07.06.2024, 19:43 ✶
Wcale jej nie przeszkadzało, że Cedric stawał się coraz spięty, wręcz cieszyła się z tego, że rozmawiając coraz swobodniej, choć może nie spodziewała się, że to przez alkohol, który zaczął już działać. Podejrzewała, że mężczyzna po prostu zaczął się oswajać z sytuacją, gdzie oboje siedzieli przy barze i rozmawiali. I musiała przyznać, że było niesamowcie miło.
Tak naprawdę nie zakładała, że tak szybko odnowi znajomość z Lupinem, a nawet jak się jej wydawało, że pogłębi. Owszem, rozmawiali za czasów Hogwartu, nigdy chyba jednak nie sam na sam, przez co nie miała go tak naprawdę okazji poznać. A szkoda, bo im więcej słów między sobą wymieniali, tym bardziej Viorica go lubiła.
Wywróciła oczami i teatralnie założyła ręce na piersi, gdy został poruszony temat nakrycia głowy.
- Nie czeka cię łatwe zadanie, nie omamisz mnie, więc będziesz musiał użyć siły, by coś wcisnąć mi na głowę - odparła, udając naburmuszone dziecko, by zaraz zrzucić z siebie tą maskę i się uśmiechnąć. - I nawet nie żartuję - dorzuciła mimo to.
Naprawdę nienawidziła czapek. Kiedyś jeszcze akceptowała chustki zawiązywane przez mamę i babcię, choć te też już dawno przestały wchodzić w grę.
Zaśmiała się, na wspomnienie o plotkach. O proszę, ktoś postanowił z niej zrobić źródło informacji.
- Najsłynniejszy jest twój pracoholizm, dalej mało co kojarzę. A co? Coś konkretnego spodziewasz się usłyszeć? - dopytała, nagle zaciekawiona. Cedric oczywiście nie musiał jej odpowiadać, nie była z tych, co nie szanują ludzkich tajemnic. Ale zapytać było warto.
Prawienie komplementów, szczególnie tych szczerych, sprawiało jej ogromną radość. A jeśli ktoś reagował na nie tak jak Cedric, to nie mogła się powstrzymać. Czasami zachowywał się jak słodki szczeniaczek, który cieszył się na zwykłe poklepanie po głowie, a czasem po prostu zaczynał się peszyć w ten sposób, który Vior naprawdę u ludzi lubiła.
Czuła się co prawda trochę przez to jak zły człowiek, nie mogła się powstrzymać.
- Mi też jest miło. Mam nadzieję, że ty też nie będziesz miał mnie pierwszej dość. - Zakręciła jeden z kosmyków jej kręconych włosów na palec, by zaraz go puścić.
Ucieszyła się na przyjęcie małej gry, którą zaproponowała. Szybko rozejrzała się, szukając wzrokiem potencjalnych ofiar, czując, że jakikolwiek będzie wynik, nie poczuje się stratna.
Rzut na percepcję
Znalazła odpowiedniego mężczyznę, który według niej cały czas spoglądał na tańczącą przy lecącej z magicznego gramofonu, popijając przy tym drinka. Zapewne na odwagę, domyślała się. Nie była pewna, jak na zaloty zareaguje dziewczyna, ale czuła, że może ich nie odrzuci.
- Ten koleś i tamta laska. - Wskazała ich palcem, tak, by Cedric wiedział, o kogo dokładnie chodzi. - A twoje typy? - zapytała, ciekawa, kogo wybierze jej towarzysz.
Spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się, gotowa usłyszeć jego odpowiedź. Widziała, że się speszył i wcale jej to nie przeszkadzało. Sama sięgnęła po drinka, nastawiając się na wyczucie mocy alkoholu.
Wywróciła oczami słysząc tłumaczenia, które wcale jej nie przekonywały.
- Nie powinno być nie wiem, odwrotnie? Wiesz, najpierw dbasz o siebie, by potem móc zadbać o innych, czy coś? Co powiedzą twoi ulubieni pacjenci, gdy nie będziesz w stanie ich przyjąć, bo będziesz spał na ławce pod Mungiem? - dodała, mierząc go spod zmrużonych oczu. Może nie była osobą, która miała prawić jakiekolwiek morały, ale cóż, wydawało się, że na niego działały. Może jedna uratowana dusza da jej jakieś chody i nie skończy smażąc się w piekle, czy coś podobnego.
Może nie będzie miała Cedrica na sumieniu?
- Jak będziesz miał gotowy pomysł, to się nie wahaj. Pokażę ci, co jestem w stanie osiągnąć. - Miała już spore zamówienia i sukcesy w swojej historii, lubiła jednak przekraczać własne granice kunsztu. I nie tylko.
Udawała, że musi się namyśleć, gdy zapytał ją o utratę pozycji ulubionego pacjenta. A potem pokręciła głową w sztucznej rezygnacji.
- Nie, nie mogę sobie na to pozwolić, nie po tym, jak już się do tego przyznałeś. - Znów się uśmiechnęła. Cóż, dobrze było oficjalnie wiedzieć.
Zauważyła, że poczuł się na chwilę niekomfortowo. Cóż, widać miał z Hogwartem nie tylko te miłe wspomnienia, nie drążyła jednak. Dała się mu poprowadzić w rozmowie, próbując zostać na neutralnym temacie.
- Ja za żadne skarby nie wróciłabym do pisania esejów z transmutacji i udawania, że słucham co mówi Binns na historii magii, a pewnie nie pamiętasz, ale zdawałam ten przedmiot na owutemach. Dobrze się na tych lekcjach drzemało. - Cóż, ważne, że zapamiętała na tyle, by zdać. Zresztą, duchowi nigdy nie robiło różnicy, czy jego uczniowie naprawdę słuchali jego wykładów. - A co do Hogsmeade możemy po prostu się tam kiedyś wybrać w sezonie Świątecznym. Nic nie stoi na przeszkodzie. - Wzruszyła ramionami. Sama kiedyś by się tam wybrała by trochę po prostu powspominać.
Kolejny uśmiech, tym razem na rozżaleniu nad upływem czasu. Jej jednak to nie smuciło aż tak bardzo. Zachęcało do działania.
- W takim razie możemy po prostu wykorzystać go jak najlepiej. - Wypiła drinka na raz, nie przejmując się palącym uczuciu w przełyku, zapominając się, że jest z kimś, kto nie znał jej od tej strony. A potem zeskoczyła z krzesła barowego i wyciągnęła do Cedrica rękę.
- Tańczysz? - zapytała, czując się już na tyle lekko na duchu, by móc ruszyć na parkiet. Szczególnie, że grała teraz żywa muzyka, która naprawdę kusiła.
Tak naprawdę nie zakładała, że tak szybko odnowi znajomość z Lupinem, a nawet jak się jej wydawało, że pogłębi. Owszem, rozmawiali za czasów Hogwartu, nigdy chyba jednak nie sam na sam, przez co nie miała go tak naprawdę okazji poznać. A szkoda, bo im więcej słów między sobą wymieniali, tym bardziej Viorica go lubiła.
Wywróciła oczami i teatralnie założyła ręce na piersi, gdy został poruszony temat nakrycia głowy.
- Nie czeka cię łatwe zadanie, nie omamisz mnie, więc będziesz musiał użyć siły, by coś wcisnąć mi na głowę - odparła, udając naburmuszone dziecko, by zaraz zrzucić z siebie tą maskę i się uśmiechnąć. - I nawet nie żartuję - dorzuciła mimo to.
Naprawdę nienawidziła czapek. Kiedyś jeszcze akceptowała chustki zawiązywane przez mamę i babcię, choć te też już dawno przestały wchodzić w grę.
Zaśmiała się, na wspomnienie o plotkach. O proszę, ktoś postanowił z niej zrobić źródło informacji.
- Najsłynniejszy jest twój pracoholizm, dalej mało co kojarzę. A co? Coś konkretnego spodziewasz się usłyszeć? - dopytała, nagle zaciekawiona. Cedric oczywiście nie musiał jej odpowiadać, nie była z tych, co nie szanują ludzkich tajemnic. Ale zapytać było warto.
Prawienie komplementów, szczególnie tych szczerych, sprawiało jej ogromną radość. A jeśli ktoś reagował na nie tak jak Cedric, to nie mogła się powstrzymać. Czasami zachowywał się jak słodki szczeniaczek, który cieszył się na zwykłe poklepanie po głowie, a czasem po prostu zaczynał się peszyć w ten sposób, który Vior naprawdę u ludzi lubiła.
Czuła się co prawda trochę przez to jak zły człowiek, nie mogła się powstrzymać.
- Mi też jest miło. Mam nadzieję, że ty też nie będziesz miał mnie pierwszej dość. - Zakręciła jeden z kosmyków jej kręconych włosów na palec, by zaraz go puścić.
Ucieszyła się na przyjęcie małej gry, którą zaproponowała. Szybko rozejrzała się, szukając wzrokiem potencjalnych ofiar, czując, że jakikolwiek będzie wynik, nie poczuje się stratna.
Rzut na percepcję
Rzut Z 1d100 - 18
Akcja nieudana
Akcja nieudana
Znalazła odpowiedniego mężczyznę, który według niej cały czas spoglądał na tańczącą przy lecącej z magicznego gramofonu, popijając przy tym drinka. Zapewne na odwagę, domyślała się. Nie była pewna, jak na zaloty zareaguje dziewczyna, ale czuła, że może ich nie odrzuci.
- Ten koleś i tamta laska. - Wskazała ich palcem, tak, by Cedric wiedział, o kogo dokładnie chodzi. - A twoje typy? - zapytała, ciekawa, kogo wybierze jej towarzysz.
Spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się, gotowa usłyszeć jego odpowiedź. Widziała, że się speszył i wcale jej to nie przeszkadzało. Sama sięgnęła po drinka, nastawiając się na wyczucie mocy alkoholu.
Wywróciła oczami słysząc tłumaczenia, które wcale jej nie przekonywały.
- Nie powinno być nie wiem, odwrotnie? Wiesz, najpierw dbasz o siebie, by potem móc zadbać o innych, czy coś? Co powiedzą twoi ulubieni pacjenci, gdy nie będziesz w stanie ich przyjąć, bo będziesz spał na ławce pod Mungiem? - dodała, mierząc go spod zmrużonych oczu. Może nie była osobą, która miała prawić jakiekolwiek morały, ale cóż, wydawało się, że na niego działały. Może jedna uratowana dusza da jej jakieś chody i nie skończy smażąc się w piekle, czy coś podobnego.
Może nie będzie miała Cedrica na sumieniu?
- Jak będziesz miał gotowy pomysł, to się nie wahaj. Pokażę ci, co jestem w stanie osiągnąć. - Miała już spore zamówienia i sukcesy w swojej historii, lubiła jednak przekraczać własne granice kunsztu. I nie tylko.
Udawała, że musi się namyśleć, gdy zapytał ją o utratę pozycji ulubionego pacjenta. A potem pokręciła głową w sztucznej rezygnacji.
- Nie, nie mogę sobie na to pozwolić, nie po tym, jak już się do tego przyznałeś. - Znów się uśmiechnęła. Cóż, dobrze było oficjalnie wiedzieć.
Zauważyła, że poczuł się na chwilę niekomfortowo. Cóż, widać miał z Hogwartem nie tylko te miłe wspomnienia, nie drążyła jednak. Dała się mu poprowadzić w rozmowie, próbując zostać na neutralnym temacie.
- Ja za żadne skarby nie wróciłabym do pisania esejów z transmutacji i udawania, że słucham co mówi Binns na historii magii, a pewnie nie pamiętasz, ale zdawałam ten przedmiot na owutemach. Dobrze się na tych lekcjach drzemało. - Cóż, ważne, że zapamiętała na tyle, by zdać. Zresztą, duchowi nigdy nie robiło różnicy, czy jego uczniowie naprawdę słuchali jego wykładów. - A co do Hogsmeade możemy po prostu się tam kiedyś wybrać w sezonie Świątecznym. Nic nie stoi na przeszkodzie. - Wzruszyła ramionami. Sama kiedyś by się tam wybrała by trochę po prostu powspominać.
Kolejny uśmiech, tym razem na rozżaleniu nad upływem czasu. Jej jednak to nie smuciło aż tak bardzo. Zachęcało do działania.
- W takim razie możemy po prostu wykorzystać go jak najlepiej. - Wypiła drinka na raz, nie przejmując się palącym uczuciu w przełyku, zapominając się, że jest z kimś, kto nie znał jej od tej strony. A potem zeskoczyła z krzesła barowego i wyciągnęła do Cedrica rękę.
- Tańczysz? - zapytała, czując się już na tyle lekko na duchu, by móc ruszyć na parkiet. Szczególnie, że grała teraz żywa muzyka, która naprawdę kusiła.