the water
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa