• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka Knieja Godryka v
« Wstecz 1 2
[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE

[Wiosna 1972] Wianki, ogniska i słupy majowe - SABAT BELTANE
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#91
20.03.2023, 00:25  ✶  

Beltane było zdradzieckie i sama Vespera nie wiedziała, co się z nią w tym momencie działo, ale dzisiejszy dzień był dla niej pełen szaleństwa. Nie miała zamiaru się ograniczać i miała nadzieję, że Perseus również zrzuci kajdany przyzwoitości i pójdzie z nią tą drogą. Nie miała zamiaru powstrzymywać się przed udawaniem, że ten mężczyzna jej nie pociągał, choć kłamcą była dobrym. Czysta fizyczność, eksplozje pożądania, które wciągały tę dwójkę w coś, co nie było bezpieczne, ponieważ od pożądania jest cienka granica do nienawiści, a tego nigdy nie chciałaby poczuć względem tego człowieka. Chciałaby, aby po pożądaniu mimo wszystko pozostał posmak czegoś przyjemnego, w pewnym stopniu dobrego.

Gdy naparł na nią mocniej opierając się o stół zamruczała przez cichy chichot. Podobało jej się to spojrzenie, gdy się na niej skupiał, gdy próbował z niej czytać. Mało kto mógł tego dokonać, mało kto mógł dobrać się do takich pokładów emocji jakie dawała jemu. Było to zwykłe pożądanie, ale w jej przypadku można było powiedzieć, że aż pożądanie. Jej mężowie nigdy czegoś takiego nie otrzymali.

— Ojcowie zazwyczaj źle wybierają, to fakt. – zauważyła, gdyż i w jej przypadku nie było szczęśliwego zakończenia.

Blask, który pojawił się po włożeniu przez mężczyznę pierścionka na jej palec zapewne przyciągnął jeszcze spojrzenia niektórych osób, które nie były zapewne zaślepione urokiem Beltane. To jednak jej nie przeszkadzało.

— W takim razie dzisiaj masz mnie za żonę, a nie boisz się tego? – zapytała z zadziornym uśmiechem rzucając aluzję do dwóch martwych mężów.

the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#92
20.03.2023, 00:32  ✶  
Nie miała problemu z okazywaniem sympatii poprzez proste gesty lub dotyk. Chętnie przytulała swoich przyjaciół na przywitanie lub pożegnanie, kiedy pocieszała drugą osobę naturalnym i niewymuszonym gestem ujmowała jej dłoń, by delikatnym uściskiem przypomnieć, że jest tu by pomóc. Pozwoliła sobie, by uwiesić się na szyi Samuela dłużej niż zwykle, w ten gest podświadomie wkładając więcej emocji i uczuć. Uderzyła ją delikatna woń tytoniu, która odkąd tylko pamiętała towarzyszyła mężczyźnie; przymknęła oczy, rozkoszując się ciepłem, jakie od niego biło. Musiała wymyślić coś, by w porę zdążył ulotnić się z polany; słowa, które wcześniej skierował do niej Ulysses niestety idealnie potwierdzały to, o czym rozmawiała z nią Brenna. Cokolwiek by się nie działo, Sami, nie możesz zginąć. Nie dziś. Nie Ty.
Kiedy odsunął się, uniosła głowę, spoglądając wprost w jego jasnoniebieskie oczy. Czując jak łapie ją za rękę, mocno ścisnęła jego dłoń.
- To wszystko dzięki Tobie. Mówiłam, że jesteś talizmanem przynoszącym szczęście. Cieszę się, że to z Tobą mogłam spędzić ten dzień.- odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zawsze mierzwiło ją, że Samowi brakowało wiary w siebie - gdyby tylko mógł spojrzeć na siebie tak, jak ona go postrzegała. Czy jeżeli obecność Samuela sprawiała, że wszystko szło gładko i bezproblemowo, powinna zatrzymać go tej nocy przy sobie? Natychmiast wyrzuciła tą egoistyczną myśl z głowy. Na pierwszym miejscu były bezpieczeństwo i dobro innych, o siebie będzie troszczyła się na samym końcu.
Pozwoliła Carrowowi poprowadzić się w stronę palenisk, gdzie dołączyć mieli do par, zakochanych i przyjaciół, które hucznie i radośnie świętowały.
Na moment puściła jego dłoń, by w rytm otaczającej ich muzyki obrócić się wokół własnej osi. Naturalnym i niewymuszonym gestem podeszłą bliżej, ponownie łapiąc go za rękę, drugą natomiast układając na ramieniu. Posłała mu krótki, zawadiacki uśmiech.
- Ale wiesz... w tańcu mało kto za mną nadąża. - uniosła zaczepnie brew i roześmiała się. Częste uczestnictwo w przyjęciach, poza przepysznym jedzeniem miało jeszcze jedną cechę, dla której bankiety stawały się do przeżycia - możliwość tańca, której Dani nigdy nie odpuszczała. Uwielbiała dać się ponieść muzyce i panującej dookoła atmosferze, a ta w przypadku Beltane była magiczna i wyjątkowa.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#93
20.03.2023, 00:40  ✶  
Gdyby mógł, to właśnie pobiłby się ze stojącym przed nim palem. Patrzył na słup gniewnie, między jednym, a drugim głębokim oddechem mrucząc coś pod nosem na temat tego, że to na pewno wszystko gobliński spisek i w ogóle to ktoś te pale pozaklinał. Niczemu nie pomógł też fakt, że obok niego Longbottom wspiął się na pal niczym wielka małpa.
Bulstrode poprawił z namysłem mundur, bardzo zgrabnie udając, że pomino zmęczenia, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zdarzało się, prawda? Powiedział nigdy, odchodząd od pali i przyglądając sie zmęczonemu wiankowi od Brenny. Przez moment miał pomysł, żeby go wyrzucić gdzieś do kosza lub w krzaki, a ją samą z niewinną miną zapytać, czy w ogóle coś poczuła, bo jemu się właśnie udało. Bał się jednak, że ktoś go potem albo przy niej wyśmieje, albo chlapnie coś niewłaściwego i wszystko wyjdzie na jaw.
Przystanął na moment, szukając jej wzrokiem, a kiedy znalazł, ruszył do niej powolnym, nonszalanckim krokiem.
- Musisz mi wybaczyć - rzekł z przekąsem do Brenny, podnosząc wyżej wianek i pokazując go jej. - Ale jestem absolutnie przekonany, że to albo goblińska kląwa za karę za aresztowanie, albo ktoś przeklął pale. W sumie jak na moje oko, o wiele za wiele osób nie jest w stanie na nie wejść. Cos tu definitywnie musi być nie tak - zawyrokował, posyłając jej na koniec uśmiech, chociaż nieco zbyt wymuszony. - Hm... co z nim zrobić? - zapytał jeszcze, poruszając wiankiem, sam nie mogąc się zdecydować.
corbeau noir
— light is easy to love —
show me your darkness
Gdyby Śmierć przybrała ludzką postać, wyglądałaby jak Perseus; wysoki i szczupły, o kredowym licu oraz zapadniętych policzkach. Pojedyncze hebanowe kosmyki opadają na czoło mężczyzny; oczy zaś, czarne jak węgiel z jadeitowymi przebłyskami, przyglądają się swym rozmówcom z niepokojącą natarczywością. Utyka na prawą nogę, w związku z czym jego stały atrybut stanowi mahoniowa laska z głową kruka.

Perseus Black
#94
20.03.2023, 00:43  ✶  
Po raz pierwszy od roku czuł się szczęśliwy. Naprawdę szczęśliwy i wolny, bez ciężaru kojarzonego przez ojców małżeństwa zalegającego na jego barkach, coraz bardziej wprawiającego w stan melancholii. Uznał za całkiem zabawne to, jak wystarczyło pozbyć się obrączki zalegającej na palcu, aby poczuć się lekko. Jeszcze zabawniejszym było to, że w ogóle nie rozpaczał - nie tak, jak za Deborah, czy Elliottem.
Widział szkarłat pożądania przebijającego się przez aurę Vespery, obserwował go z przyjemnością i dumą, że samą swoją bliskością rozpalił jej duszę do tego odcienia. Och tak, jakże mile łechtało to jego ego. Pochylił się nad nią i pocałował ją kolejny raz, tym razem w czoło.
— Myślę, że akurat temu związkowi byliby przychylni — rzucił, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, że w niedługiej przyszłości rzeczywiście będzie musiał odbyć taką rozmowę z nestorem rodu. Teraz jednak nie myślał o tym, co będzie - był pijany Oddechem Bazyliszka, bliskością Vespery i pradawną magią, którą nasiąknięta była polana.
— O świcie otrzymam kolejny rozwód — roześmiał się serdecznie, a jego dłoń ponownie powędrowała na jej lico. Kciukiem gładził jej policzek. — O ile nie okażesz się modliszką, lecz taka śmierć to dla mnie sama rozkosz.
Ponownie zerknął w stronę lasu. Chyba już zrobiło się wystarczająco ciemno...
— Masz ochotę na krótki spacer? — zaproponował.


[Obrazek: 2eLtgy5.png]
if i can't find peace, give me a bitter glory



Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#95
20.03.2023, 00:50  ✶  
Jak Brenna miałaby się nie martwić?
W inną noc, być może, nie zareagowałaby aż tak gwałtownie, ale dziś było Beltaine, zbliżał się atak, Rookwood kręcił się koło jej kuzynki. Cały dzień kłębiły się w niej negatywne emocje, a teraz zabarwił je nowy strach o kuzynkę, a potem, po jej słowach, gestach, także narastająca gorycz.
Bo kiedyś Brenna myślała jak ona. Jako dziecko, jako nastolatka, jako młoda kobieta, nie miała uprzedzeń. Z jednakim uśmiechem podchodziła do mugolaka i potomkini Salazara Slytherina. Nie obchodziło ją, kto jest czyim ojcem, wujem albo prapradziadkiem. A potem przyszła wojna - i wszystko zmieniła, bo zaufanie stało się luksusem, który mógł zbyt wiele kosztować. I nigdy nie mogła być pewna, kto zapłaci cenę.
Uprzedzenie wobec Rookwoodów było podparte dwoma trupami, młodym mężczyzną, ukrywającym się przed śmiercią pod ich dachem i jawną pogardą wobec mugolaka, jaką miała okazję obserwować.
- Dzisiejsze Beltaine nie jest jedyną rzeczą, o której wiemy więcej niż inni - powiedziała tylko cicho, bo to nie był czas ani miejsce, aby roztrząsać to dalej. Nie była nawet pewna, czy kuzynka ją usłyszała. Nie próbowała zatrzymać Danielle, przepełniona chwilową ulgą, że ta rzucała się w ramiona Carrowa, nie Rookwooda.
Gdyby Atreus przyszedł i powiedział, że mu się udało… cóż, uwierzyłaby, bo stała wręcz bokiem do pali i gdy się pojawił, zdawała się wręcz zaskoczona jego przyjściem, jakby zapomniała o jego istnieniu.
Zgarnęła wianek i umieściła sobie na głowie, po czym obdarzyła aurora uśmiechem.
- Wiesz co? Aż sprawdzę te pale. Z własnym nie mogę, ale zaraz komuś jakiś niecnie ukradnę. Chyba że sam spróbujesz zapleść – parsknęła, rozglądając się… bo owszem, była skłonna komuś podebrać wianek.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Czarna Wdowa
— Get on your knees —
Beg me to stop
Vespera jest drobną kobietą, chudą i zgrabną. Ma metr sześćdziesiąt centymetrów, a waży zaledwie pięćdziesiąt dwa kilo. Wygląda na osobę, która przy pierwszym podmuchu wiatru poleci razem z nim i zniknie na wieki. Ma duże, tajemnicze, brązowe oczy, które patrzą na rozmówcę pewnie oraz zagadkowo. Usta są pełne, a kąciki lekko uniesione w zadziornym, flirtującym uśmiechu. Twarz jest mała i owalna. Włosy ciemne, ścięte na boba okalające drobną twarz w uroczy sposób. Kobieta ubiera się modnie i kobieco. Często swoim ubiorem przyciąga wzrok mężczyzn, co jest celowym zabiegiem, ponieważ Vespera dobrze czuje się jak ludzie na nią patrzą.

Vespera Rookwood
#96
20.03.2023, 00:55  ✶  

Vespera czuła się rozluźniona pierwszy raz od śmierci ostatniego męża. To było przyjemne uczucie, pozytywne i takie ciepłe. Obrączka w jej mniemaniu była tylko inwestycją i wiedziała, że nie będzie w stanie przychylnie patrzeć na osobę, z którą nigdy nie chciała być. Lubiła to uczucie, które przyjemnie pojawiało się, gdy mogła wybrać. Lubiła mieć władzę nad decyzjami, lubiła świadomość, że w każdym momencie mogła mu powiedzieć, że nie chce mieć z nim do czynienia i nic by się nie stało. Nikt by nie protestował, nikt by na nią krzywo nie patrzył. Jednak takie myśli się jej nie pojawiały – cieszył ją fakt posiadania tego decyzyjności w tej kwestii.

Przymknęła lekko oczy, gdy złożył pocałunek na jej czole. Nie sądziła, że taka pieszczota była przyjemna. Poczuła się dziwnie bezpiecznie, ale jednocześnie poczuła strach, że coś mu się może dzisiaj stać.

— Myślisz już o takich rzeczach? – zapytała, bo nigdy nie składali sobie przysięgi, że będą na wieki ze sobą, nigdy o tym nie myśleli, przynajmniej było tak w jej przypadku. Nigdy nie obiecywała, że będzie jego, że założy kajdany małżeńskie łącząc ich na wieki. Bała się tej instytucji, bała się, że to co się pojawiło między nimi zniknie.

— Jestem pająkiem drogi Perseuszu, jadowitym pająkiem. – uśmiechnęła się zadziornie nie przestając patrzeć mu w oczy.

— Zrobię, co tylko zechcesz. – szepnęła przysuwając się do jego ucha, które delikatnie ugryzła, a potem odsunęła się szybciutko chcąc zobaczyć jego reakcje.

Loverboy
Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive today.
Ciemne długie i niesfornie wywijające się włosy, gęste brwi i szeroki uśmiech. Charles to wysoki na 188 centymetrów młody mężczyzna. Nie wyróżnia się imponującą muskulaturą, ale nie jest też chuderlawy. Do życia ma tyle samo dystansu, co do siebie, więc bardzo często można usłyszeć jak się śmieje. Ciemne oczy to zwierciadła jego duszy, a te już nie tak często wyrażają pozytywne emocje. Ubiera się luźno, stawia na swetry, golfy, czasami nawet bluzy czy mugolskie (!) trampki. Przy pierwszym spotkaniu często wydaje się czarujący, momentami szarmancki. Rodzice próbowali wyuczyć go bardziej wyrafinowanego akcentu, ale Charlie do dzisiaj nie pozbył się pozostałości dewońskiego zaciągania, co uwydatnia się w momentach ekscytacji i upojenia alkoholowego.

Julien Fitzpatrick
#97
20.03.2023, 00:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.03.2023, 01:42 przez Julien Fitzpatrick.)  
Przyjmował komplementy z łatwością i bez trudności je rozdawał, jeżeli miał ku temu okazję. Mimo swojej filuternej natury, ostatnie wydarzenia zmieniły go dość mocno. Wciąż posiadał fasadę flirtu i pewności siebie, ale tym razem była właśnie tym - jedynie fasadą. W szkolnych latach czy nawet jeszcze niedawno rozdawał uprzejmości i chęć popchnięcia ich w bardziej zmysłową stronę, bo miał ich na pęczki. Teraz, natomiast, komplement przyjaciółki sprawił, że oblał się lekkim rumieńcem. Poczuł się z tym dziwnie, bo przecież powiedziała jedynie pare słów o jego włosach... Liczył się kontekst. Znał Sarę nie od dziś i była mu droga, sprawiała, że dnie wypełnione były promieniami letniego słońca, muskającymi policzki komfortem i znajomym ciepłem. Mógł być przy niej sobą, nie myśląc o konsekwencjach, co ostatnio było jego zmorą.
Być może to atmosfera Beltane wprowadziła go w taki nastrój, a być może sama obecność Sary - nie było to istotne. Co się liczyło to zakładany na jego głowę wianek i łyk z butelki wina.
Uniósł spojrzenie na głowę i poprawił kosmyk włosów w odrobinę zawadiackim geście.
- Niezapominajki i stokrotki? - zapytał z uśmiechem - Miejmy nadzieję, że moje ramiona będą równie silne co twoje uczucia - mrugnął do niej i zaśmiał się krótko.
- Huh? - spojrzał w tę samą stronę, co przyjaciółka i skrzywił się odrobinę, gdy zauważył jak Cameron zsuwa się z pala. Przełknął ślinę.
- Trzeba będzie go pocałować w te dłonie później i mieć nadzieję, że do wesela się zagoi - stwierdził ostatecznie - I ma, ale znasz Camerona, najpierw robi, potem myśli. Nie żebym był lepszy, właśnie dlatego tak dobrze się z nim dogaduję - był bardzo dumny ze swojej uwagi. Zaraz też wyszukał w tłumie znajomą rudowłosą czuprynę Heather, odnotował sobie aby później do niej podejść.
- Życz mi szczęścia! - wykrzyknał entuzjastycznie i zanim poszedł w stronę pala to cmoknął dziewczynę w policzek.

!wspinamsieN


I won't deny I've got in my mind now all the things we'd do
So I'll try to talk refined for fear that you find out how I'm imaginin' you
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#98
20.03.2023, 00:57  ✶  

Charles Rookwood


Kiedy próbowałeś wspiąć się na słup, twoje ręce niedomagały. To było ciężkie. O wiele cięższe, niż mogłeś to sobie wyobrażać. Mężczyźni, którzy wspinali się równolegle z tobą, zdążyli już umieścić wianki na szczytach majowych pali, a tobie nie udało się znaleźć nawet w połowie jego długości. Wreszcie, po chwili pozbawionej oddechu, musiałeś się poddać. Zjechałeś w dół. Potrafiłeś spojrzeć w oczy swojej wybrance? Zawsze mogłeś spróbować jeszcze raz...
Loverboy
Almost dead yesterday, maybe dead tomorrow, but alive, gloriously alive today.
Ciemne długie i niesfornie wywijające się włosy, gęste brwi i szeroki uśmiech. Charles to wysoki na 188 centymetrów młody mężczyzna. Nie wyróżnia się imponującą muskulaturą, ale nie jest też chuderlawy. Do życia ma tyle samo dystansu, co do siebie, więc bardzo często można usłyszeć jak się śmieje. Ciemne oczy to zwierciadła jego duszy, a te już nie tak często wyrażają pozytywne emocje. Ubiera się luźno, stawia na swetry, golfy, czasami nawet bluzy czy mugolskie (!) trampki. Przy pierwszym spotkaniu często wydaje się czarujący, momentami szarmancki. Rodzice próbowali wyuczyć go bardziej wyrafinowanego akcentu, ale Charlie do dzisiaj nie pozbył się pozostałości dewońskiego zaciągania, co uwydatnia się w momentach ekscytacji i upojenia alkoholowego.

Julien Fitzpatrick
#99
20.03.2023, 01:16  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 22.03.2023, 02:14 przez Julien Fitzpatrick.)  
Cholera, pomyślał, gdy zsunął się z pala, a wianek wciąż miał na głowie.
Jakiekolwiek aktywności, które ostatnio podejmował kończyły się fiaskiem. Nie był pewien czy była to wina jego stanu psychicznego i tego, że mentalnie nie domagał, ale według swojego zwyczaju nie zamierzał się poddawać, choćby miał na ten cholerny słup włazić do rana. Przebiegła mu przez głowę myśl, że mógł zabrać od Theo kajdanki, te, oplatając słup, pomogłyby mu się wspinać. Nie miał ich ze sobą, wiec musiał polegać na sile mięśni, tylko i wyłącznie, a te nie były już tak sprawne jak za czasów szkolnych, gdy trenował Quidditcha.
Poprawił wianek na głowie i spojrzał na Sarę.
Rozłożył ręce.
- Jedzenie kebabów co piątek nie było najlepszą decyzją przeze mnie podjętą, ale stawie czoła temu upokorzeniu - wyjaśnił z dozą humoru, bo nawet jeżeli miało mu nie wyjść, to chciał spróbować jeszcze pare razy. Najwyżej będą z Cameronem sobie płakać w ramie, gdy położą się razem w trawie i będą pić wino.
Oh, jakby chętnie napił się wina zamiast wykańczać ramiona...
Musiał wrócić na ziemię i skupić się na wsadzeniu wianka na pal, tak też zrobił.

!wspinamsieN


I won't deny I've got in my mind now all the things we'd do
So I'll try to talk refined for fear that you find out how I'm imaginin' you
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#100
20.03.2023, 01:16  ✶  

Charles Rookwood


Wspięcie się na majowy pal nie było czymś prostym, ale tobie udało się obrać dobrą taktykę. Nie byłeś najszybszy z grupy mężczyzn, która wspinała się z tobą, ale zabrakło ci do tego dosłownie sekundy. Zeskoczyłeś na dół dość zgrabnie, mogąc być zadowolonym ze swojego wyniku. Czułeś nagły przypływ euforii. Udało się! Kobiety zatańczyły wokół słupa, ogień buchnął potężniej i wtedy zobaczyłeś oczy tej, która przekazała ci wianek. Oboje poczuliście się błogo. To było szczęście - czysta miłość tryskająca z obu ciał. Chcieliście być ze sobą blisko, tak blisko, jak tylko się da. Nogi mogły ponieść was do wspólnego tańca przy paleniskach, do skosztowania wspólnie któregoś z win i wyłożenia się na trawie lub... o ile oboje byliście na tyle otwarci, do wybrania się gdzieś pomiędzy drzewa, gdzie nikt nie zobaczy, jak oddajecie się temu uniesieniu.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (491), Alastor Moody (1265), Mavelle Bones (1584), Eunice Malfoy (1138), Theon Travers (683), Eden Lestrange (907), Brenna Longbottom (2962), Erik Longbottom (1769), Geraldine Yaxley (620), Elliott Malfoy (2446), Atreus Bulstrode (3054), Perseus Black (2054), Nora Figg (1384), Florence Bulstrode (1914), Heather Wood (1507), William Lestrange (1114), Loretta Lestrange (794), Giovanni Urquart (619), Martin Crouch (517), Ula Brzęczyszczykiewicz (1649), Trevor Yaxley (693), Sarah Macmillan (1349), Philip Nott (1164), Patrick Steward (1391), Julien Fitzpatrick (787), Stella Avery (652), Cameron Lupin (2220), Cynthia Flint (1366), Darcy Lockhart (703), Daisy Lockhart (656), Samuel Carrow (1843), Rowena Ravenclaw (2779), Lyssa Dolohov (2325), Alanna Carrow (179), Mackenzie Greengrass (395), Victoria Lestrange (3352), Sauriel Rookwood (1998), Theodore Lovegood (1015), Danielle Longbottom (3223), Pan Losu (3143), Avelina Paxton (806), Cathal Shafiq (476), Ulysses Rookwood (561), Leta Crouch (734), Jamil Anwar (537), Vespera Rookwood (2478), Stanley Andrew Borgin (1443), Louvain Lestrange (825), Jackie Carrow (1367)


Strony (29): « Wstecz 1 … 8 9 10 11 12 … 29 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa