• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
Kunegunda - sroka Olka

Kunegunda - sroka Olka
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#11
07.10.2024, 18:29  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.10.2024, 18:47 przez Anthony Shafiq.)  

—20/07/72—


Ptolemeusz robił zazwyczaj przytłaczające wrażenie, szczególnie na innych ptakach pocztowych i ptaszarzach, którzy sprawowali nad nimi opiekę. Był gigantycznym masywnym drapieżnikiem, który nie pozostawiał złudzeń co do szans, jakie miałyby inne loty w starciu z nim. Kto wie, może nawet był karmiony sowami? Bardzo usłużnie mimo wszystko oddał wiadomość - elegancki czerpany papier noszący lazurową pieczęć zdobną w symbol trójgłowego smoka. Wewnątrz zaś... zaproszenie.


Little Hangleton, 20.07.72

Szanowny Panie Crouch,

mając w pamięci Pańskie wybitne recitale paryskie, oraz kilka koncertów dla MUZY, chciałbym wnieść zapytanie, czy wciąż Pan gra i koncertuje? Bardzo zależałoby mi na kameralnym, prywatnym koncercie w możliwie bliskim terminie. Zależałoby mi na wieczornym recitalu maksymalnie godzinnym, w którego zwieńczeniu znalazłaby się kompozycja z pewnością panu znana: Preludium Op. 28 nr 15 niejakiego Chopina. Zdaje mi się, że słyszałem ten utwór w Pańskim wykonaniu, w razie potrzeby udostępnię nuty. Resztę repertuaru pozostawiam Pańskiej gestii.

Proszę o udzielenie odpowiedzi możliwie szybko, abym mógł zarezerwować termin u stroiciela i dokonać reszty niezbędnych przygotowań.


Z wyrazami szacunku,


Anthony J. Shafiq

Czarodziejska legenda
O! from what power hast thou this powerful might,
With insufficiency my heart to sway?
Przed dwoma tysiącami lat niewielkie irlandzkie miasteczko Waterford spłynęło krwią okrutnego męża i bezdusznego ojca kobiety, która zbyt wiele wycierpiała z ich rąk. Upiorzyca gnana nienawiścią i pragnieniem zemsty, przez lata dotkliwie karała wiarołomnych kochanków i mężów, aż zasnęła w swym rodzinnym grobowcu. Mieszkańcy co roku w rocznicę jej zgonu kładą na ciężkiej marmurowej płycie krypty rytualny kamień, który ma zapewnić im bezpieczeństwo. Ze szczątkowych zapisków etnologów i lokalnych pieśni, można wywnioskować, że kobieta była użytkowniczką magii. Czy znajdzie się śmiałek, który zdecyduje się zdjąć kamień i pocałunkiem obudzić bladolicą śniącą o ustach czerwonych jak krew?

Dearg Dur
#12
18.12.2024, 10:49  ✶  

—31/08/72—


Londyn, 31.08.72

Szanowny panie Crouch,

zgodnie z naszymi ustaleniami przed Snem Nocy Letniej, niezwykle miło mi jest Pana powitać na pokładzie MUZY. Wyrażam jednocześnie głęboki żal, z powodu mojej nieobecności i niemożności rozsmakowania się w Pańskim spektakularnym wykonaniu Beethovena, które finalnie zebrało nie jeden a aż trzy laury. Zgodnie z umową, wsparcie finansowe przewidziane na rozwój talentu zostało Panu przekazane na wskazaną wcześniej skrytkę bankową, niemniej przy okazji listopadowego Dnia Pamięci planujemy ścisłą współpracę między twórcą a mecenasem w doborze repertuaru i finalnym kształcie przedstawionego dzieła. Z tego powodu, stanął Pan w metaforycznym sensie wobec wyboru Parysa, komu ofiarować złote jabłko artystycznej atencji, z kim powziąć współpracę pod nadchodzące wydarzenie. Pani Beatrice Crouch, pan Theseus Burke, czy pan Jonathan Selwyn. Ostatnie nazwisko może nieco zaskoczyć, ale hrabia de la Rochefoucauld Montbel, który był właścicielem trzeciego lauru, jednoznacznie wyznaczył naszego stałego mecenasa do tej roli, z racji nieobycia w magicznych anglosaskich świętach. Prosiłabym o podjęcie decyzji do końca tygodnia i przekazania mi jej listownie, abym mogła uzupełnić dane do projektu Dnia Pamięci.

Z wyrazami szacunku,

Josephine Avery
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#13
28.06.2025, 21:30  ✶  

—09/09/1972—


List zabezpieczono zaklęciem ochronnym.


Londyn, 9 IX 1972 r.

Kochany Oleandrze,

Powiedz mi, że pozostajesz w dobrym zdrowiu, bo odchodzę od zmysłów, że coś złego mogło Ci się przydarzyć tej strasznej nocy. Z niecierpliwością oczekuję na zwrotną sowę (albo łabędzia).

Całuję,
Lorraine


Yes, I am a master
Little love caster
The Nocturn's Delight
My name is Ozymandias,
King of Kings;
Normalnie skóra zdjęta z ojca! 177 cm wzrostu, waży koło 70 kg. Szczupły młodzieniec, chodzi wyprostowany emanując pewnością siebie. Ma wyjątkowo jasne włosy, które od razu zdradzają jego pochodzenie od Malfoyów. Oczy jasne w szarym odcieniu. Można odnieść wrażenie, że jest wiecznie z czegoś niezadowolony, ale wrażenie to umyka, gdy otwiera usta - charyzmatyczny chłopiec z łagodnym, może nieco chrapliwym głosem.

Baldwin Malfoy
#14
28.06.2025, 21:52  ✶  

—09/09/1972—


godziny popołudniowe, pod wieczór[/url]


Yooo bro,
żyjesz? Czy ci przysmaliło śliczne loczki?
xoxo,
Baldwin

The Nocturn's Delight
My name is Ozymandias,
King of Kings;
Normalnie skóra zdjęta z ojca! 177 cm wzrostu, waży koło 70 kg. Szczupły młodzieniec, chodzi wyprostowany emanując pewnością siebie. Ma wyjątkowo jasne włosy, które od razu zdradzają jego pochodzenie od Malfoyów. Oczy jasne w szarym odcieniu. Można odnieść wrażenie, że jest wiecznie z czegoś niezadowolony, ale wrażenie to umyka, gdy otwiera usta - charyzmatyczny chłopiec z łagodnym, może nieco chrapliwym głosem.

Baldwin Malfoy
#15
01.07.2025, 21:14  ✶  

—09/09/1972—


Numer 3???
NUMER 3???

Że niby kto jest na pierwszym miejscu? Stryj Forti czy ki chuj?! Weź taki właśnie z ciebie przyjaciel. Fałszywy. I dwulicowy. Albo wielolicowy. Z wami metamorfomagami to już ciężko nadążyć.

Nie wiem Oli, rozszalała się nam w Londynie ściskodupska sfora tego całego Lorda Voldimera. Biblijna pożoga, sąd ostateczny i te sprawy. Ciesz się, że żyjesz - widziałem na Nokturnie jak polowali na takich ślicznych chłopców jak ty. I to niekoniecznie smutni panowie w maskach. Byłoby mi smutno jakby cię porwali do jakiegoś burdelu i musiałbym płacić, żeby się z tobą widywać.

I nie, nie mam pięciu widelców. I to w dodatku kurwa srebrnych. Co ja jakiś burżuj? Mam może z dwa. W sumie to trzy. Ale jak o zastawie mowa to zawinąłem z teatru taki zajebisty rekwizyt. Łyżkę i to taką wielką, że ledwo ją przez drzwi da się przenieść. Changówna, wiesz, laska Lorraine, kolekcjonuje zastawę stołową. Będzie mi zazdrościć w chuj.
Ale dobra bo my tu gadu gadu o widelcach, a ty mi mówisz, że się z Londynu outujesz? Dokąd?
Nie wiem co musiałoby się stać, żebym wrócił do rodziców, ale pierwszy lepszy pożar to trochę za mało. Chociaż już mi matka groziła, że mam się pojawić na Mabon. Przynajmniej z tego co wiem Cal jest bezpieczna, bo cała ta jazda przeszła daleko od Oxfordshire. Ale przeniosę się na jakiś czas do Lorraine do Necronomiconu. Jakoś mi się nie widzi, żeby przy tych pałętających się wolno pojebach była tam całkiem sama. Na ciebie jeszcze może byłoby mnie stać, ale na nią? za chuja.

