04.12.2024, 21:46 ✶
Uśmiech słodki jak bez wpełzł na jej twarz.
— Myślę, że nie chodzi o to, którą wersję ciebie chciałabym mieć w moim życiu. Chciałabym po prostu ciebie. W jakiejkolwiek wersji — czy była bardzo bezwstydna w tamtym momencie? Nawet jeśli, to kobieta była na tyle zdeterminowana, żeby to zgasić. — Nawet jeśli dzisiejszy ty nie jest tą samą osobą, którą znałam dziesięć lat temu i już nie wrócimy do tego, co było, ponieważ tak, chodziliśmy ze sobą, ale tak poza tym, to byłeś przecież moim najlepszym przyjacielem.
Mona nawet nigdy by nie mogla go o to poprosić. Tak, rozważała to — jedno i to samo, gdybała, analizowała, ale widząc zbolałego Prewetta przed sobą (i ten kawałek zdrowego rozsądku, który zdołała zachowak, bo większość traciła w jego obecności…) dostatecznie potwierdziło to, czego bardzo pragnęła.
— Ja nie darzę ciebie żadnymi negatywnymi uczuciami — żadnymi negatywnymi, bo żadnymi byłoby błędem. Wciąż go kochała jak cholera. — Najwyraźniej ty również, skoro jeszcze tu siedzisz. Może to oznacza, że jeszcze trochę mogę pomęczyć cię sobą — uśmiechnęła się zaczepnie, bo nagle wizja Icarusa w swoim życiu nie wydawała się taka zła. Nigdy również nie była, ale o zgrozo, jak szybko jej humor to poprawiło mimo prośby w głowie, aby jej nie zostawiał. Proszę, pozwól mi się tobą nacieszyć.
— Myślę, że nie chodzi o to, którą wersję ciebie chciałabym mieć w moim życiu. Chciałabym po prostu ciebie. W jakiejkolwiek wersji — czy była bardzo bezwstydna w tamtym momencie? Nawet jeśli, to kobieta była na tyle zdeterminowana, żeby to zgasić. — Nawet jeśli dzisiejszy ty nie jest tą samą osobą, którą znałam dziesięć lat temu i już nie wrócimy do tego, co było, ponieważ tak, chodziliśmy ze sobą, ale tak poza tym, to byłeś przecież moim najlepszym przyjacielem.
Mona nawet nigdy by nie mogla go o to poprosić. Tak, rozważała to — jedno i to samo, gdybała, analizowała, ale widząc zbolałego Prewetta przed sobą (i ten kawałek zdrowego rozsądku, który zdołała zachowak, bo większość traciła w jego obecności…) dostatecznie potwierdziło to, czego bardzo pragnęła.
— Ja nie darzę ciebie żadnymi negatywnymi uczuciami — żadnymi negatywnymi, bo żadnymi byłoby błędem. Wciąż go kochała jak cholera. — Najwyraźniej ty również, skoro jeszcze tu siedzisz. Może to oznacza, że jeszcze trochę mogę pomęczyć cię sobą — uśmiechnęła się zaczepnie, bo nagle wizja Icarusa w swoim życiu nie wydawała się taka zła. Nigdy również nie była, ale o zgrozo, jak szybko jej humor to poprawiło mimo prośby w głowie, aby jej nie zostawiał. Proszę, pozwól mi się tobą nacieszyć.