06.07.2025, 21:16 ✶
28.09.1970
Słońce chyliło się już ku zachodowi ale w zacienionym, wąskim zaułku i tak rzadko kiedy gościło jego światło. Zamek w drzwiach zgrzytnął ledwie wyczuwalna nutą podobną do kociego pomruku, kiedy wysoka kobieta ubrano w czarną szatę z purpurowymi obszyciami przekręcała w nim dziwaczny klucz. Schowała klucz do kieszeni ukrytej w długiej spódnicy. Szarpnęła za klamkę i uśmiechnęła, się krótko do siebie. - To był dobry dzień. Powiedziała pod nosem do siebie, z zadowoleniem, wspominając pierwszą urzędniczą kontrolę, jaką samodzielnie przeszła po tym jak ojciec wybrał emeryturę. Kontrolę, która co prawda formalnie ograniczyła się ostatecznie do skrupulatnego przeglądu filiżanek z herbatą i towarzyszących im herbatników oraz kilku niewymuszonych uśmiechów. Zawsze to była jednak kontrola już zupełnie samodzielnie prowadzonego interesu.
Poprawiła na ramionach długą szatę osłaniając się przed jesiennym chłodem, który przypłynął z delikatnym strumieniem wiatru rozwiewającym nieco zwyczajowy zapach okolicy. Powinna jeszcze zastanowić się nad jednym podejrzanym tematem, ale ostatecznie stwierdziła, że na dzisiaj wystarczy wrażeń. Miała ochotę na chwile spokoju, płomienny trunek i pachnące żeberka. Te elementy mogła znaleźć w znajdującym się niemal po sąsiedzku Rejwachu i tam też skierowała swoje kroki.
Długa dębowa fajka lewitowała w powietrzu, podczas gdy woreczek z tytoniem oraz przybornik fajkowy orbitowały wokół niej kierowane oszczędnymi ruchami długiej różdżki umieszczonej w smukłych palcach wysokiej blondynki. Ubrana w długą czarną spódnicę i purpurową koszulę z kontrastującą złotą broszą w kształcie kłosów zapiętą pod szyją, stała z rękoma założonymi pod biustem. Badawczym spojrzeniem skierowanym poprzez lewitujące elementy obserwowała dziwny obiekt znajdujący się przed nią. Nabita tytoniem fajka wleciała jej w usta podczas gdy gestem różdżki odesłała przybornik i woreczek do kieszeni. Kilkanaście niewielkich iskierek przeskoczyło po krawędzi główki rozniecając żar. Pyknęła kilka razy puszczając kółka szarego dymu o mocno ziemistym, gryzącym zapachu palonego tytoniu. Wyjęła fajkę z ust oblizując wargi jakby właśnie opuścił je jakiś soczysty smakołyk. - Na co właściwie patrzymy Panie Tarpaulin?- Powiedziała z uprzejmym uśmiechem, brzmiąc nieco bardziej oficjalnie niż chciała.