• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[lipiec 1960] Czilera i utopia [Icarus & Mona & Peregrinus]

[lipiec 1960] Czilera i utopia [Icarus & Mona & Peregrinus]
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#1
16.03.2025, 20:05  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.05.2025, 11:32 przez Icarus Prewett.)  
Icarus zaczerpnął w płuca powietrza i odetchnął zapachem wakacji. Leżał sobie na ręczniku , słońce oświetlało jego twarz, a dookoła nie było żadnych ludzi... może poza dwojgiem Krukonów, którzy wybrali się tu razem z nim.

Kontrabanda leżała obok niego w bawełnianej torbie. Wino, które Mona wzięła od Anthony'ego Shafiqa (Icarus nie wiedział, jakim cudem zgarnęła coś tak ekskluzywnego i wolał nie dopytywać), trzy butelki piwa, paczka papierosów i skrzeloziele przyniesione przez Peregrinusa. Nastoletnie eksperymenty w całej swojej okazałości. Oczywiście, nie było powodu, żeby się śpieszyć. Picie przed wejściem do wody było idiotycznym pomysłem. Icarus, nawet w chwalebnym wieku lat szesnastu, zdawał sobie z tego sprawę.

– Jeśli chcecie, możecie przygotować karty. Ostrzegam, są niepotasowane – powiedział, leniwie, nawet nie spoglądając na swoich przyjaciół. Typowy ślizgoński ruch: dać innym zrobić wszystko za siebie. Komfort życia gwarantowany.

Zamierzał się cieszyć tym wolnym czasem, szczególnie, że stanowiło to dla niego przerwę od nauki. Niełatwo było przekonać ojca do tego wypadu. Dedalus zgodził się tylko dlatego, że kłócił się tego dnia z żoną i po prostu odprawił gówniarza, żeby ten zostawił go w spokoju. Jak widać, takie sytuacje miały swoje zalety.

