• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Kelpiea - sowa Stanleya

Kelpiea - sowa Stanleya
Syn koleżanki twojej starej
We don't have to talk, We don't have to dance, We don't have to smile, We don't have to make friends
Ma czarne jak smoła włosy, zwykle zaczesane do tyłu, i nienaturalnie jasnoszare, przenikliwe oczy. Wyróżnia go blada cera i uprzejmy uśmiech błąkający się na ustach, który jednak nigdy nie ma odzwierciedlenia w oczach, oraz wysoki wzrost (190 cm). Jest zawsze porządnie ubrany w ciuchy z najlepszego materiału - nieważne gdzie aktualnie się znajduje i co robi. Na palcu serdecznym prawej ręki nosi duży sygnet z głową węża.

Rodolphus Lestrange
#111
26.05.2024, 15:22  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.05.2024, 15:23 przez Rodolphus Lestrange.)  
Londyn, koniec lipca 1972
Stanleyu,

jeżeli jesteś całkowicie pewien, że chcesz pojawić się na Lammas, na którym będzie tyle osób - w tym aurorzy - to mogę Ci pomóc. Odradzałbym jednak ten ruch dla własnego bezpieczeństwa. Podaj mi czas i miejsce a się zjawię.

PS Ani słowa Twojemu ojcu, bo urwie mi za to głowę.

R

List spłonął po przeczytaniu.
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#112
11.06.2024, 13:24  ✶  
Charakterystyczna, czerwona koperta, pojawiła się w Głębinie krótki czas po zakończonym widowisku. Miało to miejsce chwilę po północy w dniu 23 lipca. Nietrudno było nie rozpoznać w niej wyjca.

Londyn, 23 lipca 1972

Stanley!


Tego rodzaju lekkomyślność nie zaskoczyła mnie w przypadku Sophie. Twoja siostra jest młoda, zdarza jej się popełniać głupstwa. Jeśli jednak chodzi o Ciebie, to wiedz, iż strasznie się zawiodłem. CZY TY W OGÓLE ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO, ILE RYZYKOWAŁEŚ POJAWIAJĄC SIĘ NA TYM WYDARZENIU?! Czy może zamieniłeś się na mózg z własną sową? Mam nadzieje, że w przyszłości zastanowisz się dwa razy, zanim postąpisz równie bezmyślnie.


Robert
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#113
12.06.2024, 07:50  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.06.2024, 16:36 przez Robert Mulciber.)  
Londyn, 23 lipca 1972

Nie obchodzi mnie, kto zgłosił Ciebie do tego cyrku. To na ten moment rzecz kompletnie bez znaczenia. Powinieneś mieć dość rozsądku, żeby odmówić lub przynajmniej w jakiś sposób ukryć swoją tożsamość. Niby zdajesz sobie sprawę z ryzyka, ale i tak narażasz się w naprawdę durny sposób. Mam nadzieje, że w tym przypadku nagroda okazała się tego warta.

Zamiast się oburzać tym, że inni nie są obojętni, kiedy idzie o TWOJE BEZPIECZEŃSTWO, uprzedź czym prędzej Lorraine Malfoy, że wasza obecność w Dziurawym Kotle mogła zwrócić na nią uwagę Moody i jej ludzi. Jest dla nas za bardzo przydatna, żeby ryzykować.

I na Merlina, trzymaj się z daleka od Bulstrode'a, to jebany auror.


Robert

List spłonął po jego odczytaniu.
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#114
22.06.2024, 17:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2024, 08:34 przez Lorraine Malfoy.)  

—23/07/1972—


Odpowiedź na ten list w związku z zamieszaniem na widowisku randkowym w Dziurawym Kotle.


Londyn, 23 lipca 1972

Drogi Matthew, to znaczy, Stanleyu,


Dziękuję za ostrzeżenie. Wzrusza mnie szczerze Twoja troska, ale poradzę sobie.

To Ty musisz uważać.

Robert mięknie na starość. Wyobraź sobie, że uraczył mnie w jednym z ostatnich listów rewelacją, jakoby był mną rozczarowany: sentyment na wskroś ojcowski, czyż nie? Twoja obecność w jego życiu i słodycz manier Sophie - jak to dziecko w ogóle się czuje? - wydaje się jednakowoż łagodzić jego obyczaje. Nie jestem pewna, czy to dobrze, czy źle.

Znasz mnie: zwykłam podzielać paranoję Roberta, ale wydaje mi się, że jego obawy są bezzasadne, przynajmniej co do mojej osoby. Niczym nie różnię się od rzeszy ludzi zgromadzonych tego dnia na widowni. Nie widzę powodu, dla którego akurat mnie Ministerstwo zdecydowałoby się powiązać z całą tą sprawą... A nie, chociażby, reszty uczestników, z którymi miałeś okazję widzieć się za sceną. Może jeszcze zechcą wezwać na przesłuchanie Murtagha, który wymiotował wtedy w łazience?
Choć, z drugiej strony... Muszę przyznać Robertowi trochę racji: od kiedy Ministerstwo potrzebuje wyraźnego powodu, by kogoś oskarżyć? Kto wie, może flirtowanie z aurorami nagle stało się nielegalne? A jeżeli o Atreusa chodzi, cóż, Atreus jest po prostu oportunistą. Jesteś jego przyjacielem dłużej niż ja, więc dziwi mnie, że nie byłeś tego świadom. Tylko nie próbuj z nim rozmawiać o swoich uczuciach, robi się wtedy drażliwy.

Najwyżej zamieszkamy po sąsiedzku w Azkabanie, Stanleyu.


Niech Matka ma Cię w swej świętej opiece (bo ja czasem nie nadążam),

Lorraine

List spłonął po jego odczytaniu.


Yes, I am a master
Little love caster
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#115
25.06.2024, 00:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2024, 08:34 przez Lorraine Malfoy.)  

—23/07/1972—


Odpowiedź na ten list.


Londyn, 23 lipca 1972

Drogi Stanleyu,


Nie zaprzeczam: zdarza mi się gasić Twój zapał, tak samo, jak zdarza mi się narzekać na brawurę mojej Maeve czy wykpiwać krwiożerczość Sauriela. Moje wyrachowanie - to, że waham się długo przed podjęciem decyzji, szukając najkorzystniejszej i najbezpieczniej opcji - jest niezbędną przeciwwagą wobec Waszej woli działania i wyrazem troski o Wasze bezpieczeństwo.

Daruj, dzisiaj wyjątkowo nie zamierzam Ci, jak to określiłeś, "Mulciberować".

Nie mówię przecież, że masz dniami i nocami siedzieć bezczynnie w Głębinie, pogrążając w beznadziejnej spirali paranoi.

Nie ma sensu roztrząsać teraz, co mogłeś zrobić inaczej. Co się stało, to się nie odstanie. Najważniejsze, że w porę udało Ci się uciec.

Nie chcę zabijać Twojej chęci do życia, przeciwnie: mówię Ci, żebyś żył, po prostu nie daj się złapać.

Atreus wie o naszej współpracy tylko tyle, ile mu powiedziałeś. Domyśla się zapewne, że pokusiłam się o jakąś protekcję - w końcu nie zmieniłam miejsca zamieszkania od blisko dwóch miesięcy - ale nie poruszałam tematu Głębiny ani umowy z Czarnym Kotem w naszych rozmowach.

Wydaje mi się, że źle na to patrzysz. Atreus nie stoi po stronie Ministerstwa, tylko własnych ambicji. Gdybyś dał mu głowę jednego z magnatów półświatka na talerzu byłby skłonny do współpracy, bo widziałby w tym grę, w której może coś zyskać.

Jeżeli zdecyduje się ujawnić nasze powiązania Ministerstwu - ja także piszę to z wielkim żalem i bólem serca - przynajmniej będziemy wiedzieli, kto sypnął. Nie zamierzam się wtrącać do Waszego konfliktu - to, co zrobisz, to Twoja sprawa - ale przy najbliższej okazji spróbuję z nim porozmawiać i wybadać jego intencje. Tyle jestem w stanie zrobić, choć nie łudzę się, że cokolwiek zdziałam.

Naprawdę mi przykro z powodu całego tego zamieszania, Stanley.


Nie gardź boską pomocą. Zarezerwuj sobie czas bliżej Lammas, żebyśmy mogli razem odprawić rytuał ochronny w Głębinie, dobrze?

Lorraine

List spłonął po jego odczytaniu.




Kolejna wiadomość dotarła po chwili.

P.S. Poznałeś chociaż jakąś ładną pannę podczas tej całej "randki w ciemno"? Francis strasznie się przejął, to było po nim widać, chociaż nie zdradził się choćby słowem. Mruczał tylko pod nosem, że mógł Ci pożyczyć specjalnie na ten wieczór srebrne spinki do mankietów ♡

Lorraine

List spłonął po jego odczytaniu.


Yes, I am a master
Little love caster
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#116
29.06.2024, 22:51  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.06.2024, 22:51 przez Alexander Mulciber.)  
[Obrazek: a0a0ed00daa32dd96a906be5033de5ab6ee5b31b.jpg]

W środku kartki nagryzmolono:

28.08.1972

Stanley,

Wszystkiego najlepszego, gówniarzu

A. Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
Porządny Czarodziej
To zostanie między nami.
Tylko nami.
Mierzący 183 cm wzrostu, mężczyzna o ciemnych, acz wyraźnie posiwiałych włosach. Posiadacz oczu o kolorze brązowym, w których czasem da się dostrzec nieco zieleni. Robert jest zawsze gładko ogolony. Zadbany. Ubrany adekwatnie do sytuacji.

Robert Mulciber
#117
02.07.2024, 12:22  ✶  
Londyn, 23 lipca 1972

Póki nie masz własnych dzieci, nie powinieneś wtrącać się w kwestie związane z ich wychowaniem. Wiem w jaki sposób należy postępować z własną córką. Sophie na chwilę obecną nie brakuje niczego, co jest jej rzeczywiście potrzebne.


Robert

PS. Jako, że z powodu dwójki moich nieodpowiedzialnych dzieci, po Widowisku Randkowym miałem wątpliwą przyjemność rozmowy z aurorem, uważam że powinniśmy to wszystko na spokojnie omówić. W cztery oczy.


List spłonął po jego odczytaniu.
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#118
08.07.2024, 20:56  ✶  
Odpowiedź na ten list.


Nie interesuj się.

Alexander Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#119
08.07.2024, 21:07  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.07.2024, 21:07 przez Alexander Mulciber.)  
Odpowiedź na ten list. Wylosowana wróżba.


Miałem wizję, że wypruwam Ci flaki, żeby wywróżyć z nich, jaka będzie jutro pogoda. Pętle jelit ułożyły się w kształt przypominający wieniec. Wiesz, co to znaczy Stanleyu? W niedalekiej przyszłości czeka Cię jakiś zaszczyt. Zaszczyt w postaci kopa w dupę.

Alexander Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
IX. The Hermit
you're an angel and I'm a dog
or you're a dog and I'm your man
you believe me like a god
I'll destroy you like I am
Na ten moment nieco dłuższe, ciemnobrązowe włosy, które zaczynają się coraz bardziej niesfornie kręcić. Przeraźliwie niebieskie oczy, które patrzą przez ciebie i poza ciebie – raz nieobecne, zmętniałe, przerażająco puste, raz zadziwiająco klarowne, ostre, i tak boleśnie intensywne, że niemalże przewiercają rozmówcę na wylot – zawsze zaś tchną zimną obojętnością. Wysoki wzrost (1,91 m). Zwykle mocno się garbi, więc wydaje się niższy. Dosyć chudy, ale już nie wychudzony, twarzy nie ma tak wymizerowanej, jak jeszcze kilka miesięcy temu. Nieco ciemniejsza karnacja, jako że w jego żyłach płynie cygańska krew: w jasnym świetle doskonale widać jednak, jak niezdrowo wygląda skóra mężczyzny, to, że jego cera kolorytem wpada w odcienie szarości i zieleni. Potężne cienie pod oczami sugerują problemy ze snem. Raczej małomówny, ma melodyjny, nieco chrapliwy głos. Pod ubraniem, Alexander skrywa liczne ślady po wkłuciach w formie starych, zanikających blizn i przebarwień skórnych, zlokalizowane głównie na przedramionach – charyzmaty doświadczonego narkomana – którym w innych okolicach towarzyszą także bardziej masywne, zabliźnione szramy – te będące z kolei pamiątkami po licznych pojedynkach i innych nielegalnych ekscesach. Lekko drżące dłonie, zwykle przyobleczone są w pierścienie pokryte tajemniczymi runami. Zawsze elegancko ubrany, nosi tylko czerń i biel. Najczęściej sprawia wrażenie lekko znudzonego, a jego sposób bycia cechuje arogancka nonszalancja jasnowidza.

Alexander Mulciber
#120
08.07.2024, 21:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 08.07.2024, 21:14 przez Alexander Mulciber.)  
Odpowiedź na poprzedni list Stasia.


To nie była groźba, tylko obietnica.

Alexander Mulciber


Kiedy tańczę, niebo tańczy razem ze mną
Kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Kiedy milknę, milczy świat
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (20): « Wstecz 1 … 10 11 12 13 14 … 20 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa