15.01.2023, 15:42 ✶
Uśmiechnęła się do niego w odpowiedzi, bo dobrze wiedział jak to było z tym "co tylko chcę". Ale prawdopodobnie mógłby osiągnąć wiele, wyrwać się spod wpływu rodziny, mieć własne pieniądze i być sam sobie panem. A tak… Ona niby też mogła. Ba, mogła! Miała swoją skrytkę w banku, regularnie wpłacała na nią pieniądze, tylko jakoś do teraz nie uwierało ją to, że rodzice mają wobec niej jakieś oczekiwania konkretne i że robią coś za jej plecami. Bo nie robili – albo, co pewnie bardziej zgodne z rzeczywistością, po prostu o tym nie wiedziała.
Nie chciała mu mówić, że pewnie gdyby faktycznie był kretynem, to ona ze swoim charakterem by go pewnie zniszczyła. Tak jak on ją, gdyby była jakąś księżniczką.
- Aż się boję zapytać co ty jeszcze masz w zanadrzu. Czy ty spisywałeś sobie cały zawijany trzy razy zwój tego, co mam dzisiaj robić? – a dzisiaj była na jego wyłączność. Póki co jednak nie chciał od niej niczego, co byłoby ponad jej siły i chęci. Zresztą, gdyby on był na jej miejscu to też nie kazałaby mu robić żadnych rzeczy poniżej jego godności.
Po chwili skrzatka pojawiła się z kieliszkiem i zaraz zniknęła, a Victoria rozsiadła się wygodniej w fotelu, oparła się, przymknęła oczy i tak właśnie popijała sobie alkohol. W saloniku panował bałagan – na podłodze porozsypywane karty, częsciowo ułożony zamek z kart, na stoliku niesprzątnięta szachownica. Trochę ją to zaczynało irytować, tak wewnętrznie. To, że nie było na swoim miejscu, to że był bałagan, to, że nie było czysto i równo. To był na razie bardzo cichy głosik, zagłuszany lekkim zmęczeniem i alkoholem.
- Do twarzy ci z tą poduszką – hehe, DO TWARZY. To był żart całkowicie niezamierzony. - Jak chcesz to możesz ją sobie później zabrać – już to widziała. Jego królestwo w piwnicy, wszystko ciemne, te jego teksty piosenek wiszące na ścianach i… różowa poduszeczka na łóżku.
Nie chciała mu mówić, że pewnie gdyby faktycznie był kretynem, to ona ze swoim charakterem by go pewnie zniszczyła. Tak jak on ją, gdyby była jakąś księżniczką.
- Aż się boję zapytać co ty jeszcze masz w zanadrzu. Czy ty spisywałeś sobie cały zawijany trzy razy zwój tego, co mam dzisiaj robić? – a dzisiaj była na jego wyłączność. Póki co jednak nie chciał od niej niczego, co byłoby ponad jej siły i chęci. Zresztą, gdyby on był na jej miejscu to też nie kazałaby mu robić żadnych rzeczy poniżej jego godności.
Po chwili skrzatka pojawiła się z kieliszkiem i zaraz zniknęła, a Victoria rozsiadła się wygodniej w fotelu, oparła się, przymknęła oczy i tak właśnie popijała sobie alkohol. W saloniku panował bałagan – na podłodze porozsypywane karty, częsciowo ułożony zamek z kart, na stoliku niesprzątnięta szachownica. Trochę ją to zaczynało irytować, tak wewnętrznie. To, że nie było na swoim miejscu, to że był bałagan, to, że nie było czysto i równo. To był na razie bardzo cichy głosik, zagłuszany lekkim zmęczeniem i alkoholem.
- Do twarzy ci z tą poduszką – hehe, DO TWARZY. To był żart całkowicie niezamierzony. - Jak chcesz to możesz ją sobie później zabrać – już to widziała. Jego królestwo w piwnicy, wszystko ciemne, te jego teksty piosenek wiszące na ścianach i… różowa poduszeczka na łóżku.