W innych dniach, jednak, Icarus się uczył. Nie mógł przecież zaczynać stażu po Hogwarcie, ojciec mówił, że żeby osiągnąć sukces, trzeba było zacząć jak najwcześniej. Właściwie polegało to na byciu asystentem Dedalusa, opracowywaniu jego notatek i na godzinach spędzonych na opisywaniu artefaktów. Po codziennej pracy tego typu, odpoczynek był czymś nad wyraz pożądanym.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#2
18.03.2025, 18:55  ✶  
Był to okres klucia smoczogników, więc co Mona robiła tutaj? Ano tak się złożyło, że zaczęto wymagać od niej, aby spędzała czasu więcej z ludźmi aniżeli magicznymi stworzeniami. Spełniała więc społeczne wymagania i matula nie mogła jej zarzucić, że się izolowała. Normalnie narzekałaby o Londynie będącym wiecznie w biegu, tłocznym i dusznym, jednakże miejsce, w którym wylądowali przypominało Monie tereny Snowdonii. Nie pachniało tu co prawda mokrą ziemią, nie było też to samo poczucie przestrzeni, ale przynajmniej zieleń nie wyglądała na zmaltretowaną przez beton. Do tego wszystkiego tego dnia lato należało do Icarusa i Peregrinusa, więc w gruncie rzeczy nie było najgorzej. Wcześniej przez całą drogę Rowle szła za swoimi przyjaciółmi, którzy debatowali o historii. Dyskutowali zawzięcie, a sama próbowała się wtrącić raz ze swoimi smokami w antycznym Rzymie. W odpowiedzi chłopcy spojrzeli na nią z taką pogardą jakby właśnie osobiście puściła z dymem połowę ich ukochanej biblioteki. Fuknęła na nich, oni fuknęli na nią, ale… Słoneczko świeciło, mieli fajki, mieli napoje (leżące na słońcu). Idealne warunki, żeby wepchnąć któregoś do jeziora. Pełna czilerka.
— Oczywiście, paniczu Prewett — uśmiechnęła się do Ariego i sięgnęła na oślep po pudełko z kartami. Zorientowała się, że potrzebowała do tego dwóch rąk, więc odrzuciła na bok magazyn o treści merotycznie wątpliwej, który do tej pory miała na kolanach. Zmierzyła chłopaków spojrzeniem. — Myślałam, że jak się tak rozłożycie, to sami się przetoczcie do wody, ale widzę, że nie mam co na to liczyć — otworzyła pudełko, wyciągnęła karty i… Naturalnie niepotasowane. — Wymyśliliście już wymówki jak ze mną przegracie? W co gramy?
Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#3
20.03.2025, 15:17  ✶  
Od wód jeziora ciągnęło miło chłodem i trochę tylko mułem. Nie przyćmiewało to urokliwych okoliczności przyrody, gorącego piasku przesypującego się między palcami bosych stóp, szumu sitowia i rytmicznego pulsowania pluskającej wody. Sielski krajobraz lat chłopięcych do wspominania pewnego dnia z nostalgią: skąpana w słońcu młodzież rozciągnięta na kocach, otoczona atrybutami stosownymi ich wiekowi. Alkoholem, fajkami i zielskiem (nie tym, o którym większość pomyślałaby). Nie musieli krępować się z tą kontrabandą. Jezioro było na tyle rozległe, że bez trudu znaleźli dla siebie zakątek oddalony od innych grup plażowiczów. Mogli pozwolić sobie na swobodę rozmowy i swobodę głupich pomysłów, również charakterystycznych dla wieku.
Dawka młodzieńczej niepokorności była w tej scenie dla Peregrinusa idealnie zbalansowana. Gdy leżało obok niego tak zwyczajnie piwo i papierosy, czuł, że dokonuje się tu jakiś występek, a jednocześnie… jakby to powiedzieć… cóż… to piwo kupiła mu mama. Pogroziła mu jeszcze przed wyjściem palcem, śmiejąc się pod nosem dobrodusznie z syna odkrywającego uniwersum dorosłości. Za skrzeloziele i papierosy odpowiedzialna była z kolei niezastąpiona Millie Moody.
Na marginesie, jak na bananowe dziecko, Icarus wyjątkowo nikłe pojęcie miał o tym, jak działają wakacje. Etykieta wczasowicza jest bowiem prosta i odwrotna do prewettowych założeń: bez drineczka do morza, oceanu ani basenu człowiek nie winien się nawet zbliżać. W wodach otwartych najlepiej sączy się piwko z plastikowego kubeczka, do basenu pasują raczej te kolorowe alkohole. Jak widać dno, to wysyła się dzieciaka po dolewkę. Oto kultura all-inclusive w najchlubniejszej swojej odsłonie.
Szczęśliwie młodzi czarodzieje nie byli wujaszkami na wakacjach i przestrzegali regulaminu kąpieliska (wstępnie, na razie).
Peregrinus już miał wyciągać ręce po karty, gdy uprzedziła go Mona. W rewanżu podkradł magazyn z jej kolan i przerzucił kilka stron, unosząc w niedowierzaniu brwi.
— Przysięgam, zamówię ci prenumeratę Horyzontów Zaklęć, ledwo wrócę do domu. Choćbyś miała same tytuły przeczytać, to będzie lepsza wartość niż to — zaczepił ją, w żartobliwym tonie naturalnie. — Nie szkoda ci mózgu marnować na takie pierdoły?
Choć wychodziło na to, że spośród nich, na pierdoły najwięcej czasu marnował Peregrinus właśnie. Gdyby jego tata żył, prawdopodobnie lato Trelawneya wyglądałoby tak samo jak wakacje Icarusa. Siedziałby w rodzinnym antykwariacie i nabierał biznesowej sprawności. Na szczęście (tj. szczęście wyłącznie w kontekście tych specyficznych okoliczności) ojciec nie żył, antykwariat sprzedano, a Peregrin był oczkiem w głowie mamy. Mógł więc cieszyć się pełną swobodą lat nastoletnich, nie martwić się pracą ani dziedzictwem, lecz rozwijać własne zainteresowania, przygotować fundament pod własną drogę i — przede wszystkim — bawić się beztrosko.
— Wygrasz ze mną w karty? Odważne. Wasza wygrana to litość ode mnie. Albo wyjątkowo paskudny układ gwiazd. — Położył się na kocu, patrząc w niebo, jakby chciał na nim szukać tych wyroków gwiezdnych. O tej porze dnia do wypatrzenia był tam jednak jedynie wyrok uszkodzenia siatkówki, więc szybko zasłonił oczy, układając sobie ukradzioną gazetkę na twarzy. — Makao? Oszust? — wymamrotał spod papierowej maski.
Jego przechwałka — choć przekorna — nie była tak zupełnie bezpodstawna. Choć nie był jeszcze zupełnie wyrobionym jasnowidzem (o ile tacy istnieją), to potrafił od zawsze uchylić rąbka zasłony przyszłości. Wyjątkowo praktyczne przy oszukiwaniu.


źródło?
objawiono mi to we śnie
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#4
23.03.2025, 13:15  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.05.2025, 11:33 przez Icarus Prewett.)  
Prawdą było, że Icarus miał w gruncie rzeczy małe pojęcie o czymś takim, jak wakacje z przyjaciółmi. Był jednym z tych nastolatków, których gnębiono w szkole za bycie "nudziarzami". Dlatego – mimo, że nigdy by tego nie przyznał – alkohol i papierosy budziły w nim lekką trwogę. Nie były to historyczne księgi, choć te często też nie były przeznaczone dla młodych osób, ze względu na fragmenty mogące zostać uznane za nawet pikantne. Kontrabanda, którą ze sobą zabrali, była transgresją, która w sumie wcale jej nie stanowiła. Jak dobrze się wyglądało w towarzystwie, kiedy paliło się bez chorobliwego wykaszliwania dymu i zerowało się butelkę alkoholu, jakby to była jedynie igraszka! A cóżby był z niego za Prewett, gdyby tego teraz nie robił?

— Może remik? Choć w nim też przewidywanie, jaka karta będzie następna, stanowi jakąś przewagę. Aczkolwiek — tu podniósł się z miejsca, bo wygłaszał typowym dla siebie tonem coś, co uważał za niezwykle bystrą uwagę. — Zawsze uważałem, że remik raczej wymaga sprytu, spostrzegawczości i strategicznego myślenia. Tym samym, będzie to gra, w której przegracie ze mną z kretesem.

Nie chciał przecież grać w pokera. To by była chyba najgorsza z opcji, gdy miało się obok jasnowidza. W ogóle powinni byli chyba pograć w siatkówkę lub inną grę wymagającą raczej sprawności fizycznej. Tyle, że Icarus nie miał w tym najmniejszej szansy, by wygrać – szczególnie z Moną, która zawsze była silniejsza od niego. A i we właściwie każdą grę trudno było grać z takim Peregrinusem, który widział kilka ruchów w przód. Gdzie tu wolna wola? Cóż, Icarus tak naprawdę nigdy specjalnie nie interesował się wróżbiarstwem i nie miał zielonego pojęcia, jak to działało w praktyce. Natura rzeczywistości była nieco zbyt skomplikowana, nawet jak na jego inteligentny, szesnastoletni umysł.

smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#5
28.03.2025, 22:18  ✶  
Mona przeciągnęła się leniwie. Wychodziłoby na to, że w tym towarzystwie najwyraźniej jako jedyna potrafiła łączyć przyjemne z pożytecznym, bo jak tu nie czerpać frajdy z nauki, kiedy ta obejmowała karmienie magicznych stworzeń w rezerwacie? Normalnie wakacje spędzała z kuzynostwem (a tego było całkiem sporo), wkurwiała Leviego i goniła za Reginą, którzy odwdzięczyli się, ciskając w nią mugolskimi gazetami (Peregrin reagował na jej gazetki spokojniej). A kiedy nie była nie z ludźmi, zaszywała się z książką, wymykała z domu na długie wędrówki po górach albo ganiała za owcami mugolskich farmerów. Czasem dla sportu, czystej ciekawości, a czasem, bo któraś postanowiła zwiać w najmniej odpowiednim momencie. Także swojsko i pożytecznie.
— Oj mój drogi, co za zaszczyt, że tak troskliwie dbasz o mój mózg! Powiedz mi jeszcze, czy w swojej przepowiedni widzisz abym się tym przejęła? — parsknęła śmiechem i pokręciła głową, dając mu tym samym znać, że nie było na to szans. Peregrinus mógł sobie gadać, ile chciał, ale nic co miał do powiedzenia o jej lekturach, nie było w stanie zniechęcić jej do nich. A już na pewno nie ktoś, kto spędzał długie godziny na ślęczeniu nad starymi pergaminami, a mimo to miał zadziwiająco dużo do powiedzenia o jej czasopismach. Natomiast jeśli już mieli roztrząsać kwestię wartościowej rozrywki, to może lepiej byłoby, gdyby Icarus w końcu nauczyłby się odpoczywać? Z takim błyskotliwym wnioskiem w rudowłosej główce zaczęła sprawnie przerzucać karty między palcami. I jeśli ktokolwiek z chłopaków miał coś do powiedzenia, Rowle skutecznie im to uniemożliwiła. — O ale popatrzcie! Horoskopy! — rzuciła, kiedy zobaczyła, na której stronie Peregrinus otworzył gazetkę. Bowiem to był argument nie do zbicia. Jeśli cokolwiek mogło go przekonać do sensu jej czasopism, to była to wzmianka o czymkolwiek związanym z wróżbiarstwem. Jeśli udałoby się jej nakłonić Trelawneya do przyznania, że gazetka jednak miała jakąś wartość, to być może w końcu usłyszałaby te dwa magiczne słowa od Icarusa: masz rację. A to ostatnio był nadrzędny cel jej istnienia, więc zaskomlała:
— Ariii, ty się chyba czasem zapominasz, że w towarzystwie masz nie tylko jasnowidza, ale i mnie. A ja mam dość zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, że twoje szanse na jakiekolwiek zwycięstwo są równie wysokie co temperatura tej wody.
Rozłożyła karty na trzy kupki. Nie umiała grać w makao, oszusta ani w remika.
Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#6
30.04.2025, 19:27  ✶  
I w tym Peregrinus mógł odnaleźć swoje podobieństwo do Icarusa, że należał raczej do dzieciaków nudnych i wycofanych niż przebojowych. Do tego stopnia nudnych, że nikt nie zaprzątał sobie nawet głowy dokuczaniem mu z tego powodu. Z chlubnym wyjątkiem podszczypującej go w tym temacie Mildred Moody, która ściągała go z niezłomnym uporem na stronę nastoletniego występku i dbała, aby nie został mentalnym seniorem już w wieku lat piętnastu. Znał więc gorzkie nuty alkoholu i potrafił wprawnie zaciągnąć się fajką, mimo że za każdym razem obracał się przez ramię, czy na pewno, aboslutnie na pewno nie idzie żaden dorosły.
Jeśli idzie o czasopisma Mony, to i owszem, miał o nich wiele do powiedzenia. Wcale nie zamierzał się dać zniechęcić faktem, że w rękach miał tylko ten jeden numer, z którego zarejestrować zdołał ledwie nagłówki i obrazki. Przecież na pierwszy rzut oka widział! Tak? Był już ekspertem, nie było sensu czytać od deski do deski.
— Czy chcesz mi przekazać, że jestem naiwny, jeśli wierzę w ciebie i to że się przejmiesz? Poza tym wiesz, są inne sposoby, żeby cię przekonać do Horyzontów. Jak cotygodniowy wyjec recytujący artykuły.
Na wzmiankę o horoskopach Peregrinus podniósł się do siadu, a gazetka spadła mu miękko na kolana. Odnalazł wspomnianą przez Rowle stronę z wróżbami, lecz już po pierwszym ocennym rzucie oka spojrzał na nią rozczarowany i zdradzony.
— Horoskopy? Czemu autor się nie podpisał? Albo chociaż nie załączył obliczeń i metodologii? Co to w ogóle jest? — przyczepił się szczęśliwy, że oto nadszedł moment, kiedy może popisać się swoją wiedzą i zaznaczyć, że on wie, jak powinno się składać profesjonalny horoskop. — Twój związek będzie przeżywał rozkwit. Zakochacie się na nowo. Uważaj na osobę starszej kobiety w miejscu pracy. — Wzniósł oczy ku niebu.
Z podobną satysfakcją w pierwszej chwili przyjął fakt, że znajomi zalękli się jego przechwałki i zaczęli szukać gry, w której nie mógłby korzystać z nieuczciwej przewagi. Szybko zadowolenie to przyćmione zostało jednak poczuciem winy wynikłym z tego, że Peregrin okazał się psują utrudniającą dobrą zabawę.
— Ej, ale wiecie że ja z tym podglądaniem to żartowałem. Przecież bym tak nie zrobił — zaczął się tłumaczyć, bo jeszcze by o nim tak źle potem myśleli. — Może być i remik — zgodził się z Prewettem. Mając od małego słabość do kart, potrafił zagrać większość gier karcianych, lepiej lub gorzej. Lub oszukując. Bo wbrew zapewnieniom jednak czasem to robił. Ale tylko trochę. Odrobinkę.


źródło?
objawiono mi to we śnie
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#7
07.05.2025, 11:47  ✶  

Oczywiście, że Mona musiała mu dokuczać przy Peregrinusie. To przekomarzanie się było ich typowym zajęciem, choć kiedy działo się to towarzystwie, Ari czuł się, jakby odrobinę się zapadał w sobie. Nie jakoś straszliwie, a też nie dawał po sobie tego poznać. Tyle, że w szkole słyszał tyle docinków i przeżył taką ilość okrutnych żartów ze strony innych Ślizgonów, że był na to odrobinę wyczulony. Chciał imponować osobom spoza ekipy znajomych, udawać nonszalanta, kogoś z poczuciem humoru. Myślał sobie czasem, czy przejmowałby się tym w ogóle, gdyby nigdy nie doznał dokuczania w szkole. No, ale było jak było. Musiał z tym żyć.

— Wiesz, co czuję, kiedy widzę popularnonaukowe historyczne pisemka. Albo te głupoty z teoriami spiskowymi, które czyta Mo — odparł. — Żadnej bibliografii, źródeł, przypisów. Autorzy tylko w ten sposób powielają plotki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Mówił, jak nieodrodny syn Dedalusa Prewetta. Słyszał tyle razy o podawaniu źródeł, że zapisało się to w jego umyśle jako swego rodzaju automatyzm. Nie potrafiłby już napisać jakiejkolwiek pracy bez porządnych przypisów, co irytowało często nauczycieli w Hogwarcie. Dostawali oni długie na wiele stron wypracowania, które miały dokładnie sporządzoną bibliografię. Ile razy mu powtarzali, że do szkoły wcale nie musiał tego robić? Że wystarczyła tylko wiedza z lekcji? Cóż, może rzeczywiście był kujonem...

Rozdał karty przyjaciołom, wyznaczając Monę jako rozpoczynającą grę. Całe szczęście nie było wiatru, który mógłby rozproszyć leżące na kocu karty. Pogoda była bez skazy. A jezioro aż błagało, by się wykąpać tuż po udanej rozgrywce.
wiadomość pozafabularna
Zawada: Pośmiewisko
smocze serce
ach, długo jeszcze poleżę
w szklanej wodzie, w sieci wodorostów
Ta dziwna pannica, która zawsze nawijała o latających gadach; rude loki, ciemne i bystre oczy. Mierzy 168 cm i zawsze nosi materiałową rękawiczkę na prawej dłoni.

Mona Rowle
#8
27.07.2025, 14:44  ✶  
Skrytykowali jej magazyny. Skrytykowali jej horoskopy.
W swoim sercu nosiła ogromną nadzieję, że być może któryś z nich odkryłby pasję do czcionek dwukolumnowych i fotorelacji z balów dobroczynnych. Dlatego też oznajmiła: — Dobrze, chłopcy. Wprowadzamy nową zasadę: kto przegra, ten przez cały dzień nie krytykuje cudzych lektur i nie marudzi o przypisach, źródłach i naukowych metodologiach — mimo wszystko próbowała nie parsknąć śmiechem przy tym śmiechem.

Rowle zmarszczyła brwi, wpatrując się w karty. Jako wyznaczona do rozpoczęcia gry miała zacząć, ale to co ją właściwie rozśmieszyło najbardziej to fakt, że po całym tym puszeniu się, zapowiedziach zwycięstwa oraz szantażach horoskopowych, siedziała z kartami w dłoni i nie miała bladego pojęcia, co powinna była zrobić.
— Ano chyba niestety będę niszczycielem zabawy. Jak się w to gra? Co powinnam zrobić? — zapytała głośno, a następnie spojrzała na wodę za nimi. — Mózg mi się rozpływa.
Pogoda wydawała się być rzeczywiście bez skazy — niebo aż raziło błękitem, powietrze pachniało ciepłą trawą i jeziorną wilgocią. Gdzieś w oddali zaćwierkał ptak, a tafla jeziora połyskiwała w słońcu. Woda błagała, aby ktoś do niej wskoczył.


jaskółka, czarny brylant,
wrzucony tu przez diabła
Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#9
10.08.2025, 20:48  ✶  
Byli obaj z Icarusem przemądrzałymi, wkurzającymi nerdami — to był fakt. Przypisy w ich wypracowaniach, zwykłych szkolnych zadaniach, nie pracach akademickich, były nadgorliwością. Kto nie poznał jednak słodkiego smaku konstruowania zadania na lekcje historii magii z zaangażowaniem takim, jakby konstruowało się poważną naukową rozprawę, ten nie powinien oceniać. Te zmarnowane na studiowanie tematu godziny (tymczasem wszystkie wymagane informacje znajdowały się w podstawowym podręczniku), te cytowania mądrych głów, rozszerzanie i niuansowanie tematu pracy. Jak powiedział profesor XY w swoim wykładzie z dnia YZ rzucone niby niedbale między wiersze, jakby się wszystkie te wykłady pilnie studiowało… Niechże i mają ich za przemądrzałych, bo w odwecie Peregrinus Trelawney uwielbiał wprost myśleć o tych, których nie lubił, jako o skończonych kretynach.
— Wiem, wiem, co czujesz. — Pokiwał głową, wymieniając z Icarusem spojrzenia pełne zrozumienia. — Umiera na naszych oczach kultura umysłowa. Celebruje się lenistwo. Mało komu dziś się chce sięgnąć po materiały wymagające minimalnego wysiłku — powiedział to pół żartem, pół serio. Ewidentnie celowo przedramatyzował tę wypowiedź, lecz w głębi serca… dokładnie tak w tamtych czasach myślał. — Korzystam na całego z mojego przywileju marudzenia, na wypadek gdybym miał go stracić — wyjaśnił zaraz, gdy Mona zaproponowała ten zatrważający zakład.
Trelawney odebrał swoje karty i umościł się wygodniej na kocu, krzyżując nogi, gotów do karcianego wyzwania. Już analizował sobie, co też mógłby z ręki wyłożyć, gdy Mona zgłosiła brak gotowości. Uniósł na dziewczynę wzrok znad kart. Serio?, zdawał się mówić.
— Widzisz, to się właśnie dzieje z nietrenowanym umysłem. Rozpływa się. — Sięgnął po jedną z zaczarowanych butelek piwa, które mimo upału nie puszczały chłodu, dzięki czemu mogli się cieszyć przyjemną temperaturą napojów. — Zobacz, czy masz jakieś karty jednego koloru, które można ułożyć po sobie. Wiesz, na przykład dziesiątka kier, walet kier, dama kier — instruował, otwierając piwo dla siebie, po czym zaoferował po jednym również towarzyszom nastoletniego występku.


źródło?
objawiono mi to we śnie
strength [reversed]
Your hands protect the flames
From the wild winds around you
Wzrost: 177 cm, czarne włosy, brązowe oczy, silny londyński akcent, ubrany zwykle w luźny garnitur: często bez marynarki, z kamizelką i kilkoma rozpiętymi guzikami koszuli.

Icarus Prewett
#10
11.08.2025, 13:04  ✶  
Przyjął od Peregrinusa butelkę piwa, wiedząc, że ojciec byłby wściekły, gdyby się dowiedział i wygłosiłby mu dwugodzinny wykład o tym, jak niegodnie się zachowywał. Może dlatego spróbowanie trunku miało właśnie taki czar. Czego Dedalus nie zobaczy, to go nie zaboli. Chyba nie powinien był tak myśleć, ale... było lato. W szkole mógł być porządnym kujonem, przyszłym historykiem. Teraz mógł być po prostu zwyczajnym nastolatkiem.

Potem trójka nastolatków zabrała się za grę w karty. Rzeczywiście głupotą było granie z jasnowidzem. Icarus z całej siły próbował wykazać się sprytem, ale nic to nie dało. Każdy jego plan był przewidywany i z łatwością ogrywany. A może wcale nie grał tak mądrze? To też była opcja. Prewett miał typową dla młodocianych nerdów skłonność do przekombinowywania. Niestety często zagrywki, które stosował, przegrywały z najprostszymi ruchami, jakie można było wykonać.

Pod koniec gry, dopił swoje piwko. Rozweselony spojrzał na butelkę i uśmiechnął się do towarzyszy. Przyszedł mu do głowy naprawdę iście durny pomysł.

— Powinniśmy zagrać w butelkę. Wiecie, prawda czy wyzwanie. Kiedyś inni Ślizgoni grali w to w pokoju wspólnym, w zieloną noc — rzekł, udając znawcę tego typu towarzyskich gier. Sam nigdy nie brał w tym udziału. Może dlatego, że jednym z wyzwań było zabranie z jego rąk książki i wrzucenie jej do pyska wyrzeźbionego w kamieniu węża obok wejścia do salonu. Jednak może jak się grało, mogło być zabawnie?

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Peregrinus Trelawney (1513), Icarus Prewett (1017), Mona Rowle (1057)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa