16.03.2023, 01:05 ✶
- A najlepiej, żebym cię tu już w ogóle dzisiaj nie widziała – dodała jeszcze swoje trzy knuty. To dzieciak – złodziej, bo złodziej, ale wciąż dzieciak i wolałaby nie musieć patrzeć potem na jego trupa.
Bo został stratowany.
Bo dopadli go śmierciożercy.
Bo…
… nie spodziewała się po Beltane niczego dobrego.
I dlatego obecna atmosfera w zasadzie kobietę drażniła; nie potrafiła – i nie mogła – jej ulec. Jak mogła podzielać radość tu zebranych, już pomijając konieczność pilnowania porządku, kiedy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż nad głowami wszystkich wisiało niebezpieczeństwo?
- Mam wrażenie, że i tak go znowu zobaczymy – mruknęła cicho do Victorii, ruszając ponownie w trasę – Wracając zaś do rozmowy… Tak, przygotowaliśmy teren, trasy patroli znasz, więc w sumie to najważniejsze. Pary… owszem, pewne zmiany stały się… konieczne – wyjaśniła dość oględnie, rozważając kolejne słowa – Jak dobrze znasz Chestera Rookwooda? – spytała w końcu, wręcz od niechcenia, przystając na chwilę, żeby przyjrzeć się dokładniej paru osobom, które przykuły jej uwagę. A potem dalej…
Propozycja spróbowania u goblina była, hm. Nieszczególnie miała na to nastrój, ale i też nie powinna była nim emanować na wszystkie możliwe strony; „odrobina” maskowania jednak była bardziej niż wskazana. Rozejrzała się jeszcze parę razy, posłała blady uśmiech w stronę Brenny, skoro się okazało, że znajdują się w pobliżu i…
… zdecydowała się jednak zakręcić kołem po Victorii. Po uprzednim – kolejnym – zlustrowaniu otoczenia spojrzeniem.
!goblin
Bo został stratowany.
Bo dopadli go śmierciożercy.
Bo…
… nie spodziewała się po Beltane niczego dobrego.
I dlatego obecna atmosfera w zasadzie kobietę drażniła; nie potrafiła – i nie mogła – jej ulec. Jak mogła podzielać radość tu zebranych, już pomijając konieczność pilnowania porządku, kiedy doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż nad głowami wszystkich wisiało niebezpieczeństwo?
- Mam wrażenie, że i tak go znowu zobaczymy – mruknęła cicho do Victorii, ruszając ponownie w trasę – Wracając zaś do rozmowy… Tak, przygotowaliśmy teren, trasy patroli znasz, więc w sumie to najważniejsze. Pary… owszem, pewne zmiany stały się… konieczne – wyjaśniła dość oględnie, rozważając kolejne słowa – Jak dobrze znasz Chestera Rookwooda? – spytała w końcu, wręcz od niechcenia, przystając na chwilę, żeby przyjrzeć się dokładniej paru osobom, które przykuły jej uwagę. A potem dalej…
Propozycja spróbowania u goblina była, hm. Nieszczególnie miała na to nastrój, ale i też nie powinna była nim emanować na wszystkie możliwe strony; „odrobina” maskowania jednak była bardziej niż wskazana. Rozejrzała się jeszcze parę razy, posłała blady uśmiech w stronę Brenny, skoro się okazało, że znajdują się w pobliżu i…
… zdecydowała się jednak zakręcić kołem po Victorii. Po uprzednim – kolejnym – zlustrowaniu otoczenia spojrzeniem.
225/1155
!goblin