Dzień nadania: 22/09/72, wieczór
Sposób nadania: moja sowa Józek
Kontekst: Moja reakcja na tę informację.
Mistrz gry: -
wiesz, nigdy nie przestałem odwiedzać grobu mamy. A ona mnie nigdy nie odwiedziła. Mama była mądra, zawsze wiedziała, jak się zachować. Derwin za to nawet po śmierci ma w głowie, wyobraź sobie, jedno: wszystko byle mnie udręczyć, mimo że i jemu stawiam świeczki. Tak, zawsze on donosił ci na mnie, to dziś ja ci donoszę na niego, że nie śpi wcale tak słodko, jak udaje.
Próbował zaciągnąć mnie na Mabon. Ciężko mu odmówić, przynajmniej teraz. Byłbym prawie przyszedł. Usłyszałem wszystkich tak radosnych w sadzie, otrząsnąłem się i zawróciłem. Derwin mówił o rodzinie. Gdybym wrócił znikąd, to byłoby tylko o mnie i o tobie, nie o rodzinie. Ta dziura po mnie dawno się zabliźniła, wszyscy przywykli do braku. Nie będę tego rwał przy nich, nie zasługują na to, żeby w święta im siłą rozdrapywać stare rany. Tym byłoby usadzenie mnie znikąd pomiędzy wami i udawanie, że nigdy nic się nie wydarzyło.
Chcę, żebyś wiedział, że nigdy nie zszedłem na drogę czarnoksięstwa ani nie przyłożyłem świadomie ręki do niczego czarnomagicznego. Chcę też, żebyś wiedział, że w tej wojnie jesteśmy po tej samej stronie. Zawsze jestem po stronie słabych, tak jak ty zawsze jesteś po stronie prawa. Dziś to ta sama strona. I mam szczerą nadzieję, tato, że nie doczekasz czasów, gdy twoje prawo będzie po stronie Voldemorta.
Ja wiem, że mam ojca i wiem, jaki on jest. Jeśli masz syna, to wiesz, jaki on jest.
Może i Derwin miał rację. Powinniśmy to jednak pierw rozwiązać pomiędzy sobą, wtedy może spełnimy jego życzenie i kolejnego Mabon ja zjem ostatni kawałek ciasta, który ty odłożyłeś sobie na później. Nie będę dziś robił z rodziny bufora pomiędzy naszą nierozwiązaną niezgodą usadzoną przy jednym stole. W przeszłości nie wyszło to nikomu na dobre. Dziś też nie wyjdzie. Nigdy nie wyjdzie.
Na grobach jestem co drugi wtorek przed świtem, gdybyś kiedyś chciał do mnie dołączyć.
PS: Cieszę się, że przetrwałeś Noc. Wesołego Mabon.