xoxo,
Baldwin

Ps. Spojrzałem w lustro i przypomniało mi się, że już nie jestem blond więc sobie ten ranking możesz wsadzić sam wiesz gdzie.
The Nocturn's Delight
My name is Ozymandias,
King of Kings;
Normalnie skóra zdjęta z ojca! 177 cm wzrostu, waży koło 70 kg. Szczupły młodzieniec, chodzi wyprostowany emanując pewnością siebie. Ma wyjątkowo jasne włosy, które od razu zdradzają jego pochodzenie od Malfoyów. Oczy jasne w szarym odcieniu. Można odnieść wrażenie, że jest wiecznie z czegoś niezadowolony, ale wrażenie to umyka, gdy otwiera usta - charyzmatyczny chłopiec z łagodnym, może nieco chrapliwym głosem.

Baldwin Malfoy
#16
02.07.2025, 08:57  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.07.2025, 08:58 przez Baldwin Malfoy.)  

—10/09/1972—


godziny dopołudniowe
Do listu dołączony był bardzo, bardzo sugestywny szkic Fortynbrasa Malfoy’a z mocnym podkreśleniem seksownych zakoli. Baldwin choć się pod arcydziełem nie podpisał i chwała Bogom nawet go nie zaklął, to z tyłu napisał krótkie  “wsadź mnie pod poduszkę, przyjdzie w nocy wróżka Fortibrużka  i da ci buzi w czółko.”


Oleandrze Caelestisie Crouch.
Wybaczę ci pod warunkiem, że wpakowałeś w ranking przede mnie Lorraine i wuja. Nie mam szans z tym demonem seksu. Z wilą zresztą też nie, nie ma się co oszukiwać. Uznaję swoją krytyczną porażkę z pokorą.
Blondyna pamiętam. I pamiętam też, że przez tego blondyna wylądowaliśmy w tej randomowej szkole tańca. Nadal uważam, że to była przykrywka jakiegoś kasyna czy innego cholerstwa. Mówię ci, trzeba było zejść do piwnicy i sprawdzić czy naprawdę mają tam kotki.

Rel. Nie miałbym nic przeciwko, żeby sobie wypleniali. Nie moja sprawa nie? Ja szlamu nie tykam, potem nie idzie zmyć tego z chuja i duszy. Ale no kurde. Nie uskuteczniam krucjaty przeciw światu, bo nie lubię piwa kremowego. A może powinienem. To paskudztwo jest teraz wszędzie.
Poza tym wypraszam sobie, mam maniery. Co jak co, ale mamusia wdrukowała mi w głowę cały pierdolony słownik savoir-vivre. Jak chcesz mogę się zacząć zachowywać jak panicz Malfoy, pierwszy swojego imienia, dziedzic włości na Oxfordzie. Ale wtedy zapomnij o spaniu w jednej trumnie. Wymienię Cię na twoją siostrę i przypomnę jej, że zegar biologiczny tyka. Hej! Może bylibyśmy rodziną. Albo… Możesz wyskoczyć ze mną któregoś dnia na ten obrzydliwie brudny, wstrętny Nokturn i mogę Ci pokazać dlaczego to całe dobre wychowanie jest chuja warte.

Czy ja wiem czy Changówna to dziewczyna? W dekolt jej nie patrzyłem, bo i płaska i bym w pysk dostał. Ale co ja ci będę opowiadać niech się Lorr sama pochwali. Nie wiem czy jest czym, ale nie mi oceniać.

Oli, Oli, Oli. Jakbym cię chciał ukraść to już dawno bym to zrobił. U mnie z czasem jak zwykle kijowo i niepewnie. Chociaż wymiksowałem się od grania w nowej Ekstazie Merlina (nie płacz, Hannibal Selwyn też jest śliczny, więc jak dorwiesz bilety - wpadnij, bo warto. Zwłaszcza, że Lurettka będzie go tam dociskać obcasem do podłogi). Mam małą robotę w kowenie, ale poza tym to co… siedzę i maluję. Zagadaj do Lorraine, kiedy jej pasuje i przyjeżdżaj. Dobiorę ci trumnę pod kolor oczu.

xoxo,
Baldwin

Ps. Dzięki za sztućce. Lorrka będzie wreszcie miała widelczyk do ostryg! Zawsze marudziła, że jak ktoś wpada do Nekronomiconu na lunch czy wieczorną herbatę to akurat tego jej brakuje.

PPS. Dziękuję w modlitwach naszej umiłowanej Bogini Matce, że ma nas wszystkich w opiece.
Our Lady of Sorrows
and you don't seem the lying kind
a shame that I can read your mind
and all the things that I read there
candlelit smile that we both share
Spowita nimbem wyższości i aureolą sięgających za pas srebrzystoblond włosów, Lorraine wygląda dokładnie tak, jak powinien wyglądać Malfoy z krwi i kości. A jednak... Coś hipnotyzującego jest w jej czystym, wysokim głosie, w sposobie, w jaki intonuje słowa. W pełnych gracji ruchach, które cechuje elegancka precyzja profesjonalnej pianistki. Coś w przenikliwym spojrzeniu jasnoniebieskich oczu, skrytych pod ciężkimi od niewyspania powiekami. Przedziwny czar półwili, który wyróżnia Lorraine z tłumu mimo raczej przeciętnej postury (1,67 m), długo nie pozwalając ludziom zapomnieć o jej uśmiechu. Wygląda na istotę słabą, wątłego zdrowia. W przeszłości, Lorraine zmagała się z zaburzeniami odżywania, przez co teraz cechuje ją nienaturalna wręcz kruchość. Chorobliwie chuda, kości zdają się niemal przebijać delikatną, bladą skórę. Uwagę zwracają zwłaszcza wydelikacone dłonie o długich, smukłych palcach, w których często obraca w zamyśleniu srebrny pierścionek z emblematem rodu Malfoy. Obyta towarzysko, zawsze wie jednak, co powiedzieć i jak się zachować. Bez względu na okoliczności dba o zachowanie nienagannej postawy. Ubiera się skromnie, w otrzymane w spadku po bogatszych kuzynkach, klasyczne, mocno zabudowane suknie, na których wprawne oko dostrzec może ślady poprawek krawieckich. Nie da się ukryć, że jako młoda, atrakcyjna kobieta, przyciąga wzrok, nosi się jednak konserwatywnie, nigdy nie odsłaniając zbyt wiele ciała. Najczęściej spowita jest od stóp do głów w biel, która przydaje jej bladej skórze świetlistości, choć chętnie stroi się także w odcienie zieleni i błękitu. Zawsze otula ją mgiełka ciężkich perfum, których słodka, dusząca woń przywodzi na myśl palony cukier.

Lorraine Malfoy
#17
02.07.2025, 12:03  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.07.2025, 15:15 przez Lorraine Malfoy.)  

—10/09/1972—


List zabezpieczono zaklęciem ochronnym. Odpowiedź na ten list.


Londyn, 10 IX 1972 r.

Miły mój, Oleandrze,

Nie warto płakać nad rozlaną farbą. Budowanie osobistej mitologii wokół własnej osoby i twórczości to ważny element życia artysty, i, wbrew temu, co mówi tak wielu, nie tylko ze względów wizerunkowych. Nie, ja mówię o integralności. Wszystko należy osadzić w kontekście. Wylana farba, barwiąca czerwienią Twoje ubrania, przestaje być wylaną farbą. Staje się krwią, która pomazała Mesjasza muzyki, przelaną przecież nie na darmo... Nie ma nic ważniejszego od zabawy narracją. Złe, które nam się przydarza, zmienić możemy w coś pięknego. Przeistoczyć w legendę, dzięki której po latach usłyszymy w zacisznej loży filharmonii – gdzie grał będzie maestro Oleander Crouch z siwizną barwiącą skronie – że za młodu pobroczył własną krwią klawisze tego samego fortepianu, który teraz krwawi muzyką. Prawda przykryta kłamstwem, jak kolejną warstwą farby na obrazie, a może kłamstwo przykryte prawdą? Zapytaj Baldwina, on lepiej Ci to wyjaśni niż ja, bo ja przecież nie tworzę. Potrzeba być prawdziwym, aby tworzyć. On zrobi to tak, jak gdyby zrobił to poeta, a ja... Ja jestem tylko pianistką, mój miły Oleandrze. Wydaje mi się, jak gdyby te skromne szkice, którymi podzieliłam się z Tobą niecały miesiąc temu, były niczym więcej jak właśnie przypadkowym rozbryzgiem farby na partyturze! Ale nie mówmy o tym. A na razie pocieszeniem niech będzie to, że pięknie Ci we wszystkich odcieniach czerwieni. A ja, chociaż współczuję Ci, wolę dziękować Matce, że jesteś cały i zdrów. Rzeczy materialne lubią przypominać o swoim braku, ale są zaledwie przyzwyczajeniem, mrugnięciem oka od przychylnego losu. Ludzkie życie, choć nie mniej ulotne, jest dalece ważniejszym. Zaopiekuj się więc, proszę, Desmondem, bo posłałam do niego list, ale w swojej poczcie wciąż nie znajduję odpowiedzi od niego. Z ulgą przyjmuję wiadomość, że on również jest bezpieczny. Gdzie jesteście? Czy planujecie prędki powrót do Londynu? Jeżeli macie taką możliwość, zatrzymajcie się tam na dłużej, nad miastem jeszcze przez kilka dni będą unosiły się popioły. Ludzie przez to chorują. Brakuje jeszcze tego, żebyście i wy zaczęli kaszleć tak jak Baldwin. Słyszę go nawet z poziomu prosektorium, i już zaczynam wychodzić z siebie ze zmartwienia. Ale tak poza tym, wszystko jest w porządku. Nie dotknęło mnie przekleństwo szarej pościeli, jedynie czarny kir żałoby. Pochłania mnie bowiem organizacja kolejnych pogrzebów. Matka, w swej nieskończonej łasce, zdołała osłonić mój zakład przed najgorszym, bo chociaż w płomieniach stanęła witryna i sala wejściowa, Necronomicon przetrwał, a dzięki temu, mogę pracować. Wiesz, jak to jest z wilami... Trochę tak jak z kotami, które zawsze spadają na cztery łapy.

Całuję,
Lorraine


Yes, I am a master
Little love caster
lover, not a fighter
175 cm wzrostu (na scenie wydawał się wyższy!) Pełna emocji twarz. Ciemne oczy i włosy, które zwykle pozostają w nieładzie. Goli się na gładko. Szczupły, ale umięśniony - zawodowy tancerz. Strój modny wśród mugolskiej młodzieży, czasami zgoła ekstrawagancki.

Hannibal Selwyn
#18
06.07.2025, 11:40  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.08.2025, 01:59 przez Hannibal Selwyn.)  
Londyn, 10.09.72

Kwiatuszku,

Ja zawsze jestem gotowy. Przybywaj do The Globe - stworzymy dzieło o którym będą mówić do następnego pożaru. Ciśniemy próby, jakby miało nie być jutra.
Po ósmym września - kto wie, może naprawdę nie będzie.
Oberwałem trochę podczas zamieszek, ale uzdrowiciele mówią, że blizny po oparzeniu zejdą do premiery, więc jak chcesz je podziwiać, to tylko na próbie. Specjalnie dla Ciebie zatańczę bez koszuli.

Jak u Ciebie? Zakładam, że jesteś w miarę cały, skoro pracujesz nad muzyką do sztuki?

À bientôt,

Hannibal
The Nocturn's Delight
My name is Ozymandias,
King of Kings;
Normalnie skóra zdjęta z ojca! 177 cm wzrostu, waży koło 70 kg. Szczupły młodzieniec, chodzi wyprostowany emanując pewnością siebie. Ma wyjątkowo jasne włosy, które od razu zdradzają jego pochodzenie od Malfoyów. Oczy jasne w szarym odcieniu. Można odnieść wrażenie, że jest wiecznie z czegoś niezadowolony, ale wrażenie to umyka, gdy otwiera usta - charyzmatyczny chłopiec z łagodnym, może nieco chrapliwym głosem.

Baldwin Malfoy
#19
19.08.2025, 08:57  ✶  
Nokturn, 27.09.1972

Ej Oli,
Nie bądź ten co ssie. Znaczy jak chcesz to bądź. W sumie nie mi oceniać. Not the point tho. Bądź ziomeczkiem i pożycz mi 6 galeonów i 4 sykle. Albo wypisz mi czek na tyle, sam skoczę do Gringotta. Brakuje mi, a nie skołuję na tyle szybko, żeby się załapać na promkę. Do ojca nie napiszę, a matka mnie wyśmieje. Albo co gorsza mi da, a potem się okaże, że to była jakaś ukryta transakcja i podpisałem cyrograf na poślubienie najbrzydszej Parkinsonowej. Nie żeby jakaś była ładna.
Wiedziałeś, że one WSZYSTKIE są kurwa rude???
Oddam. W naturze jak chcesz. Kwiatków ci nazrywam czy inny chuj.

xoxo
Balbina
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa