01.01.2023, 11:30 ✶
Być może to była jedynie kwestia jej pragmatycznego podejścia do życia. Tego, że chciała i lubiła się uczyć, wiedzieć, poznawać, znać. Tak jak chciała poznać Sauriela. W jej głowie straszne było tylko to, co niepoznane. No i latanie na miotle, ale ten strach był irracjonalny. Lub nie? Oglądanie świata z góry było zupełnie innym doznaniem i człowiek nie był w stanie objąć tego umysłem, może dlatego? No i było się zależnym nie od siebie, a od na przykład latającej miotły.
Wzruszyła na to ramionami. Nie musiał się z nią zgadzać w tej sprawie, ledwie wyjaśniała dlaczego sama się nie boi i to jego. A czuła, że wiele osób, które by wiedziało z kim mają do czynienia, odczuwałoby tutaj teraz strach będąc na jej miejscu. Jednak… co to by był za auror, który się boi wampira albo inne magiczne stworzenie?
- Po tym jak bardzo wszystko utrudniasz – gdyby chciał, albo gdyby nie chciał tylko trochę, to nie robiłby przecież takich cyrków, no bo i po co? Ona nie chciała a przy tym starała się jakkolwiek znaleźć miejsce w tej sytuacji. Żeby nie zwariować. I żeby później nie myśleć, że jej życie nie ma sensu i próbować się zabić.
Tak, wiedziała dlaczego, ale chciała poznać jego zdanie. Bo póki co on znał jej, bo dzieliła się swoimi myślami, punktem widzenia. On.. mniej. O ile w ogóle.
- Do wczoraj w ogóle nie wiedziałam, że jakikolwiek protest był – bo jej narzekania to jedno. Nie mówiła przecież rodzinie, że ona się na to nie pisze – po prostu narzekała na zachowanie Sauriela: że jest beznadziejny i że nie da się z nim wytrzymać dłuższej chwili. Ale to było narzekanie obrażonej kobiety po zepsutym wieczorze i to jeszcze noworocznym. Nie sądziła, że jej matka będzie chciała coś z tym zrobić. I ŻE W OGÓLE JEJ O TYM NIE WSPOMNI. - Widzisz? Ja nic nie wiem. O niczym – westchnęła. - Właściwie to… Czemu chodzisz jak w zegarku – to była kolejna zagadka, której nie umiała rozwikłać, bo brakowało jej informacji.
Wzruszyła na to ramionami. Nie musiał się z nią zgadzać w tej sprawie, ledwie wyjaśniała dlaczego sama się nie boi i to jego. A czuła, że wiele osób, które by wiedziało z kim mają do czynienia, odczuwałoby tutaj teraz strach będąc na jej miejscu. Jednak… co to by był za auror, który się boi wampira albo inne magiczne stworzenie?
- Po tym jak bardzo wszystko utrudniasz – gdyby chciał, albo gdyby nie chciał tylko trochę, to nie robiłby przecież takich cyrków, no bo i po co? Ona nie chciała a przy tym starała się jakkolwiek znaleźć miejsce w tej sytuacji. Żeby nie zwariować. I żeby później nie myśleć, że jej życie nie ma sensu i próbować się zabić.
Tak, wiedziała dlaczego, ale chciała poznać jego zdanie. Bo póki co on znał jej, bo dzieliła się swoimi myślami, punktem widzenia. On.. mniej. O ile w ogóle.
- Do wczoraj w ogóle nie wiedziałam, że jakikolwiek protest był – bo jej narzekania to jedno. Nie mówiła przecież rodzinie, że ona się na to nie pisze – po prostu narzekała na zachowanie Sauriela: że jest beznadziejny i że nie da się z nim wytrzymać dłuższej chwili. Ale to było narzekanie obrażonej kobiety po zepsutym wieczorze i to jeszcze noworocznym. Nie sądziła, że jej matka będzie chciała coś z tym zrobić. I ŻE W OGÓLE JEJ O TYM NIE WSPOMNI. - Widzisz? Ja nic nie wiem. O niczym – westchnęła. - Właściwie to… Czemu chodzisz jak w zegarku – to była kolejna zagadka, której nie umiała rozwikłać, bo brakowało jej informacji.