• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[10.66 Robert, Jonathan & Anthony] Całe moje życie to jest wielkie gej-party

[10.66 Robert, Jonathan & Anthony] Całe moje życie to jest wielkie gej-party
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#11
21.07.2025, 03:17  ✶  
– Szeroko pojętych instytutacjach kultury? – Jonathan uniosł nieco brew powoli nabierając jednak pewnych podejrzeń. – Oj, Robercie, chyba się nie zrozumieliśmy. Ja absolutnie nie chcę w żaden sposób deprecjonować popcornu. Po prostu musisz przyznać, że częściej znajdziesz go w wesołym miasteczku, niż eleganckich restauracjach stąd moje zdziwienie, że udało ci się zaszczepić miłość do niego Anthony'emu.

O co tu chodziło? Nie dość, że tak się cieszyli, że spędzą razem czas to jeszcze ta prażona kukurydza? Coś wręcz niesamowitego działo się na jego oczach, a on nie był w stanie dokładnie rozgryźć co.

W odpowiedzi na spojrzenie Anthony'ego Selwyn się tylko uśmiechnął... A zaraz potem obruszył.
– Spisek? – Złapał się za "serce." – Ja wietrzę spisek? Przecież ja tylko jestem zafascynowany tym spotkaniem, które sprawiło, że oboje jesteście dzisiaj w tak wyśmienitych nastrojach. Robercie czy według ciebie wietrzę jakiś spisek?

Zaraz potem jednak wszystko stało się jasne. A przynajmniej nieco więcej rzeczy.
– Kino? A więc idziecie tam empirycznie? – Czy przeszedłby się z nimi? W sumie to bardzo chętnie tak, ale, chociaż z pewnością bawiliby się z nim wybitnie, chyba nie chciał wpisywać się w ich poczynione już wcześniej plany. Pokręcił głową. – Brzmi absolutnie cudownie, ale chyba jednak zostanę w pracy, aby mieć wszystko na oku. Potem opowiecie mi jak było, i co Anthony co masz do westernów. Ale to już jutro. Myślę, że biuro poradzi sobie do końca dnia ze skromnym zastępcą. A ty Robercie pamiętaj, że chociaż to nie na chodzę z moim drogim szefem do kina, to jednak dalej jestem jego ulubionym członkiem rodziny Selwyn, a przynajmniej taką mam nadzieję skoro zrezygnowałem dla niego z francuskiego wina.
ten lepszy Robert
cały mój kraj potrzebuje psychologa
Brunet o wzroście 180 cm. Ma błękitne oczy i zawadiacki uśmiech, który często nosi niczym maskę. Włosy często ma napomadowane, a pod szatami czarodzieja nosi eleganckie garnitury, albo od Rosierów, albo mugolskich projektantów, takich jak Westwood lub Dior, nie obnosząc się z tymi markami, lecz traktując to jako ukryty polityczny manifest.

Robert Albert Crouch
#12
22.07.2025, 11:23  ✶  
— Kultura to nie tylko teatry, mój drogi kuzynie. To właśnie w kinie je się prażoną kukurydzę, a dzieła tam przedstawiane są nie gorsze od wielu sztuk wystawianych w The Globe. Wystarczy mieć otwarty umysł — rzekł zadowolonym z siebie tonem. Skoro już grali w otwarte karty, zamierzał zachwalać instytucje kina, jak tylko się dało. —Zdziwiłbyś się, jak dobrze kamera umie ująć, dodam, że bez pomocy magii, skomplikowane ludzkie rozterki.

Od młodych lat, gdy pierwszy raz zobaczył na wielkim ekranie Rzymskie wakacje, Robert był prawdziwym wielbicielem kina. Mugole, jako ludzie pozbawieni gigantycznych życiowych ułatwień, jakie dawała magia, radzili sobie w niektórych rzeczach lepiej od czarodziejów. Ci drudzy zupełnie nie potrafili wykorzystać potencjału kryjącego się w ruszających się obrazkach. A co by mogli mieć? Filmy na widokówkach? Gdyby tylko odrzucić ciemność umysłu i odrobinę zaryzykować, świat mógłby być piękniejszy, pełen barw i sztuki. Zupełnie tak, jakby pragnął tego każdy szanujący się Selwyn.

— Moim zdaniem, jesteś bardzo ciekawski wobec spraw innych ludzi. Jeśli OMSHM ci się znudzi, zapraszam do Wizengamotu. Świetnie byś się tam odnalazł — w jego głosie wybrzmiała ledwo wyczuwalna kuzynowska złośliwość. — Zapewniam cię też, że pójście do kina to cała wielka tajemnica. Nie chce się o tym mówić otwarcie, bo sam wiesz, że plotki się niosą, a mugolofilstwo należy opinii publicznej podawać małymi dawkami.

Już od pierwszych swoich dni w Wizengamocie Robert zaczynał wypowiadać się zgodnie z własnymi poglądami na świat, co doprowadzało do aktów protekcjonalności i wyższości ze strony starszych, konserwatywnych sędziów. Młody Crouch jeszcze świata nie widział. Nie wie, co to znaczy pełnić tak ważną funkcję. Cóż, to nie on opuszczał posiedzenia...

— Idziemy na Arabeskę. To ponoć dobry film z intrygą polityczną i... dobrą obsadą — Robert zarumienił się niezauważalnie. Zawsze tak reagował, gdy mówił o swoim ulubionym aktorze, Gregorym Pecku. Nawet jeśli nie wymieniał go z nazwiska. Pewnie był to wstyd, co do własnych zainteresowań. — W każdym razie żadnych westernów. Ach, i Jonathanie... Pamiętaj, że dla nas, obdarzonych błogosławieństwem, jakim jest krew Selwynów, nie ma potrzeby na porównywanie się. To nie jest zdrowe dla relacji.

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#13
23.07.2025, 15:33  ✶  
Słuchając wymiany zdań kuzynów, Anthony'emu przyszło na myśl kilka rzeczy. Z oczywistych względów nie miał pojęcia, co kryło się za wspomnianym "francuskim winem" - powstrzymał się też całkiem szczęśliwie od wspomnienia, że jego wino pochodziło właśnie z tamtych ziem. A jednak słuchając o mimowolnie napomkniętych wesołych miasteczkach, do których siłą i przemocą był zaciągany przez Jonathana lata temu, słuchając bardzo lśniąco i ekstrawertycznie wyrażonego sądu o zażyłości, która ich łączyła... Mimowolnie potarł sygnet, który za sprawą magii zmienił swój obraz z ministerialnego symbolu, na prostą szalkową wagę. Jeźdźcy... to było takie głupie i wciąż, takie ważne, pomimo upływu lat, ich czwórka w czasie szkolnym stworzyła coś wyjątkowego, tożsamość silniejszą niż narzucone przez Tiarę Przydziału role.

Uśmiechnął się do Roberta, choć to do Jonathana kierował swoje słowa:
– O nie Robercie, nie zabierzesz mi go do innego Departamentu. Zbyt wiele lat czekałem na to, żebyśmy mogli znów razem pracować. – Poprawił mankiety, ostatni raz przeczesał palcami włosy i sięgnął do kołnierzyka, tak ochoczo mierzwionego przed momentem przez jego zastępcę. – Wybacz, że nie powiedziałem Ci wprost o moich planach mój drogi, ta cała szarada rzeczywiście nie miała większego sensu, przecież doskonale wiem, że mogę polegać na Twojej dyskrecji. – Owszem. To było głupie. Anthony miał jednak świadomość, że w tym wyjściu czai się jeszcze jedna pułapka. Ludziom zbyt łatwo przychodziło nadawanie romantycznych implikacji wyjściu do kina, gdzie w tym przypadku absolutnie w grę wchodziła miłość owszem, ale do mugolskiej technologii, a nie pociąg ku sobie na wzajem. Tymczasem Jonathan jak przystało na prawdziwego przyjaciela, ożywiał się bardzo na myśl o tym, że Anthony mógłby sobie kogoś w końcu znaleźć, z kimś się spotykać, przestać być samotną wiktoriańską sierotą. Był w stanie wyobrazić go sobie na jakimś spotkaniu Jeźdźców, gdy przy pozostałej czwórce zacząłby wykrzykiwać, że Anthony znalazł sobie w końcu chłopaka, czy coś równie abstrakcyjnego. Nie miałby mu tego za złe oczywiście, były powody, dla których odczuwał wobec niego tak silny sentyment. Nie chciał jednak, by Selwyn odkrył, że... mimo wszystkich tych lat Shafiq miał bardzo specyficzny gust i typ mężczyzn do których odczuwał słabość. Ów wspólny mianownik mógłby sprowokować rozmowę, na którą dyplomata absolutnie nie miał ochoty. Ani teraz, ani nigdy.

Profesjonalnie spojrzał na zegarek, w pełni już opanowany.
– Czas na nas Robercie, w złym tonie jest się spóźniać, nawet jeśli to tylko mugolskie kino. Jonathanie... – skinął mu głową na pożegnanie, niedługie, nie jak wtedy gdy przekazywał mu symbolicznie klucze do brytyjskiej ambasady. Szczęśliwie minione czasy. – Ruszajmy do sali teleportacyjnej, znam doskonałe miejsce niedaleko sali, w którym nikt nas nie nakryje. – Zakończył zdanie i momentalnie zdał sobie sprawę, że to nadal źle brzmi. Sapnął nieco zirytowany, nie tracąc jednak rezonu –... na teleportacji oczywiście. Pospieszmy się – przynaglił i ruszył do wyjścia z biura.

Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#14
29.07.2025, 13:18  ✶  
– Robercie, ja naprawdę nie chciałem dyskredytować mugolskiego kina, bo chociaż jestem wierny teatrowi, to w kwestii sztuki zgadzam się, że należy być otwartym na wszystko, aby wyłapywać nawet te niepozorne gałęzie artystycznego wyrazu i pielęgnować je w należyty sposób. – Przecież był w kinie. Uniósł brew nie dlatego, że był przeciwnikiem kina (nawet jeśli to teatr wciąż obdarzał go większą miłością i to z wzajemnością), a bo próbował zrozumieć co tamta dwójka będzie robić. No i ten popcorn. Ten popcorn straszliwie go zaskoczył, bo przecież popcorn zostawiał na palcach sól i tłuste ślady i ciężko było wyobrazić mu sobie jak Robert przekonuje do tego Shafiqa.
Najwyrażniej jednak musiało mu się to udać.
Posłał szeroki uśmiech w stronę Anthony'ego, gdy ten zaprotesował wobec przenosin Jonathana.
– Jak widzisz kuzynie nie mogę pójść pracować do Wizengamotu. Jakże bym mógł gdy Anthony nie dość, że tyle lat na mnie czekał to jeszcze słał mi listy do Francji – Nie że nie byłby wybitnym sędzią. Jonathan nie wątpił, że gdyby tylko podjął się tej kariery miałby od razu gwarantowane to, że zapisałby się na samym wstępie w historii tego zawodu, a jego popiersie pewnie stałoby w Wizengamocie po jego śmierci, ale... Ale jednak teraz jego cele zawodowe były inne. – Oczywiście Anthony – Gestem udał, że przekręca klucz przy swoich ustach, a następnie wyrzuca go przez ramię... Tylko po to by zaraz ponownie się odezwać. – Tajemnica waszych schadzek jest ze mną bezpieczna. Możecie oddawać się kinematografii w spokoju. Miłej zabawy.

Usiadł teraz przy swoim biurku i gestem ręki dał im znać, żeby już szli w żaden sposób nie komentując ani złego doboru słów Anthony'ego, ani stwierdzenia Roberta, że nie ma się co porównywać. Nie warto było wytykać dalej rzeczy, gdy w gruncie rzeczy liczył, że oboje miło spędzą czas. No i... No i w końcu jemu na przykład udawało się zabierać Tony'ego do całego mugolskiego wesołego miasteczka i przekonywać do posilania się rybą z frytkami.
ten lepszy Robert
cały mój kraj potrzebuje psychologa
Brunet o wzroście 180 cm. Ma błękitne oczy i zawadiacki uśmiech, który często nosi niczym maskę. Włosy często ma napomadowane, a pod szatami czarodzieja nosi eleganckie garnitury, albo od Rosierów, albo mugolskich projektantów, takich jak Westwood lub Dior, nie obnosząc się z tymi markami, lecz traktując to jako ukryty polityczny manifest.

Robert Albert Crouch
#15
29.07.2025, 18:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.07.2025, 18:43 przez Robert Albert Crouch.)  
"Schadzki", "nakrywanie"... rzeczywiście jego wypad z Anthonym brzmiał jak jakaś randka. Nawet, jeśli nią nie była, może lepiej było rzeczywiście ukrywać się nie tylko z zainteresowaniami mugolską sztuką, ale i ze wspólnymi wyjściami? Albo ograniczać je do przyzwoitej ilości. Z drugiej strony, nie było żadnych podstaw do tego typu podejrzeń. Plotkarze musieliby naprawdę mentalnie się nagimnastykować, żeby coś takiego wymyślić.

Skinął Jonathanowi na pożegnanie. Może to on był nadmiernie podejrzliwy? Bo z kolei jego kuzyn i Anthony zachowywali się w bardzo spoufałej manierze. To całe "nie opuszczaj mojego departamentu" miało w sobie coś tęsknego. Zresztą ta dwójka by nawet do siebie pasowała. Podobne środowiska, zainteresowania, elegancja i szyk, pewien gravitas jaki roztaczali wokół siebie. Jednocześnie byli na tyle różni, by ich podobieństwa się ze sobą nie ścierały.

Może prawdziwe gej party było tuż obok niego?

– Och tak, mugole nie przywykli do widoku pojawiających się znikąd mężczyzn. Moglibyśmy jeszcze, nie daj Matko, przyprawić kogoś o zawał serca – uśmiechnął się.

Potrzebował chwili, by zrozumieć, co właśnie powiedział. W jego ustach było to coś niemal potwornego i najgorsze, że nie mógł dać po sobie tego zdradzić. Przypomniał sobie leżącego w trumnie Jeremy'ego Slughorna. Jego serce zatrzymane przez fortel urządzony przez Roberta. To nie miało tak wyjść.

Nie. Koniec. Miał film do obejrzenia. Udało mu się nie zdradzić z uczuciami, choć przez krótki moment w jego oczach można było dostrzec coś podobnego do strachu. Oczywiście każdy rozsądny czarodziej zrzucał to na stres przed wejściem w mugolskie środowisko. Na coś prostego, nie dostrzegając krwi spływającej z jego rąk. Czasem po prostu nie było czasu na winę. Trzeba było zagłuszyć ten głos i iść do kina z Anthonym Shafiqiem. Dobrze się bawić, podziwiając to, co mugole potrafili wytworzyć za pomocą soczewki i światła. Korzystać z tego, co zostało mu dane i co sobie sam podarował.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (2426), Jonathan Selwyn (1621), Robert Albert Crouch (1606)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa